Nine

-Nigdzie nie jadę z tobą-kręcę głową.

-To jak chcesz wrócić? Nie masz telefonu-uśmiecha się.

-Oddaj mi go-fukam.

-Nie mam zamiaru.

-Dobrze, weź go sobie-przewracam oczami i siadam na krawędzi chodnika.

-Co ty robisz?-marszczy brwi, przyglądając mi się.

-Siadzę-odpowiada sarkazmem.

-Okej-odpowiada i siada naprzeciwko mnie.

-Czemu po prostu nie pojedziesz do domu?

-Bo nie masz jak wrócić-odpowiada, wzruszając ramionami.

-Jace na pewno się pojawi-mówię, a on zaczyna się śmiać pod nosem-No co?

-On już jest w domu, tak myślę-uśmiecha się.

-Nie-kręcę głową, chowając twarz w dłoniach, rozumiejąc w końcu co tu się dzieje-Jak on mógł mi to zrobić.

-Czego się nie robi dla kolejnego meczu-śmieje się-Rozchmurz się skarbie-unosi mój podbródek-Przed nami jeszcze długi wieczór.

-Którego nie spędzę z tobą-mówię zdenerwowana i wstaję z chodnika. Po co są te gierki, czemu ten facet nie może zrozumieć, że nie jestem nim zainteresowana.

-Lily, zaczekaj-próbuje mnie złapać za rękę i niestety mu się to udaje.

-Zostaw mnie-próbuję się wyrwać, ale to na nic. Jest zbyt silny.

-Nie-ciągnie mnie za dłoń, tak że w chwili znajduję się w jego ramionach-Nie mogę cię puścić samej-mówi, odgarniając kosmyk moich włosów.

-Nie udawaj bohatera jak z jakiejś powieści-przewracam oczami i strącam jego dłoń z mojej twarzy.

-Lily...-chce zacząć coś mówić, ale w momencie oślepia nas blask aparatu.

Teraz Was wkurza Lily? Poczekajcie na dalszą częśc XD o tak sprawa spod parkingu się dość ciąnie XD

Każdy kto skomentował dostanie dedyk, będę dodawała po kolei :D Kocham Was ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top