Flower boys.
Popularność. Tak dobrze znana przez wszystkich ludzi na świecie. Każdy chciał być popularny, każdy chciał należeć do grona lubianych, jednak wejście w te kręgi nie było już takie proste. Jeśli nie posiadałeś pieniędzy byłeś nikim, jeśli nie miałeś wyglądu, byłeś nikim, jeśli nie miałeś przyjaciół było jeszcze gorzej. Przeniosłem się do tej szkoły w środku semestru, nic dziwnego więc, że nie zdobyłem całej masy przyjaciół. Miałem trudny charakter i też w sumie wygórowane wymagania co do przyjaciół. Wszyscy tutaj byli snobami. No może oprócz jednego chłopaka, który jako tako mi pomógł. Miał na imię Baekhyun. Był strasznie głośną osobą, lubianą przez wszystkich. Nawet ja go polubiłem, chociaż często nie chciałem się do tego przyznać. Był moim wewnętrznym wsparciem. Nie ważne co się działo, zawsze mogłem zwrócić się do niego o pomoc. Należał do grupy chłopaków zwanej EXO. Chyba tak się nazywali. Z tego co słyszałem, to najpopularniejsi goście w całej szkole, ale mnie to nie obchodziło. Dopóki miałem z ich strony spokój, to było dobrze. Nie byli zwykli. Posiadali kasę i władzę. Do tego byli przystojni. Chodziłem do tej szkoły już rok i nadal nie widziałem ich wszystkich. Tylko parę osób, do tego przypadkiem. Poznałem przyjaciela Baekhyuna, Chanyeola. On również był bardzo miły, ale z tego co słyszałem od Baeka, Chanyeol był z nich wszystkich najłagodniejszy, nie liczyć oczywiście jego samego, bo on mścił się tylko na ludziach, którzy mu podpadli. Tak czy tak. Cieszyłem się, że trafiłem na kogoś takiego jak Baekhyun.
Dzisiaj w szkole trwało nie lada zamieszanie. Od samego rana nie mogłem nigdzie znaleźć Baeka, aby zapytać go o co chodzi. Jego przyjaciela też nigdzie nie widziałem. W ogóle nigdzie nie było kogokolwiek z EXO. Jakby zapadli się pod ziemię. Złapałem za rękaw jednej dziewczyny, aby dowiedzieć się co się dzieję, że wszyscy biegają tak jakby był co najmniej koniec świata.
-To Ty nie wiesz?- zapytała zaskoczona.- Przecież dzisiaj wraca Oh Sehun ze Stanów! Będzie znowu chodził do naszej szkoły!- wykrzyknęła podekscytowana.
-Kto to jest Oh Sehun?- zapytałem.
-No jak to kto?! Dziedzic marki Ohmatic! I do tego lider EXO!- wytłumaczyła mi.
-Dzięki za wyjaśnienie.- odburknąłem.
Ohmatic. To ta firma elektroniczna, z którą współpracuje firma mojego ojca.
Tak. Ja również nie byłem biedny, byłem wręcz obrzydliwie bogaty, ale nie lubiłem się tym szczycić. To nie były w końcu moje pieniądze, tylko mojego ojca. Nagle usłyszałem huk. Drzwi od głównego dziedzińca otworzyły się. W jednej chwili wszyscy wstrzymali oddech rozchodząc się na boki, kiedy do środka szkoły zaczęło wchodzić EXO. Tylko ja stałem na środku. Byłem oszołomiony całą jedenastką. Zawsze uważałem ich za mega przystojnych chłopaków, ale teraz kiedy są razem, są bardzo olśniewający. Zwróciłem uwagę na osobę, która szła na samym przodzie. To musiał być Oh Sehun. Był jedyną osobą, której nie rozpoznawałem. Był przystojny. Bardzo przystojny. Ciemne włosy, zaczesane do tyłu, małe oczy,mały nosek i piękne usta.
-Zejdź mi z drogi.- usłyszałem.
-Co proszę?- zapytałem zdezorientowany.
-Złaź mi z drogi!- warknął.
-Korytarz jest przeznaczony dla wszystkich, a więc mogę stanąć gdzie mi się tylko podoba.- odpowiedziałem zdumiony jego zachowanie. Co za nadęty bufon!
-Ten korytarz jest mój.
-Nie. Ten korytarz jest wszystkich.
-Sehunnie widzę, że już poznałeś mojego przyjaciela!- usłyszałem głos Baeka.
-Twojego przyjaciela?- zapytał nie dowierzając.
-Tak! No przecież opowiadałem Ci o Luhanie!- powiedział markotnie.
-Opowiadałeś...a więc to Ty jesteś Luhan.- zapytał się i skierował swoją twarz ku mojej.
-Nawet jeśli, to Tobie nic do tego.- burknąłem.
-Jesteś przyjacielem, mojego przyjaciela, a więc coś mi do tego jest.
-Właśnie, jestem przyjacielem Twojego przyjaciela, czyli nie musisz nic o mnie wiedzieć.- powiedziałem zły.
Szkoda takiego chłopaka. Cały jego wygląd, psuje ta niewyparzona gęba.
-I tak się dowiem.- usłyszałem jeszcze, za nim odwróciłem się na pięcie i ruszyłem stronę swojej szafki.
Czemu moje serce tak biło? Mam wrażenie, ze wyleci mi zaraz z klatki piersiowej. Uspokój się głupie serce. Czemu ten chłopak. Czemu akurat on?! Krzyczałem na siebie w myślach. Nie podobał mi sie Oh Sehun. Nie podobał.
~~~~~~~~
Nie chciałem iść do szkoły. Nie chciałem patrzeć na niego. Gdyby nie fakt iż jesteśmy razem w klasie, nie bał bym się postawić stopy w gmachu szkoły. Widziałem go może ze trzy lekcje w zeszłym tygodniu, a świrowałem na jego punkcie jak napalona nastolatka na widok swojego idola. Nawet nie odezwał się do mnie słowem! Wciąż i wciąż się tylko gapił! Jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Z jednej strony jego zachowanie mnie irytowało, miałem ochotę mu jebnąć za to podglądanie, z drugiej jednak czułem się uhonorowany faktem, że nie może oderwać ode mnie wzroku.
-Luhan Ty nie wstajesz?- zapytał mój współlokator.
-Już.- odpowiedziałem markotnie.
Nici z lenistwa. I tak by mnie wyjebali z pokoju, żebym tylko poszedł na lekcje. Cyrk na kółkach. Nie wiedziałem co robić...
Szedłem korytarzem, nigdzie mi się nie spieszyło. Do końca chciałem uniknąć spotkania z Sehunem. Lekcje już dawno się zaczęły, na mój telefon co chwila przychodziły wiadomości od Baekhyuna, który zmartwiony moją nieobecnością wypisywał po dwa sms na sekundę. Baek przerażał mnie swoimi umiejętnościami. Nie tylko smsowymi. Miał wrodzoną wredotę. Potrafił w mgnieniu oka zmienić swój nastrój, przeważnie zawsze odbijało się to potem na biednym Parku. Ciekawiła mnie ich relacja. Byli ze sobą naprawdę blisko. Nie jak przyjaciele, tylko ktoś więcej. W sumie nawet nie wiedziałem czy Baekhyun jest gejem.
CO JEST?!
Właśnie przechodziłem obok łazienki, kiedy jednym szybkim ruchem zostałem do niej wciągnięty i przyparty do ściany. Dłoń oprawcy spoczywała na moich ustach, abym nie mógł krzyknąć. Jego jedna noga boleśnie wbijała się w mój narząd płciowy. Kiedy postanowiłem otworzyć swoje zlęknione oczy, ogarnął mnie szok. W jednej chwili strach przemienił się w złość.
-Co Ty do cholery wyprawiasz?!- krzyknąłem na niego, zabierając jego dłoń z moich ust.
-Jak to co? Myślisz, że jestem ślepy?- zapytał mnie.
-Nie wiem o co Ci chodzi! Puść mnie, śpieszę się na lekcję.- warknąłem do niego.
-Jakoś wcześniej Ci się nie spieszyło.- zauważył.
-Nie Twój interes! Puść do cholery!
-Nie.- odpowiedział zimno.
-Czego Ty w ogóle chcesz?!- krzyknąłem, nie przestając się wyszarpywać z jego uścisku.
-Ciebie.- odpowiedział.
-Że co proszę?- zapytałem nie dowierzając.
-To co słyszałeś...I wiem, że Ty pragniesz mnie.- powiedział to swoim cholernie niskim głosem, wprost do mojego ucha!!!
Pieprzony OH SEHUN!!!
-Dlaczego to robisz? Lubisz się bawić, Sehunnie?- zapytałem zgryźliwie.
-A wyglądam na kogoś, kto by się lubił bawić?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- odpowiedziałem mu, pomimo szaleńczego bicia serca. Czym bardziej się zbliżał, tym bardziej czułem jak w moich żyłach buzuje krew. Dlaczego ten typ mnie tak jarał!? Nigdy tak nie było, spotykałem się z osobami, które mi się podobały, ale trwało to przeważnie krótko. Co prawda Sehuna znam jakieś trzy lekcje. Wróć. Ja w ogóle go nie znam. O jezuuu! Chcę po prostu powiedzieć, że to co Oh ze mną robił było straszne. Non stop siedział w mojej głowie! Non stop!
-Nie jestem taki.- usłyszałem.
-Co?- zapytałem.
-Nie jestem taki.- powiedział patrząc prosto w moje oczy.
-I myślisz, że ja Ci w to uwierzę?- zapytałem i parsknąłem śmiechem.
-Podobasz mi się Luhan.
-Co?- czy ja naprawdę nie znałem innego słowa?
-Podobasz mi się.
-Nie pieprz głupot.- powiedziałem poważnie.
-Nie robię tego. Mówię prawdę.- powiedział, przesuwając swoimi wargi po moich. Nie całował ich, po prostu je dotykał...moje serce i moja głowa właśnie eksplodowały. Totalny rozgardiasz w głowię, po której krąży cały czas: Pocałuj mnie Oh Sehunnie.
kuuuuuuurwaaaaaaaaaaaaaaa.
-Pocałuj mnie.- wymsknęło mi się. Dopiero po chwili ogarnąłem co powiedziałem.- Ja...to...znaczy...ah....to nie tak Sehun.- zacząłem się jąkać.
-A jak?- zapytał.- Przecież wiem, że tego chcesz. Mam Cię pocałować? Tak lub nie?
-Ja...nie...czekaj...nie...nie wiem.
Sehun jeszcze przez chwilę się we mnie wpatrywał, a ja starałem się uciekać od niego wzorkiem. Czułem jego palący oddech na ustach i cholera przez to coraz bardziej chciałem, aby mnie pocałował. I po tych nieszczęsnych paru sekundach w końcu to zrobił. W końcu mnie pocałował. Boże...OMG! OMFG!!! Jak on całował. Co jego język wyprawiał z moim. To było nie do pojęcia. Później była już tylko pustka, były jego usta na moich, jego dłonie na moich plecach i ten niesamowity smak. Przeczesałem jego włosy, na co z zadowoleniem zamruczał mi wprost do ust. Wszystko co w tej chwili się działo, przerwał dzwonek na przerwę. Westchnąłem cicho, kiedy się ode mnie odsunął. Wyglądał bajecznie z mokrymi ustami, od moich pocałunków, błędnym wzrokiem wpatrującym się w mój wzrok i włosami, które zmierzwiłem swoimi dłońmi.
-Chodźmy na lekcje.- zarządziłem i wyszedłem za nim zdążył za mną ruszyć.
Do końca dnia unikałem go jak ognia. Na lekcji jednak wciąż, czułem jego wzrok na sobie. Nie mogłem się przez to skupić. Było mi wstyd za moje zachowanie. Okropnie wstydziłem się tego, że tak mu uległem, ale jednocześnie cieszyłem się z tego pocałunku jak głupi.
~~~~~~~~
-Powiedz mi co się stało?- zapytał Baekhyun.
-To nic takiego, po prostu mam słabszy dzień.- odpowiedziałem.
-Ale co? Boli Cię głowa? Brzuch? Cokolwiek?- ponownie zapytał.
-Nie, to bardziej psychicznie.
-Masz deprechę?!- usłyszałem jego krzyk.- Jeśli chcesz mogę polecić Ci dobrego psychiatrę, Lulu zobaczysz wyjdziesz z tego.
-Baek wszystko okej, dzięki za specjalistę, ale nie potrzebuje. To jednodniowe. Nigdzie nie dzwoń. Zrozumieliśmy się?- zapytałem.
-Jasne. Ale jesteś pewien, że nie potrzebujesz psychiatry?
- Jedyną osobą, która potrzebuje psychiatry w tym momencie jesteś Ty!
- Ej no bez przesady...mi już nawet on nie pomoże!- powiedział i się zaśmiał perliście. Rozładował tym całą napiętą atmosferę i dzięki temu kąciki moich ust powędrowały w górę.
-Masz racje, Tobie to już nic nie pomoże.- odpowiedziałem mu.
- Ej no bez przesady. Chanyeol nie narzeka na moją głupotę.- powiedział po cichu.
-Chanyeol? A co ma do tego Chanyeol?- zapytałem zdziwiony.
-Nie udawaj głupka Luhan.- powiedział markotnie.
-Co Cię z nim łączy?- zapytałem.
-Nic.- odpowiedział.
-Jak to nic?- powiedziałem zdziwiony.
-No właśnie. Przyjaźnimy się i to wszystko.- powiedział smutny.
-Chcesz czegoś więcej?
-Chcę o wiele więcej Luhan.- powiedział zgodnie z prawdą.
-Powiedz mu to.
-Nie ma opcji. Chanyeol nie przyjął by tego dobrze.- powiedział smutny.
-Tego nie wiesz. Jesteś dla niego ważny, może nie odwzajemni Twoich uczuć, ale Cię nie zostawi. Dalej będzie Twoim przyjacielem.- powiedziałem głaszcząc go po głowie. W tej chwili wydawał się taki drobniutki i słaby jak nie on. Baekhyun był osobą o silnym sercu i dumie jakiej mogli by mu wszyscy pozazdrościć. Ego też miał duże, jednakże nikt go za to nie tępił. Znał granice dobrego smaku. I kiedy ja widziałem jak bardzo zaczyna się łamać było mi go szkoda. I pomyśleć, że dzieje się tak z nami za sprawą tych wszystkich cholernych uczuć. Przytuliłem go mocno do siebie bez żadnego zbędnego słowa. Trwaliśmy tak naprawdę bardzo długo. Nie zauważyliśmy nawet, że lekcje z powrotem się rozpoczęły. Nam to nie przeszkadzało, za to nam przeszkodziło dwóch facetów, którzy zajmowali nasze umysły.
-Baekhyunnie~ Nie zdradzaj mnie!- zażartował Chanyeol. O jak bardzo mu ten żart nie wyszedł.
-Mogę robić co tylko mi się podoba!- odkrzyknął mu.- Lulu jest taki cukieraśny, że nie umiem się powstrzymać przed dotykaniem go.- dodał, dotykając prawie każdą część mojego ciała.
Żartami próbował zakryć swój smutek. Widziałem jak zareagował na wypowiedź giganta.
-Nie pozwalam na to.- powiedział Chanyeol wraz z Sehunem.
Spojrzałem na obu jak na idiotów, czy oni sobie żartowali?
-Jaja sobie robicie?- zapytałem wściekły.
-Ale o co Ci chodzi Lulu?- zapytał mnie Sehun. Chanyeol wpatrywał się we mnie lekko zgaszony moim nagłym wybuchem.
-Mi o co chodzi? Po pierwsze, nie jestem Twoją zabawką Oh! Po drugie, Chanyeol przejrzyj na oczy i zacznij zauważać jak niektórymi słowami ranisz osoby Tobie bliskie! Po trzecie...- nie było dane mi dokończyć, bo Baekhyun zakrył moją buzię, swoimi małymi łapkami. A miałem taką piękną przemowę.
-Luhan nie mów już nic więcej.- warknął do mojego ucha, bardzo zły Baekhyun.
-Co nie mów?- powiedziałem, ściągając jego rękę ze swoich ust.
-O czym wy do cholery między sobą gadacie?!- zapytał Sehun, odciągając mnie od Baeka.
-Ciebie to nie dotyczy! Nie wtrącaj się!- odpowiedziałem mu chamsko.
-Wszystko co dotyczy moich przyjaciół, dotyczy mnie!- powiedział spokojnie.
-To Ciebie nie dotyczy.- powtórzyłem.- To sprawa jego i Chanyeola!
-W takim razie, dlaczego Ty się w to wtrącasz?- zapytał.
-Nie robię tego. Po prostu powiedziałem, by Chanyeol uważał na to co mówi.- sprostowałem.
-Ahh tak?- zapytał.
-W zasadzie to o co chodzi?- zapytał Chanyeol, który jako jedyny w ogóle nie wiedział czego dotyczy rozmowy. Jak zwykle nie ogarnięty. Współczuje Ci Baekhyunnie...
-O nic.- odpowiedział mu szybko Baekhyun, za nim ja czy Sehun zdążyliśmy cokolwiek wtrącić.
-Baekhyun...wszystko w porządku?- zapytał go i spróbował go dotknąć, jednak Baekhyun szybko się od niego odsunął.
-Wszystko dobrze, tylko zostawicie nas z Luhanem samych...
-Dlaczego?- zapytał zirytowany Sehun.
-Bo was o to proszę.
-Zróbcie to...- powiedziałem, patrząc prosto w oczy Sehuna.
Już więcej się nie kłócili, odeszli.
-Będzie dobrze Baek.- powiedziałem ponownie obejmując go swoimi ramionami.
******************************
Minął tydzień.
Minął następny.
Minął miesiąc.
Relacje Baekhyuna z Chanyeolem ochłodziły się. Można rzec, że w ogóle ich już nie było. Wszyscy wokół zamartwiali się ich sytuacją, bo była nie codzienna. Nikt nie wiedział z czym Baekhyun borykał się od paru lat i nie wiedzieli jak ciężko jest mu teraz. Wspierałem go jak tylko mogłem. Stał się takim moim oczkiem w głowię. Dzięki temu, że mogłem tak dużo czasu z nim teraz spędzać poznałem go od zupełnie innych perspektyw. Poznałem wiele jego oblicz. Niekoniecznie tylko tych złych. Był wspaniałym chłopakiem. A Chanyeol na niego nie zasługiwał. Wciąż nurtowało mnie pytanie, dlaczego wciąż próbował nawiązać z Baekiem kontakt skoro ten jakiś czas temu powiedział, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Chanyeol był zawzięty i nie wiedziałem już nawet o czym myśleć. Bardzo polubiłem olbrzyma, ale to Baekhyun był moim przyjacielem. Zamierzałem go bronić.
Tak jak relacje Baeka z Chanyeolem się pogorszyły, tak moje z Sehunem się polepszyły. Przystopował z molestowaniem mnie i zaczął zachowywać jak normalny człowiek, jeśli w ogóle takowym jest. Nasza relacja była dziwna. Czasem zachowywaliśmy się jak dobrzy kumple. Zawsze jeśli chodziło o Baekhyuna. Jednak często kłóciliśmy się jak stare dobre małżeństwo jak to ktoś stwierdził. Sehun nadal powodował u mnie szybsze bicie serca, ale umiałem się już przy nim powstrzymać. Nie mówiłem już zawstydzających słów, ani nie rumieniłem się przy nim jak pierwsza lepsza dziewica. Wiedziałem, że Sehun nadal bardzo mocno chce się do mnie zbliżyć, jednak nie pozwalałem mu na to. Do tego powstrzymywała go sprawa z Baekiem. Myślałem, że oleje to tak jak przeważnie wszystko, ale przejął się nim. Często rozmawialiśmy ze sobą na jego temat. Nigdy nie gadaliśmy o nas.
I jest jeszcze jedna ważna rzecz. Zostałem członkiem EXO. Oficjalnym. Ludzie dookoła szeptali, że to za sprawą Sehuna, który jest we mnie zakochany, ale prawda była inna. Ja i pozostała jedenastka zżyliśmy się mocno ze sobą. I gdyby nie fakt, że Baekhyun nie chciał z nami spędzać czasu, a przede wszystkim z Chanyeolem, bylibyśmy bardzo zgraną ekipą.
-Luhan jest sprawa.- usłyszałem za sobą głos Kaia.
-Jaka?- zapytałem, odrywając wzrok od książki.
-Chcemy jechać na wycieczkę, na prywatną wyspę Sehuna.- powiedział.
-I co w związku z tym?- zapytałem nie ogarniając tej jakże wielkiej sprawy.
-Przekonaj Baekhyuna by pojechał z nami...Nie będzie zabawy jeśli nie będziemy tam wszyscy.- odpowiedział.
-Spróbuje, ale nic nie obiecuje.
-I jest jeszcze coś...- powiedział cicho.
-Co takiego?- zapytałem.
-Chodzi o Chanyeola. Ostatnio nie jest sobą...
-Zauważyłem.- wtrąciłem mu się w wypowiedź.
-Siedź cicho hyung jak mówię!
-No, mów o co chodzi.
-On i Baekhyun byli nierozłączni... Chan nie umie bez niego funkcjonować.
-Czemu mi to mówisz?- zapytałem.
-Chanyeol kocha Baekhyuna.- powiedział za nim zdążyłem coś jeszcze wtrącić. W tym momencie zamknął mi jadaczkę. Moje oczy wyglądały pewnie jak spodki.
-Ale tak kocha, kocha?- zapytałem głupio.
-Tak. Dlatego boli go to, że Baekhyun tak się od niego odsunął.
-Czemu wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?- zapytałem wściekły.- Wiesz ile cierpienia mogliśmy im zaoszczędzić?
-O czym Ty mówisz?
-Baekhyun również kocha Chanyeola, dlatego to wszystko!- sprostowałem.
-Myślałem, że to ja jestem głąbem...ale oni są gorsi.
-Nie Kai. Ty również jesteś ślepy.- powiedziałem śmiejąc się z jego tępej miny.
-Ja?
-Nie, ja.
-Ty też! Bo nie widzisz jak Sehun ślini się na Twój widok!- krzyknął wytykając mnie palcem.
-Sehun zawsze się ślini.- powiedziałem zniesmaczony.
-Zawsze kiedy Ciebie widzi. Przypadek? Nie sądzę.- powiedział z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem.
-Idź już. Przekonam Baeka. A mnie i Sehuna zostaw w spokoju. Zajmij się lepiej Kyungsoo.- powiedziałem, wypychając go za drzwi dachu.
-Kyungsoo? Dlaczego Kyungsoo?- usłyszałem jeszcze za nim zamknąłem drzwi.
-Słyszałeś?- zapytałem się.
-Tak.
-Jedziemy na wycieczkę.- powiedziałem i uśmiechnąłem się w jego stronę.
***************
-Jezu jak gorąco...
-Nie marudź Xiumin! Chodź popływać!- krzyknął do niego Chen, który dopiero co wyszedł z wody.
-Yaah! Kim Jongin! Posmaruj się filtrem, bo się spalisz!- krzyknął Kyungsoo do Kaia.
-I tak jest już czarny.- wtrącił Sehun.
-Jestem głodny! Kyungsoo zrób coś do jedzenia!- krzyknął Suho.
-Ale rozgardiasz, co Baekhyun?- zapytałem szatyna.
-Tak troszeczkę, ale czy to nie jest piękne?- powiedział uśmiechając się delikatnie.
-Jest. Kiedy porozmawiasz z Chanem?- zapytałem się go.
-Nie wiem, a kiedy Ty porozmawiasz z Sehunem?- odbił piłeczkę.
-Nie mam z nim o czym rozmawiać.- powiedziałem skwaszony.
-Jasne, ale Ci nosek rośnie pinokio!- powiedział i pstryknął mnie w nos.
-Ałć! To bolało!- zaśmiałem się.
-Miało boleć! Pierwszy raz zawsze jest bolesny!
-Jaki pierwszy raz?- usłyszeliśmy za sobą pytanie.
-No yy...- jąkaliśmy się.
-Jesteście razem?- zapytał nas Chanyeol.
-Nie.- odpowiedzieliśmy równo.
-Jesteście ze sobą dla seksu?
-Nie.- odpowiedziałem.
-Wygłupialiśmy się tylko.- wytłumaczył Baekhyun.
-Z nim możesz się wygłupiać, ale ze mną już nie?- zapytał Chanyeol widocznie podirytowany.
-Mogę się z Tobą wygłupiać Chanyeol, ale czy Ty chcesz ze mną?
-Oczywiście, że chce!- warknął ze łzami w oczach.
-Przepraszam Channie!
Oho. Rodeo. Płacz. Jeden wielki płacz. Morze uścisków. Cała dwunastka w stalowym uścisku, a na środku nasza ulubiona para. Znowu razem! Odwróciłem głowę w bok, by zaczerpnąć powietrza. Zobaczyłem uśmiechniętego Sehuna, który krzyczał coś donośnie. W tym momencie był piękny, chciałem go dotknąć. Pomimo moich zapewnień, że nigdy nie ulegne Oh i tak mu uległem. Z każdym dniem coraz bardziej. Już nie był tylko bogatym gnojkiem, którego poznałem na samym początku, teraz był odpowiedzialnym, szarmanckim i bardzo rozważnym mężczyzną. Taka jego strona mnie urzekła. Był niezwykle pociągający kiedy był poważny, ale również był słodki kiedy wymagała tego sytuacja. Był idealny? Nie. Był idealny dla mnie. Chciałem go mieć tylko dla siebie. I kiedy wokół niego kręciło się mnóstwo dziewczyn, po prostu zieleniałem z zazdrości. To chyba była moja największa wada, ale i tak mało mnie to obchodziło. Ani myślałem pozwolić tknąć Sehuna jakiejś wywłoce. Do tej pory w miarę mi się udawało chronić jego "cnotę", do tego sam Sehun nie zdawał sobie z tego sprawy. Gdyby się dowiedział był by niezmiernie szczęśliwy tym faktem.
Spojrzał na mnie przez ułamek sekundy, ale przeniósł je szybko na kogoś innego. Zawiedziony tym faktem sam skierowałem swój wzrok na Baekhyuna i Chanyeola, którzy ocierali sobie nawzajem łzy. Słodko. Wystarczyło tylko jeszcze by wyznali sobie miłość i będzie cacy. Usiadłem na swoim leżaku, który wcześniej zajmowałem z Baekiem i wyłożyłem się wygodnie. Zamknąłem oczy i po jakimś czasie nawet krzyki moich przyjaciół mi nie przeszkadzały. Czułem się zrelaksowany jak nigdy dotąd. Oczywiście mojemu lenistwu musiał ktoś przeszkodzić i oczywistym było, że był to Sehun. Nie byłby sobą, gdyby zostawił mnie w spokoju chociaż przez jeden dzień. Wredna istota.
-Zasłaniasz mi słońce Oh.- warknąłem.
-Ja mogę być Twoim słoneczkiem.- odpowiedział wesoło i usiadł na MOIM leżaku. Wziął moje stopy na swoje kolana i po chwili zaczął je przyjemnie masować. Nie skomentowałem jego wcześniejszej wypowiedzi, bo uznałem to za zbędne. Sehun zawsze rzucał tego typu tekstami, a ja po pewnym czasie stwierdziłem, że nie ma sensu w zaprzeczaniu, albo kłóceniu się, bo Sehun i tak wiedział swoje, a ja swoje. Odchyliłem wygodniej głowę, czerpiąc przyjemność z masażu jaki zafundował mi Oh Sehun. Miał ciekawe umiejętności, nie powiem.
-Gdzie się tego nauczyłeś?- zapytałem, spoglądając na niego zza mojego wachlarza rzęs. Wiem, że wyglądałem wtedy pociągająco, a kto wie może uwiodę na wakacjach Oh Sehuna...
Sehun zaśmiał się na moją wypowiedź, a ja spojrzałem na niego jak na idiotę, całkowicie tracąc chęci na uwodzenie go. Dziwak. Mógł poruchać.
-Z czego się śmiejesz?- zapytałem podirytowany.
-Z niczego. Po prostu to pierwszy raz jak masuje komuś stopy. Cieszę się, że Ci się podobało.- odpowiedział drapiąc się po policzku. Zawsze tak robił gdy czuł się zawstydzony. Kolejny nawyk, który bez problemu rozpoznawałem chociaż nie powinienem.
-Dziękuje.- powiedziałem i zabrałem stopy, przyciągając je do siebie.
-Mogą leżeć, nie przeszkadzają mi.- powiedział.
-Czuję się wtedy dziwnie.- przyznałem.
-Podobają mi się Twoje stopy.
-Co powiedziałeś?
-Powiedziałem, że masz ładne stopy.- powtórzył, chociaż i tak słyszałem za pierwszym razem.
-Ee? Dziękuje? Fuu! Sehun, to jest dziwne!!!
-Sam kiedyś powiedziałeś, że jestem dziwakiem, takie rzeczy nie powinny Cię już dziwić.- powiedział poważnie.
-Coś się stało?- zapytałem.
-Nic takiego. Nic czym byś się przejął.- odpowiedział.
-Sehun jeśli jest coś o czym chcesz pogadać...to możesz zawsze się z tym do mnie zwrócić.- powiedziałem niepewnie.
-To nic Luhan. Na prawdę. Chcę po prostu by wszyscy bawili się tutaj wyśmienicie, łącznie z Tobą. Przede wszystkim chce, żebyś ty bawił się najlepiej.
-Będę Sehun. Będę.
************
Jeśli kiedykolwiek ktoś jeszcze powie mi, że gra w alkochińczyka jest do przejścia to go wyśmieje i obrzucę błotem. Co za popapraniec wymyślił tą grę? Szumiało mi w głowię, a jak na złość za każdym razem gdy ktoś musiał wybrać pijącego, każdy wybierał mnie! Chcieli mnie upić? Największą frajdę to miał chyba Sehun, który bezustannie śmiał się z każdego pijącego. On na razie jak najmniej wypił. Graliśmy dobrą godzinę. A wódki poszło jakbyśmy pili dobre dziesięć godzin. Pod stołem ustawione w rządku było dwanaście butelek. Jedna na głowę. Tylko czemu czułem, że to ja sam wypiłem co najmniej ze trzy. Kręciło mi się w głowie, ale nie zamierzałem również tak szybko skończyć gry. Nie dam nikomu tej satysfakcji. Zresztą wystarczyło, że jeszcze parę razy ktoś wybierze Krisa albo Baekhyuna, a już praktycznie nie byłem jedynym przegranym. Cieszyła mnie niezmiernie ich słaba głowa. Nie byłem sam. Przyszła na mnie kolej, aby rzucić kośćmi. Rzuciłem je na stół, po czym poruszyłem się swoim czarnym pionkiem, tyle razy ile wylosowałem oczek. Tym razem ja mogłem wybierać, kto ma pić. Wskazałem Baekhyuna, który wyraźnie zniesmaczony sięgnął po kieliszek i wypił go, krzywiąc się przy tym strasznie. Oparł głowę o ramię Baekhyuna i tak już został przez parę ładnych chwil. Miałem wrażenie, że zasnął, ale kiedy podniósł głowę i w jego oczach błyszczały łzy, nie wiedziałem co mam myśleć. Mimo iż byłem otępiały, było mi niedobrze i słabo jednocześnie, ten widok mnie przejął.
-Sehun musisz wyjeżdżać?- powiedział Baek, pociągając swoim małym noskiem. Zaraz, zaraz jaki wyjazd? O ile mi wiadomo, to wracamy dopiero za tydzień. Wycieczka miała trwać dwa tygodnie, a nie jeden...
-Baekhyun chodź się położyć.- powiedział w jego stronę Chanyeol. Sehun nadal milczał.
-Nie chce!- krzyknął, po czym złapał się mocno stołu, by tylko Chan go od nas nie zabrał.
-Baekhyun uspokój się i przestań płakać...- powiedział w końcu Sehun.
-Jak mam przestać płakać skoro znowu nas zostawiasz! I co kiedy wrócisz? Znowu za trzy lata?- zapytał.
-Jaki wyjazd?- wtrąciłem. - Sehun o co chodzi?- zapytałem szatyna.
-To nic takiego Luhan.- odpowiedział mi tym samym.
-Jak nic takiego? Jeśli to było by nic takiego, to Baekhyun by nie płakał!- krzyknąłem na niego, aż sam się skuliłem. Widziałem zdziwiony wzrok Sehuna na sobie, ale mało mnie obchodziły teraz moje konsekwencje. Byłem na niego zły. Rozkochał mnie w sobie, a teraz zamierzał wyjechać? Dobre sobie. Niech wypierdala. Nie chce go widzieć.
-Luhan, po prostu muszę wrócić do Stanów, przynajmniej na jakiś czas...- usłyszałem.
Ścisnęło mnie w żołądku, nie chciałem płakać. Chociaż ta wiadomość naprawdę zabolała. Poderwałem się na nogi i chwiejnym acz stanowczym biegiem dotarłem do łazienki i zwymiotowałem cały alkohol jaki w siebie wlałem i przy okazji bardzo dobry obiad, który zrobił Kyungsoo. To wina Sehuna.
-Luhan, wszystko dobrze?- usłyszałem jego wkurzający głos.
Miałem mu już coś odburknąć, ale z powrotem moja głowa znalazła się w sedesie. Druga partia poszła w rury. Czułem jak Oh głaszcze mnie uspokajająco po plecach i na ten delikatny gest, rozpłakałem się na dobre. Nie kontrolowałem już nawet swoich gestów. Szybkim ruchem, odepchnąłem od siebie wmurowanego w ziemie Sehuna i wstałem na równe nogi. Wyciągnąłem szczoteczkę do zębów i zacząłem je czyścić z obrzydliwego smaku, jak i zapachu. Sehun nadal stał za mną i przypatrywał się mi jak myjąc zęby, płakałem do lustra. Nie umiałem pogodzić się z rozstaniem jakie miało nadejść. Do tego alkohol potęgował wszystkie odczucia. I nawet jeśli Oh mnie wkurzał, to nie chciałem aby wyjeżdżał.
-Luhan...- usłyszałem. Wyplułem pianę z ust i szybko je przepłukałem, nadal rycząc jak bachor.
-Luhan.- usłyszałem ponownie, ale dopiero po wytarciu buzi spojrzałem na niego.
-Co chcesz?- zapytałem zachrypniętym głosem.
-Dlaczego płaczesz?- zapytał.
-Bo tak, coś się nie podoba?- zapytałem ostro. Za ostro. Wybuchłem jeszcze większym płaczem. Chyba za dużo czasu spędzałem z Baekhyunem. Stałem się taką samą beksą co on...
-Chodź do mnie.- powiedział Oh, mocno mnie do siebie przytulając.- Płaczesz przez mój wyjazd?- zapytał z nadzieją.
-Nie.- skłamałem.- Naprawdę nie lubię rzygać.
-Nikt nie lubi.
-Tak.- powiedziałem.
-Co tak?
-Płaczę przez Twój wyjazd.- powiedziałem teraz szczerze.
-Nie chcesz, abym wyjeżdżał?- zapytał patrząc w moje załzawione i zapuchnięte od płaczu oczy.
-Nie chce.- potwierdziłem.
-Dlaczego?
-Bo pomimo, iż Cie nie lubię, to i tak Cię lubię.
-Wiesz, że ta wypowiedź nie ma sensu?- zapytał Oh, uśmiechając się delikatnie.
-Dla mnie ma sens.- odpowiedziałem zawstydzony, wtulając się w jego klatkę piersiową.
-Jak bardzo mnie lubisz?- zapytał podstępnie.
-Sehun wyczerpałeś swój limit pytań na dzień.- powiedziałem w jego koszulkę.
-Ja Ciebie bardzo.- powiedział poważnie. Serce na moment mi stanęło i miałem wrażenie, że zaraz znowu zwymiotuje, ale tak się nie stało. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Chciałem szczerze powiedzieć mu, że ja też coś do niego czuję, ale moja duma mi na to nie pozwoli. Do tego dochodził jego wyjazd. Mówi mi takie rzeczy kiedy wie, że mnie zostawi. Co za dzieciak. Uderzyłem go dłonią w klatkę, wydając bliżej niezidentyfikowany odgłos niezadowolenia.
-Dlaczego mi to mówisz?- zapytałem.
-Bo chce żebyś o tym wiedział.- odpowiedział.
-I co ja mam teraz zrobić...?
-Nic.
-Jak to nic?- zapytałem.- Niczego ode mnie nie oczekujesz?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo nie mogę żądać czegoś takiego od Ciebie.- odpowiedział, przeczesując kosmyki moich włosów.
-Ja bym żądał.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Mam ich żądać?- zapytał.
-Tak.- powiedziałem pewnie. Zbliżyłem swoje usta do jego i posmakowałem ich. To był nasz drugi pocałunek. Po tamtej akcji w toalecie nigdy więcej się już nie całowaliśmy. To był pocałunek pełen uczuć, jakich wcześniej nie chciałem mu okazać. Pewnie na trzeźwo będę sobie mówił jakim idiotom byłem ulegając mu, ale nie będę tego żałował, bo przynajmniej pokazałem mu, że nie jest mi obojętny.
-Ohyda. Najpierw rzygasz, a potem mnie całujesz.- powiedział Sehun, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
-Nie musisz wcale odpowiadać na to, po za tym myłem zęby.- powiedziałem markotnie.
-Postaram się wrócić jak najszybciej. Obiecuję.
-Nie obiecuj niczego, po prostu tak zrób.- powiedziałem kierując się do łóżka.
-Nie będziesz się przebierał?- usłyszałem pytanie z jego ust.
-Będę spał w majtkach, nie mam siły się przebierać.
I tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Zrzuciłem z siebie zbędny balast i położyłem się do łóżka. Widziałem jak kroki Sehuna zaczynają się kierować do wyjścia.
-Zostań.- powiedziałem w ostatniej chwili chwytając go za rękę.
-Chcesz żebym z Tobą spał?
-Tak. Chce się Tobą nacieszyć.
-Tylko, żebyś jutro mnie nie zabił.- powiedział śmiejąc się. On również zrzucił z siebie zbędne ubrania i położył się koło mnie. Po chwili czułem jak jego ręce przyciągają mnie do siebie i mocno zakleszczają się na moim ciele. To było przyjemne. Bardzo przyjemne. I z tą przyjemnością odleciałem do krainy snów.
**************
-Sehun przysięgam Ci jeśli będzie bardzo boleć to Cie zabiję!- poprzysiągłem mu, leżąc pod nim.
Nawet nie wiem, jakim cudem doszło do takiej sytuacji, ale doszło. To była nasza ostatnia noc, przed wylotem. Przed naszym rozstaniem. Nie wiedziałem kiedy następny raz zobaczę Sehuna i czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę, więc korzystałem z chwili. Chciałem go zapamiętać na każdy sposób. Ostatni tydzień spędziłem na zapamiętywaniu rzeczy, które Sehun robi, lubi, bądź nienawidzi. Nie wiem dlaczego, ale po prostu chciałem to wiedzieć. Przy okazji powtarzałem sobie, że nie wyjeżdża na długo, choć w głębi siebie wiedziałem, że może już nawet nie wrócić do Korei.
Syknąłem cicho kiedy poczułem palec Sehuna w sobie. Następnie sapnąłem czując kolejnego. Był to wielki dyskomfort, aczkolwiek narazie nie bolało. Uchwyciłem się mocno jego szyi, przyciągając go do siebie. Posapywałem mu nad uchem, kiedy on mnie rozciągał. Nie chciałem myśleć jakie odgłosy będę wydawać później. Poczułem nagły przypływ rozkoszy, który był całkowicie inny niż poprzednie. Z wrażenia jęknąłem głośno. Mam nadzieję, że reszta mnie nie usłyszy. Nie chciałem, aby ktokolwiek słyszał co wyprawiam z Sehunem.
-Hun, jeszcze raz tam.- powiedziałem, całując jego skroń.
Powtórzył. Jęknąłem jeszcze raz. Nagle poczułem pustkę, jednak za moment czułem główkę penisa już przy swoim wejściu. Momentalnie się spiąłem, już sobie wyobrażałem co to będzie za ból.
-Lulu rozluźnij się. Będzie wtedy mniej boleć.
Próbowałem wykonać to o co mnie poprosił, ale znikomo mi to wychodziło. Wszedł we mnie i jęknął głośno. Wiedziałem, że byłem bardzo ciasny, ale żeby aż tak. Sehun był wielki. Miał potwora w gaciach. I mój odbyt właśnie płonął od zadanego mu bólu. Warknąłem cicho , mocno gryząc bark Sehuna. Nie chciałem krzyczeć, czy płakać. W takim momencie chciałem pokazać, że jestem mężczyzną, choć w nie męskiej roli. Kiedy w miarę przyzwyczaiłem się do jego rozmiarów, nakazałem szatynowi się poruszać. Na początku robił to bardzo niepewnie, ale kiedy sam wyszedłem mu na przeciw to przyśpieszył swoje ruchy. Co rusz trafiał w moją prostatę, doprowadzając mnie na skraj. Z przyjemności miałem przed oczami aż białe plamki. Sehun był niesamowity. W każdym tego słowa znaczeniu.
-Lulu...- usłyszałem pomiędzy jego ciężkimi posapywaniami.- Lubię Cię.
-Ja Ciebie też Hunnie.- odpowiedziałem, całując go w usta.
Więcej słów nie było wypowiedzianych, był tylko koniec naszej pięknej nocy.
*************************
-Będę za Tobą tęsknił!!!- wydarł się na całe lotnisko Baekhyun, który miażdżył swoimi małymi ramionami, silne ciało Sehuna.
Ja stałem z boku. Chciałem pożegnać się jako ostatni. Próbowałem też nie patrzeć w jego stronę, nie chciałem płakać teraz. Postanowiłem sobie, że w ogóle nie zapłaczę kiedy będzie wyjeżdżać. Jak możliwe, że to minęło tak szybko? Byłem zły na niego za to, że wyjeżdżał, za moją bolącą dupę i za uczucia jakie we mnie wzbudzał. Jednak w takiej chwili nie umiałem się na niego gniewać. Czułem, że nie zobaczę go już wcale. Rozpłakanie się w tym momencie było dla mnie niezwykle łatwe, ale nie chciałem by on widział moje łzy. Nie na pożegnanie. Zamrugałem szybko parę razy, aby odegnać łzy zbierające się coraz bardziej pod powiekami. Sehun właśnie kończył się żegnać z resztą EXO i przeniósł swoje spojrzenie na mnie. Wiedziałem, że jemu też nie jest łatwo. Widziałem to w jego oczach. Wpadłem w jego ramiona i nie obchodziło mnie już to, że wszyscy na mnie patrzą. Mocno się do niego przykleiłem i nie chciałem go puścić, on mnie też. Staliśmy tak, dopóki nie przerwała nam kobieta, która była prawą ręką ojca Sehuna. Przyleciała po niego, by omówić z nim parę ważnych spraw, jak to stwierdziła kiedy stanęła rano w drzwiach naszego pokoju. Oderwałem się od niego, patrząc w podłogę.
-Będę tęsknił.- powiedział i ucałował moje ucho, a następnie usta.
Krótko i subtelnie. Pokiwałem jedynie głową, sam nie byłem w stanie wypowiedzieć słowa. Czułem, że gdybym coś powiedział to na pewno mój głos by się załamał. Odczekałem jeszcze chwilę i kiedy Sehun posłał mi ostatni piękny (dziwny) uśmiech i zniknął za zakrętem, wybuchłem płaczem.
-Oh Lulu...- usłyszałem głos Chanyeola, który wraz z płaczącym Baekiem przytulili mnie. Potem dołączyła reszta. Każdy miał łzy w oczach, ale ja jako jedyny wyglądałem jakby ktoś zabrał mi szczęście.
********************
5 lat później.
-Pani Oh do Pana.
-Wpuść ją.- powiedziałem zrezygnowany. Już po chwili w moim gabinecie stała ta wywłoka, która śmiała nazywać się moją teściową. Straszne, wiem, ale naprawdę jej nie lubiłem.
-Gdzie jest Sehun?- zapytała bez przywitania.
-Nie ma go tu. Pojechał pozałatwiać sprawy na mieście.- odpowiedziałem jej równie chłodno.
-Nie zaproponujesz mi niczego? Kawy czy herbaty?- zapytała wyniośle.
-Sądzę, że mamusia już po popołudniowej kawce, więc nie będę już proponował. Co za dużo to nie zdrowo. Po za tym mam masę papierów do podpisania, a Pani syn jak zwykle gdzieś się zmył i muszę to zrobić za niego. Także wybaczy mi mamusia, ale tam są drzwi.- wskazałem palcem.
-Ja nie wiem co mój syn w Tobie widzi. Jesteś okropny!- powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.
-Poszła?
-Tak. Wyłaź spod tego biurka.- opowiedziałem.
-Jezu...ta baba nigdy nie da mi spokoju. Od kiedy zamieszkaliśmy razem, wróć od kiedy tylko Ci się oświadczyłem coś jej odbiło.- powiedział zmarnowany Sehun, który w końcu wygramolił się spod mojego biurka. Nie chcecie wiedzieć co tam robił, bo na pewno nie było to tylko chowanie się przed matką.
-Po prostu Twoja matka mnie nie lubi. Gdyby było inaczej to na pewno w kościele nie krzyczała by, że nie pozwala nam na ślub.- powiedziałem markotnie, zagłębiając się w papiery, którymi to on miał się zająć.
-Pomyśl co się stanie, jak powiemy jej o ciąży!- powiedział, śmiejąc się.
-Nie jestem w ciąży.- powiedziałem, podnosząc jedną brew do góry.
-Ale będziesz.- powiedział pewnie.
-Po moim trupie.- zarzekłem się.
Tak wyglądał nasz każdy dzień od dwóch lat. Przekomarzanie się, wizyty jego matki, potem lunch i ciągła praca, późniejszy powrót do domu, kolacja, czasem seks i spanie. Monotonia? Nie. Od kiedy Sehun po trzech latach wrócił do Korei, byliśmy niemal nierozłączni. Pierwszym co było gdy tylko wrócił było odnalezienie mnie. Przez jego studia w Stanach straciliśmy kontakt. W zasadzie to ja go zerwałem, bo twierdziłem że tak będzie mniej boleć. Mniejsza o to. Teraz będąc pół roku po ślubie, byliśmy jeszcze bardziej nierozłączni. Przejęliśmy i połączyliśmy nasze rodzinne firmy. Stworzyliśmy całkiem inną, lepszą markę, o ile tylko się dało. Do tego mieliśmy piękny dom w spokojnej dzielnicy i na szczęście nie byłem jeszcze w ciąży. Sehun robił wszystko żeby tylko mnie zapłodnić. Cholera jedna. Jedyne co pozostało niezmienne to nasi przyjaciele, którzy nadal akceptowali nasze chore fazy i wspierali nas w każdej naszej decyzji. Każdy z nich był ustatkowany. A Baekhyun z Chanyeolem dorobili się nawet dzidziusia. I to dlatego, że ja i Oh zostaliśmy chrzestnymi tak mu odbiło na punkcie dziecka. Chciał mieć swoje. Mi wystarczyło wychowywanie jego. Był dużym dzieckiem. Wciąż i nadal, niezmiennie Piotruś Pan.
-Luhan?
-Tak? Przepraszam, zamyśliłem się.- odpowiedziałem swojemu mężowi.
-Idę do siebie, jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń kochanie.
-Jasne. Sehun?
-Tak?- zapytał, stając w drzwiach.
-Kocham Cię.- powiedziałem, uśmiechając się szeroko.
-Ja Ciebie też, ale i tak wiem, że to za tego lodzika mój drogi.- powiedział i pogroził mi palcem.
Seks oralny w pracy? Kto bogatemu zabroni. Było idealnie. Tylko ja i Sehun. I jego matka, ale to pomińmy.
~~
Spóźniłam się z tym one-shotem jakiś tydzień. Przepraszam za to. Wyszło tak, że wypadło mi mnóstwo rzeczy, ale na szczęście mam już za sobą wszystkie egzaminy. Powoli zaczynają mi się wakacje. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu tekst powyżej. Dla mnie zawiewa trochę nudą. Nie jestem zadowolona z początku, końcówka może w miarę być. Od jutra przysiadam do ósemeczki do Perfection.
A teraz tak z innej beczki.
Prosiłabym o pozostawianie komentarzy zgodnych z waszymi myślami. Nie lubię nie szczerych wypowiedzi. Wolę usłyszeć szczerą, nawet chamską prawdę, niż jakieś kłamstwa, więc jeśli jest coś co wam nie pasuje w moich historiach proszę piszcie to. Będę wiedziała co zmieniać. Krytyka jest dobra, bo tylko wtedy będzie więcej determinacji do napisania czegoś lepszego. Byłabym wdzięczna i na pewno nie obraziłabym się za szczery komentarz.
Dziękuje za uwagę :)
Pozdrawiam was kochane mordki :)
PS.: Przepraszam za błędy, jest już późno i nie jestem w stanie sprawdzić dokładnie wszystkich błędów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top