2
Valentina Zenere
Nadeszło wyczekiwane piątkowe popołudnie, razem z Karol i Caroliną właśnie jedziemy moją Mads (Tak nazywam mojego kochanego Fiata 500, chodź Ruggero i Agustin lubią śmiać się ze mnie i z mojego cudeńka.) do Agnes, zawsze i wszędzie nas maluję i robi nam włosy, na każda imprezę, koncert czy coś. Ja postawiłam na lekko kręcone włosy, Karolinie zrobiła pięknego warkocza dobieranego, a Karol wyprostowała włosy i spieła garstkę ich na górze. Gdy już jesteśmy gotowe, jedziemy do naszej ulubionej resteuracjii "Charlie Dream", aby zjeść jakiś porządny obiad.
Ruggero Pasquarelli
Razem z Agusem siedzimy w naszej jednostce pracy (Czyli na planie). Puszczamy głośno muzykę z dużego głośnika.
-Nie mam ochoty na tę imprezę. -Wypalam bez uprzedzenia. Agus spogląda na mnie i śmieje się, jakby kpiąc z tego co właśnie powiedziałem.
-Ruggero, będzie fajnie, napijemy się, pobawimy. -Wypowiada każde słowo z dokładnym jego przeanalizowaniem. Westchnąłem tylko, Gaston odpalił jakiś rap, tak głośno, że do pomieszczenia wszedł nasz szef.
-Pasquarelli, Bernasconi z tego co wiem to z gimnazjum wyszliście już dawno. Wyłączcie tą muzykę i nie kaleczcie już moich uszu. -Krzyknął na nas donośnym głosem i opuścił pomieszczenie. Wymieniam z brunetem spojrzenia, wstałem i wyłączyłem głośnik.
Czas imprezy dobiegł nieubłaganie szybko, ciągle mam w głowię myśl, że nie musiałem tu przychodzić. Siedzę z Agusem, Maxim i Michaelem przy randomowym stoliku, popijając mega słodkie drinki, od których aż nas mdli. Czułem, że alkohol zaczyna działać, nie byłem pijany, ale miałem fajną fazę i nie chciałem doprowadzać się do gorszego stanu. Agus dyskretnie wskazał na kilka dziewczyn uśmiechających się w naszą stronę.
-Idę na podryw. -Śmieje się i jeszcze bardziej zmierzwił swoje włosy. Maxi wstaje by towarzyszyć Agusowi. Zostaję sam na sam z Rondą. W oddali spostrzegam Karol w towarzystwie Valentiny i Caroliny, pewnym krokiem zmierzają w stronę naszgo stolika. Dosiadły się do nas.
-Proponuję prawda fałsz. -Zaproponowała blondynka. Wszyscy wyrażają pozytywne emocję, poza mną.
-Pasuję. -Mówię, szybko kończę mojego shota i odchodzę od stolika. Jedyne co widzę to ich zdziwione miny, ale nie zwracam na to uwagi, poprostu wychodzę na zewnątrz. Odrazu dotyka mnie fala zimnego powietrza, nademna gromadzą się lekko burzowe chmury. Wyciągam z kieszeni kurtki pudełko papierosów i odpalam jednego. Staram sie głęboko wyluzować, skupiam swoje myśli na dymnie wydobywającym się z moich ust. Gdy kończę papierosa, końcówkę rzucam na trawnik i z powrotem wchodzę do środka. Obok mnie staję Karol. Zbliża się do mnie i wącha moją niebieską koszule.
-Paliłeś. -Uznaję trafnie, ja natomiast tylko potakuję. Znów rzuca mi to swoje spojrzenie, bardzo lubię sposób w jaki się o mnie troszczy. Palę nie dlatego żeby zrobić jej na złość, obawiam sie, że to może być uzależnienie. Patrzę na nią chwilę.
-Przepraszam. -Odpowiadam delikatnie chwytając ją za ramiona. Dziewczyna wyrywa się, wiem, że stara się mi pokazać jak bardzo jest zła. Żeby załagodzić sytuację, chwytam ją za rękę i ciągnę w stronę parkietu. Widzę uśmiech na jej twarzy i odrazu poprawia mi sie humor. Tańczymy w rytm kilku różnych pisoenek, gdy nagle słychać w oddali łamane szkło. Podbiegam do miejsca skąd słychać dźwięk. Widzę Maxiego Espindola bijącego się z jakimś mężczyzną, lekko sarszym od niego. Odrazu rzucamy się z Agusem na pomoc, próbujemy rozdzielić ich i po jakimś czasie nam się to udaje. Starszy mężczyzna odchodzi, a Maxi leży na podłodze. Ma podbite oko, rozcięta wargę i łuk brwiowy, polała sie krew.
-Koniec imprezy! -Mówi Agustin w moją stronę. Zgarnęliśmy poszkodowanego do samochodu i pojechaliśmy do naszego mieszkania, które dzielę z samym Agusem, ale uznaliśmy, że lepiej jak po będzie dzisiaj u nas. Brunet bardzo upierał się żeby nie jechać do lekarza, więc nie pojechaliśmy, obrażenia nie wyglądają poważnie.
*Następny dzień*
Karol Sevilla
Wchodzę obecnie na plan, w prawej dłoni trzymam kubek z kawą, a w lewej mojego iphona 6s, którego zbił mi kiedyś Rugge. Nagle wpadam na kogoś, oblewając do gorączą cieczą, a mój telefon ponownie ląduje na podłodze. Przed sobą dostrzegam Włocha.
-Przepraszam. -Mówię, wyciągam chusteczki i nerwowo wycieram jego koszule. On tylko śmieje się jak głupi.
-Kelnerką nie jesteś dobrą w serialu, na żywo też by ci nie wyszło. -Śmieje się, uwielbiam jego uśmiech.
-Dziękuję, za to tobie zarozumiałość wychodzi dobrze w serialu i na żywo. -Delikatnie uderzam go w ramię. Nagle pobiega do nas jakaś dziewczyna, ma około trzynastu lat, przytula się do bruneta.
-To moja siostrzenica Sam i zarazem twoja fanka. -Spoglądam na naszego szefa stojącego za mną. Ruggero uśmiecha się, dziewczyna następnie podchodzi do mnie i rzuca mi wrogie spojrzenie.
-On jest mój. -Mówi poważnym tonem, widzę jak Ruggero z tyłu wybucha śmiechem, ja sama ledwo powstrzymuję emocje. Sam z wujkiem odchodzą, a Włoch dalej nie może się opanować, doprowadza do tego, że moje emocje puszczają i ja również zaczynam się śmiać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top