Twenty nine
-O co chodzi?-pytam po powrocie do domu, gdzie zastaję Jace'a siedzącego na mojej kanapie. Powinnam mu zabrać moje klucze do mieszkania.
-Brian do mnie dzwonił-mówi, kiedy siadam koło niego.
-Oh-rzucam tylko, patrząc na niego.
-Co ty wymyśliłaś, Lily?
-Myślę, że Harry się teraz ode mnie odczepi-wzruszam ramionami-Nie powiesz mu, prawda?-mówię z nadzieją.
-Tym razem możesz na mnie liczyć.
-Dzięki-uśmiecham się-Właściwie dlaczego mi pomagasz? Myślałam, że jesteś po stronie Harry'ego?
-Bo jestem, ale skoro chcesz tak bardzo chcesz się go pozbyć to okej. Nie będę się w to wtrącał.
-Jasne-kiwam głową-I tak to będziesz robił.
-Ta, lubię to-potarł dłonią kark-Ale ty mi to wybaczysz-szczerzy się.
-Zdecydowanie-uśmiecham się-Ale nie chcę już więcej słyszeć o Styles'ie-ostrzegam go, a on tylko tajemniczo się uśmiecha-I niczego nie kombinuj, jasne?
-Dobra, dobra-unosi dłonie w geście obrony-Zostawię tą sprawę między nami-proszę go.
-Okej, ale rozmawiałem z Brianem i pomyśleliśmy, że możemy pójść na imprezę w piątek po meczu-mówi.
-To świetny pomysł-uśmiecham się szeroko. Dawno nigdzie nie wychodziliśmy w trójkę i to głównie przez to, że Brian był za granicą. My z Jace'm często chodziliśmy na imprezy, ale odkąd pojawił się Harry nie byliśmy na żadnej.
-Czyli jesteśmy umówieni.
Chcecie, żeby między Lily i Harry'm zaczęło się coś dziać? Kto wie może i tak będzie :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top