《Prolog》
Pierwszy raz ujrzałem go na łące, wśród kwiatów. Stokrotki, niezapominajki, lawenda i fiołki otaczały go z każdej strony. Wiatr muskał bladą twarz, oczy błyszczały, a różane usta były ułożone w lekkim uśmiechu. Cudne, długie, błękitne włosy rozwiane, tworzące wzorzastą siatkę, małe stopy oraz dłonie... Miał przepiękne, delikatne, wręcz dziewczęce rysy. Nagle odwrócił się. Stał parę metrów przede mną, w za dużej, białej koszuli, krótkich, luźnych spodniach i o bosych nogach, patrząc na mnie w lekkim zdziwieniu, z zaróżowionymi policzkami.
- Witaj, kwiecisty chłopcze, jak masz na imię?
☆☆☆
Dobra, znowu ff. Pisze też Komahinę, do której zpraszam. Niedługo pojawi się pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że prolog Was zaciekawił. No cóż, to do zobaczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top