Monty

Słów: 272

Domestic
Domowy, służebny, domatorski, rodzinny

Nie czuję się spełniona. Ni chuja


Aligator wywrócił oczami, patrząc na tłumy dzieci otaczające Freddy'ego, Chice i Roxy. Powiedzenie, że zazdrościł pozostałym glamrockom, było jak powiedzenie niczego. Był taki sfrustrowany, że nie ważne co zrobił i tak był najmniej popularny. Dosłownie, do cholery, nawet opiekunowie przedszkola, przeklęty Sun i Moon mieli więcej fanów niż on.

Warknął odchodząc, jedyne miejsce w którym chciał się teraz znaleźć to twoje ramiona. Zastanawiał się gdzie jesteś, byłaś dzisiaj na tej niebotycznie długiej zmianie, pewnie spałaś w jego pokoju żeby uniknąć pracy. Dokładnie tam planował się skierować. No cóż, planował, bo ostatecznie jego przejście smoka przez MegaPizzaPlex zostało przerwane.

Robot szedł do swojego green room'u, zatapiając się w myślach o tobie, gdy prawie uderzył w jakieś dziecko. Spojrzał na nie z nad okularów, cholera, ta dziewczynka miała metr trzydzieści, jak nie mniej i cała się trzęsła. Montgomery chciał już iść dalej, ignorując dziecko, gdy to nagle trzęsącą się ręką podało mu kartkę papieru. Montgomery przykucnął, żeby znaleźć się na wysokości dziecka, wziął do rąk podawaną mu kartkę gdy tylko otworzył złożony papier, poczuł, że się przegrzewa.

To był uroczy rysunek, dziecka i jego trzymających się za ręce i stojących na jakiejś łące pełnej kwiatów. Wgapiał się w ten rysunek, gdy poczuł jak dziecko przytula się do niego i szepcze w jego klatkę piersiową.

-Jest pan moim ulubionym, panie Monty- Po krótkiej chwili dziecko odbiegło w tylko sobie znanym kierunku, zostawiając zszokowanego Montyego klęczącego na podłodze.

Gdy nareszcie pojawił się w swoim green roomie był dziwnie szczęśliwy, tymbardziej jak na pokoncertowego aligatora, który zawsze szukałby u ciebie atencji.

No cóż, przez następny miesiąc animatronik pokazywał każdemu kogo jego oczy ujrzały, rysunkiem zrobionym przez dziecko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top