Thirty five
Wracam zdenerwowana do stolika, ale nikogo tam nie zastaję. Fantastycznie, nie dość, że przed chwilą kłóciłam się z Harrym, który ma do mnie pretensje o to, że Alex gdzieś zniknęła i w dodatku jest tak chorobliwie zazdrosny, to jeszcze zniknął Brian i teraz Jace.
Najgorsze jest to, że nie mam jak wrócić do domu. Nie dość, że piłam to jeszcze Brian prowadził auto. Mogłabym zamówić taksówkę, ale nie zabrałam telefonu. Muszę coś szybko wymyślić, bo obecnie nie mam ochoty tu zostać i dalej się bawić.
-Chyba potrzebujesz mojej pomocy-słyszę głos za sobą. Harry.
-Nie wydaję mi się-mówię, chwytając moją skórzaną kurtkę i zakładając ją na siebie.
-Nie masz jak wrócić do domu-łapie mnie za dłoń.
-I co myślisz, że przyjmę twoją propozycję, abyś mnie podwiózł, po tym co powiedziałeś?-kręcę głową, wyrywając się z jego uścisku. Ruszam szybko przez salę, aby jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Kiedy już oddycham świeżym powietrzem, krople deszczu zaczynają spadać i za każdym razem jest ich co raz więcej. Tylko tego mi brakowało.
-Myślę, że teraz ci się przyda moja pomoc-mówi Harry, stojąc za mną.
-Już wolę zmoknąć, niż jechać z tobą-odpowiadam, kiedy krople spływają po moich włosach.
-Będziesz chora-stara mnie się przekonać, ale jestem nieugięta. On w końcu również moknie czekając na mnie.
-Trudno-wzruszam ramionami.
-Dobra, skarbie. Możemy i bawić się tak, albo i na mój sposób-mówi i podnosi mnie z ziemi, prowadząc w stronę auta.
Da mu szansę czy nie? :) Zapraszam na nowe ff, które znajdziecie na moim profilu i w linku zewnętrznym x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top