18. Vivien

Czułam, jak moje serce bije w przyspieszonym tempie, a myśli wirują w mojej głowie. Pocałunek Jake'a... Nie mogłam przestać o tym myśleć, nawet gdy już się odsunął. To wszystko, co sobie obiecałam – by trzymać się granicy przyjaźni – rozsypało się w jednej chwili. To nie miało sensu.

Przez chwilę nie byłam w stanie się ruszyć, a moje dłonie, które jeszcze chwilę wcześniej spoczywały na jego piersi, teraz były bezwładne. Czułam, jakby cały świat zatrzymał się w tym momencie. Jake patrzył na mnie z niepokojem, jakby bał się mojej reakcji.

Chciałam coś powiedzieć, ale żadne słowa nie przychodziły mi do głowy. Czy to był moment, na który czekałam? A może to był błąd?

– Jake... – wydusiłam w końcu, choć nie wiedziałam, co chciałam przez to powiedzieć. Może pytać go, dlaczego to zrobił? Ale przecież sama wiedziałam dlaczego. To uczucie, które starałam się ignorować, było silniejsze, niż chciałam przyznać.

Zacisnęłam dłonie na kolanach, próbując zapanować nad chaosem, który we mnie narastał. Wszystko stało się tak szybko. To, co miało być zwykłym wyjazdem, zamieniło się w coś, czego nie mogłam już cofnąć.

– Przepraszam – usłyszałam jego cichy głos, ale ja nie potrzebowałam przeprosin. Potrzebowałam odpowiedzi. Ale czy byłam gotowa, żeby je usłyszeć?

Spojrzałam na niego, czując, jak napięcie między nami staje się coraz trudniejsze do zignorowania.

– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam, choć odpowiedź była dla mnie niemal oczywista.

– Wiesz, że nie było to specjalnie – odpowiedział Jake, spuszczając wzrok, jakby sam próbował poukładać to, co się właśnie stało.

– Czyli żałujesz? – zapytałam, nie mogąc powstrzymać się od tego pytania. W środku czułam się rozdarta – z jednej strony nie chciałam, żeby to się wydarzyło, a z drugiej... pragnęłam tego bardziej, niż byłam gotowa przyznać.

Jake podniósł wzrok i spojrzał na mnie zaskoczony. W jego oczach zobaczyłam coś, czego się nie spodziewałam – szczerość i... może nawet uczucie, którego nie potrafił ukryć.

– Nie – odpowiedział po chwili ciszy, jego głos był miękki, niemal szept. – Nie żałuję, Vivien.

Te słowa wstrząsnęły mną. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

– Czy to oznaczało to, co chciałam? – zastanawiałam się, czując, jak serce bije mi szybciej. Jake patrzył na mnie intensywnie, a ja czułam, że nie mogę już dłużej unikać tych emocji, które od jakiegoś czasu we mnie narastały.

Cisza między nami wydawała się przeciągać w nieskończoność. Przełknęłam ślinę, próbując zebrać myśli, ale nic nie chciało ułożyć się w sensowne słowa.

– Jake... – zaczęłam niepewnie, ale zamilkłam, nie wiedząc, jak dokończyć. Czy byłam gotowa przyznać, że może i ja tego nie żałuję? Że może w głębi duszy pragnęłam, by to się stało?

On jednak nie pozwolił mi na dłuższe wahanie. Delikatnie dotknął mojej dłoni, jego dotyk był ciepły i uspokajający.

– Vivien – odezwał się ponownie, jego głos cichy, lecz pewny. – Wiem, że ustaliliśmy, że będziemy tylko przyjaciółmi, ale... to nie jest takie proste. Dla mnie. Nie mogę udawać, że nic się nie zmieniło.

Poczułam, jak coś ściska mnie w środku. Czy byłam gotowa na to, co miało nadejść?

Chciałam coś powiedzieć, ale zanim zdążyłam, pojawił się menadżer chłopaków, który przyszedł do mnie z ważną sprawą.

– Vivien, możemy porozmawiać na chwilę? – zapytał, przerywając napiętą chwilę między mną a Jake'em. Spojrzałam na menadżera, który patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, jakby zupełnie nie zdając sobie sprawy z atmosfery.

– Oczywiście – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał normalnie, chociaż w środku miałam kompletny chaos.

Odwróciłam się do Jake'a, który nadal na mnie patrzył, jakby czekał na jakąś odpowiedź. Czułam ciężar tego niedokończonego momentu między nami, ale teraz nie mogłam nic z tym zrobić.

– Za chwilę wrócę – powiedziałam cicho, po czym ruszyłam za menadżerem, zostawiając Jake'a samego, z pytaniami, które ciążyły mi na sercu.

Menadżer od razu przeszedł do rzeczy, bez żadnych wstępów, gdy znaleźliśmy się w odległości z której członkowie zespołu nas nie usłyszą.

– Nie podoba mi się wasza relacja, Vivien – powiedział, a jego ton był poważny. Spojrzałam na niego zaskoczona, nie wiedząc, co dokładnie miał na myśli. – Jesteś profesjonalistką, tak jak Jake, i to musi być dla was priorytetem. Zbliżacie się za bardzo, a to może wywołać problemy.

Słowa te spadły na mnie jak zimny prysznic. Wiedziałam, że nasza relacja nie była łatwa, ale nie sądziłam, że aż tak rzucała się w oczy innym.

– Nie ma między nami niczego, co mogłoby zaszkodzić zespołowi – próbowałam się bronić, choć sama nie byłam pewna, czy to całkowita prawda.

Menadżer spojrzał na mnie badawczo, jakby chciał ocenić, czy mówiłam szczerze.

– To się okaże. Ale pamiętaj, Vivien – przerwał na chwilę, by podkreślić swoje słowa – każdy błąd może mieć konsekwencje nie tylko dla ciebie, ale też dla Jake'a i całej grupy.

Poczułam się, jakby mi coś ciężkiego osiadło na sercu.

– Twój ojciec nie pozwoli wam na to – dodał menadżer, jego głos był teraz bardziej stanowczy.

Zamarłam. Wzmianka o moim ojcu była niczym kubeł zimnej wody. Wiedziałam, że miał na myśli jego wpływy i kontrolę nad moimi wyborami. Ojciec zawsze wymagał ode mnie perfekcji, szczególnie w sprawach zawodowych, i nie tolerował słabości, zwłaszcza jeśli miały wpływ na moją karierę.

Spojrzałam na menadżera, czując, jak narasta we mnie sprzeciw, ale też strach. Wiedziałam, że mój ojciec nie będzie zadowolony, jeśli dowie się o tym, co się działo między mną a Jake'iem. Jednak nie mogłam pozwolić, by ktokolwiek decydował o moich uczuciach.

– To moja sprawa – powiedziałam cicho, ale zdecydowanie. – Poradzę sobie z tym, tak samo jak z ojcem.

Menadżer uniósł brew, ale nie odpowiedział. W jego spojrzeniu widziałam jednak ostrzeżenie – wiedział, że ta sytuacja może wymknąć się spod kontroli.

– Wiem, że na chwilę obecną przyjaźnisz się z Jake'iem i chciałbym, aby tak na razie pozostało.

– Ale...

– Widziałem, Vivien– przerwał mi– módl się, by ktoś ze staffu tego nie widział i nie doniósł do prezesa. Wtedy kłopoty będą mieli wszyscy.

Słowa menadżera uderzyły mnie mocniej, niż się spodziewałam. Zrozumiałam, że to, co się wydarzyło między mną a Jake'iem, mogło mieć większe konsekwencje, niż sobie wyobrażałam. Nie tylko dla nas, ale dla całej grupy.

– Nie chcę nikogo wpędzać w kłopoty – powiedziałam cicho, czując ciężar tej sytuacji. – Ale nie mogę też ignorować tego, co czuję.

Menadżer westchnął, jakby zmęczony tym wszystkim.

– Vivien, to nie jest takie proste – zaczął. – Musicie być bardzo ostrożni. Cokolwiek między wami się dzieje, nie może zaszkodzić ich karierze. Jeśli media lub ktoś ważny się dowie, to będzie katastrofa.

Patrzyłam na niego przez chwilę, próbując sobie wszystko poukładać. Wiedziałam, że miał rację. Byłam świadoma, jak łatwo wszystko mogło się rozsypać. Jednak serce nie słuchało rozsądku.

– Rozumiem – przytaknęłam, choć w głębi czułam, że to wcale nie rozwiązuje problemu.

I co ja teraz miałam zrobić?

Od Autorki: Kochani! Mamy kolejny rozdział. 

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top