Thirty four
-Gdzie ona jest?-rozglądam się gorączkowo po klubie. Nie martwię się jakoś szczególnie co się z nią stało, ale wiem, że Harry zareaguje na swój sposób.
-Może z kimś tańczy, albo poszła do toalety-mówi Jace, patrząc na tańczących ludzi.
-Pójdę sprawdzić-rzucam, wstając od stolika.
Sprawdzam toalety i wszystkie możliwe kąty, ale nie znalazłam jej, tylko obściskujące się pary. Kilkakrotnie wracam do stolika, ale nadal jej tam nie ma, a Jace nic nie widział. Jeśli tylko Harry się dowie będzie już po mnie. Kieruję się w stronę tłumu, ale ktoś karze mi się zatrzymać, chwytając mnie za ramię. Odwracam się i patrzę na osobę, która mnie trzyma. O wilku mowa.
-Gdzie jest Alex?-pyta Harry, mierząc mnie wzrokiem.
-Gdzie jest Brian?-odpowiadam pytaniem. Przed chwilą zobaczyłam, że nie wrócił on do stolika.
-Co jej powiedziałaś? Nigdy nie umiesz przystopować i zawsze powiesz coś nie tak-krzyczy na mnie, a ja marszczę brwi.
-Słucham?! Może twoja dziewczyna nie jest już zainteresowana tobą i znalazła sobie kogoś innego, co? Twoja duma jest zbyt duża, żeby to zrozumieć, więc obwiniasz mnie o jej zniknięcie.
-To niedorzeczne-kręci głową-Na pewno coś jej powiedziałaś.
-A co ty powiedziałeś Brian'owi?-zakładam ręce na piersi, patrząc na niego.
-Ta, sprawa zostaje między nami, nie próbuj niczego wyciągać od któregokolwiek z nas.
-Nie ty decydujesz co robię. Jeśli tylko będę chciała, dowiem się co mu powiedziałeś.
Przepraszam, że dodaję dwa, a nie trzy rozdziały, ale naprawdę kiepsko u mnie z pisaniem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top