Five
Zapraszam na "The Race" :) (link zewnętrzny + mój profil)
Siedzieliśmy w trójkę w salonie i oglądaliśmy film. Owinięci kocem, jedliśmy popcorn i śmieliśmy się z kiepskich żartów. Już pojutrze będzie otwarcie mojej wystawy, a ja nawet nie potrafię być podekscytowana. Jedyne o czym myślę to Harry. Bawię się telefonem, co chwilę spoglądając czy cokolwiek napisał. Ja sama dzwoniłam i wysłałam mnóstwo sms'ów. Nie mam pojęcia co sie dzieje, ale mam najgorsze przeczucia. Nie chce dopuścić do siebie myśli, że jest z inną dziewczyną. Nie wierzę w to, nie po tym wszystkim.
-Lily, spróbuj się uspokoić-mówi Jace, widząc moje podenerwowanie.
-Nic mi nie będzie-mruczę.
-Ciesz się swoim osiągnięciem, a nie myśl o nimi-prosi Brian.
-Ciekawe co ty byś robił na moim miejscu-warczę, przewracając oczami.
-Chciałem tylko pomóc-wzrusza ramionami.
-Wiem, przepraszam. Denerwuję się-wzdycham-Naprawdę nic nie wiesz, Jace?-pytam.
-Wszystko co ci powiedziałem-posyła mi smutny uśmiech.
-Spróbuję jeszcze raz zadzwonić-mówię i wstaję z kanapy. Kieruję się do kuchni, gdzie opieram się o blat. Wybieram dobrze znany mi numer i czekam. Jeden sygnał...drugi...
-Halo?-słyszę znajomy głos, że aż sama nie mogę w to uwierzyć.
-Harry? Czemu nie odbierałeś? Musimy porozmawiać-mówię nerwowo.
-Przepraszam, Lily. Nie mogę rozmawiać. Zadzwonię-mówi, a ja zaciskam dłonie w pięści.
-Kiedy zadzwonisz?
-Nie wiem-odpowiada-Naprawdę muszę już iść-informuje mnie i rozłącza się. Zirytowana tą rozmową, przez którą pojawiły się jeszcze większe wątpliwości rzucam telefonem, nie zważając na to co się z nim stanie. Wychodzę z kuchni do holu, gdzie chwytam swoją kurtkę i szybko wkładam na siebie.
-Lily gdzie idziesz?-pyta się mnie Jace.
-Nie czekajcie na mnie, nie wiem kiedy wrócę-mówię krótko, chwytając swoją torebkę, a następnie wychodzę z mieszkania.
Gratuluję osobie, która zgadała co wyprawia Heri ^^ Jednak jeszcze będziecie musieli poczekać :D
Kolejna tura dedyków, piszcie :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top