first "i love you"

luke wciąż pamiętał w jaki sposób usłyszał te słowa skierowane prosto do niego po raz pierwszy. zdecydowanie tą sytuację wspominał najczęściej. zawsze gromadziła łzy w jego błękitnych oczach. jako jedyna nie łzy smutku, a szczęścia.








michael od rana chodził jakiś nieswój. był niemiły dla kolegów z zespołu i ani razu nie obdarzył swojej małej miłości buziakiem. wyszedł z samego rana, nawet odmówił rozgrywki w fifę, co nie zdarzało się często. coś ewidentnie było nie tak.

pierwszym co przyszło luke'owi do głowy zaraz po obudzeniu bez pocałunku w czoło, była obawa, że starszy jednak zaczął żałować incydentu w windzie sprzed dwóch tygodni. to automatycznie zepsuło mu humor i cały dzień krzątał się po mieszkaniu delikatnie przybity, a w jego głowie kłębiły się coraz mniej przyjemne myśli. uświadomił sobie, że z dnia na dzień clifford oddalał się od niego bardziej i bardziej. rzadziej go przytulał, zostawiał mniej całusów. ta myśl jeszcze bardziej utwierdziła chłopaka w tym, że michael jednak zmienił zdanie i nie chciał się z nim spotykać.

gdy gitarzysta wreszcie pojawił się w mieszkaniu cała trójka siedziała na kanapie oglądając telewizję. wszedł do środka ściągając buty ze swoich stóp i przewrócił oczami zauważając dłonie caluma we włosach swojego skarba. nie odzywając się słowem do żadnego z nich wszedł na górę i zamknął się w łazience. wiedział, że zachowywał się jak księżniczka lecz nie zamierzał przestawać.

ashton posłał calumowi znaczące spojrzenie, a tamten pokiwał głową i zepchnął hemmingsa z kanapy.

- wróćcie we dwóch albo żaden. - mruknął mulat, a luke przewrócił oczami i westchnął wchodząc do pokoju swojego crusha.

zajął miejsce na łóżku czekając, aż starszy opuści łazienkę.

michael wychodząc ze wspomnianego wcześniej pomieszczenia obdarzył luke'a krótkim spojrzeniem i oparł się o parapet zostawiając między nimi dość dużą odległość.

blondyn podniósł się i podszedł do niego chwytając go za dłonie, na których zostawił po kilka całusów. - kochanie, co jest nie tak?

clifford przewrócił oczami i pokręcił głową odsuwając się od chłopca bardziej. - nic.

- oh no widzę, że coś jest nie w porządku. - założył ręce na torsie skupiając wzrok na twarzy swojego chłopaka.

- luke daj mi święty spokój. - burknął spuszczając wzrok na swoje stopy.

niebieskooki zagryzł dolną wargę i objął niższego od siebie nastolatka przyciskając go mocno do swojej piersi. - nie mam zamiaru. co się dzieje?

westchnął głośno i zamknął oczy przytulając się do młodszego. - spędzasz ze mną coraz mniej czasu i ashton zawsze ma głowę na twoich kolanach, a calumowi pozwalasz bawić się swoimi włosami, a ja mam cię tylko gdy ich nie ma. - wyrzucił z siebie obejmując mocniej rozbawionego blondyna.

- nie możesz być zazdrosny o caluma i ashtona.

- mogę.

luke zaśmiał się pod nosem. - nie możesz.

- kocham cię więc mogę być zazdrosny o wszystkich.

śmiech natychmiast przestał wydobywać się z ust luke'a, a zamiast niego pojawił się szeroki uśmiech.

- kocham cię bardziej niż ci się wydaje i myślę, że nawet jeśli możesz to nie musisz.

michael odsunął się od niego gwałtownie i odetchnął łącząc ich usta z uśmiechem.

blondyn odwzajemniał pieszczotę przeczesując kolorowe kosmyki, gdy usłyszeli głośny pisk caluma i coś w stylu „omg ashton słyszałeś? musimy to opić!", a po chwili obejmowały ich ramiona ucieszonego hooda.






luke całym swoim sercem żałował zerwania kontaktu z chłopcami. z pewnością wyciągnęliby go ze wszystkich smutków i kto wie czy hemmings właśnie teraz nie nagrywałby z nimi piosenek na kolejny album. jednak wolał zostawić ich z bolącymi sercami, a siebie z samym sobą. teraz na wszystko wydawało mu się być już zbyt późno.

...

omg wybiło tu 100 gwiazdek (co prawda 15 gwiazdek temu ale shhh) więc wrzucam wam kolejny, miłego czytania!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top