Forty seven

Piję już kolejnego drinka przy barze, bawiąc się swoim telefonem, nadal czekając na jakikolwiek sygnał od Harry'ego, jednak to na marne. Nie wiem ile tu siedzę i nie wiem ile już wypiłam, ale czuję jak szumi mi już w głowie i nie myślę racjonalnie. W dodatku nie mam jak wrócić do domu, ale naprawdę mnie to nie obchodzi teraz. Potrzebuję tego, przynajmniej chwilowego zapomnienia. Zamawiam kolejnego drinka i patrzę na salę pełną tańczących osób, wiele par całuje się w kącie, reszta śpieszy do łazienki. Przewracam oczami na ich widok i wypijam alkohol, który podaje mi barman.

W pewnym momencie zauważam, że ekran mojego telefon zaczyna świecić. Marszczę brwi i przyglądam mu się, ale wydaję się taki rozmazany, że nie widzę kto dzwoni. Odbieram i przykładam do ucha:

-Halo?

-Lily? To ty? Gdzie jesteś?-słyszę jakiś znajomy głos, ale nie potrafię go rozpoznać.

-Kto mówi?-marszczę brwi.

-Harry-mówi zdziwiony, a moje serce zaczyna bić szybciej-Halo? Lily? Gdzie jesteś? Byłem u ciebie w mieszkaniu.

-Harry...ja...jestem w klubie-mój głos drzży i nie mogę go opanować.

-W którym?

-Tym co ostatnio-rzucam.

-Nie ruszaj się stamtąd, przyjadę po ciebie-mówi.

-Poradzę sobie-rzucam, chociaż moje serce błaga, chcę go zobaczyć.

-Jesteś pijana, mogę wyczuć to z twojego mieszkania. Plączesz się w słowach.

Naprawdę to robię?

-Będę czekała na zewnątrz-wzdycham.

-Nie, zostań w środku. Znajdę cię-mówi poważnie i rozłącza się.

Czy wy chcecie, żebym z tego zrobiła Greya? :o

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top