first hug
westchnął obejmując się ramionami. tęsknił za przytulasami clifforda. przyciągnął do siebie kolana i ułożył na nich głowę. siedział na trawie już dobre kilka godzin, słońce zaczynało wschodzić. alkohol już dawno wyparował z jego organizmu, łzy już wyschły z policzków. wciąż miał ochotę wydzwaniać pod jego numer, wypisywać sms'y z przeprosinami. był gotowy zrobić wszystko, byleby tylko znów poczuć ciepło jego ramion.
obudził się słysząc dzwonek swojego telefonu. przyłożył urządzenie do ucha, nawet nie sprawdzając kto dzwoni.
mruknął coś zaspanym głosem i wtulił się bardziej w poduszkę.
- luke! luke musisz do nas przyjść! tylko szybko, to bardzo ważne.- usłyszał podekscytowany głos caluma.
- nie wydaje mi się żeby coś było ważniejsze od mojego snu. – mruknął i ziewnął.
- widzę cię u nas w pokoju za dwie minuty, lucas. – calum rozłączył się.
młodszy tylko jęknął podnosząc się. wsunął na swoje nogi spodenki i dopiero wtedy zauważył, że nie były jego, tylko michaela. nie przejął się jednak tym faktem bo był zbyt zaspany aby przejmować się czymkolwiek innym niż to, że cal kazał mu opuścić ciepłe łóżko.
włosy były większym bałaganem niż kiedykolwiek, ledwo co widział na oczy, a jego twarz wyrażała grymas. mimo wszystko wszedł do pokoju caluma i asha, nawet nie kłopocząc się z pukaniem. pierwszym co zauważył była kamera do której wygłupiał się ashton. wzrok pozostałych członków zespołu spoczął na nim, a on westchnął tylko.
- patrzcie kto przyszedł! – krzyknął calum,a luke przyłożył ręce do twarzy.
- znowu chcecie się ze mnie ponabijać? – burknął cicho. – nienawidzę was.
calum zaśmiał się i zarzucił ramię na barki blondyna. – no co ty, naprawdę mamy ważną sprawę. – hood spoważniał, a luke uniósł brwi.
- to naprawdę nie mogło zaczekać kilku minut w których doprowadziłbym się do normalnego wyglądu?
- nie narzekaj, tylko siadaj – michael poklepał obok siebie miejsce na kanapie na którą skierowana była kamera.
blondyn westchnął i usiadł na wyznaczonym miejscu machając do fanów - nienawidzę was, chłopaki.
calum usiadł na podłodze niedaleko kanapy. – okay, a więc – wziął głęboki oddech. – chcieliśmy zapytać czy... czy chciałbyś zostać naszą czwartą sekundą?
uwaga trzech chłopaków skupiała się na najmłodszym, a ten tylko zamrugał kilka razy. – czekaj co?
- no bo wiesz bo my... - ashton zaczął się tłumaczyć.
- to chyba oczywiste, że chcę być w waszym ssącym zespole – luke uśmiechnął się słysząc pisk caluma, a po chwili poczuł jego ramiona obejmujące go mocno.
objął go też śmiejąc się cicho. – widzicie? widzicie to przez to, że to ja zapytałem! – od razu gdy hood go puścił, poczuł ramiona asha przyciskające go do chłopaka.
blondyn odwzajemnił uścisk słysząc jak cal papla podekscytowany do kamery. irwin puścił go, a luke spojrzał nieśmiało w stronę mike'a. clifford rozłożył ręce, a młodszy wtulił się w jego tors przymykając oczy. poczuł szerokie ramiona obejmujące jego ciało i duże dłonie plączące się po jego plecach.
michael przystawił wargi do jego ucha i mruknął ciche „witaj w rodzinie, lukey", a hemmings jeszcze nigdy nie czuł się szczęśliwszy.
od tego jednego, małego uścisku biło tyle emocji, że osoby siedzące przed ekranami oglądając ten filmik wiedziały, że to nie był zwykły, przyjacielski przytulas, nawet jeśli ta dwójka chłopaków jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy.
niestety ramion michaela nie było już z nim, a on wiedział, że już nigdy nie poczuje się tak kochany jak przy starszym chłopaku.
...
nie lubię tego rozdziału ew XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top