hiacynt żółty [STARA WERSJA]
Yoongi po powrocie do domu spodziewał się wszystkiego, ale nie tego.
Był gotów na krzyki. Na płacz, na szarpaninę. Na traktowanie go jak powietrze, na kąśliwe uwagi, na jego rzeczy wyrzucone za drzwi...
Jednak nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Namjoon kręcił się po kuchni w fartuchu w koale, który sprezentował mu Yoongi na ubiegłoroczne urodziny, nucił piosenkę lecącą akurat w radiu i uśmiechał się w taki sposób, że w jego policzku pojawiał się dołeczek. Stół nakryty był ich gościnnym obrusem, zastawa również wydawała się bardziej elegancka niż na co dzień, a świece dały Yoongiemu do zrozumienia, że Namjoon przygotował to z myślą o romantycznej kolacji.
– Wróciłeś, Yoonnie.
– A co, myślałeś, że już nie wrócę? Może miałeś nadzieję, że spędzę resztę popołudnia i wieczór z kochankiem, a ty zaprosisz sobie kogoś do naszego mieszkania na kolację przy świecach? – prychnął Yoongi, ponieważ nie chciał narobić sobie nadziei, że Namjoon gotuje coś dla nich.
Namjoon rzucił Yoongiemu zranione spojrzenie.
– Przygotowałem to z myślą o tobie, bałwanie. Idź umyj ręce i siadaj do stołu – powiedział dość chłodno.
Yoongi z westchnieniem udał się do ich sypialni, gdzie zostawił swoją torbę i zahaczył o łazienkę. Umył tam ręce i wrócił do kuchni, czując się nie w porządku wobec Namjoona.
– Nam, ja...
– Jeśli masz zamiar przepraszać mnie jeszcze raz i po raz kolejny się tłumaczyć, daruj sobie. To boli, Yoongi – Namjoon odstawił rondelek z sosem na kuchenkę i usiadł na swoim miejscu. Yoongi zajął krzesło obok Namjoona i przysunął się na tyle blisko, aby stykali się kolanami.
– Tym razem chciałem podziękować – mruknął. Było mu głupio przez swoje wcześniejsze słowa. – A to, co wtedy się stało, było błędem. Nie miało żadnego znaczenia.
Namjoon podsunął Yoongiemu talerz ze spaghetti i wcisnął mu do dłoni widelec.
– Skończ ten temat – syknął Joon. – Jedz.
– Smacznego – szepnął Yoongi i zaczął grzebać w talerzu pod czujnym spojrzeniem Namjoona, który wyglądał, jakby miał coś ważnego do powiedzenia.
Yoongi starał się jeść, ale wzrok Namjoona rozpraszał go. Spojrzał na Kima, który westchnął i kciukiem starł sos z kącika jego ust, a później musnął je delikatnie.
– Kocham cię, chociaż powinienem pałać do ciebie nienawiścią. Jak mogłeś, Yoongi...? Moje serce zostało złamane nie na pół, a na miliardy drobinek. Zdradziłeś mnie tak po prostu, pod moim nosem, jakbym nic nie znaczył. Czy tyle lat naszego związku ma w ogóle dla ciebie jakieś znaczenie? Jesteś potworem, Min. Już dawno powinienem wyrzucić cię za drzwi, ale ja wciąż myślę o tobie. Czy się uśmiechasz, czy ci ciepło. Czy nic cię nie irytuje, czy rozumiesz wykłady, czy tęsknisz za mną. Pragnę każdego wieczoru przytulić cię, zrobić ci masaż po ciężkim dniu pracy i nauki, obejrzeć z tobą głupi film. Miałem dla ciebie pierścionek. Po tej imprezie chciałem ci się oświadczyć bo byłem pewien, że jesteś moją drugą połówką. Byłem pewien, że będziemy wspólnie szczęśliwi przez resztę życia.
Namjoon przerwał na chwilę. Yoongi odwrócił od niego wzrok i zamknął oczy, nie chcąc dać wypłynąć łzom.
– Ale mimo tego co zrobiłeś wiem, że ty także mnie kochasz. Zerwanie czy przerwa nie zrobiłaby dobrze żadnemu z nas – Namjoon złapał za podbródek Yoongiego i przekręcił jego głowę tak, by utrzymywali kontakt wzrokowy. – Wybaczam ci, ale to cholernie boli. I będzie bolało, Yoongi. Naderwałeś nić naszego zaufania, ale nie chcę z ciebie rezygnować. Chcę spędzić z tobą resztę dni, ale z zaręczynami jeszcze poczekamy. Pierścionek oddałem. Zawiodłem się, ale chcę zaryzykować jeszcze raz. Byłem z tobą zbyt szczęśliwy, aby zakończyć to wszystko.
Yoongiemu zabrakło słów, aby wyrazić swoją wdzięczność i miłość, która ogarnęła go całego.
Namjoon cmoknął go w usta, a chwilę później znaleźli się w sypialni w swoich objęciach.
I nigdy więcej nie wracali już do tego tematu.
ꕤ
Taehyung spojrzał na Jimina i pacnął go palcem w nos, brudząc go mąką. Jimin odsunął się z lekkim rumieńcem i uderzył go w dłoń drewnianą łopatką.
– Cholera! – wydarł się Taehyung. – To gorące!
Jimin zaśmiał się cicho i wrócił do podsmażania kiełbasy. Robili pizzę i dawno byłaby już skończona, gdyby nie ich przekomarzanie się.
– Rób to ciasto, bo jeszcze musi urosnąć – mruknął Jimin i odsunął się na tyle daleko od Taehyunga, by wciąż mógł pilnować kiełbasę i gotujące się obok pieczarki.
Taehyung uśmiechnął się szeroko. Zauważył, że im dłużej spędzają czas razem bez żadnych przerw, tym Jimin staje się bardziej śmiały. Podobało mu się to.
Po ostatnim, niezbyt przyjemnym poranku Taehyung zaproponował Jiminowi, aby spędził u niego kilka dni. Cholernie się o niego martwił i chciał mieć go na oku. Był pewien, że po ich kąpieli w kałuży Park złapie jakieś przeziębienie, ale na razie nic mu nie dokuczało.
– Nie gap się – Jimin wyłączył patelnię i położył dłonie na policzkach.
Taehyung posłusznie odwrócił wzrok i zajął się ciastem. Jimin podkradł plaster kiełbasy i kilka pieczarek.
– Mmm... – zjadł je.
– Nie wyżeraj, bo w nocy wejdę do twojego pokoju i wydziaram ci na czole, że jesteś łasuchem!
– Pokażesz mi wszystkie swoje tatuaże? – wypalił nagle Jimin, ignorując jego uwagę. Wbił spojrzenie w jego łopatki i poklepał swoje policzki, przeklinając je w myślach.
Taehyung był lekko zaskoczony pytaniem Jimina, ale na jego ustach zagościł kwadratowy uśmieszek.
– Są trzy. Jeden widzisz – wskazał palcem na stokrotkę – Gdybyś nie zamykał oczu, gdy chwilę chodziłem bez koszulki, zauważyłbyś drugi. A trzeci będzie dla ciebie na razie zagadką. Liczę, że niedługo ją rozwikłasz – Tae mrugnął do Jimina, który widocznie się nad czymś wahał. W jego głowie trwała walka, zrobić to czy nie. Jimin zrobił duży krok w stronę Taehyunga i zagryzł policzek od środka, po czym wziął głęboki oddech i musnął ustami tatuaż na jego twarzy. Po tym szybko się odsunął i odwrócił w stronę okna.
– Przepraszam – szepnął.
Taehyung nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem.
– Od kiedy w związku przeprasza się za drobne czułości? – ustał za Jiminem i przyłożył brudne od klejącego się ciasta i mąki dłonie do jego policzków.
– Niektórzy mogą nie lubić takich czułości – odpowiedział cicho Jimin.
– A ty lubisz? – Taehyung pochylił się, dmuchając na jego szyję.
– N-nie.
– Oj, chyba tak.
Kim przyłożył usta do jego szyi i przejechał nimi aż do policzka, gdzie złożył wielkiego buziaka. Odsunął się z chichotem i wrócił do robienia ciasta. Jimin złapał za dekolt koszulki i naciągnął ją na twarz, a Taehyung skorzystał z okazji i dźgnął go w odkryty brzuszek.
– Przestań, bo zaraz będę jak burak.
– Już jesteś – stwierdził Taehyung, zajmując się ciastem. – Ale wracając do tematu tatuaży, naprawdę widziałbym cię z takim napisem na czole.
– S-spadaj.
– Najbardziej pasowałby ci jakiś kwiat, wiesz? – powiedział już poważnie. – Ciągle patrzysz na te żonkile na lodówce, może chcesz, abym ci wytatuował żonkile? Poza kolejką i za darmo, oczywiście.
Jimin przewrócił oczami.
– Żonkile mają niemiłe znaczenie, jak większość żółtych kwiatów. Ale żółte hiacynty są całkiem w porządku.
– Okej. Mogę ci wydziarać żółte hiacynty – Taehyung powstrzymał się od pytania, co one oznaczają, bo spodziewał się, że dostanie zagadkę lub wymijającą odpowiedź.
– Nie chcę – Jimin zmarszczył nosek. – Mogę iść się wykąpać? Pobrudziłeś mnie.
– Mogę cię też pobrudzić w ten nieodwracalny sposób.
– TAEHYUNG! – policzki Jimina zapłonęły i opuścił on kuchnię, bez czekania na pozwolenie.
– Uroczy – zachichotał Taehyung i wziął się już na poważnie za dokańczanie pizzy.
ꕤ
Jimin leżał w wannie z zamkniętymi oczami. Pozwolił, aby gorąca woda okalała jego ciało, a jego myśli krążyły wokół sposobów na walkę z nieśmiałością. Miał dość wałkowania non stop tego tematu. Rumienienia się przy Taehyungu, strachu przed zbyt śmiałą odpowiedzią... Chciał czuć się tak swobodnie, jak przy Yoongim. W końcu Taehyung był jego chłopakiem.
Nagle Jiminowi wpadł do głowy szalony pomysł. Podniósł się do siadu i zacisnął dłonie na brzegach wanny rozważając wszystkie za i przeciw. Skubał przez chwilę zębami swoją dolną wargę, aż podjął decyzję.
Podciągnął nogi pod brodę i objął je ramionami.
– Tae! – zawołał i czekał.
Cholernie się denerwował, słysząc szybkie kroki i widząc przez szybę od drzwi zarys sylwetki Taehyunga.
– Co jest, Chim?
– Wejdziesz?
Taehyung zmarszczył brwi i zmartwiony wszedł do łazienki bez żadnych skrupułów.
– Coś cię boli? Zrobiłeś sobie krzywdę? – podszedł do wanny i kucnął, kładąc dłoń na ramieniu Jimina.
Jimin pokręcił głową i powoli policzył w głowie do pięciu. Wziął kilka głębokich wdechów i przekonał się w myślach, że nie ma się czym stresować.
– Chciałbyś się ze mną wykąpać?
Taehyunga zamurowało, ale tylko na moment. Podniósł się i bez słowa zaczął się rozbierać, a Jimin...
Jimin naprawdę starał się nie patrzeć. Po pierwsze, jego policzki jak zwykle płonęły, po drugie czułby się zażenowany, gdyby ktoś wgapiał się tak w niego. Ale im bardziej starał się nie patrzeć, tym trudniej było mu oderwać wzrok.
Taehyung usiadł po drugiej stronie wanny, nie będąc nawet skrępowanym przez swoją nagość.
Jimin zawiesił swój wzrok na tatuażu Taehyunga na brzuchu. Był to mały chiński smok.
– A więc to jest drugi – zdołał z siebie wydusić bez zająknięcia.
Taehyung pokiwał z uśmiechem głową zauważając, że wzrok Jimina ucieka czasem niżej niż powinien.
– Przed chwilą uciekałeś z kuchni na moje propozycje, a teraz się gapisz na mojego członka – zaśmiał się Taehyung. – A ja popatrzeć nie mogę, bo żeś się tak opatulił własnym ciałem, że nic nie widać.
Jimin chciał odpowiedzieć, ale zrobił coś, czego się po sobie nie spodziewał. Podniósł się i usiadł na udach Taehyunga, obejmując jego szyję. Wpił się w jego usta, a zaskoczony Taehyung oddał pocałunek, ale po chwili odciągnął od siebie Jimina.
– Czekaj, Chim. Co w ciebie wstąpiło?
Jimin zwątpił w świetność swojego pomysłu i spuścił wzrok na swoje uda.
– Chciałem pozbyć się nieśmiałości. P-pomyślałem, że jeśli znajdziemy się w takiej sytuacji to nie będę się już krępował w twoim towarzystwie i--
– Serio, Jiminnie? To najbardziej idiotyczny pomysł, na jaki mogłeś wpaść. Chciałeś wskoczyć na niego? Myślałeś, że przez seks przestaniesz być nieśmiały? Otóż nie. To ci siedzi w głowie – Taehyung pstryknął go w czoło.
– Ale... Myślałem, że chcesz mnie w ten sposób po tym, co powiedziałeś w kuchni.
– Chim – Taehyung objął go mocno. – Jesteś taki niewinny, śliczny i głupiutki. Jesteś mój. Ale to jeszcze za szybko, abyś był mój w ten sposób. Musimy być na to obaj gotowi. Rozumiesz?
Jimin pokiwał głową i westchnął.
– Przepraszam, czuję się jak dziecko, słysząc takie słowa.
– Jesteś bardzo wartościowym mężczyzną, Jimin – Taehyung spojrzał mu w oczy. – Kocham cię.
Jimin uśmiechnął się szeroko.
– Zawsze chciałem usłyszeć od kogoś te słowa. Ja ciebie też, Tae.
<hiacynt żółty - jestem szczęśliwy, że mnie kochasz>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top