2. Vivien
Nie wiedziałam, co robić. Stałam tam, z sercem bijącym jak szalone, podczas gdy Jake zasypywał mnie pytaniami, na które nie miałam odpowiedzi. Czułam się, jakbym była zablokowana, jakby każde słowo, które chciałam wypowiedzieć, utknęło gdzieś głęboko w moim gardle. Widziałam w jego oczach ból i rozczarowanie, a to tylko potęgowało moje poczucie winy.
Dlaczego to musiało być tak trudne? Przecież to ja zdecydowałam, że lepiej będzie, jeśli nie będziemy się kontaktować. Myślałam, że jeśli zniknę z jego życia, to wszystko z czasem się ułoży. Że on zapomni, a ja będę mogła żyć dalej bez tego nieustannego uczucia, że coś tracę. A teraz, stojąc naprzeciwko niego, widziałam, jak bardzo się myliłam.
Jake nie odpuszczał. Jego głos, pełen wyrzutów i niezrozumienia, docierał do mnie, choć ledwo mogłam się na nim skupić.
– Vivien, dlaczego? – zapytał, a w jego głosie słychać było ból, który sam próbował ukryć. – Dlaczego przez te wszystkie miesiące się nie odezwałaś? Co się stało? Czy zrobiłem coś nie tak?
Każde jego pytanie było jak cios, który rozbijał mój mur, cegła po cegle. Wiedziałam, że Jake zasługuje na wyjaśnienia, ale bałam się, że cokolwiek powiem, tylko go bardziej zrani.
– Jake... – zaczęłam, próbując znaleźć w sobie siłę, by odpowiedzieć. Ale on nie przestawał.
– Pisałem do ciebie codziennie, Vivien. Codziennie zastanawiałem się, czy coś się stało, dlaczego przestałaś się odzywać. A potem zobaczyłem, że jesteś aktywna w sieci, i zrozumiałem, że to była twoja decyzja. Dlaczego mnie unikałaś? Co się zmieniło?
Jego słowa raniły mnie głębiej, niż chciałam to przyznać. Każda zignorowana wiadomość, każdy dzień, kiedy przekonywałam siebie, że to dla nas obu lepiej, teraz powracały z całą mocą. Czułam, jak narasta we mnie panika – musiałam coś powiedzieć, musiałam mu wyjaśnić, dlaczego podjęłam taką decyzję, ale nim zdążyłam otworzyć usta, poczułam na ramieniu ciepłą dłoń.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego brata, który pojawił się nagle obok nas. Sehun spojrzał na mnie z troską, a potem zwrócił się do Jake'a, jego spojrzenie było spokojne, ale stanowcze.
– Myślę, że Vivien potrzebuje chwili, Jake – powiedział łagodnie, choć w jego tonie wyczułam nutę stanowczości, której nie można było zignorować. – To nie jest najlepszy moment na taką rozmowę.
Jake spojrzał na Sehuna, a potem z powrotem na mnie. Jego wyraz twarzy zmiękł, a gniew ustąpił miejsca zmieszaniu i smutkowi. Czułam, jak moje serce ściska się w żalu, widząc, jak bardzo go zraniłam, ale jednocześnie byłam wdzięczna, że Sehun przyszedł mi na ratunek.
Sehun złapał mnie delikatnie za rękę, jego dłoń była ciepła i pewna. Bez słowa poprowadził mnie w stronę zaparkowanego auta. Czułam, że nogi same niosły mnie za nim, ale serce i umysł pozostały przy Jake'u, który stał tam, patrząc na mnie z mieszaniną bólu i niezrozumienia.
– Chodź, Vivien – powiedział cicho Sehun, ściskając moją rękę mocniej. – Musimy stąd iść.
Nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam głową, pozwalając mu prowadzić się do auta. Mimo to cały czas oglądałam się za siebie, mając nadzieję, że Jake jednak za mną pójdzie, że zrobi coś, by mnie zatrzymać. Ale w głębi duszy wiedziałam, że może to lepiej, że nie ruszył się z miejsca.
– Vivien, nie oglądaj się – powiedział Sehun, zauważając moje spojrzenia. – To nie pomoże ani tobie, ani jemu.
– Ale... co, jeśli... – zaczęłam, ale Sehun przerwał mi, otwierając drzwi auta.
– Teraz potrzebujesz chwili, żeby wszystko przemyśleć – powiedział stanowczo. – Rozmawianie z Jake'em w tym momencie niczego nie zmieni.
Wsiadłam do środka, czując, jak narasta we mnie chaos emocji. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a chwilę później silnik zaczął cicho pracować. Wciąż spoglądałam przez tylną szybę, widząc, jak Jake staje się coraz mniejszy w oddali, aż w końcu zniknął z mojego pola widzenia.
– Dlaczego to musi być takie trudne? – wyszeptałam, bardziej do siebie niż do Sehuna, gdy ruszyliśmy.
– Bo uczucia nigdy nie są proste – odpowiedział Sehun, spoglądając na mnie z boku. – Ale to nie znaczy, że nie da się z nimi poradzić.
Spojrzałam w stronę Sehuna, ale nie znalazłam słów, które mogłyby wyrazić to, co czułam. Zamiast tego tylko skinęłam głową i odwróciłam wzrok, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.
Nagle mój telefon zawibrował, przerywając ciszę w samochodzie. Spojrzałam na ekran, czując, jak serce znowu przyspiesza. Przez chwilę wpatrywałam się w powiadomienie, a moje palce zawisły nad ekranem. Wiedziałam, że to może być wiadomość od Jake'a.
– Kto to? – zapytał Sehun, nie odrywając wzroku od drogi, ale wyraźnie wyczuwając moją niepewność.
– Nie wiem – odpowiedziałam cicho, choć prawda była inna. W głębi serca wiedziałam, kto mógłby to być, i to przerażało mnie jeszcze bardziej.
Ostatecznie, z wahaniem, odblokowałam telefon. Na ekranie pojawiła się wiadomość od Jake'a:
Vivien, proszę, porozmawiajmy. Musimy to wyjaśnić.
Jesteś mi to winna.
Chociaż tyle mi się należy po tych kilku miesiącach
Czułam, jak w środku rozgrywa się we mnie prawdziwa bitwa – chciałam odpowiedzieć, ale jednocześnie bałam się, co mogłoby się stać, gdybyśmy rzeczywiście zaczęli rozmawiać.
– To on, prawda? – Sehun zerknął na mnie, jego ton był ciepły, ale stanowczy.
Skinęłam głową, nie mogąc zebrać się na odwagę, by coś powiedzieć.
– Nie musisz odpowiadać teraz – powiedział spokojnie. – Ale wiesz, że prędzej czy później będziesz musiała się z nim zmierzyć.
Patrzyłam na ekran telefonu, zastanawiając się, co powinnam zrobić. Wiadomość od Jake'a zdawała się pulsować na ekranie, jakby czekała na odpowiedź, której wciąż nie byłam gotowa dać. Wiedziałam jednak, że muszę mu odpowiedzieć.
Wiem, ale nie teraz
Daj mi trochę czasu, Jake
Nie teraz? To kiedy?
Nie pozwolę ci znowu odejść
Musisz mi to wyjaśnić
Zrobię to
Najpierw muszę poukładać sobie kilka rzeczy
Dopiero przyjechałam i mam masę spraw na głowie
Bez dalszego zastanowienia, zablokowałam telefon, nie czekając na jego odpowiedź. Czułam, jakby cały świat zwalił mi się na ramiona. Nagle wszystko, co trzymałam w sobie przez te miesiące, zaczęło się rozpuszczać, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach, ciche i niepowstrzymane.
Sehun spojrzał na mnie z troską, ale nie powiedział nic, dając mi przestrzeń na moje emocje. W końcu to, co działo się teraz wewnątrz mnie, wymagało więcej czasu, niż byłam gotowa przyznać.
Na szczęście udało mi się trochę uspokoić, zanim dojechaliśmy do domu. Otarłam łzy i wzięłam kilka głębokich oddechów, starając się przygotować na to, co miało nadejść. Kiedy Sehun zaparkował przed bramą, zauważyłam naszego ojca czekającego na nas. Już z daleka widać było, że jest niezadowolony – jego zaciśnięte usta i surowe spojrzenie zdradzały wściekłość, która kipiała tuż pod powierzchnią.
Gdy tylko wysiedliśmy z auta, od razu skierował się w moją stronę, ignorując Sehuna. Jego spojrzenie było przenikliwe, a głos twardy, kiedy zadał pytanie, które uderzyło mnie jak piorun:
– Skąd znasz Jake'a?
Czułam, jak serce znowu zaczyna mi bić szybciej, a wszystkie słowa, które mogłyby wyjaśnić tę sytuację, utknęły mi w gardle. Nie miałam pojęcia, jak odpowiedzieć, zwłaszcza w obliczu gniewu ojca, który rzadko pokazywał swoje emocje tak otwarcie.
Od Autorki: To co kolejny perspektywa Jake'a?
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top