Rozdział 5
Koniec końców Kyoka zdecydowała się przyjść na imprezę. Miała ciągle jakieś wątpliwości jak to ona. Czy się dobrze ubrała i nie będzie się wyróżniać. Bardziej chodziło o jej walory.Gdy widziała Momo zawsze chciała się gdzieś ukryć zwyczajnie. To totalnie nie dla niej impreza. Co ona tu robi?
Myślała w ten sposób całą drogę. Pewnie by to trwało znacznie dłużej, jednak pod samym domem trafiła na Denkiego. No tak, bez niego się przecież nie obędzie. Chociaż cicho żałowała, że wpadła akurat teraz na niego. Na prawdę nie mogła to być inna osoba? Chłopak na jej widok od razu zaczął suszyć ząbki. Każdy już chyba wiedział, że Kyoka mu się szalenie podoba. Nawet nie starał się w jakikolwiek sposób tego ukryć. W sumie i tak nie ma to takiego znaczenia. Kirishima przeszedł na tym do porządku dziennego. A dziewczyny chyba nawet tego nie komentują. Dla niego chyba lepiej nawet. Podszedł do fioletowowłosej niemal od razu.
- Z tego co wiem, chyba nie chciałaś przychodzić na ta imprezę... Co się stało, że zmieniłaś zdanie?- nastolatka od razu cofnęła się i odwróciła wzrok.
- Nie mówiłam, że w ogóle nie przyjdę. Po prostu... nie byłam pewna czy się ze wszystkim wyrobię...- wymyśliła na poczekaniu. Denki jednak w to nie uwierzył.
- Ale masz dobre oceny. Z czym ty się niby nie wyrobisz? Mamy trochę wolnego, zabaw się dziewczyno. Nie tylko spięta chodzisz. A podobno kochasz muzykę. Jakoś nigdy tego nie pokazałaś. Grasz na czymś? Lubisz jakąś muzykę? Śmiało możesz mi...- nie skończył. Dziewczyna wkurzyła się na niego jak zwykle. Teraz kabelek zatrzymał się tuż przed twarzą jasnowłosego. Jeszcze trochę i by się wbił w jego oko. Miał jednak szczęście. Spojrzał nieśmiało na Jiro.
- Dzięki, że mi oko oszczędziłaś... To.. może lepiej idź przodem...- tak też dziewczyna zrobiła. Nawet się nie odwróciła. Chłopak westchnął. Co on sobie w ogóle wyobraża? Że tak po prostu zostanie jego dziewczyną? O nie, mowa tutaj o najbardziej twardej dziewczynie. Nie ma takiej opcji by z nim była. Wiedział o tym zbyt dobrze jednak, chciał wierzyć, że istnieje dla niego jakaś mała szansa na poprawę tej sytuacji.
Po dobrej godzinie impreza w domu Kirishimy się rozkręciła. Gospodarz wziął z barku alkohol i nie można było mu odmówić. Dziewczyny dały się tez przekonać, mimo początkowych odmów. Chłopaki to już się bawili w najlepsze. Nawet Todoroki dał się namówić na kilka kieliszków, a później poszło z górki. Kiedy Shoto czyścił lodówkę w kuchni, zabawa w salonie nie miała końca. Denki razem z Eijiro zrobili karaoke i każdy obecny musiał słuchać ich fałszu. Najbardziej to cierpiała Kyoka.
- Zamknijcie już mordy.-warknął z kanapy Bakugo z piwem w ręku.-Nie da się tego słuchać. Gorzej się już na prawdę nie da.
- Co racja to racja.-przytaknął mu Sero. Sam chętnie by ich wszystkich zamknął, ale nie bardzo wypadało. Siedział więc grzecznie i czekał aż to karaoke się skończy.
- A może teraz nasza kolej?!-poderwała się z miejsca Mina. Trzeba przyznać, że ta wręcz kochała imprezy, więc nic dziwnego, że była taka podekscytowana.
"Tylko nie to" - przeszło tylko Jiro przez myśl.
- Ja muszę skoczyć do łazienki.-przyznała i szybko się zmyła. Wiedziała, że gdyby tam została to by się to dla niej źle skończyło. Nie chciała robić z siebie pajaca. A że była jako jedyna trzeźwa to nie miała ochoty na takie zabawy. Już i tak była wkurzona, że prawie każdy się upił w mniejszym lub większym stopniu. A może być tylko gorzej sądząc po ilości piwa w lodówce.
-Ale było fajnie. Prawda, Bakugo?- nagle z uśmiechem obok blondyna wylądował Kirishima kładąc ręce na oparciu za nim. Teraz nie miał żadnych zahamowań. Katsuki spojrzał na niego wkurzony przelotnie.
-Do kitu. Sam bym lepiej już zaśpiewał.-mruknął zirytowany.-Więcej nie drzeć mordy, bo wam języki powyrywam.
-Oj no, wyluzowałbyś a nie.- czerwonowłosy oparł się o niego jak gdyby nigdy nic. Normalnie nikt by nie miał odwagi tego zrobić, ale Eijiro był inny, i pijany przede wszystkim. Od początku go sobie upatrzył i przylepił się niczym dziki kleszcz. Nie ważne ile razy by Katsuki na niego nie nakrzyczał, ten i tak za nim pójdzie. Zawsze się ekscytuje, gdy robią coś razem. A Bakugo co na to? Ma wywalone, ale traktuje go i tak inaczej niż innych. Nie zawsze na niego krzyczy, ale też mniej wyzywa. Nie przeszkadza mu szczególnie jego obecność. Choć często ma ochotę mu przywalić za te jego głupotę.
*****
Co w tym czasie zrobił Denki? Cóż, z nim wcale dobrze nie było. Wypił butelek jak za 4 osoby co najmniej. Chcąc pójść do łazienki wywalił się chyba z 5 razy na schodach. Czuł, że zaraz puści pawia i nie będzie wtedy miło. Jiro, która siedziała na korytarzu zauważyła chłopaka, który ledwo wspiął się po schodach. Od razu zrozumiała, że z nim to jak na razie jest najgorzej ze wszystkich.
-Kaminari? A ty co? Wyglądasz gorzej niż zwykle.-przyznała trochę się z niego nabijając. Upił się to teraz ma. Dobrze mu tak. Nie było jej go szkoda.
-Łazienka...-wysapał ledwo. Złapał się za brzuch. Nie dobrze, bardzo nie dobrze. Fioletowowłosa zauważając, że zaraz poleci to na nią. Natychmiast wstała i odsunęła się na bezpieczną odległość.
-Nie waż się nawet. Chodź.-chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę łazienki.-I co? Warto było?-spytała, gdy chwile później musiała patrzeć zażenowana na rzygającego do kibla kolegi z klasy. To bie był widok godny uwagi pod żadnym względem.
-Nic nie mów...-mruknął ledwo przytomny chłopak opierając głowę ma desce.-Czuję się jakbym zaraz miał zdechnąć. Do tego piekielnie kręci mi się w głowie. A mogłem jednak wyhamować...
-Nic dziwnego. Wypiłeś zdecydowanie za dużo jak na swój mały, pusty łeb.-nawet teraz nie planowała mu odpuścić. Zasłużył sobie na to. Teraz niech cierpi. Sam sobie to zgotował.- I tak, mogłeś nieco wyhamować. Po chwili chłopak spojrzał na nią. Obraz mu się totalnie rozmazywał.
-Ale mogłabyś być choć trochę miła, wiesz? Ja tu na prawdę cierpię...
Jeszcze czego. Zignorowała to, wiedząc że nie ma sensu zaczynać na temat jej zachowania. Przecież każdy dobrze wie jaka jest i większość się już zdążyła do tego przyzwyczaić. Niestety on nie i przez cały czas robi jej z tego powodu uwagi: A to, ze nie jest miła, a to że nieczuła... Ona to przecież bardzo dobrze wiedziała, ale nie miała zamiaru dla niego się zmieniać. To przecież nie w jej stylu.
-Uwaliłeś się jak świnia. Wszystko masz na tej bluzie. Zdejmuj to.-widziała, że pod spodem ma koszulkę, więc nie był to problem. I całe szczęście, bo nie chciała oglądać jego gołej klaty. Poza tym po co mu ona była skoro jest tu piekielnie ciepło. Denki spojrzał na siebie. Ma racje. Już się zabierał za ściąganie bluzy, kiedy sobie coś przypomniał. Bandaże... Najmniej chciał, żeby to właśnie ona się o nich dowiedziała. Jeszcze tego brakuje, żeby znalazła nowy temat do nabijania się z niego.
-Wiesz co, darujmy to sobie. Mogę tak zostać.-machnął ręką.-Nie przeszkadza mi to.- bardzo przeszkadza, ale to dla jego dobra a to jest teraz ważniejsze.
-Obleśny jesteś. Zdejmuj to, ale już. Zaraz sobie pójdę i będziesz radził sobie sam. Wybieraj.- mówiąc to oparła się o ścianę i patrzyła na niego. Sama była ciekawa czy on faktycznie jest takim niechlujem czy tylko udaje takiego.- Jak może ci coś takiego pasować? Na prawdę masz coś niepokolei w głowie.
- Wszystko jest dobrze. Zaraz mi przejdzie, na prawdę. Możesz już iść jak bardzo chcesz.- musiał to tak a nie inaczej rozegrać. W końcu tu chodzi o jego sekret. Jakby się to wszystko wydało to by dopiero źle było. Tego właśnie chciał najbardziej uniknąć. Chamsko potraktował dziewczynę i miał tego świadomość, ale nic lepszego nie przyszło mu do głowy. Fioletowowłosa patrzyła na niego zaskoczona. Chwilę temu umierał a nagle teraz pyszczyć mu się zachciewa. Na prawdę jest dziwnym chłopakiem. Westchnęła tylko i chwyciła za klamkę.
- Skoro tak to niech tak będzie. Ja wracam do reszty a ty rób co chcesz. Tylko potem nie gadaj, że nie chciałam ci pomóc, jasne?- zaraz wyszła i trzasnęła drzwiami. Ten idiota na prawdę ją mocno wkurza. Niby wiedziała dlaczego, ale z drugiej strony było w nim coś, czego nie potrafiła zrozumieć. Nie wiedziała co to jest, ale jak tylko próbowała, to od razu się zniechęcała.
Denki mógł w końcu odetchnąć z ulga. Najgorsze za nim. Już się bał, że Kyoka się o wszystkim dowie. Całe szczęście, że udało się tego uniknąć. Tylko teraz pytanie co dalej? Musi wrócić do reszty , ale na prawdę źle wygląda. Chyba całej imprezy w kiblu nie przesiedzi...
****
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top