Eighty eight

Na dowiedzenie się gdzie był Heri będziecie musieli poczekać ^^

-Wstawaj, skarbie-słyszę jak ktoś mówi te słowa tuż przy moim uchu.

-Która godzina?-pytam, zakrywając się poduszką.

-Jedenasta, a teraz wstawaj. Mamy dużo do zrobienia-dopiero teraz rozpoznaje głos Harry'ego.

-Jestem śpiąca-mruczę.

-Spałaś wystarczająco długo-zauważa.

-Nie dałeś mi spać w nocy-fukam.

-Nie udawaj, że ci się nie podobało-czuję, że się uśmiecha.

-Nie bądź taki pewny siebie-wystawiam mu język, podnozsąc się na łóżku. Chłopak już stoi i zapina właśnie pasek od swoich spodni.

-Oh, Harry-naśladuje mój głos, a następnie wybucha śmiechem.

-Idiota-śmieję się i rzucam w niego poduszką. W odpowiednim momencie pochyla się, a poduszka uderza w ścianę.

-Nie tym razem, kochanie-uśmiecha się szeroko-Idę zrobić śniadanie, zaraz cię widzę w kuchni-informuje mnie i wychodzi z pokoju.

*

Po prysznicu, ubrana w jeansowe spodenki, trampki i podkoszulek Harry'ego wchodzę do kuchni, gdzie na stole widzę już gotowe śniadanie.

-Aż zrobiłam się głodna-komentuję i siadam na krześle.

-To tylko przez to ja, że gotowałem-mówi dumnie.

-Nie wydaję mi się-uśmiecham się.

-Wybacz, skarbie, ale nikt by nie dotknął twojego jedzenia.

-Jesteś dzisiaj w bardzo dobrym humorze-zauważam.

-Ty również-całuje mnie w usta-Smacznego-rzuca i siada na przeciwko mnie.

*

-Gdzie jedziemy?-pytam Harry'ego, kiedy wsiadam do auta chłopaka. Od razu po śniadaniu kazał mi zejść na dół i nie odezwał się ani słowem.

-Niespodzianka-rzuca, odpalając samochód.

-Ostatnio tą niespodzianką była wizyta u twoich rodziców-przewracam oczami.

-Tym razem ci się spodoba. Jestem o tym przekonany-mówi i kładzie dłoń na moim udzie.

-Obyś miał rację-ostrzegam go i opieram się o szybę, spoglądając na mijane krajobrazy.

Co najwyżej do końca zostało nam dziesięć rozdziałów :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top