goździk biały [STARA WERSJA]
Jimin powolnym krokiem szedł w stronę kwiaciarni, czując się wypompowanym z sił. Słabo spał w nocy, jego myśli pracowały na najwyższych obrotach analizując wszystkie zachowania Taehyunga i jego rzekome uczucia, przed którymi Jimin miał ogromne obawy. Nie chciał być zastępstwem, chociaż Taehyung nigdy nie pomyślał o nim w taki sposób. Niestety Jimin ubzdurał sobie w swojej ślicznej główce, że Kim wybrał go tylko ze względu na to, że był świadkiem zakończenia jego związku.
Tego dnia padało, tak samo jak w dzień, w który poznał Taehyunga. Kaptur cienkiej bluzy nie spełniał swojej roli, bo już po chwili Jimin był cały przemoczony, mimo to nie spieszył się. Zdawał sobie sprawę, że dostanie opieprz od Yoongiego, który spieszył się na zajęcia i który miał już dość kupowania leków dla swojego przyjaciela za każdym razem, gdy ten łapał przeziębienie ze swojej winy, ale miał ważniejsze sprawy, niż zamartwianie się wściekłym Minem.
Tymczasem w kwiaciarni Yoongi wręcz wyrywał sobie włosy z głowy, wyżalając się Taehyungowi, który wpadł do kwiaciarni z jeszcze ciepłymi, maślanymi bułeczkami dla Jimina, po które wstał z samego rana, mimo że tego dnia mógł dłużej pospać, gdyż wypadała mu popołudniowa zmiana. Jednak szeroki uśmiech i rumieniec na pucołowatych policzkach Jimina były tego warte.
– On mi chyba nigdy nie wybaczy – Yoongi złapał za papierową torebkę i wziął jedną bułkę.
– To nie dla ciebie – syknął Taehyung, chowając torebkę za swoje plecy.
– Jimin i tak nie zje wszystkiego – Yoongi wzruszył ramionami i wziął wielkiego gryza bułki.
– Zje ze mną. A ze zdrajcami się nie dzielimy.
Yoon zrobił minę, jakby miał ochotę uderzyć Taehyunga i zmyć ten jego kwadratowy uśmiech z twarzy, ale zamiast tego tylko westchnął.
– Jeśli chcesz zdobyć jego serce...
– Już dawno je zdobyłem – wszedł mu w słowo Taehyung.
– ...daj mu porządne kwiaty, a nie jakieś marne bułki.
– Nazywasz je marnymi, a widzę, że ci smakują – Tae założył rękę na rękę. – Bułkami się naje, a kwiaty wsadzi do wazonu i wyrzuci po kilku dniach.
Yoongi uśmiechnął się kpiąco.
– To Jimin. Kwiaty są jego życiem. Jeśli dobrze wybierzesz, to zobaczysz, że zwykły bukiet może być dla niego prezentem najpiękniejszym ze wszystkich.
Taehyung oparł łokcie o ladę, splótł palce swoich dłoni i położył na nich podbródek.
– A więc, co proponujesz?
Yoongi nachylił się w stronę Taehyunga, patrząc na niego poważnie.
– Co do niego czujesz? Czy jest on dla ciebie tylko przygodą, którą chcesz zaciągnąć do łóżka i porzucić, kiedy ci się odda?
Taehyung wyprostował się jak struna, nie dając po sobie poznać, że Yoongi lekko uraził go takim pytaniem.
– Nie powinna sugerować tego osoba, która zdradziła swojego chłopaka, nie sądzisz?
Yoongi poczerwieniał ze złości.
– Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Pojawiasz się znikąd, podbijasz do niego...
– Sam mi pomogłeś. Zdradziłeś jego imię i umówiłeś na spotkanie – powiedział Taehyung i patrzył z satysfakcją, jak Yoongi ledwo powstrzymuje wściekłość.
– Dobra – Yoongi wziął głęboki oddech. – Kochasz go?
– Posłuchaj mnie uważnie, Min – Tae spojrzał mu prosto w oczy. – Może wydawać ci się, że jest to bardzo krótki czas, bo faktycznie jest, ale Park Jimin... ta osóbka jest osobą, której szukam. Różnimy się, to prawda. Ale kocham ją – żaden nie zwrócił uwagi na to, że dzwoneczek zasygnalizował o tym, że ktoś wszedł do kwiaciarni. A dokładniej jej właściciel, który stanął w bezruchu, zaczynając przysłuchiwać się swojemu przyjacielowi i... właśnie, komu? Czy Jimin mógł nazwać Taehyunga swoim chłopakiem? Czy byli na to gotowi?
Taehyung wciąż mówił o Jiminie w rodzaju żeńskim, myśląc o nim jako o osobie, która zawładnęła jego życiem i kompletnie nie pomyślał o tym, że Jimin stoi za nim z pękającym sercem, oczami pełnymi łez nie mając pojęcia, że to o niego chodzi.
– Ona... Jest kimś, z kim chcę przejść przez życie. Kimś, obok kogo pragnę budzić się rano i cmokać na powitanie. Chcę słuchać marudzenia i oglądać rumieńce na policzkach, które z czasem przestaną być aż tak intensywne. To jest moja perełka, najpiękniejsza ze wszystkich i chcę, żeby wreszcie się przede mną otworzyła ze swojej małży.
– Beznadziejny tekst – skomentował Yoongi i podszedł do wazonu. Wyjął z niego pięć białych goździków. – Mówi się, że parzysta liczba kwiatów przynosi nieszczęście. Dlatego wręcz swojej perełce pięć tych goździków.
– Jakie jest ich znaczenie? – dopytał Taehyung.
– Zapewniam cię, że zrozumie – Yoongi wręczył Kimowi kwiaty. – Będę miał cię na oku.
Taehyung zapłacił i odwrócił się, wzdychając. Miał wrażenie, że coś wyrwało mu serce z piersi, gdy spojrzał prosto w te zapłakane oczy.
– Chim...
Jimin wybiegł z kwiaciarni, a Taehyung stał dalej, wgapiając się w drzwi.
– No i co stoisz, idioto. Biegnij za nim! – powiedział jakiś starszy mężczyzna, który uprzejmie i cichutko czekał z zakupami, aż Yoongi i Taehyung skończą rozmowę i zostanie obsłużony. Nie chciał podsłuchiwać, ale usłyszał tyle, aby zorientować się w sytuacji i teraz patrzył na Taehyunga z wyczekiwaniem.
– Słuchaj pana, Tae. Leć i to napraw, bo spiorę ci tyłek – Yoongi poparł klienta, a Taehyungowi nie trzeba było powtarzać. Wypadł z lokalu, mając déjà vu. Gdy był tutaj pierwszy raz, również padało i był zdesperowany, aby odnaleźć drugą osobę. Tym razem nie była to jednak dziewczyna, przy której trzymał go sentyment, lecz młody mężczyzna, któremu miał zamiar oddać swoje serce.
A Yoongi uśmiechnął się do staruszka i poczęstował go bułeczkami.
ꕤ
Jimin biegł prosto przed siebie, nie zwracając uwagi na deszcz, innych przechodniów i to, że łzy zamazywały mu widok. Nie mógł wybaczyć sobie, że dał się zranić i tak naiwnie zaufał Taehyungowi.
W pewnym momencie zabrakło mu sił i padł kolanami w kałużę, zanosząc się jeszcze głośniejszym płaczem. Nie potrafił się pozbierać, czuł ból, nienawiść, złość i multum innych negatywnych emocji.
Był słaby; wiedział o tym. Słabość jego charakteru i ta uciążliwa nieśmiałość musiały sprawić, że Taehyung uznał go za idealną zdobycz do zabawy, a nie do żadnej prawdziwej relacji.
Jimin narobił sobie mnóstwo nadziei i nic nigdy nie bolało go jak to, że była to obłuda. Taehyung był czarujący, potrafił okazywać ciepło i miał empatię. Robił wszystko, by Jimin czuł się przy nim dobrze pewnie dlatego, aby uśpić jego czujność i zaciągnąć go do łóżka. Albo jeszcze lepiej – zaliczyć go w samochodzie, a później zostawić na ulicy jak dziwkę.
Zmarzł. Cały się trząsł i z chłodu, i z emocji. Mimo to nie miał siły wstać. Zamknął oczy i oddał się ramionom, które delikatnie oplotły jego klatkę piersiową. Myślał, że to sen albo śmierć, dlatego wtulił się plecami w tors mężczyzny za nim i oparł głowę o jego ramię.
– Jimin – szepnął głos, który zdążył tak pokochać.
– Dlaczego? – zapytał z żalem Jimin, przerzucając rękę przez szyję Taehyunga i odwracając się bokiem, aby łatwiej było mu na niego spojrzeć. – Dlaczego kłamałeś? – pytał cicho. – Dlaczego wróciłeś? Zostaw mnie...
– Bo mi zależy, Chim – Taehyung odgarnął poprzyklejane do czoła Jimina włosy.
– Kłamiesz.
Mimo swoich słów Jimin nie odtrącał Taehyunga, nie uciekał, a wręcz przeciwnie – wtulał się w niego bardziej. Dzięki temu mógł troszkę się ocieplić, ale mógł także po prostu czuć jego bliskość, przynajmniej ten ostatni raz.
– Kochanie... – Taehyung cmoknął go w czoło. – Nigdy nie kłamałem. Każde słowo wypowiedziane w twoją stronę było szczere.
– Nie nazywaj mnie tak – gdyby nie był tak wycieńczony, na pewno zakryłby zarumienione policzki.
– Chim.
– Tak też nie.
Taehyung westchnął i usiadł mimo kałuży, bo niewygodnie było mu już klęczeć.
– Nie mam pojęcia, dlaczego pomyślałeś, że mówię o kimś innym. Dlaczego wątpisz w moje uczucia?
Jimin kurczowo zacisnął dłoń na bluzie Kima.
– Wtedy, na spacerze... Poczułem się zazdrosny – spuścił wzrok. – Wyglądałeś, jakbyś ją kochał. Jakbyś żałował waszego rozstania – kolejne łzy zleciały po jego policzkach. – A dziś w kwiaciarni mówiłeś "ona".
Taehyung przeklnął się w myślach i mocno przytulił Jimina.
– Popełniłem błąd, owszem. Patrzyłem nie na nią, a na psa, ponieważ włożyłem dużo wkładu w jego tresowanie i zabawę z nim. To mój mały piesio, za którym tęsknię, wiesz? Ale to jej pies, dostała go ode mnie w prezencie i po prostu nie mogę go zabrać.
Jimin uniósł w głowę i spojrzał na Taehyunga.
– Rozmawiałem z Yoongim o tobie. Określiłem cię jako "osobę, której szukam". Dlatego mówiłem w formie żeńskiej.
– Oh – Jimin poczuł się głupio. Zbyt pochopnie wyciągnął wnioski i na co mu to było? Cierpiał. Rozbudował swoje domysły na tyle, że prawie upadł na samo dno. Zachował się dziecinnie. Mógł zawsze porozmawiać z Taehyungiem i wszystko sobie wytłumaczyć. Zamiast tego wolał wierzyć we własne interpretacje zachowania Kima. Mógł się domyślić, że Yoongi już dawno wyrzuciłby Taehyunga z kwiaciarni, gdyby mówił w taki sposób o kimś innym, niż o Jiminie.
– Przepraszam.
Jimin z niedowierzaniem dostrzegł łzy w oczach Taehyunga, ale nic nie mówił.
– Przepraszam, że sprawiłem, że czułeś się tak podle. Że dałem ci powody do myślenia, że jesteś zastępstwem. To nieprawda, Jiminnie. Chcę z tobą być. Zakochałem się w tobie, a zauroczyłeś mnie już od pierwszej chwili, gdy zabrałem od ciebie różę, którą pobiegłem dać tamtej małpie. Z każdym kolejnym spotkaniem wpadałem coraz bardziej i chociaż twoja niepewność jest tak urocza, że aż irytująca, jestem pewien, że to uczucie zamieni się w miłość tak silną, że nic nie będzie nas w stanie rozłączyć. Proszę o wybaczenie, Chim. Wiedz, że jesteś najwspanialszym chłopakiem, jakiego dane mi było poznać i byłbym cholernym szczęściarzem, mogąc nazywać cię swoim i poznać cię tak, jak nie zna jeszcze nikt.
– T-tae... – Jimin wzruszył się. Wzruszył się bardzo, a łzy smutku zmieniły się w łzy szczęścia. Chociaż wciąż czuł się beznadziejnie, cały przemoczony i z brudnymi kolanami, jego serce skleiło się z powrotem w całość bez ani jednej ryski.
Ludzie obrzucali ich spojrzeniami; jedni zadumionymi, melancholijnymi, marząc o przeżyciu jeszcze raz tej młodzieńczej miłości, a inni obrzydzonymi i karcącymi. Jednak Taehyung i Jimin zagubili się w sobie, potrafiąc odnaleźć jedynie drogę do swoich ust, aby złożyć pocałunek, który zapieczętuje ich związek.
<goździk biały – mam szczere uczucia>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top