Monty
Słów: 469
A/n
Pretty bitches never die
Tw
Nuh uh
Jealous
Zazdrosny
MONTY od początku był najmniej popularnym animatronikiem. Wszyscy o tym wiedzieli. Można to było zobaczyć wszędzie, po koncertach gdy zespół schodził ze sceny spotkać fanów, fala dzieci zalewała Freddy'ego, Roxy i Chice. Do niego podchodziło tylko pare dzieci, najczęściej tylko dla zasady, żeby zebrać autografy całej czwórki.
Monty wiedział, że nie był niczyim faworytem. W przeciwieństwie do Fazbeara nie był twarzą pizzeri, nie był charyzmatycznym uroczym misiem, tylko pieprzonym aligatorem, który miał być z usposobienia typową gwiazdą rocka. Jednakże Fazbear Entertainment pomyliło się, licząc na to, że groźny wygląd Montgomerego przypadnie do gustu dwunastoletnim chłopcom, a jego zachowanie podobne do gwiazd rocka sprawi, że trzynastoletnie dziewczynki będą się w nim podkochiwać. Przez ten błąd, można było uznać, że Monty był odrzutkiem. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle, żaden z animatroników nie był nie lubiany przez resztę. W zespole wszyscy byli blisko, to widownia go odrzucała. Monty czuł się samotny, bo wiedział, że jego grono fanów jest bardzo wąskie.
Dlatego też, gdy zaczął być bliżej z jednym z techników, który swoją drogą wyraźnie go faworyzował, był w siódmym niebie.
[T.n] [T.i] sama myśl o niej sprawiała mu przyjemność. Była piękna, mądra, miła i, o boże, on lubił w niej wszystko. Absolutny ideał. Naprawde często, gdy byli blisko to się przegrzewał. Był zauroczony w uroczej pani technik.
Często się zastanawiał czy wie o jego małym zauroczeniu, czy jego miłość była oczywista. Marzył o tym żeby odwzajemniła jego uczucia. Czuł się przy niej tak bardzo doceniany i uwielbiany, chciał żeby była taka tylko dla niego.
Monty uwielbiał gdy [T.i] miała nocną zmiane. Mógł wtedy siedzieć z nią w Parts and Service do samego rana. Kochał to robić. Dzisiejszy dzień był jednym z takich.
Monty jakiś czas po zamknięciu Mega pizzaplexu udał się do Parts and services. Oczywiście jak zawsze miał świetny powód, zdarło mu się troszkę farby na udzie.
Gdy w końcu dotarł, był niezwykle zdziwiony, że usłyszał głosy. Jego zdziwienie szybko zmieniło się w złość gdy zdał sobie sprawę, do kogo one należą. Ten przebrzydły Fazbear próbował odebrać mu nawet ją. Poczuł jak jego wentylatory zaczynają szybciej pracować, czuł, że się przegrzewa i to nie było przyjemne.
Zdenerwował się, o tej porze to oni, on i ona, powinni się spotykać i wesoło plotkować, a ona teraz poświęcała ich czas jakiemuś durnemu Fazmisiowi.
Po pewnym czasie Monty zauważył, że zaczęła spędzać czas z Freddym. Dalej rozmawiali, ale nie tak dużo. Z resztą, nie powinien nikogo oszukiwać, był cholernie zły na Fazbeara. Obwiniał go o wszystko, bo ten pieprzony Fazbear nie potrafił trzymać się z daleka od jego szczęścia i teraz nawet ją mu zabierał.
Monty znowu spojrzał na nią i Fazbeara, jego skrzynka głosowa sama z siebie warknęła na ten widok, jego ogon opadł. Wyglądała na szczęśliwą. Może powinien odpuścić?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top