Prolog

Siedziałem w wytwórni, rozmyślając o wszystkim tylko nie o spotkaniu, które właśnie miało miejsce. Większość moich myśli było skupionych na Vivien, którą poznałem podczas kręcenia teledysku do Bite me. Minęło już dobrych kilka miesięcy, a ja nie mogłem wyrzucić dziewczyny z mojej głowy. Do szaleństwa doprowadzał mnie również fakt, że odkąd wróciłem do Korei nie miałem z nią żadnego kontaktu. Nie wiem z czego to wynikało.

- Ziemia do Jake'a- przed moją twarzą pojawiła się dłoń Heeseunga- mógłbyś się w końcu trochę skupić. To za długo już trwa.

- Daj spokój, Hee- burknął Sunghoon- poddałem się po tygodniu. Do niego nic nie dociera.

- Właśnie- przytaknął mu Jay- z nim nie idzie wytrzymać. Ostatniej nocy słyszałem jak co jakiś czas powtarzał jej imię, a gdy wszedłem do jego pokoju, to leżał na podłodze i przytulał poduszkę. Mówił, że bardzo za nią tęskni i chciałby znowu ją zobaczyć. Próbowałem go przekonać, by położył się na łóżko, ale nie chciał sam, więc musiałem spać z nim.

Starałem się nie reagować na słowa moich przyjaciół. Wiedziałem doskonale, że to co o mnie mówią było prawdą, ale nie mogłem nic na to poradzić. Próbowałem zachowywać się normalnie i nie utrudniać pracy zespołowi, ale jak widać marne były tego skutki. Byłem zawiedziony sobą, zapewne podobnie jak reszta.

- Dobrze wiem, że moje zachowanie jest dziwne, ale...- przerwałem, gdy zobaczyłem surowe spojrzenie Heeseunga, który nie chciał słuchać moich tłumaczeń.

- Stary, ty mnie przerażasz- mruknął Sunghoon- powinieneś o niej zapomnieć. Tak będzie lepiej.

Zapomnieć? Nie chciałem tego robić. Ciągle żywiłem nadzieję, że ponownie ją spotkam. Nie spodziewałem się, że tak to we mnie uderzy i ogarnie cały mój umysł, ale nigdy nie spodobała mi się tak, żadna dziewczyna.

- Myślicie, że tak łatwo o niej zapomnę? - prychnąłem i pokręciłem głową zawiedziony moimi przyjaciółmi.

- Musisz się od tego odciąć, Jake- powiedział Jungwon i położył dłoń na moim ramieniu- to nie wpływa dobrze na pracę zespołu. Nie każę ci o niej zapomnieć, ale ogarnij się. Fani w końcu zaczną coś zauważać i zaczną drążyć temat, a tego nie chcemy.

Wiedziałem, że Jungwon miał rację i jako lider dbał o dobro całego zespołu. Starał się, byśmy nie ponosili konsekwencji mojego ostatniego nieogarnięcia i musiał niestety zaangażować Heeseunga, który nie chciał mieć styczności ze sprawami jakimi zajmuje się lider. Mógł być naszym hyungiem, ale nie liderem, a ostatnio był praktycznie jednym i drugim.

- Mam propozycję- powiedział Heeseung- wyjdźmy gdzieś dzisiaj. Paintball, karaoke. Cokolwiek. Musimy się trochę rozluźnić, bo czeka nas kilka tygodni ciężkiej pracy.

Patrzyłem na niego przez chwilę, próbując ocenić, czy ten pomysł rzeczywiście mógłby mi pomóc. Może powrót do normalności, choć na chwilę, mógłby sprawić, że myśli o Vivien staną się mniej uporczywe.

- Paintball brzmi dobrze - przyznałem w końcu, a na twarzach chłopaków pojawiły się uśmiechy.

- No, nareszcie! - Jay wybuchnął entuzjazmem. - W końcu jakaś akcja.

- To co, umawiamy się na wieczór? - zapytał Sunghoon.

- Jasne, ja się tym zajmę - powiedział Jungwon, wyciągając telefon, by zrobić rezerwację.

Wieczorem wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia. Ubrani w luźne ubrania, gotowi na paintball, czekaliśmy na taksówkę przed naszym dormem. Chłopaki zaczęli żartować i śmiać się, co powoli wyciągało mnie z mojego melancholijnego nastroju.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, szybko przebraliśmy się w odpowiednie stroje i wzięliśmy sprzęt. Na arenie paintballowej od razu poczułem, że to była dobra decyzja. Adrenalina, rywalizacja, śmiech – wszystko to sprawiało, że na chwilę mogłem zapomnieć o dziewczynie.

Heeseung był jak zawsze pełen energii, prowadził naszą grupę przez kolejne rundy. Sunghoon i Jay rywalizowali ze sobą, a Jungwon starał się zachować balans między zabawą a strategią. Czułem, że zaczynam wracać do siebie, do normalności, którą straciłem w myślach o dziewczynie, którą poznałem w Polsce.

Po kilku godzinach paintballa, zmęczeni, ale szczęśliwi, usiedliśmy razem przy stole, popijając napoje i wymieniając się wrażeniami z gry.

- To było świetne - powiedział Sunghoon, ocierając pot z czoła. - Takiego Jake'a chcę widzieć. To właśnie mój przyjaciel.

- Dzięki, chłopaki - odpowiedziałem, czując, że może faktycznie zaczynam się ogarniać. - Naprawdę tego potrzebowałem.

- I pamiętaj, Jake - dodał Heeseung z uśmiechem. - Jesteśmy tu, żeby ci pomóc, cokolwiek by się działo.

Przytaknąłem, wdzięczny za wsparcie moich przyjaciół. Może nie tak szybko zapomnę o Vivien, ale wiedziałem, że z czasem i z pomocą chłopaków, będę w stanie znaleźć równowagę między uczuciami a obowiązkami. Nie mogłem ich zawieść i tak samo fanów.

Gdy zbieraliśmy się do powrotu, ogarnęło mnie dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował. Szybko się odwróciłem i dostrzegłem znajomą twarz. Czy to było możliwe?

- Jake- Hee pomachał mi dłonią przed twarzą, zwracając na siebie moją uwagę, gdy stałem przez dłuższą chwilę wpatrzony w jeden punkt- wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.

- Ona tam była, hyung- wskazałem na miejsce, gdzie znajdowała się dziewczyna, która zaprzątała moje myśli, a starszy spojrzał na mnie niezrozumiale- tylko nie wiem czy naprawdę. Może po prostu widzę, to co chcę zobaczyć. Może zaczyna mi już odbijać.

Od Autorki: Kochani! Witam was w nowej powieści z Enhypen. Tym razem w roli głównej Jake. Trochę nie planowałam publikować tego w tym momencie, więc bądźcie wyrozumiali jeśli początkowo rozdziały nie będą zbyt często. Jestem bardzo ciekawa jak przyjmie się ta książka, więc mam nadzieję, że zostawicie po sobie ślad.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top