Rozdział 13

   - Felix! - chciała krzyknąć Laura, ale w ostatniej chwili Net zasłonił jej usta ręką.
- Co robisz puść mnie! - Skrzyczała go Laura próbując wyrwać się Netowi, ale on tylko przytrzymał ją mocniej.
- Uspokój się. - poleciła jej Nika
- Porwano Felixa, a ja mam się uspokoić?! - spytała Laura Nikę, ale po chwili się lekko uspokoiła
- Tak. - odpowiedziała  spokojnie ruda. - Słuchaj, Laura nie pomożemy mu jak nas też złapią. I poza tym już nie raz kogoś z nas porwano i zawsze wychodziliśmy z tego cało. Wdech, wydech. - poleciła jej. Laura zrobiła wdech i wydech. Uspokoiła się i łzy cisnęły jej się na oczy. Usiadła, a Nika przykucnęła obok
- Wolałbym, żeby mnie porwano. - mruknął posępnie Net
- Co? - spytała Nika podnosząc głowę z nad Laury.
- Nie, nic. - uśmiechnął się leciutko na tyle ile było możliwe w tej sytuacji.

   - To teraz potrzebny nam plan. Manfred! - postanowił i krzyknął cicho otwierając laptopa, którego wyjął z plecaka.
- Tak? Znowu kłopoty? O cześć Laura, gdzie Felix? - Program zaczął się dopytywać. Patrząc na całą trójkę z kamerki w laptopie
- Eh... - wspomniana westchnęła i zaczęła opowiadać. - W końcu mnie znaleźli, przywitaliśmy się, zjedliśmy batony Neta i poszli dalej w stronę lotniska. Szliśmy ogólnie na końcu grupy z samolotu i usłyszeliśmy samochód za sobą. Zaczęliśmy biec w bardziej zalesioną część dżungli. Wszyscy go wyprzedzili później Net się wywalił, Felix mu pomógł wstać i biegli dalej. Felix ledwie się schował, a samochód przejeżdżał obok. Nagle wrzucili wsteczny i Felixa... - łzy, które cały czas wstrzymywała poleciały strumieniem po jej policzkach. - Związali go i zakneblowali wrzucili na pakę dżipa jak worek ziemniaków i odjechali. Od samego początku chyba chodziło im o Felixa. - skończyła ze szlochem. Nika otoczyła ją ramieniem, a Net podał jej chusteczki z plecaka. Net z Niką patrzyli na nią zdziwieni, że wiedziała jaka to marka auta. Ona widząc ich spojrzenia dodała:
- Jak się ma Felka za chłopaka to się zaraża wszystkim czym się interesuje. Samochodami, robotami, mechaniką. Kazał mi zawsze nosić ze sobą chociażby scyzoryk na każdą nieprzewidzianą okazję... - zatrzymała się na ostatnich słowach i wybuchnęła kolejną falą szlochu. Nika ją przytuliła, a Net odszedł kawałek i pogadał z Manfredem
- I co masz jakieś pomysły? - spytał bez ogródek Net, któremu na widok Laury samemu się chciało płakać Manfreda
- Chyba nie ma innej opcji jak iść śladami kół, aż nie dojedziecie. - stwierdził program
- Też tak myślę... - Net westchnął i poszedł z powrotem do dziewczyn. Nice udało się jako tako zapanować nad Laurą.
- Jaki plan ? - spytała ruda
- Chyba nie pozostaje nam nic innego jak iść po śladach auta. - odparł i westchnął ciężko.
- To chodźmy. - powiedziała Laura z zaczerwienionymi oczami od płaczu
-  Jesteś pewna? - spytał Net
- Tak im szybciej tym lepiej. - pociągnęła nosem i wstała z ziemi.
- Skoro Laura jest pewna to chodźmy. - dodała Nika i ruszyła za Laurą. Net westchnął i poszedł ostatni.

***

    Szli jakąś godzinę i znaleźli nieduży drewniany hangar z szopą obok. W tym większym zakładali, że jest dżip, a szopie przetrzymują Felixa.
- Chodźmy poszukać jakiegoś okna to zobaczymy jak można uwolnić Felixa. - szepnął Net. Dziewczyny popatrzyły na niego zdziwione.
- Dobra ja pójdę od lewej. - odszepnęła Laura
- Ja z prawej. - dodała też szeptem Nika
- To mi zostają tyły. - dopowiedział Net i ruszyli zgięci w pół. Z lewej od strony Laury nie było nic tylko drewno i mała szpara między deskami. Od prawej z Niki strony nie było nic zwykłe deski nic więcej. Od Neta było okno na tyle małe, że człowiek się przeciśnie i nie tak duże, jak w normalnych oknach.
- Ej chodźcie tu. - syknął Net, gdy do niego podeszły powiedział: - podsadzę najpierw Nikę i jak stwierdzi, że jest bezpiecznie i da znak podsadzę Laurę,  a później mnie wciągnięcie okej?
- Tak
-Tak
    -Świetnie. - powiedział złożył ręce, a Nika położyła na nich nogę.
- Czysto, wchodzę. - powiedziała i weszła na parapet. Okno było otwarte i widziała przywiązanego Felixa do krzesła. Przynajmniej jej się tak zdawało, bo w szopie nie było za jasno tylko światło z okna i nielicznych szpar.
- Nika schodzisz? - szepnęła Laura, bo Nika cały czas siedziała na parapecie od zewnętrznej strony
- A tak jasne. - odpowiedziała i zeskoczyła miękko na ziemię. Po chwili przy niej była już Laura i podały ręce Netowi. Podbiegli do Felixa i próbowali rozwiązać mu supły, nie dało się, ale udało im się go odkneblować.
- Uciekajcie stąd już szybko! - skrzyczał ich, gdy tylko mogli go zrozumieć.
- Ale Felix... - zaczęła Laura z łzami w oczach
- Już! Uciekajcie! - krzyknął Felix, Laura zaczęła się wycofywać powoli tyłem, ale Nika ją pociągnęła odwróciła się i pobiegła do okna. Net wyskoczył pierwszy i podał ręce Nice, żeby zeskoczyła, a później kasztanowo - czerwonowłosej.
- Czego się drzesz?! - Ledwie dobiegli do krzaków rosnących 5 metrów od okna i doszedł ich przytłumiony męski głos z nutką czegoś mechanicznego
- Aaa... Knebel ci się rozwiązał, a może ktoś ci pomógł?! - skrzyczał Felixa głos
- Hmm... Nie odpowiesz?! Mam cię zmusić do gadania?! - spytał głos i było słychać jakby kogoś spoliczkowano. Laurze poleciały łzy i chciała szlochać i by to zrobiła, gdyby nie Nika. Zacisnęła swoją rękę na buzi Laury. Sama miała łzy w oczach, ale tylko zacisnęła mocniej usta. Net odwrócił głowę coś szepcząc. 
    - Odpowiesz mi czy nadal będziesz nie mową?! - spytał głos i zaczął się śmiać niewiadomo z czego jakby właśnie opowiedział jakiś żart.
- Knebel sam mi wyleciał z buzi. - odparł spokojnie chłopak
- Taaak? - spytał ironicznie ten drugi
- Tak. Krzyczałem, bo nic nie blokowało mi buzi. Głodny jestem mogę coś zjeść z mojego plecaka? Czy tego też mnie pozbawicie tak samo jak wolności? - spytał wojwoniczo
- O nie. Przecież nie chcemy cię zagłodzić. - powiedział ironicznie. -  Szef pewnie by nie chciał jakby jego więzień umarł z głodu prawda? - spytał i zaśmiał się złowrogo
- Masz. - było słychać jak ktoś rzucał jakąś rzeczą prawdopodobnie plecakiem
- Wiesz sam bym se wziął, gdybym nie był związany. - powiedział ironicznie Felix, ale widzisz... -  podniósł lekko ręce związane z tyłu krzesła, czego przyjaciele nie mogli widzieć.
- Niech cię szlak smarkaczu. - mruknął tamten. - Gdzie to jest gadaj?! - znowu zaczął krzyczeć
- Powinno być z boku po lewej stronie w drugiej kieszeni. Z napisem MRE. - Odpowiedział spokojnie Felix, czym jeszcze bardziej wkurzył tamtego.
- MRE? - spytał zaciekawiony tamten
- Yhym. - zgodził się blondyn
- Co twój tatuś jest żołnierzykiem tak ? - spytał ironicznie głos. Felix udawał, że nie chce powiedzieć, dopiero jak tamten podłożył pięść pod jego brodę odpowiedział:
- Nie. Po prostu se kupiłem w takim jednym sklepie.
I może pan wziąść tą pięść spod mojej brody? To niewygodne i problemów się nie rozwiąże przemocą. - dodał. Tamten wyciągnął mu MRE podawał mu do buzi z obawy, że jak go rozwiąże Felix zwieje. Co chwilę mruczał coś pod nosem, a potem było słychać skrzypnięcie drzwi.
   Laura w pierwszym odruchu chciała tam pobiec, ale Nika wiedziała, że będzie miała taki odruch i ją przytrzymała i pociągnęła głębiej w krzaki.

***










Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top