Noc 1 / Dzień 1

Nagle usłyszałaś hałas na korytarzu. Odwróciłaś się w tam tę stronę. Obawiałaś się najgorszego. Obróciłaś się w stronę prawą stronę. Wstałaś, powoli i ostrożnie szłaś w stronę prawych drzwi. Zapaliłaś światło w korytarzu. 

- Wdech i wydech (T/I). Trzeba to sprawdzić jesteś przecież nocnym stróżem, nie?

Wychyliłaś się niepewnie. To, co ujrzałaś, aż wmurowało Cię w ziemie. Robot kurczak szedł w twoją stronę. Spanikować i to okropnie. W cisnęłaś czerwony guzik służący do zamykania drzwi. Opadły z głośnym hukiem.

Twoje serce biło jak szalone. Nie myślałaś, że może to być prawda.

- Dobra co mówił ten gość wcześniej. Nie daj się złapać tym metalowym puszką. Sprawdzaj kamery i pamiętaj, by zamykać drzwi tylko wtedy, gdy to absolutnie konieczne. Okej drzwi zamknięte, teraz tylko sprawdzić kamery i godzinę. - Spojrzałaś na zegar — Jezu dopiero godzina 4 rano. Nie dam rady tyle tu wysiedzieć.

Usiadłaś na fotelu i włączyłaś kamery. Oprócz stukniętego kurczaka, który czeka, żeby Cię dopaść, nic się złego nie działo. Awaryjnie podbiegłaś do lewych drzwi, z całych sił walnęłaś w guzik. Wzięłaś swoją poduszkę i wcisnęłaś się pod biurko. Nie obchodziło Cię to, że jest tam pajęczyna i być może z pająkiem. Przycisnęłaś z całej siły swoją podusię.

- Co się tu kurwa wyrabia do cholery jasnej ciasnej?!

Nagle usłyszałaś walenie w szybę.

- Zamknij mordę plastikowy kurczaku!

Zgarnęłaś swoją MP3, włożyłaś słuchawki do uszu i włączyłaś muzykę. Siedziałaś tak tam trochę, aż szok i zmęczenie wzięło górę. Usnęłaś. Nagle obudziłaś się. Byłaś niewyspana. Wiadomo pod biurkiem na pewno nie będzie dobrze. Usłyszałaś pukanie w szybę i czyjś głos.

- Halo?! (T/I) jesteś tam?! Co się stało?! Możesz już otworzyć drzwi. - krzyczał Twój szef.

Wyjrzałaś powolutku, żeby upewnić się, że to nie maszyna. To, co ujrzałaś w nocy wszystko wydawało się możliwe. Na szczęście to był twój prawdziwy szef, nie jakiś robot. Wyszłaś spod biurka. Nagle usłyszałaś straszny trzask w kręgosłupie.

- Au! - Podeszłaś i nacisnęłaś guzik. Drzwi się otworzyły.

- (T/I) czy nic ci nie jest? - zapytał szef.

- Tsa... Nic wcale oprócz tego, że była wczoraj napaść przez kaczuchę, ale wszystko gra! - wykrzyczałaś.

- Hahahaha — zaśmiał się — Jaka kaczucha, jeśli można spytać?

- Ten wielki, żółty, z babeczką animatronik do cholery — burknęłaś.

- Ah, czyli zapoznałaś się z naszą ukochaną Chicą? - zapytał się ucieszony.

- Tak miałam bardzo bliskie z nią spotkanie, w dodatku pogadałyśmy jak to było za dawnych dobrych czasów i wiesz co Ci powiem?

- No słucham, słucham.

- Zasugerowałam Mi, żeby z tą spierdzielała, jeśli Mi życie miłe! Dowidzenia! - wykrzyczała.

Wzięłaś swoją torbę i podusię. Wyszłaś z szybkim krokiem z biura i kierowałaś się w stronę wyjścia, gdy nagle usłyszałaś Swojego szefa.

- Ale jak to?! To Pani tak po prostu odchodzi po jednej noc! Podwoje Ci pensje, a nawet potroję! Gdzie ja znowu znajdę osobę na to miejsce!

Stanęłaś przed drzwiami i się odwróciłaś.

- Hm... Wiesz co nie. Wolę mieć w przyszłości męża i dzieci, niż skończyć jak jakaś pieprzony robocik do zabawiania dzieci. Niech pan się wypcha tymi pieniędzmi.

- Ale (T/I)... - Nie skończył, ponieważ zatrzasnęłaś mu drzwi przed nosem.

Ruszyłaś szybkim krokiem w stronę swojego domu. Szłaś, chciałaś znaleźć się jak najszybciej w swoim domu, więc sprintem ruszyłaś. W ciągu 5 min dotarłaś do swojego mieszkanka. Wchodząc po schodach, usłyszałaś sąsiadkę. Miała około 60lat. Już trochę siwa była. Starsza pani była tak sympatyczna, że często pomagałaś jej w różnych rzeczach.

- Jak tam było w nowej pracy? - zapytała.

- A bardzo dobrze oprócz tego, że zaraz zwariuję. Chyba będę musiała wybrać się do psychologa po jakieś tabletki.

- Oh, na pewno tak źle nie było co? (T/I), choć zapraszam Cię na herbatę.

Chwilę się zastanowiłaś, ale przystałaś na propozycję na siwej pani. Weszłaś do mieszkania. Było całkiem skromnie. Usiadłaś na kanapie i ukryłaś twarz z rączkach. Chwile tak siedziałaś, aż babunia podała Ci malinowo-waniliową herbatkę. Wzięłaś łyk bez zastanowienia czy jest gorąca, czy nie. Przez co poparzyłaś Sobie boleśnie język. Zrobiłaś okropną minę.

- Spokojnie dziecko herbata Ci nie ucieknie, więc opowiadaj, co się stało? Jak było? Poproszę wszystko ze szczegółami. - powiedziała przyjaźnie babcia.

Wszystko jej opowiedziałaś. Zaczynając od obchodu pizzerii, aż po te wszystkie wstrząsające rzeczy. Na początku babcia słuchała Cię uważnie, potem robiła miny "nie wierzę w to", a na koniec kwaśna mina. Nie wierzyła Ci. Po pewnej ciszy zapytała.

- A powiedz mi jedną rzecz czy ty tam dalej pracujesz?

- Nie właśnie po pięknej noce oznajmiłam właścicielowi, że się zwalniam.

- A pomyśl (T/I) czy nie lepiej byłoby pomęczyć się parę nocy, zarobić nieźle. Miałabyś na czynsz, ciuchy i kosmetyki, które kochasz. No sama pomyśl.

- Ah.. Sama nie wiem. - Wzięłaś filiżankę herbaty i zrobiłaś duży łyk.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top