24. Epilog
Minęły dwa miesiące od ich podróży do Azji. Dzisiaj jest rozpoczęcie roku szkolnego w liceum im. Stefana Kuszmińskiego. Jak zwykle Felix, Net i Nika musieli się wdrapać na trzecie piętro do sali gimnastycznej. Jak zawsze był stół z zielonym suknem, mikrofon na środku podestu i Stokrotka, który jak zawsze miał niedopasowane ubranie. Jednak coś się zmieniło tylko nie wiedzieli jeszcze co.
- Ej... Czy tylko ja czuję jakąś różnicę, ale jej nie widzę ? - spytała Nika przyglądając się podestowi.
- Właśnie miałem zapytać o to samo. - zagłodził się z nią Net.
- Eftepa nie ma... - powiedział zdziwiony Felix.
- Mówisz na serio ? - spytał Net przyglądając się uważniej i nie dostrzegł, ani Jerzego Wierszewskiego, ani projektora do nudnych prezentacji. - W końcu... Stokrotka jest bardziej ogarnięty od niego. - powiedział Net tańcząc jakiś dziwny taniec.
- Net uspokój się. - syknęła na niego Nika.
- O kurde... Net przestań i spójrz na podest. - poprosił go Felix.
- Po co ? - Spytał szatyn, ale posłusznie przestał i popatrzył na podest. Tam nie był nie kto inny jak jego ojciec. Neta zamurowało. Ale wyglądał jakoś inaczej. Jak przyjrzał mu się bliżej dostrzegł, że momentami "jego tata " znika.
- Felix... Twój ojciec miał projektory do hologramów nie ? Tych co używaliśmy, że przyszedł tata Niki do Stokrotki. - szepnął Net
- Tak... Podobno zrobili w nich poprawki i nie urywa już żadnej części... Chyba nie myślisz o tym samym co ja ? - spytał Felix przeczuwając co za chwilę usłyszy. Nikę zamurowało wiedziała do czego dążą chłopaki i przeszedł jej zimny dreszcz po plecach.
- To jest hologram... Wynośmy się stąd już teraz, bo czuję, że zaraz się coś stanie. - powiedziała Nika i ruszyła pędem w stronę drzwi. Chłopacy za nią. Zbiegi po schodach i przebiegli wszystkie piętra od razu. Dopiero po wyjściu ze szkoły się zatrzymali. Po chwili usłyszeli huk. Dobiegał on, gdzieś z parteru. Nika przytuliła się do Neta. Felix zaczął dzwonić na straż pożarną. Po chwili wszyscy uczniowie i nauczyciele, którzy byli na sali gimnastycznej byli już na patio przed szkołą. Połowa uczniów wybiegła ze szkoły i zatrzymała się dopiero na parkingu tak jak Felix, Net i Nika. Po lewej stronie budynku usłyszeli pęknięcie szkła. To szyba w pokoju dyrektorskim pękła i wydostawały się z niej chmury dymu. Było widać też poświatę ognia. W oddali było słychać straż pożarną wezwaną przez Felixa.
- Nie lepiej było na policję zadzwonić ? - spytał nadal w lekkim szoku Net.
- Nie. Bo straż od razu to ugasi. Widziałem rozlaną benzynę, która prowadziła od gabinetu dyrektora we wszystkich stronach parteru. Nie rozniesie się szybko, ale jak straż ugasi pożar to tylko jedno pomieszczenie ucierpi, a nie cały parter. - powiedział chyba najspokojniejszy ze całej szkoły Felix. Po chwili przyjechała straż. Kazali wszystkim się odsunąć od szkoły, a tym, którzy byli na patio polecili tam zaczekać. Ugasili pożar w szkole, a dyrektor powiedział, że dzisiaj wyjątkowo mogą iść do domów.
- Idziemy się spotkać z Laurą do zbędnych kalorii? - spytał Felix przyjaciół
- Jasne. - powiedziała Nika
- Spoko. - odparł Net, więc poszli na drugą stronę ulicy...
***
Cześć to znowu ja. Wiem ten epilog i ostatni rozdział są pewnie do bani. I tak o to kończy się ta książka. Jestem ciekawa czy wam się podobała. Może nie jest jakaś suuuper długa i jakaś dobra to ona na pewno nie jest. Mam nadzieję, że się podobała. Jak ktoś lubi one- shoty to zapraszam za kilka dni ruszy książka z nimi. Na pewno będzie więcej Netiki w nich niż Laurix, bo wiem, że większość czytelników woli Net x Nika. Ja sama się chyba do nich zaliczam xd. Nie przedłużam, bo pewnie chcesz już stąd iść. Pa!
Ruda2009
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top