Rozdział 6
Godzina 21 Felix, Net i Nika siedzą dalej w namiocie po obejrzeniu filmu z czarnej skrzynki.
Felix wyznaczył warty, żeby ktoś obcy się nie zakradł do namiotu z zewnątrz. Pierwszy był Net od 22 do 1 w nocy. Drugi Felix od 1 do 4, a na końcu Nika od 4 do 7.
- Dlaczego ja mam pierwszą wartę? - spytał Net
- Eh... - westchnął Felix - Dlatego, że ty późno chodzisz spać i dlatego, że byś usnął na warcie od 1 do 4. - odpowiedział zgodnie z prawdą Felix.
- Net daj już spokój. - wtrąciła Nika. - To prawda, że byś zasnął. I nie wmówisz nam, że nie.
- Net w odpowiedzi mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Odpiął namiot i wyszedł z niego na swoją wartę.
- Co go ugryzło? - spytał Felix Nikę, gdy Net wyszedł.
- Nie wiem. Hmmm. - odpowiedziała i się zamyśliła. Net stał na warcie tak jak ustalili. Nie działo się nic nadzwyczajnego. Gdzieś w górze liście szumiały od wiatru, ptaki ćwierkały.
Póki Felix go nie przyszedł zmienić było spokojnie. Wszedł do namiotu. Widząc śpiącą Nikę się uśmiechnął i pocałował ją w czoło, a ona uśmiechnęła się przez sen. Sam wskoczył do swojego śpiwora i od razu zasnął.
Na zmianie Felixa też się nie działo nic ciekawego. Jedynie to gdzieś w górze słychać było sowę ( o ile są w azjatyckich lasach). Ptaki już ucichły, wiatr ustał, a on myślał jedynie o czerwonowłosej, która skradła jego serce. Co robi? Gdzie jest? Czy wszystko z nią dobrze? Te pytania ciągle witały w jego głowie. Zanim się obejrzał była 4 i poszedł obudzić Nikę.
Felix szturchał Nikę w ramię już trzeci raz i w końcu zaczęła się budzić. Jak rozbudziła się całkowicie wyszła na swoją wartę. On wszedł do swojego śpiworu. Przypadkiem w tym momencie obudził się Net wyczołgał się ze swojego śpiworu, odpiął namiot i wyszedł z niego. Nika słysząc jak namiot się odpina odwróciła się i uśmiechnęła.
-Wygodnie się spało? - spytała
- Taaaooak. - Net ziewnął i pocałował ją w usta. Ona odwzajemniła pocałunek.
- A tobie? - spytał, gdy się od siebie oderwali.
- Dobrze. - odpowiedziała. - Felix śpi?
- Chyba... - sprawdził przez wejście do namiotu - Tak. A co ? - zapytał
- Nic. Bałam się, że go obudziłeś tym swoim wyciem. - zaśmiała się
- Ej... - Net udał obrażonego, ale po chwili z mściwym uśmiechem zaczął ją gilgać.
- Neet. Prze.... Stań. - próbowała powiedzieć Nika, ale napady śmiechu skutecznie jej przeszkodziły. Net w końcu przestał, Nika się uspokoiła i nawet się nie zorientowali, gdy wybiła 7. Felix wstał.
- Cześć. - powiedział trochę zaspanym tonem. - To pakujemy wszystko i idziemy ?
- Jak to? Bez śniadania? - oburzył się Net
- Nie no, z śniadaniem też jestem głodny. - odpowiedział
- To co na śniadanie? - spytała Nika
- To co wczoraj no chyba, że Net powie co ma za prowiant. - odpowiedział Felix
- Nie możemy zjeść moich konserw? - spytała
- Nie, bo mogą się przydać, gdy zjemy cały mój zapas MRE, a Net raczej do końca podróży nam nie powie co ma. - odpowiedział Felix. Zjedli śniadanie spakowali śpiwory i namiot Felixa.
***
Wyszli z polanki i ruszyli z powrotem do miejsca gdzie spadł samolot. Gdy tam dotarli ukryli się w krzakach. Jeszcze przy śniadaniu uzgodnili, że pójdą równolegle do miejsca wypadku . A później na północ od niego tak jak grupa. Felix rano jeszcze raz obejrzał nagranie. I znalazł datę kiedy samolot się rozbił. 29.06.2022 w ten sam dzień co oni wyjeżdżali z Polski.
- Minęły dwa dni... Od naszego wyjazdu - szepnął Felix - samolot zaginął ponad miesiąc temu. To dlaczego teraz wylądował awaryjnie? - spytał
- Cicho...- wtrąciła Nika - Patrzcie... - mówiąc to wskazała palcem w samolot. Tam znowu była policja według Felixa. Robili coś w samolocie. Nie wiadomo co. Felix, Net i Nika ruszyli dalej równolegle do miejsca upadku samolotu. Przedzierali się przez różne rośliny. Od paproci po liście drzew. Liście smagały ich po twarzach, a oni i tak szli dalej na północ. Jak byli już jakiś kilometr od samolotu Felix się odezwał:
- stójcie. - po czym sam się zatrzymał.
- Co tym razem? - spytał Net
- Ile może zajść grupa w dwa dni składająca się z może 20 osób ? - spytał Felix przyjaciół
- Nie wiem. 20 kilometrów? - odpowiedziała Nika
- Powiedzmy, że mniej więcej. Nam zajmie, ze 4 dni zanim ich dogonimy.... Jeśli nadal idą na północ... - powiedział z smutkiem Felix
- Ej stary nie załamuj się. - powiedział Net i klepnął go w ramię - Chodźmy, bo będziemy tam jeszcze 5 dni iść. Poza tym jak ty się załamiesz to co ja będę robił. Jak znajdziemy Laurę jak nam się załamiesz ja nawet nie wiem, gdzie iść. - stwierdził. Felix wyjął mapę i stwierdził, że grupa Laury kieruje się na lotnisko, którym tu przybyli, ale okrężną drogą.
Z mapą poszli na skróty, żeby spotkać tę grupę 2 dni wcześniej, niż planowali.
***
Nie rozumiem jak moja książka jest na 2 miejscu w rankingu fnin chyba. Jest tyle książek, które mogłyby zająć to miejsce. Serio nie spodziewałam się. Dziękuję za wszystko. Pa!
Ruda
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top