5
(...) Robisz to specjalnie? Bawisz się moim kosztem? -Plątam się w słowach.
-Z dużo wypiłeś. -Usłyszałem jej drżący z zimna głos.
-Wypiłem tyle żeby zdobyć się na odwagę. -Odpowiedziałem znów lekko się plącząc.
-Żeby zrobić co? -Zdziwiła się i lekko się do mnie uśmiechnęła.
-To. -Powiedziałem i wbiłem się w jej usta, łącząc je w namiętnym pocałunku. Zupełnie nie interesowało mnie to ze rano nie będę nic pamiętał.
*Następny dzień*
Rano budzę się z fala pragnienia, dochodzi do tego niemożliwy ból głowy i świadomość ze nie pamiętam jak wróciłem do domu. Przy moim łóżku zawsze stoi butelka wody, wziąłem ja i napiłem się kilka łyków. Leniwym krokiem udaje się do kuchni, Agus śpi jak małe dziecko, wiec ja tez wracam z powrotem do mojego ulubionego miejsca.
Valentina Zenere
Spojrzałam dyskretnie na Michaela.
-Gapisz się. -Śmieje sie brunet, a na mojej twarzy pojawiły sie rumieńce.
-Nie. -Kłamie i nerwowo się śmieje.
-A ja sadze ze tak. -Zbliżył się do mnie, cholera jest bez koszulki. Lekko go od siebie odpycham. On delikatnie podnosi mój podbródek. -Teraz już tak. -Zmusił mnie bym spojrzała mu w oczy, po czym lekko musnął moje wargi, pocałunek był krótki, ale wyrażał wystarczająco dużo emocji. Czyżbym zakochała się w moim najlepszym przyjacielu?
Carolina Kopelioff
Odkąd pamietam zawsze pisze pamiętnik, obecnie siedzę na oknie w miejscu mojej pracy, dzisiaj zostałam po godzinach i tak za ambitnych planów to ja nie miałam na dziś wieczór. Siedze na parapecie oczywiście od strony pokoju i okno jest zamknięte. Pisze jakiś nie mający sensu wpis, ostatnio w moim życiu mało się dzieje. Nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi od pokoju, odruchowo zamknęłam notes.
-Carolina? Nie wiedziałem ze ktoś tu jest, zapomniałem telefonu. -W drzwiach widzę Agusa, uśmiecham się niekontrolowanie.
-Ja w sumie już idę do domu. -Szybko schodzę z parapetu i gdy już miałam udać się do wyjścia, poczułam silna rękę na moim ramieniu.
-Daj spokój odwiozę cię. -Brunet patrzy mi w oczy.
-Nie chce robić problemu. -Zerkam na podłogę.
-To nie było pytanie, nie będziesz wracała sama do domu o tak późnej porze. -Agus uśmiecha się, ja tez mimowolnie.
Karol Sevilla
Szlam parkiem, tylko po to aby odetchnąć świeżym powietrzem. Lekko już się ciemniło, ale mam to gdzieś. Stoję na niedużym moście nad rzeczka, czuje jak lekki deska oblewa moje ciało, zamykam oczy by moc spokojnie sobie wszystko przemyśleć. Jednak z mojej harmonii budzi mnie męski głos.
-Cały dzień mnie dzisiaj unikasz kelnereczko. -Odwracam się i widzę osobę, która od wczoraj chodzi mi po głowie, No dobra wcześniej tez mi chodził, ale od wczoraj się nasiliło.
-Nie mam ochoty z nikim gadać Ruggero. -Odwróciłam się z powrotem stronę rzeki. Włoch stanął obok mnie i katem oka spojrzał na mnie.
-Co się dzieje? -W tym momencie mam ochotę wykrzyczeć mu w twarzy wszystko co się stało minionej nocy, jednak mam za słaby charakter. Znów zamyśliłam się patrząc w tafle wody.
-Karol. -Usłyszałam szept przy moim uchu, poczułam jego zimny oddech na mojej szyi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top