Sixty
-Nie wierć się tak-karci mnie Jace, poprawiając moje włosy. To jest zaleta posiadania przyjaciela geja, zawsze mi pomoże w przygotowaniach, kiedy gdzieś wychodzę.
-Przepraszam, denerwuję się-mruczę.
-Co ten człowiek z tobą robi?-śmieje się.
-Oh cicho bądź-wzdycham.
-Okej, okej-uśmiecha się i klaszcze w dłonie-Wstawaj-mówi, odsuwając się kawałek. Robię to co każe i staję przed nim. Jace lustruje mnie wzrokiem, pocierając dłonią brodę-Jak mu się nie spodoba, to ja go biorę dla siebie. Jestem gejem i twierdzę, że wyglądasz fantastycznie-uśmiecha się szeroko, patrząc na swoje "dzieło".
Jestem ubrana w czerwoną sukienkę z rozcięciem, po lewej stronie, mam czarne szpilki na stopach i tego samego koloru kopertówkę. Moje włosy spięte są w koka i dwa kosmyki opadają po obu stronach mojej twarzy.
-Dzięki-rzucam, uśmiechając się-Która jest godzina?-pytam.
-Odpowiednia, abyś zeszła już na dół. Właśnie Harry napisał, że czeka przy aucie-mówi, a ja zaczynam się stresować-Spokojnie-rzuca, uśmiechając się i podchodzi do mnie-Powodzenia i bez żadnych dzieci po tym spotkaniu-ostrzega mnie.
-Tak jest-salutuję i odbieram mu mój telefon.
*
Wychodzę z budynku i od razu zauważam długą czarną limuzynę, przy której stoi Harry. Ubrany jest w czarny garnitur, a ręce ma wsadzone w kieszeni. Uśmiecha się do mnie, odbijając od drzwi i podchodzi do mnie.
-Cześć kochanie-całuje mnie w usta-Pięknie wyglądasz. Widzę, że posłuchałaś się moich rad-mówi i lustruje mnie wzrokiem.
-Nie myśl, że to dla ciebie-mówę z sarkazmem.
-Nie śmiałbym-uśmiecha się i chwyta za dłoń, prowadząc mnie do auta.
-Gdzie jedziemy?-pytam, kiedy otwiera drzwi, abym mogła wejść.
-Musisz jeszcze poczekać. Pamiętaj to niespodzianka-odpowiada mi.
Myślałam, że nie uda mi się dodać, ale jednak ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top