Thirty nine

-Twoja?-marszczę brwi, odwracając się do Harry'ego. Zakładam ręce na piersi i przyglądam mu się z zaciekawieniem.

-Nie łap mnie za słówka-mruczy, przesuwając dłonią po swoich włosach-Chciałaś, żeby się odpieprzył to masz-warczy i wymija mnie, aby udać się do wyjścia z baru.

-Harry, zaczekaj-mówię i podchodzę szybko do niego, łapiąc go za rękę.

-Co?-odwraca się, wzdychając.

-Dziękuję-rzucam, patrząc na swoje trampki-Pomogłeś mi.

-Nie ma sprawy-wzrusza ramionami-Zrobię wszystko dla ciebie-mówi, a ja biorę głęboki wdech, aby po chwili go wypuścić.

-Przestań-kręcę głową-Nie mów tak do mnie.

-Dlaczego?-marszczy brwi.

-Bo zachowujesz się tak cały czas, udajesz, że robisz wszystko dla mnie, zajwiasz się zawsze, kiedy nie powinno cię tu być, sprawiasz, że w moim życiu robi się wielki bałagań i wszystko kręci się wokół twojej osoby. Każdy mój czyn sprowadza się do ciebie i coraz trudniej mi jest cię nienawidzić-rzucam słowami, nawet się nad tym nie zastanawiając, dopiero później, kiedy Harry patrzy na mnie zdziwiony, ja rozumiem swój błąd.

-Lubisz mnie-na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech.

-Zapomnij o tym-kręcę głową, wracając za ladę.

-Nie wiwiniesz się teraz-śmieje się i idzie za mną.

-Przestań, Styles!-mówię, chociaż jest już teraz za późno. Okej, może i lubię Harry'ego, ale nie musi tego wiedzieć teraz, chociaż i tak już to wie. Bo jakby nie patrząc na to, nie jest taki zły. Jest z Alex, ale nic złego mi nie zrobił, właściwie pomaga mi i jest zawsze przy mnie, kiedy potrzebuję kogolwiek. Czy ja naprawdę zmieniłam zdanie o nim?

to się porobiło...

Wesołego końca walenia w tynki! :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top