first night with him
miał problemy z zasypianiem bez michaela obok. od ich zerwania towarzyszyła mu bezsenność i chłopak, w sumie teraz już mężczyzna zmienił się nie do poznania przez te kilka lat. swój uśmiech, chichot zamienił na łzy i głośny szloch każdego wieczoru. odsunął od siebie wszystkich. od fanów, przez zespół, po rodzinę. został sam, lecz tego właśnie chciał prawda?
nienawidził burzy. była niepotrzebna, głośna i często zabierała prąd. jeszcze bardziej nienawidził ciemności. była ciemna i przerażająca. burza zabierała prąd czyli światło i prowadziła do ciemności. i to kolejny powód dla którego jej nienawidził. burzy i ciemności. ten wieczór był burzliwy i ciemny więc jego też nienawidził. leżał pod kołdrą, próbując zagłuszyć pioruny. jego telefon padł więc nie mógł słuchać muzyki. bał się wyjść z pokoju bo ta kupka ubrań w kącie jakby się na niego patrzyła. słysząc głośny grzmot zdecydowanie zbyt blisko, wciągnął do ust powietrze, a jego błękitne oczy wypełniły się łzami. w mieszkaniu był prawdopodobnie sam. ashton dzwonił kilka godzin temu mówiąc, że pogoda w mieście w którym są jest okropna więc zatrzymają się z calumem w jakimś hotelu. wtedy jeszcze luke miał nadzieję, że ta głupia pogoda zostawi go w spokoju i nie przyjdzie tutaj. najwyraźniej się mylił. michael też gdzieś rano zniknął. i prawdopodobnie nie wrócił. chociaż luke w sumie nie był na dole odkąd zaczęło padać czyli ładne kilka godzin. usłyszał jakby skrzypnięcie drzwi i już miał zamiar wstać, ale co jeśli to morderca grasuje na dole? okrył się tylko kołdrą próbując nie zacząć płakać. był przerażony. słyszał że postać wchodzi do jego pokoju i odetchnął głośno słysząc znajomy głos:
- jesteś tu luke?- michael podszedł bliżej i odkrył go delikatnie po czym położył się obok. – cały drżysz, co się dzieje?
hemmings tylko wtulił się w niego z ulgą i otarł policzki.- nie lubię burzy.- zapłakał cicho i zacisnął pięści na koszulce starszego chłopaka. czuł się przy nim bezpiecznie. nie wiedział czym tak naprawdę była ich relacja, ale nie wstydził się przy nim być sobą. nie chciał aby to kiedykolwiek uległo zmianie.
- jest w porządku słońce, już jest w porządku. – michael szeptał mu do ucha uspokajające słowa.
burza jakby stała się mniej straszna, powieki luke'a cięższe, a ciemność nie była już tak przerażająca jak wcześniej.
miał dość męczenia się całymi dniami sam ze sobą, ze wspomnieniami. jego zespół rozpadł się kilka lat temu. chłopcy wzięli przerwę ze względu na stan hemmingsa, jednak już nigdy nie powrócili do koncertowania. przestali utrzymywać ze sobą kontakt. luke przestał utrzymywać kontakt z nimi.
...
dawno mnie tutaj nie było, ale szkoła, mało wolnego czasu i brak chęci do życia plus jeszcze moje wrodzone lenistwo robią swoje. nie mam więcej na swoje usprawiedliwienie. no i jeszcze okładka się zmieniła, ale jeśli ktokolwiek to czyta to chyba dość łatwo to zauważyć. tak czy tak życzę miłego dnia i przepraszam za błędy w rozdziale jeśli się jakieś pojawiły. *psst możecie zostawiać gwiazdki czy coś*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top