Thirty six

-Puść mnie-krzyczę, kiedy niesie mnie w stronę auta w stylu „panny młodej”.

-Nie mam zamiaru-śmieje się, chociaż po jego twarzy lecą krople deszczu.

-Wiem, że cię podnieca trzymanie swoich rąk tak blisko mojego tyłka, ale mi się to bardzo nie podoba-staram się wyrwać, ale to na nic.

-W każdej chwili tak bardzo irytująca. Kręci mnie to.

-Wszystko co ma piersi, cię kręci-przewracam oczami.

-Gdybyś popatrzyła z innej strony na mnie.

-Zapomnij.

-Dlaczego?-zatrzymuje się przy swoimi aucie, ale nadal mnie nie puszcza.

-Bo widzę jaki jesteś, Harry. Raz jestem ja, potem Alex, kto będzie w przyszłym tygodniu, kto w następnym?-patrzę w jego oczy, pierwszy raz zachowując się tak spokojnie w jego towarzystwie.

-Nie mam nadal ciebie, a właśnie tego chcę-mówi, a ja kręcę głową na jego słowa-Nie na tydzień, nie na dwa-dodaje.

-Gdyby było to takie proste, ale nie jest-mówię. Nie mogę mu zaufać, widząc, że jest taki, że dla niego liczy się tylko seks z obojętnie z jaką dziewczyną, która jest tylko na chwilę. Nie mam zamiaru nią być.

-Wiem, jesteś z Brian'em-odpowiada zrezygnowany i stawia mnie na chodniku.

-Tak, właśnie tak-szepczę, chociaż tak naprawdę nie chodziło mi o to. Nie musi o tym wiedzieć.

-Poczekam ile będzie trzeba-mówi.

To tyle na dzisiaj :) Dobranoc ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top