centuria [STARA WERSJA]

Dni mijały i niewiele się zmieniło. Jimin miał wrażenie, że jedynie czas zaczął pędzić jeszcze szybciej niż zwykle, bo nim się obejrzeli, nastało lato. Bardzo upalne lato.

Jimin napełnił policzki powietrzem, które wypuścił ciężko z ust. Przetarł ręką czoło, przy czym odgarnął lekko spocone kosmyki włosów. Zebrał w sobie wszystkie siły i podniósł skrzynkę, w której miał ustawione doniczki z fiołkami. Przeniósł ją do środka kwiaciarni i postawił pod ladą. Złapał za butelki z wodą i pociągnął sporego łyka, przeklinając w myślach Yoongiego, który nie mógł mu akurat dzisiaj pomóc.

Kiedy wypił całą butelkę, postanowił prędko dokończyć układanie towaru na miejsce. Zajęło mu to kolejne kilkadziesiąt minut, a kiedy skończył, wycieńczony padł na krzesło i nawet nie zarumienił się, gdy zobaczył wchodzącego do kwiaciarni Taehyunga z podejrzliwym uśmiechem.

– Hej piękny – przywitał się tak, jak czasem miał w zwyczaju.

– Padam. Nie mam siły na nic więcej, Tae.

– A ja mam siłę i ochotę na lody. Jest taki upał, dasz radę się wyrwać? Nieopodal są wyśmienite lody gałkowe, szczególnie ten cytrynowy sorbet.

Jimin pokręcił głową.

– Muszę tu spędzić jeszcze kilka godzin. I daruj sobie takie beznadziejne, dwuznaczne wypowiedzi.

Taehyung roześmiał się i cmoknął Jimina w czoło, ale zaraz odsunął się wycierając usta.

– Fuj, jesteś spocony.

Jimin prychnął cicho.

– Ja nie narzekałem, kiedy ty spocony pchałeś mi się do łóżka po joggingu.

Przez te kilka miesięcy ich związek rozkwitał. Taehyung wprawdzie się nie zmieniał, wciąż pozostawał taki sam, jedynie czasem zaskakiwał się tym, że czuł większą miłość do Jimina z dnia na dzień, mimo że każdego ranka był pewny, że nikogo nie można kochać już bardziej. Natomiast Jimin otworzył się. Już nie bał się odpowiadać kąśliwie Taehyungowi, droczyć się z nim, a nawet rumienił się jakoś mniej, odkąd postanowili razem zamieszkać, aby Jiminowi było lżej finansowo.

Park po prostu przyzwyczaił się do Taehyunga na tyle, by nie mieć przed nim żadnych oporów. I obaj byli z tego powodu szczęśliwi, chociaż nieśmiała wersja Jimina czasem powracała, a Taehyung potrafił za nią cholernie tęsknić.

– Masz przerwę?

– Nie, dowaliłem Jeonggukowi trochę więcej roboty.

Jimin zaśmiał się cicho.

– Nie wolno tak, Tae. To twój przyjaciel.

Taehyung wzruszył ramionami.

– Najlepszy przyjaciel. Taka jest właśnie różnica: najlepszemu przyjacielowi możesz dowalić ile chcesz, a on cię jeszcze za to ucałuje. Nie no, obiecałem mu drobną premię.

Jimin podniósł się niechętnie z krzesła, ale przybrał szeroki uśmiech, gdy do kwiaciarni zawitała stała klientka.

Taehyung przewrócił oczami i uprzejmie czekał, aż Jimin obsłuży kobietę, z którą uciął sobie jeszcze długą pogawędkę, a to na temat pogody, a to o jej wnukach, a to jeszcze o dobroczynnej działalności nowopowstałej grupy młodzieżowej pod jej opieką, do której dołączenia serdecznie zapraszała Jimina i Taehyunga. Kiedy po ich odmowie wyszła z kwiaciarni, Taehyung westchnął ciężko.

– Zabrała nam cały czas. Muszę się już zbierać – powiedział naburmuszony.

– Kilka godzin rozstania chyba cię nie skrzywdzi, prawda? Widzimy się ciągle, takie przerwy dobrze nam robią.

Taehyung musnął usta Jimina.

– Wieczorem zabieram cię na randkę, dobrze?

Jimin spuścił wzrok.

– Mhm... – zawstydził się.

– I zapomniałbym, mam coś dla ciebie – Taehyung wyjął z kieszeni spodenek pomiętego kwiatka i spróbował włożyć go za ucho Jimina.

– Oh, Tae. Dlaczego nie szanujesz kwiatów? – Jimin wziął centurię z jego dłoni i uśmiechnął się szeroko, przykładając ją do swojego serca.

– Co on oznacza? – dopytał Taehyung, przyglądając się uważnie reakcji Jimina.

– Centuria oznacza coś, czego każdy pragnie.

Taehyung westchnął i przewrócił oczami. Nie znosił, kiedy Jimin w taki sposób odpowiadał na jego pytania.

Jimin otulił się bardziej kocem, ponieważ późne wieczory były dość chłodne. Siedział na balkonie i patrzył na płomień specjalnej świeczki, która miała odganiać wszystkie muszki i komary. Przed nim, na stoliku, stała salaterka po brzoskwiniowej galaretce. Miał poczekać na Taehyunga i zjeść razem z nim, ale Taehyung zaszył się w ich sypialni i od pewnego czasu już nie wychodził. Jimin nie martwił się zbytnio i patrzył na ciemniejące niebo. Brakowało mu takiej chwili samotności, mimo że uwielbiał każdy moment spędzony z Taehyungiem i zawsze pragnął więcej wspólnych chwil.

Ziewnął, nie zakrywając ust. Niedługo wstanie i pójdzie spać, ale na razie delektował się chłodnym powietrzem, nie chcąc myśleć o kolejnym, zapewne znów mocno upalnym dniu spędzonym w pracy. Uśmiechnął się do siebie, myśląc że jutro skusi się na ten cytrynowy sorbet, o którym wspominał Taehyung.

Kim właśnie stanął w progu i oparł się dłonią o framugę, patrząc na Jimina.

– Cały czas tutaj siedzisz? Jeszcze na boso?

– Jest lato – Jimin popatrzył na swoje stopy, które trzymał na chłodnych płytkach balkonowych.

– Znów się przeziębisz. – Taehyung wyciągnął do niego rękę – Chodź.

– Na tę obiecaną randkę? – Jimin wsunął klapki na nogi i wstał, trzymając jedną dłonią za krańce koca.

– Powiedzmy.

Taehyung pociągnął Jimina do siebie, ignorując jego piskliwy jęk spowodowany uderzeniem biodra o stolik.

– Uważaj – mruknął Kim i zachichotał, kiedy drobne piąstki uderzyły w jego klatkę piersiową.

– To przez ciebie. Teraz mnie boli.

– Za chwilę będzie bolało mocniej.

Jimin zarumienił się i poszedł za Taehyungiem do sypialni. W jego głowie rodziły się rozmaite fantazje, które nie ułatwiały schodzenia rumieńcom z jego policzków. Spodziewał się, że Taehyung zamknie drzwi i rzuci się na niego jak wygłodzona bestia, ale nie przypuszczał, że ich sypialnia na jeden wieczór zostanie zamieniona w salon tatuaży.

– Wspominałem ci na jednym z pierwszych spotkań, że w wyobraźni już widzę na tobie jakiś tatuaż.

Jimin zmarszczył brwi i usiadł na fotelu, a Taehyung nagle się speszył.

– To decyzja na całe życie, dlatego jeśli nie jesteś pewny, mogę zrobić ci tatuaż zmywalny i zobaczymy, jak będziesz się z nim czuł.

Jimin pokręcił głową i rzucił Taehyungowi zdecydowane spojrzenie.

– Chcę, żebyś mnie naznaczył. Na zawsze.

– Kim jesteś i co zrobiłeś z Park Jiminem? – Taehyung rzucił mu album. – Przejrzyj sobie, może coś ci się spodoba.

– Kimem jeszcze nie – Jimin posłał nieśmiały uśmiech Taehyungowi. – Mówiłeś, że masz już pomysł, dlaczego każesz mi to przeglądać?

– Staram się być profesjonalny, panie Jeszcze-Nie-Kim.

Jimin zaczął z przesadnym zainteresowaniem oglądać album ze wzorami, aby ukryć swoje zawstydzenie. Na temat zaręczyn czy ślubu było zdecydowanie za wcześnie.

Taehyung czekał cierpliwie, widząc ile uwagi Jimin poświęca każdej stronie, dumając, napełniając policzki powietrzem, robiąc dziubek i kręcąc co jakiś czas głową.

– To.

Taehyung podszedł bliżej i zmarszczył brwi.

– Jesteś pewny? To bardzo różni się od mojej wizji.

– Na sto procent.

Jimin zsunął z siebie koc i zdjął koszulkę.

– Na żebrach.

– To będzie bolało, Chim – ostrzegł Taehyung, zabierając od niego album. – Nie wolisz nigdzie
delikatniej stokrotki, jaką mam ja?

– Chcę ten napis.

Ton Jimina był tak zdecydowany, że Taehyung nie miał wyboru. Przygotował wszystko i spojrzał na swojego partnera, zaczynając wątpić w to, że tatuowanie okaże się dobrym pomysłem. Jimin był delikatny i kruchy, a Taehyung nie chciał go w żaden sposób zranić.

Kilkadziesiąt minut później miotały nim ogromne wyrzuty sumienia. Jimin czasem pojękiwał z bólu, a także nie powstrzymał kilku łez, które zleciały po jego policzkach.

– Kochanie... Spokojnie.

Jimin zacisnął palce na podłokietniku i skupił się na słowach Taehyunga, który co jakiś czas go zagadywał, aby nie myślał o bólu.

– Tatuaże także mają swoje znaczenia, jak kwiaty. Cudowne, prawda?

– M-mhm.

Jimin miał wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim Taehyung najdelikatniej w świecie opatrzył miejsce z napisem NEVERMIND. Cmoknął go w pępek i okrył kocem.

– Byłeś dzielny – pochwalił Taehyung. – Powiesz mi, dlaczego wybrałeś akurat ten napis?

Jimin spojrzał za Taehyungiem, który zajął się chowaniem niepotrzebnych już rzeczy.

– Wiele rzeczy jest nieważne. Jednak są takie, które wydarzyły się w przeszłości i w jakimś stopniu wpłynęły na nas, ale teraz nie mają już znaczenia. Dla mnie jest to pierwszy zawód miłosny, brak matki w dzieciństwie, śmierć babci. Zawsze przeżywałem smutek, ból, rozpacz. A teraz? Te uczucia odeszły. Na ten moment nie są ważne. Bo jestem szczęśliwy. Dzięki tobie.

Taehyung wzruszył się delikatnie słowami Jimina i kucnął przed nim, obejmując jego różowawe policzki swoimi dłońmi.

– Będę do końca życia sobie wdzięczny, że postanowiłem tamtego dnia wpaść do kwiaciarni i ukraść herbacianą różę. Wiesz, dlaczego? Bo dzięki temu mogłem poznać kogoś, kto przywrócił mi wiarę w miłość. Dziękuję, że mogę cię kochać, Park Jimin.

<centuria - doskonała miłość i szczęście>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top