Moon

Moja wena powraca, a ja wraz z nią

Słów:400

Affection
Przywiązanie, oddanie, umiłowanie, uczucie



Moon na początku obserwował jak wykonujesz twoje obowiązki z odległości. Potem, celowo lub nie, wystraszył cię. Wtedy właśnie zwróciłaś jego uwagę, gdy z frustracją go beształaś.

Wtedy zaczął przebywać w Part and Services trochę częściej, próbując cie zagadywać. Ku jego zdziwieniu, zbywałaś go, nie ważne czego by nie powiedział ty i tak odpowiedziałaś mu krótkim mruknięciem.

Miał mieszane uczucia, był gotowy odpuścić i w samotności spędzać noce w Pizzaplexie, ale wtedy wpadł na okrutny pomysł celowego straszenia cię- co o dziwo szybko poskutkowało. Za każdym razem gdy on cię wystraszył, to ty rzucałaś co robiłaś, beształaś go i zaczynałaś rozmowę. Co prawda chciałaś w pewnym momencie go rozmontować, ale to nic.

I w końcu po tygodniach Moon mógł stwierdzić, ale nie na głos, że zdobył przyjaciela.

I przez wszystkie twoje nocne zmiany Moon przyzwyczaił się do ciebie tak bardzo, że gdy pewnego razu drugi technik wszedł do Parts and Service, prawie spadł ze ściany. Praktycznie rzucił się na mężczyznę powtarzając, jak zacięta płyta, jedną frazę

"Gdzie jest moja [T.n]"

Jego ton był tak wysoki, że brzmiał wręcz płaczliwie, jakby był wystraszony i mógł zacząć płakać w każdej chwili. Gdy chłopak odpowiedział mu, że przyszedł na zastępstwo za ciebie, bo wzięłaś sobie urlop. Moon odetchnął, szczęśliwie przekonany, że to tylko jedna noc.

Jego szczęście nie trwało długo, bo technik szybko powiedział ile jego zastępstwo trwa- tydzień.

Pięć dni.

Gdyby Moon mógł płakać zdecydowanie by to zrobił. Tydzień bez ciebie był jak wieczność!

Z tymi informacjami, smutny Moon odszedł żeby patrolować najciemniejsze odmęty Pizzaplexu, sam.

Pierwsze dwa dni minęły mu smutno, ale szybko. Trzeciego dnia wszystko go irytowało. Nawet szalejące dzieci, które normalnego dnia by go nie zdenerwowały, sfrustrowały go i był bliski nakrzyczenia na boguduchawinne dzieci.

Teraz, piątego dnia, wariował. Siedziąc w twoim biurze czytał jakieś papiery pozostawione na wierzchu, tęskno wpatrywał się w twoje pismo. Powoli pocierając kartkę kciukiem. Jego skrzynka głosowa zawarczała dalej wpatrując się w papier i przypominając sobie wszystkie wspólnie spędzone chwile. Byłaś jego światłem, jedyną osobą która się go nie bała i chciała z nim spędzać czas. Jak mogłaś go opuścić!

Więc w dniu w którym miałaś w końcu pojawić się w pracy odetchnął z ulgą, gdy w końcu pojawiłaś się w pracy rzucił się na ciebie i prosił żebyś nigdy go tak nie zostawiała. Zanim się uspokoił przeleżeliście na podłodze, przynajmniej 10 minut.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top