20. Jake

Byłem szczęśliwy, że udało się. Vivien w końcu zrobiła pierwszy krok i to, co działo się między nami, nabrało nowego znaczenia. Kiedy nasze usta się zetknęły, miałem wrażenie, że czas stanął w miejscu, a wszystko wokół przestało się liczyć. To był moment, na który czekałem od tak dawna.

Patrzyłem na nią teraz i czułem, że nic już nie będzie takie samo. Uśmiechnąłem się do siebie, wciąż myśląc o tym pocałunku. To nie była już tylko przyjaźń. Coś między nami się zmieniło i wreszcie mogłem mieć nadzieję na więcej.

– Jake, wszystko w porządku? – usłyszałem głos Sunghoona, który pojawił się obok.

– Tak, chyba nigdy nie było lepiej – odpowiedziałem, czując, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, którego nie mogłem powstrzymać.

Sunghoon spojrzał na mnie uważnie, jakby coś wyczuł.

– Czy to ma coś wspólnego z Vivien?

Skinąłem głową, ale nie chciałem zdradzać zbyt wiele.

– Zmierzamy w dobrym kierunku, Hoon.

Sunghoon uniósł brew, jakby oczekiwał większej odpowiedzi.

– W dobrym kierunku? – zapytał z nutą niedowierzania. – Nie mów mi, że wszystko rozwiązało się jednym pocałunkiem.

– To nie takie proste – westchnąłem, ale uśmiech nie schodził mi z twarzy. – Ale w końcu się przełamaliśmy. To coś znaczy, prawda?

Sunghoon spojrzał na mnie z półuśmiechem, jakby z jednej strony cieszył się moim szczęściem, ale z drugiej strony był pełen obaw.

– Pamiętaj, Jake, to może być bardziej skomplikowane, niż myślisz. Jeśli wkraczacie na tę ścieżkę, musisz być pewny, że oboje jesteście gotowi na konsekwencje.

– Wiem – odpowiedziałem poważnie. – Ale jestem gotów spróbować, Hoon.

– Dobrze, cieszę się, a teraz idziemy nagrywać – powiedział Sunghoon, klepiąc mnie po plecach.

Uśmiechnąłem się, ale w głowie wciąż miałem Vivien. Mimo tego, że udało nam się w końcu przełamać, wiedziałem, że przed nami jeszcze długa droga. Zebraliśmy się z ekipą, a atmosfera na planie była pełna ekscytacji. Miejsce, w którym mieliśmy kręcić teledysk, było wyjątkowe – piękne krajobrazy, czyste niebo, idealne warunki do pracy.

Kiedy ustawialiśmy się na pierwsze ujęcia, nie mogłem powstrzymać się od zerkania w stronę Vivien. Czułem, że nasze spojrzenia spotykały się częściej, niż powinny.

– Jake, za bardzo się gapisz – zwrócił mi uwagę Heeseung, szturchając mnie lekko w ramię.

Otrząsnąłem się szybko, wiedząc, że miał rację. Musiałem skupić się na pracy, ale myśli o Vivien nie dawały mi spokoju. Westchnąłem, próbując się opanować.

– Dobra, jestem gotowy – odpowiedziałem, starając się nie patrzeć w jej stronę.

Heeseung rzucił mi rozbawione spojrzenie, ale nic więcej nie powiedział. Wiedział, co się działo między mną a Vivien, ale potrafił zachować to dla siebie. Choć napięcie w powietrzu między nami było coraz bardziej wyczuwalne, teraz nadszedł czas, by skupić się na nagraniu.

Reszta nagrania przebiegła sprawnie, choć co jakiś czas moje myśli uciekały w stronę Vivien. Po zakończeniu pracy wszyscy rozeszli się na swoje strony, a ja zacząłem się rozglądać, próbując ją znaleźć.

Szukałem w pobliżu ekipy, ale nigdzie jej nie było. Powoli zaczynałem się martwić, więc przeszedłem się po całym terenie, zaglądając w różne zakamarki. Mimo że nie chciałem robić z tego wielkiej sprawy, czułem, że muszę się z nią zobaczyć.

W końcu zatrzymałem się, sfrustrowany, przeczesując włosy ręką. Gdzie mogła się podziać?

– Coś się dzieje, Jake? – spytał Niki, podchodząc do mnie z nieco zmartwioną miną.

– Nie widziałeś Vivien? – zapytałem, próbując ukryć irytację.

Niki uniósł brew, jakby się nad czymś zastanawiał.

– Ostatnio widziałem ją koło samochodów, chyba miała coś załatwić. Wszystko w porządku?

Pokręciłem głową, choć w środku coraz bardziej się niepokoiłem.

– Tak, tylko... chciałbym z nią porozmawiać – odpowiedziałem, próbując brzmieć spokojnie.

– Jasne. Myślisz, że tego nie widzimy? – Niki uśmiechnął się pod nosem, szturchając mnie lekko w ramię. – Każdy zauważył, że ostatnio spędzacie ze sobą sporo czasu.

Westchnąłem, czując jak napięcie we mnie narasta. Nie chciałem, żeby wszyscy dookoła zaczęli coś podejrzewać, zanim ja i Vivien sami to zrozumiemy.

– To nie tak, jak myślisz – mruknąłem, odwracając wzrok.

– Okej, okej – Niki uniósł ręce w geście obronnym. – Ale nie próbuj nas wszystkich oszukiwać, Jake.

Ruszyłem w stronę samochodów, tak jak mówił mi Niki. Serce biło mi szybciej z każdym krokiem, zastanawiając się, czy Vivien mnie unika. Kiedy dotarłem na miejsce, zobaczyłem ją stojącą przy jednym z pojazdów, nerwowo bawiącą się kluczykami. Wyglądała na zamyśloną, a jej twarz zdradzała niepokój.

Podszedłem bliżej, starając się nie wystraszyć jej swoją nagłą obecnością.

– Cześć – powiedziałem cicho, próbując złapać jej spojrzenie. – Wszystko w porządku?

– Tak, może gdzieś się przejedziemy? – zapytała, a jej głos brzmiał nieco niepewnie, jakby nie była pewna, czy powinna to zaproponować.

Spojrzałem na nią uważnie, próbując wyczuć, co naprawdę myśli. Może ten wyjazd będzie naszą szansą, by porozmawiać w spokoju, bez nagrań i bez reszty zespołu wokół.

– Jasne, gdziekolwiek chcesz – odpowiedziałem z lekkim uśmiechem, sięgając po kluczyki. – Może po prostu wyrwijmy się na chwilę.

– Jesteś pewny, że to ty powinieneś prowadzić? – zapytała z lekkim uśmiechem, a w jej głosie brzmiała nuta żartu.

– Może nie znam tej trasy na pamięć – przyznałem, kręcąc głową. – Ale co może pójść nie tak?

Zacząłem iść w stronę samochodu, czując, jak adrenalina rośnie. Chciałem, żeby ten dzień był wyjątkowy, bez względu na to, co się wydarzy. Może to był nasz czas, by odkryć, co tak naprawdę czujemy.

– Chodź, spróbujmy – dodałem z uśmiechem, otwierając drzwi i wskazując jej miejsce pasażera. – Przynajmniej będzie to przygoda!

Niepewnie wsiadła do samochodu, a ja zauważyłem, jak jej dłonie lekko drżały. Moje serce przyspieszyło na widok jej nerwowego uśmiechu.

– Wszystko w porządku? – zapytałem, próbując rozluźnić atmosferę.

– Tak, po prostu... nie jestem przyzwyczajona do jazdy z kimś, kto nie zna trasy – odpowiedziała z rozbawieniem, a ja poczułem, jak ulga wypełnia moją pierś.

– Zaufaj mi. Prowadziłem już niejednokrotnie, nawet jeśli nie znam tej konkretnej drogi. Chyba że chcesz, żebym włączył GPS? – zaproponowałem, a ona pokiwała głową.

Włączyłem silnik, a po chwili samochód ruszył. Jazda w stronę nieznanego była ekscytująca. Na zewnątrz krajobraz zmieniał się, a ja czułem, że mamy przed sobą wiele możliwości.

– Więc, gdzie chcesz jechać? – zapytałem, odwracając wzrok na nią.

– Może gdzieś nad morze? – zasugerowała, a jej oczy rozbłysły na myśl o wodzie.

– Dobry pomysł! – zgodziłem się. – Nad morze!

Włączyliśmy muzykę, a dźwięki ulubionych utworów wypełniły wnętrze samochodu, sprawiając, że atmosfera stała się bardziej beztroska.

Słońce świeciło, a ciepły wiatr wpadał przez otwarte okno, kiedy ruszyliśmy w stronę morza. Z każdą chwilą czułem, że napięcie między nami maleje. Vivien śpiewała cicho razem z piosenką, a ja podziwiałem, jak jej twarz rozświetla się uśmiechem.

– Wiesz, że powinniśmy częściej robić takie wyjazdy? – powiedziałem, zerkając na nią.

– Zdecydowanie! – odpowiedziała, a jej oczy zabłysły. 

Śmialiśmy się, a ja czułem, że ten moment jest idealny. Wyjazd z Vivien był dla mnie nie tylko okazją do spędzenia czasu z nią, ale także szansą na odkrycie, dokąd nas zaprowadzi ta nowa relacja.

Wkrótce dotarliśmy do nadmorskiego miasteczka. Zatrzymałem samochód przy plaży, a gdy wysiedliśmy, poczułem słony zapach oceanu.

– Wow, wygląda pięknie! – powiedziała Vivien, wpatrując się w horyzont.

– Tak, pięknie jak ty – odpowiedziałem, a ona zawstydzona spojrzała na mnie.

Zaczęliśmy spacerować wzdłuż brzegu, a fale delikatnie muskały nasze stopy. Każdy krok przybliżał mnie do niej, a ja miałem nadzieję, że te chwile będą tylko początkiem czegoś wspaniałego.

Od Autorki: Kochani! Chyba muszę zrobić krótką przerwę od tego opowiadania i pomyśleć, jak dalej chcę to poprowadzić.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top