kalina [STARA WERSJA]
Taehyung wpadł do kwiaciarni niespodziewanie, co ostatnio zdarzało mu się często. Poprawił włosy, zignorował kilku klientów i podszedł do lady. Położył na niej dłonie tak głośno, że przygaszony Yoongi podniósł głowę, przestając dumać nad doniczką.
– Gdzie...
– Na zapleczu – mruknął Min i zwrócił znów swoją uwagę na roślinę. Taehyung zmarszczył brwi, mierząc go uważnym spojrzeniem.
– Wszystko spoko? – zapytał Taehyung z grzeczności, ale głównie dlatego, że był to przyjaciel Jimina i uważał, że tak po prostu wypada.
– Nie, nie jest spoko – warknął Yoongi. – Jestem tylko nędznym, plugawym psem. Gdzie tam! Psy są przynajmniej wierne. Zresztą, nie twój interes. Idź do Jimina albo wypad z kwiaciarni, nie mam czasu na pogaduszki.
– Okej... – Taehyung poczuł się delikatnie urażony, ale nie dał po sobie tego w żaden sposób poznać. – Pójdę do Chima – pokiwał głową i już miał odwrócić się od lady, gdy zatrzymał go głos Yoongiego.
– Przepraszam, poniosło mnie. Zawaliłem sprawę po całości i teraz wyżywam się na wszystkich.
Taehyung poklepał Yoongiego po ramieniu.
– Jest to coś, czego nie da się naprawić?
Yoongi przytaknął i spojrzał na niego smutno.
– Zwykłe "przepraszam" tu nie wystarczy. Namjoon... Stracił do mnie zaufanie. Ale to nie jest rozmowa na teraz – wskazał palcem na kilku klientów. – Mało prywatności, rozumiesz.
– Oczywiście. Nie chcę na ciebie naciskać – Taehyung posłał uśmiech Yoongiemu. – Jednak mam drobną sugestię. Mówisz, że Namjoon może ci nie wybaczyć? Wydziaraj sobie jego imię. Na nadgarstku, obojczyku, pośladku, kostce. Gdziekolwiek, może wtedy zobaczy, jak wiele dla ciebie znaczy. Z chęcią przyjmę cię u siebie w studio, pierwszy tatuaż robimy za pół ceny – przerwał i rozejrzał się, dodając ciszej: – Po znajomości to nawet za dwadzieścia pięć procent ceny. Wzór można wybrać gotowy, ale można samemu zaprojektować. Jesteśmy otwarci na propozycje klientów, w końcu to oni się tatuują, to ich będzie zdobić na całe życie, ja tylko zarabiam.
Yoongi spojrzał na Taehyunga niezbyt przekonany do tego pomysłu.
– To chyba nie będzie konieczne. Nie przepadam za igłami. Dam mu to, zasadzi sobie w ogródku jak podrośnie i będzie miał ładny krzaczek pod oknem. Mam nadzieję, że zrozumie wiadomość, jaką chcę mu tym przekazać.
Taehyung przyjrzał się roślinie.
– Kalina – usłyszał, nim zdążył o to zapytać. Odwrócił głowę w stronę drzwi prowadzących na zaplecze. – Yoongi nieźle narozrabiał.
– Cześć, piękny – rzucił niedbale Taehyung, momentalnie zapominając o troskach Yoongiego i skupił całą swoją uwagę na Jiminie.
Lekki uśmiech zagościł na ustach Parka wraz z rumieńcem.
– Nie jestem piękny – wymamrotał, podchodząc do nich.
– Ależ jesteś.
– Powiedziałbym "uwu", ale nie jestem w humorze, aby patrzeć na wasze umizgi – wtrącił Min.
Jimin spuścił wzrok.
– Taehyung, przyjdź jak będziemy zamykać. Naprawdę mi przykro, ale to, że się pojawiasz utrudnia nam pracę, klienci...
– Aj! Nic już nie mów, muszę wrócić i tak do siebie. Zatęskniłem po prostu – Taehyung wyszczerzył się – Czułem potrzebę zobaczenia ciebie. Dostanę buziaka?
– Wychodzę – zakomunikował nagle rozdrażniony Yoongi, łapiąc za doniczkę, aby po chwili zniknąć na zapleczu.
Taehyung roześmiał się głośno i cmoknął Jimina prosto w usta. Odsunął się i wskazał dłonią młodej kobiecie, że może już położyć swoje kwiaty na ladzie.
Wychodząc, Kim uśmiechnął się w taki sposób, że pod Jiminem nogi się ugięły, a jego policzki znów płonęły.
ꕤ
– Ostatnio ciągle spacerujemy.
– Nie przeszkadza mi to – powiedział cicho Jimin, kopiąc czubkiem buta mały kamień.
– Cokolwiek mówię, odpowiadasz w taki sposób. To robi się nudne, Chim.
Jimin westchnął i spojrzał na Taehyunga.
– Nie każe ci ze mną być. Ty się przyczepiłeś, nie ja – twarz Parka przyjęła malinowy kolor, jak za każdą śmielszą odzywką.
– Chcę po prostu, abyś czuł się dobrze na naszych spotkaniach – Taehyung położył dłoń na jego policzku. – Zależy mi na tobie.
– Mi też – Jimin ponownie westchnął i wtulił policzek w jego dłoń.
– Wiem, że nie chcesz sprawiać problemu, ale zdajesz sobie sprawę, że żadna relacja nie powinna wyglądać w taki sposób? Twoje zdanie liczy się tak samo, jak moje.
– A co, jeśli nasze pomysły będą się ze sobą gryźć?
Taehyung bardzo się starał, ale nie potrafił nie wybuchnąć śmiechem.
– Wtedy idzie się na kompromis, Chim. To nic trudnego, jeśli obu stronom zależy.
Jimin wydął usta i zmarszczył czoło, jakby zastanawiał się nad czymś.
– Chyba nie umiem w relacje – pokręcił głową i zaśmiał się cicho.
– Nauczysz się. Tylko więcej pewności siebie – Taehyung musnął ustami jego czoło.
Jimin przymknął oczy. Nie wiedział, czy był to zbieg okoliczności, czy przeznaczenie, ale był bardzo wdzięczny za to, że ich drogi się połączyły. Może nie w taki sposób, o jakim zawsze marzył gdy rozmyślał o swojej drugiej połówce, ale nie narzekał. To było o wiele lepsze od jego marzeń.
Stali w parku, do którego przychodzili prawie za każdym razem. Ludzie pospiesznie przechodzili obok nich, niektórzy zerkali z zaciekawieniem, inni nawet z obrzydzeniem, ale oni nie zwracali na to uwagi. Wpatrywali się w swoje oczy, dopóki Taehyung nie znalazł ciekawszego obiektu zainteresowania gdzieś za plecami Jimina.
– Taehyung... – Jiminowi zdawało się, że oczy Kima zaszły łzami, a uśmiech zamienił się w smutne unoszenie kącików ust. Jimin odwrócił się powoli.
– O-oh. No tak.
Była dziewczyna Taehyunga bawiła się z małym psiakiem. Jimina zakłuło serce. Nie miał powodu czuć zazdrości, ale od ich zerwania nie minęło aż tak dużo czasu i obawiał się, że Taehyung zechce do niej wrócić. Dziewczyna była bardziej przebojowa niż Jimin, który pobladł na myśl, że może nie utrzymać przy sobie Taehyunga. Jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje, ale Parkowi zbyt zależało, aby sobie odpuścić.
Po prostu nie mógł. Nie teraz, kiedy wszystko się układało i znów czuł się szczęśliwy.
Nadeszła pora, której każdy się obawia. Trzeba przezwyciężyć słabości i postarać się, aby kogoś nie stracić; dać z siebie coś, czego nie daliśmy komuś innemu. Relacje są wymagające, a Jimin był gotów zawalczyć o swoją.
– Taehyung – powiedział cicho, ale głos mu zadrżał. Odchrząknął i powtórzył: – Taehyung!
Kim oderwał wzrok od dziewczyny, czując małą dłoń Jimina na swoim policzku.
– Jestem tu. Z tobą. Dla ciebie. Nie zapominaj – Jimin ustał na palcach i musnął ustami wytatuowaną stokrotkę Taehyunga.
Taehyung westchnął delikatnie i znów skupił swoją uwagę na Jiminie. Na jego usta wrócił szeroki uśmiech, a w sercu zakiełkowało coś, co nazwałby dumą. A powodem tej dumy był Jimin i fakt, że jego policzki były ciut mniej różowe niż zazwyczaj, gdy jego usta opuszczały takie słowa.
<kalina - klęska uczuć; serce mi pęknie, jeśli mnie porzucisz>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top