01.Kwiaciarz

❀ Życie potrafi doświadczyć każdego. Czasami w lekkim stopniu, czasami w dużym, ale każdego. Najgorsze, jeśli do tego dochodzi samotność. Nie ma się nikogo, z kim można porozmawiać, kto Cię wesprze...
To okropne... Na szczęście tego nie zaznałem...

Moja rodzina od pokoleń prowadzi kwiaciarnię. Praktycznie wychowałem się wśród kwiatów. Babcia oraz mama przekazały mi wiedzę na ich temat, przez co zakochałem się w nich. Sprawiały, że zawsze się uśmiechałem. Wtedy też już wiedziałem, co chcę robić. Niestety, koledzy z klasy nabijali się ze mnie, że bycie kwiaciarzem to nie męskie zajęcie, lecz ja nie brałem sobie do serca ich komentarzy.

Gdy rozpocząłem naukę w liceum, moje umiejętności były już na wysokim poziomie. Zrobienie bukietu z trzech, czy więcej kwiatów nie stanowiło problemu.
W tym czasie poznałem mojego, najlepszego przyjaciela, Jeong In Seong' a, który jako pierwszy nie wyśmiał tego, co chcę robić. To było wspaniałe.
Jednak czasami jeśli coś się zyska, to też się traci, a straciłem moją babcię. Przechodziła przez pasy, na zielonym świetle, ale jakiś wariat miał gdzieś przepisy ruchu drogowego i potrącił ją. Nie miała szans. Zmarła na miejscu.

Po pogrzebie skupiłem się głównie na nauce oraz pomocy w kwiaciarni. Mama miała dużo pracy. Chciałem ją odciążyć. Mogłem liczyć także na Seongie' go, który przychodził i nam pomagał. Było o wiele lżej.

W III klasie liceum moja rodzicielka zachorowała na raka. Ta wiadomość była straszna. Wewnątrz odczuwałem ogromny ból, strach, obawy. Trudno było mi się skupić na czymkolwiek. Przed matką udawałem, że wszystko będzie dobrze, że wyjdzie z tego. Ona uśmiechała się, pracowała bez względu na stan swojego zdrowia. Miała więcej siły, niż ja. Do samego końca....

Tuż po zakończeniu roku trafiła do szpitala. Lekarze starali się utrzymać ją przy życiu, ale mama miała już przerzuty. Kilka dni później pochowałem ją obok babci.
W tamtym momencie myślałem, że nie dam rady wytrwać i tak by było, gdyby nie In Seong.
(...)
Minęło kilka lat. Odzyskałem radość z życia, z pracy w kwiaciarni. Pogodziłem się ze śmiercią matki, która na pewno nie chciałaby, abym się poddał. Mój przyjaciel zdecydował się pracować razem ze mną i studiować zaocznie. Nie chciałem go zatrzymywać przy sobie, lecz on wręcz uparł się, by ze mną zostać. Nie mogłem mu zabronić...

Kilka dni później w „Kwiatowym Zakątku" pojawił się stały klient, który co tydzień kupuje kwiaty na grób swojej, zmarłej żony. Oczywiście zawsze mam dla niego przygotowany bukiet.
- Dzień dobry, panie Lim. – przywitałem go.
- Witaj, Hee Jun. Jak się miewasz, chłopcze? – odezwał się.
- Bardzo dobrze. A pan? Mam dla pana bukiet, tak jak zawsze. – dodałem.
- Wyśmienicie. Słyszałem od znajomego, że za miastem otwarto nowy hotel, co prawda mały, lecz ponoć najlepszy na wesela, konferencje, imprezy, urodziny. Prowadzi go młody człowiek. – rzekł mój klient.
- To wspaniale, panie Lim. Widać, że nasze miasto się rozwija. – powiedziałem, podając mu bukiet, po czym podziękował, zapłacił, pożegnaliśmy się i wyszedł.

Przed weekendem przyszła do mnie klientka, by ustalić ostatnie kwestie związane z wyglądem kościoła oraz stali weselnej. Miała zastanowić się czy mają być to róże, czy stokrotki, które dodałby więcej delikatności. Wybrała drugą opcję.
Po jej wyjściu od razu zabrałem się za obliczenie ilości potrzebnych kwiatów, zielonych dodatków oraz pozostałych rzeczy. Usiadłem przy blacie, a do kwiaciarni wszedł Jeong z kawą, mówiąc.
- Już jestem, Jun. Wybacz, była duża kolejka.
- Spokojnie, Seongie. Pojedziesz jutro po kwiaty. Klientka wybrała stokrotki. Właśnie złożyłem zamówienie.
- Dobrze. Nie ma sprawy, przyjacielu.
(...)
Po intensywnym weekendzie zjawiła się u mnie dość nietypowa przyszła panna młoda. Widać, że pochodziła z bogatej rodziny. Otwarcie przedstawiła, czego oczekuje oraz gdzie odbędzie się uroczystość. Miała konkretne wymagania. Wszystko obliczone, wiedziała czego chce. Zostawiła mi teczkę ze swoimi inspiracjami i adresem hotelu.
Gdy wyszła, wziąłem oddech. Przez całą konwersację dziwnie na mnie patrzyła. Cóż, w szoku nie była, ale pierwszy raz widziała kwiaciarza, nie kwiaciarkę.

Przygotowałem zamówiony bukiet, by zaraz usiąść przy komputerze. Musiałem sprawdzić, co to za miejsce. Okazało się, że to ten nowy hotel za miastem – „Sunrise".
Obejrzałem zdjęcia wnętrz, wielkiej sali, mile zaskoczony. Bardziej romantycznego pleneru dawno nie widziałem.
- Seongie! – zawołałem głośno.
Mój przyjaciel wyłonił się z zaplecza, zaś ja odezwałem.
- Mamy zlecenie na strojenie ołtarza i sali. Spójrz, jakie piękne miejsce.
- Och... czy to nie ten nowy hotel za miastem? – zapytał In Seong.
- Umm, tak. Romantyczne miejsce. Nic dziwnego, że nasza klientka ma takie wymagania i wie czego chce. – odpowiedziałem, zauroczony.
- Sądząc po Twojej minie, masz już pomysł. – palnął Jeong, a ja skinąłem czupryną.
Tego wieczoru rozpocząłem pracę nad tym, nowym zleceniem. W głowie miałem wizję, jak będą wyglądać bukiety na stoły, kwiatki do butonierki, ślubny bukiet. Nie mogłem się doczekać efektu końcowego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top