last last

miał czternaście lat, gdy rodzice sprezentowali mu pierwszą gitarę. od dawna marzył o tym instrumencie i był najszczęśliwszy na świecie, gdy dostał go w swoje posiadanie. już pierwszego dnia zamknął się w pokoju próbując grać swoje ulubione piosenki.

miał piętnaście lat, gdy nagrał pierwszy cover na youtube. bardzo stresował się przed dodaniem go na stronę. patrząc na to z biegiem czasu, była to jedna z najważniejszych decyzji w jego życiu. przybywało wyświetleń, fanów. był dumny. zaczynał tak jak wszyscy, jednak to jemu udało mu się wybić.

kończył szesnasty rok życia, gdy niejakie 5 seconds of summer napisało do niego wiadomość prywatną. szukali supportu, luke szukał swojej wielkiej szansy. wszystko złączyło się w całość. pierwszy lot za granicę, chęć odkrywania świata w sercu, dawania radości innym. nigdy nie patrzył na koncertowanie jak na pieniądze.

miał ledwo siedemnaście lat, gdy poznał trójkę wspaniałych chłopaków, dał swój pierwszy prawdziwy koncert. pamiętał zestresowane bicie serca, niespokojny oddech, pocące się dłonie. tylko on i jego gitara. występował przed tysiącami ludzi. potem było tylko lepiej. zyskał trzech prawdziwych przyjaciół, masę fanów, a nawet kontrakt z wytwórnią.

miał osiemnaście lat, gdy jego płyta stała się hitem i każdy na świecie doceniał skromnego blondynka z sydney. dołączył do zespołu. spełnił marzenia. tłumy piszczących nastolatków co wieczór. co tydzień w innym miejscu, życie na walizkach. mógł się do tego przyzwyczaić. nawet jeśli było męczące, on naprawdę to polubił.

miał dziewiętnaście lat, gdy kolega z zespołu stał się dla niego kimś więcej. był jego pierwszym pocałunkiem, pierwszą randką, pierwszym razem, pierwszą miłością. czuł się kochany, był gotowy zrobić dla niego wszystko. michael zawsze wiedział czego chłopak potrzebuje. potrafił go zrozumieć, pocieszyć, gdy tęsknił za domem, doradzić, po prostu potrafił go kochać, najlepiej na świecie, nawet jeśli dla wielu nieidealnie.

miał dwadzieścia lat, gdy jego życie zaczęło się kruszyć. sława pokazywała swoje drugie, mniej pozytywne strony. miał mniej wolności, nie mógł pokazywać się z michaelem tak jak kiedyś. zarząd znalazł mu dziewczynę. chcieli z niego zrobić kogoś kim nigdy nie był. wymagali od niego, aby udawał najsilniejszego, mimo że tak naprawdę wiedzieli, że był najsłabszy. chciał by dali zespołowi spokój, wziął wszystko na siebie. skupił się na tym czego chcieli, mimo że tak naprawdę powinien mieć to gdzieś.

miał dwadzieścia jeden lat, gdy uświadomił sobie jak bardzo wszystkich zawodzi. gdy michael zaczął się od niego odsuwać. wiedział jak rani wszystkich dookoła, naprawdę starał się to zmienić. michael skończył ich związek, luke przestał starać się być lepszy. jego życie straciło sens. rozważał odejście zespołu, już miał ochotę to zrobić. ale wiedział jak wiele żyć trzyma się na włosku, próbuje zacząć od nowa, właśnie dzięki niemu.

miał dwadzieścia dwa lata, gdy zaczął swoją przygodę z antydepresantami. czuł się lepiej, był zdecydowanie szczęśliwszy, gdy rano połykał kolorową tabletkę. zespół skończył trasę, przeszedł na przerwę, każdy z nich poszedł w swoją stronę, aby odpoczywać. był sam. męczyły go koszmary, ale nie miał pbok ashtona, który by go uspokoił. spotykał fanów, ale obok nie było caluma, który przeprowadziłby go między piszczącymi ludźmi, a potem tulił w tourbusie. był smutny, ale michaela i jego szeroki uśmiech widział tylko na zdjęciach.

wciąż miał dwadzieścia dwa lata, gdy jego myśli stawały się coraz bardziej ponure, gdy na dłoni codziennie rano znajdowało się coraz więcej kolorowych pastylek. coraz rzadziej udzielał się w rozmowach z chłopakami, wymigiwał się ze spotkań chorobą, złym samopoczuciem. nie dawali mu spokoju, chcieli wiedzieć co takiego się u niego dzieje, chcieli go wspierać. w końcu byli przyjaciółmi prawda?

miał dwadzieścia trzy lata, gdy ich półroczna przerwa wydłużyła się. z dnia na dzień czuł się, wyglądał coraz gorzej. odpychał od siebie wszystkich, nawet jeśli tak bardzo nie lubił być sam. zakończył przyjaźń z calumem. to było pod wpływem emocji, wiedział jaki jest hood, wiedział, że odpuści. ich przyjaźń zakończyła się krótkim ciosem w brzuch. na początku był z siebie dumny, gdy widział przerażone twarze pozostałej dwójki. potem zjadały go wyrzuty sumienia. żałował, ale wiedział, że zasłużył na samotność. nawet jeśli musiał odpychać swoich bliskich siłą. nie dawał sobie pomóc.

miał dwadzieścia cztery lata, gdy stracił petunię. michael dał sobie spokój, ashton znów chciał pomóc. luke w niemej odpowiedzi opuścił swoje dotychczasowe mieszkanie. czuł się okropnie traktując w ten sposób innych, tak ważnych dla niego ludzi. to jeszcze bardziej sprawiało, że czuł się jak tylko nic niewarty potwór.

miał dwadzieścia pięć lat, gdy odsunął się od rodziny, przestał chodzić na terapie, całe dnie spędzał w domu. wiedział jak bardzo zawiódł wszystkich. zespół, rodzinę, fanów. było mu wstyd, czuł się zbyt głupio, popełnił zbyt dużo błędów, aby wrócić.

miał dwadzieścia sześć lat i był całkowicie sam. jednak tego właśnie chciał, prawda? wmawiał sobie, że jest najgorszym śmieciem chodzącym po tej ziemi, nie potrafił wybaczyć sobie tych wszystkich spraw, których tak bardzo się wstydził. nie wychodził z domu, praktycznie nie jadł, nie pił. nie chciał niszczyć życia innych.

był dzień przed jego dwudziestymi siódmymi urodzinami, gdy napełniał swoją ogromną wannę lodowatą wodą, stawiał pudełko z własnoręcznie napisanymi, przeprosinowymi listami na podłodze obok.

był dzień przed jego dwudziestymi siódmymi urodzinami, gdy zamykał oczy wchodząc do wody.

był dzień przed jego dwudziestymi siódmymi urodzinami, gdy już nigdy się z niej nie wynurzył.

...
ostatnie zdanie nie jest zbyt poprawne chyba, ale kurwa nie czepiajcie się, luke właśnie się zabił lol.

epilog to takie małe podsumowanie. teraz wydaje mi się, że niektóre sprawy niewyjaśnione w wcześniejszych rozdziałach są troszkę bardziej zrozumiałe.

a więc dziękuję wam bardzo jeśli dotrwaliście do tego momentu. mam nadzieję, że podobała wam się historia.

pewnie liczyliście na troszkę inne zakończenie, ale ja od początku wiedziałam jak to się skończy nooo.

dziękuję wam za każdą gwiazdkę, komentarz i w ogóle wszystko. ♡

już nie przedłużam pożegnań bo to męczące, jak to powiedziała róża małego księcia.

do zobaczenia w kolejnych pracach (o ile nikt kogo znam mnie nie zabije za to, że ja uśmierciłam uke z muke lol.)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top