C H A P T E R O N E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Od kiedy tylko pamiętałaś twoją największą zmorą była szkoła. Nigdy nie czułaś się bezpiecznie w murach szkolnych. Trauma, jaka cię spotkała nasilała się coraz bardziej, ale dzięki swoim przyjaciołom, zachowałaś balans.

Myślałaś, że wylądujesz w szpitalu psychiatrycznym na jakiś lekach. To były ciężkie lata, dlatego cieszyłaś się, że w końcu wydostaniesz się z tego zakładu.
Liczyłaś na to, że w liceum będzie lepiej. Przynajmniej nie spotkasz połowy nauczycieli, którzy narobili ci traum.

Rozczarowanie.

Było jeszcze gorzej.
Nie tylko pogorszył się twój stan psychiczny, ale też fizyczny.

Twoje problemy z sercem nie były już tylko małymi zmartwieniami. Przerodziły się w jakieś chore palpitacje serca oraz dziwne ataki. Mdlałaś a co najgorsze - dostawałaś dużo ataków paniki, które niekiedy przerodziły się w furię oraz histerię. Oczywiście niespotrzerzenie. Chodziłaś wtedy do łazienki i zamykałaś się w kabinie. A wszystkie emocje z ciebie uchodziły.
Wtedy udałaś się do specjalisty, który przepisał ci tabletki.
Po nich czułaś się w miarę lepiej.

Jednak nie dzisiaj.

Dzisiaj po prostu czułaś się fatalnie.

Tabletki na serce oraz uspokojenie nic nie dawały. Ba, nawet czułaś się gorzej.
Zauważyła to nawet twoja przyjaciółka Cara, kiedy obie przed klasą powtarzaliście sobie na sprawdzian.

- Wszystko dobrze, [T.I]?

- Tak, dlaczego pytasz?

- Wyglądasz dzisiaj...trochę inaczej.

- Co masz na myśli? Mów.

- Dobra, nie będę owijać w bawełnę. Wyglądasz źle.

- Nie miałam czasu rano się ogarniać. Powtarzałam sobie materiał.

- Nie chodzi mi tutaj o twój wygląd, do cholery. Wyglądasz jakbyś miała zaraz zejść na zawał, wiesz o tym?

- Cóż, dzisiaj nie czuję się najlepiej, że tak to ujmę.

- Brałaś tabletki, prawda?

- Oczywiście, że tak. Nigdy ich nie zapominam.

- To dobrze. Może dzisiaj masz większy stres. Ale żebyś się przejmowała zwykłym, nic nie wnoszącym do twojego życia sprawdzianem z biologii?

- Wiesz dobrze, że ja się przejmuję takimi rzeczami. Dla niektórych może to nic, ale nie chce znowu czuć się poniżona.

- Przez kogo? Nikt przecież cię nie poniża. Ani ja, ani ludzie z klasy, którzy i tak mają na siebie wyjebane. A nauczyciele to wiesz jacy są. Oni tak do wszystkich.

Słowa Cary trochę cię uspokoiły. Racja. Jedynym problemem na chwilę obecną są nauczyciele. To oni zawsze zaniżają nam poczucie własnej wartości.

- Chyba już na nas czas, prawda?

Spojrzałaś z lękiem na salę.

- Zgadza się.- odpowiedziałaś.

Usiadłaś na swoim miejscu z długopisem w ręcę i czekałaś na sprawdzian. Pani od biologii podała każdemu po dwie kartki z wrednym uśmiechem. Czyli jednak.
Dojebała taki sprawdzian, że chyba nawet kujonka go obleje. Albo dostanie przynajmniej więcej punktów.

- Gotowi? Zaczynajcie.- powiedziała dziwnym spokojem kobieta.

Nie tracąc czasu, zabrałaś się za pisanie, dopóki jeszcze miałaś jakiekolwiek pojęcia w głowie.

Napisałaś wszystko. No...prawie. Jedno zadanie było strasznie dziwne, dlatego je zostawiłaś.

Przez cały ten stres nie umiałaś oddychać i zrobiło ci się strasznie słabo. Oddałaś sprawdzian, jednocześnie pytając, czy możesz do łazienki. Kiedy nauczycielka ci pozwoliła, powoli wstałaś i robiąc pozory, spokojnie wyszłaś z klasy. Dopiero, kiedy nie było nikogo, odetchnęłaś z ulgą, upadając na ziemię.

- Wszystko dobrze?!

Ledwo podniosłaś wzrok na kogoś przed tobą.

- Tak, to nic...

I wtedy zaniemówiłaś. Chłopak był...przepiękny. Miał pięknę niebieskie oczy, wyglądały jak szafiry w słońcu oraz pięknę białe włosy. O uśmiechu nie wspomniałaś. Był przecudowny i na pewno nie jedną dziewczynę zwalał z nóg. Na dodatek był ubrany w koszulę i miał rozpiętę dwa guziki.
Chyba umarłaś i właśnie znalazłaś się w raju.

-...takiego.- odparłaś.

- Na pewno? Nie chcesz może iść do higienistki?

- Nie...na pewno. To nic takiego, zapewniam.

- W porządku.- pomógł ci wstać.- Do zobaczenia później, piękna.

Jeszcze godzinę temu Cara powiedziała ci, że wyglądasz źle, a teraz najpiękniejszy chłopak powiedział do ciebie "piękna".

Odszedł, a ty poszłaś ledwo co do łazienki się ogarnąć.

~

Dzisiejszy dzień to była jakaś katorga. Myślałaś tylko o jednej rzeczy - pójść spać.
Weszłaś do domu, witając się ze swoją ciocią.

- Dobrze, że już jesteś słońce.- powiedziała, sięgając po torebkę.- Za chwilę będzie tutaj korepetytorka.

- Jaka korepetytorka?.- zapytałaś zdziwiona.

- No jaka?

- Zapomniałaś mi chyba coś powiedzieć, ciociu.- zaczęłaś się denerwować.

- A no racja. Chyba zapomniałam. Dokładnie za...- sprawdziła zegarek.- Za dziesięć minut pojawi się tutaj twoja nowa korepetytorka.

- Boże, alzheimer w tym wieku...- mruknęłaś cicho.

- Bez takich! Bądź miła, a pieniądze masz na blacie. Do zobaczenia!

- A ty gdzie...- twoja ciocia już wyszła.-...idziesz. Skaranie boskie z tą kobietą.- warknęłaś.

Kiedy chowałaś naczynie do zmywarki usłyszałaś pukanie do drzwi. Z niespokojem podeszłaś do drzwi i otworzyłaś. Zdziwiłaś się, kiedy zauważyłaś białowłosego chłopaka.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top