~First Waiting~
Od pięciu dni nie mam z nim kontaktu.
Od cholernych pięciu dni.
Ja tak nie mogę, jeszcze za nikim tak bardzo nie tęskniłem... nawet za nią.
-Dae hyung, wyglądasz na nieobecnego - zauważył Junhong, zerkając na przyjaciela znad wachlarzyka kart. - Coś się stało?
-Nie... jest dobrze - odparł Jung, także spoglądając na swoją talię. Układ symboli był tak samo beznadziejny, jak jego humor.
-Makao - oznajmił Yongguk, wkładając przedostatnią kartę.
-Oż ty! - zaśmiał się różowowłosy, spoglądając na swojego chłopaka jak na największego drania.
Daehyun westchnął. Że też on nie mógł się tak po prostu wyluzować.
Cała trójka Koreańczyków siedziała na jego łóżku, słuchając delikatnej muzyki z radia i rozgrywając kolejną partię Makao. Kiedyś pewnie spędziliby ten czas inaczej, ale dziś było wyjątkowo zimno i żadnemu z nich nie chciało się ruszyć spod ciepłych koców.
Gra trwała dalej, on i barman dobrali po kilka papierowych prostokącików, aż wreszcie Bang uśmiechnął się zwycięsko.
-Po Makale! - Rzucił ostatnią kartę na stosik, przez co siedzący z nim pod jednym kocem Zelo zabrał cały materiał dla siebie, jęcząc, że starszy na pewno oszukiwał. Yongguk się zaśmiał, zaprzeczając zarzutom i zaczął walczyć z różowowłosym o dostęp do koca.
Jung uśmiechnął się, widząc tę uroczą scenkę. Jego przyjaciele byli razem tak szczęśliwi...
I chociaż go także to cieszyło, to przez lekką zazdrość tęsknota za Youngjae powróciła i chyba jeszcze bardziej się pogłębiła. Koreańczyk spuścił smutny wzrok na talię rozsypanych kart.
Brązowowłosy tak bardzo zagłębił się we własnych myślach, że nawet nie zauważył, gdy śmiech jego przyjaciół ucichł. Dopiero duża dłoń Banga na jego ramieniu przywróciła go do rzeczywistości.
-Daehyun, przecież widzimy, że coś się dzieje - powiedział Azjata, spoglądając w oczy młodszego chłopaka. - Nie jesteśmy ślepi. Potrzebujesz się z tego wygadać?
Oczy Junga nieco się zaszkliły, a nagły przypływ emocji sprawił, że jego gardło mocno się zacisnęło. Muzyk uniósł głowę do góry, by formujące się łzy nie spłynęły po jego policzkach.
-Nie, ja... przepraszam was - powiedział, za wszelką cenę starając się uspokoić.
-Csii, hyung. Każdy ma czasem chwilę słabości - powiedział delikatnie Choi.
-Dziękuję i jeszcze raz przepraszam. Robię wam ostatnio tyle problemów. - Daehyun przestał odchylać głowę do tyłu, spoglądając na zmartwione twarze przyjaciół. - To... to wszystko przez Youngjae.
-Ale mówiłeś...
-No bo mu wybaczyłem. Po prostu... on wtedy, na tym lodowisku... on mnie... - zaciął się fortepianista. - On... on mnie wtedy pocałował. A potem przeprosił i uciekł i ja kompletnie nie wiem, co mam teraz zrobić! Bo za nim tęsknię, ale skoro uciekł, to chyba nie chce już się ze mną zadawać! - Po jego policzkach spłynęła pierwsza łza.
Bang i Zelo spojrzeli po sobie. Chyba oboje pomyśleli o tym samym, bo ich twarze rozbłysły identycznym uśmiechem.
-A... jak zareagowałeś, gdy cię pocałował? - spytał delikatnie różowowłosy.
-Byłem zaskoczony! - prawie krzyknął Daehyun, ukrywając twarz w dłoniach. - Nigdy nie sądziłem, że to on będzie tym pierwszym...
-To ty nigdy z nią nie... - zaczął niepewnie Bang.
-Nie. Była dla mnie ważna, ale nigdy nie... wiecie, o co mi chodzi.
-Wiemy. Ale Daehyun... oddałeś pocałunek?
-Żartujesz? Byłem zbyt zszokowany.
-Hyung, jesteś trochę głupkiem - parsknął wreszcie Junhong, przytulając lekko przyjaciela. Ten zaskoczony odsunął dłonie z twarzy, spoglądając na barmana zaczerwienionymi oczami. - Nie widzisz tego? Podobasz się mu!
-Youngjae? Uwierz, bardzo bym chciał - Jung zaśmiał się smutno, odwracając wzrok.
-Daehyun, to wszystko jest banalnie proste. Po prostu nie zareagowałeś na pocałunek, więc Yoo odebrał to jako odrzucenie. Pewnie dlatego uciekł - wytłumaczył powoli Yongguk.
Daehyun wziął głębszy oddech, wpatrując się w sufit.
-Myślicie? Czyli... czyli co ja mam teraz zrobić?
Junhong uśmiechnął się szeroko.
-Następnym razem... całuj go, jakby miało nie być jutra.
~★~
Youngjae spędzał całe dnie na lodowisku lub w domu, wlewając cały swój wysiłek w treningi. Ćwiczenia tak bardzo go pochłonęły, że nawet odwróciły jego uwagę od wyrzutów sumienia związanych z Daehyunem. Chociaż chłopak wiedział, że i tak raczej nic nie będzie z tych całych zawodów, to jedna myśl wciąż pozostawała w jego umyśle.
Jung obiecał mu, że przyjdzie na jego występ. Na lodowisku powiedział, że będzie to dla niego przyjemność. A Yoo nie mógł go zawieść. Jeżeli tylko na widowni będzie siedział brat Soohyun, to musi dać z siebie wszystko, chociażby dla niego. Pokaże mu, że potrafi. Pokaże wszystkim, po prostu wszystkim, że jest w stanie to zrobić.
A potem wreszcie pogodzi się z Daehyunem. Pójdzie i go przeprosi. Zrobi wszystko, by mu to wynagrodzić.
I będzie liczył na to, że muzyk mu wybaczy.
A teraz zostało mu tylko ćwiczyć i czekać na dzień zawodów.
~★~
-...Poważnie? Czyli naprawdę jest taka możliwość? Tak... Tak, to prawdopodobne. Jeszcze się z panem skontaktuję w tej sprawie. - Jongup skinął głową, chociaż jego rozmówca nie mógł tego zobaczyć. - Ja również dziękuję. Tak, do usłyszenia.
-I jak? - spytał podekscytowany Himchan, gdy tylko Moon odsunął telefon od ucha.
-Jak zwykle masz szczęście, hyung. To by się udało, jeżeli tylko Daehyun się zgodzi. - Jasnowłosy lekko się uśmiechnął, widząc szczęście na twarzy swojego chłopaka.
Tak. Stwierdzili, że skoro nie są przyjaciółmi, to... jakoś muszą nazwać swoją relację, prawda?
-To super! Dziękuję, Jongup! - Starszy objął studenta w pasie, opierając brodę na jego ramieniu.
-Dla ciebie wszystko, hyung. Właściwie... skąd ci to przyszło do głowy? - Spytał Moon z delikatnym uśmiechem.
Himchan cicho się zaśmiał.
-Sam nie wiem. Po prostu... nie odnosisz wrażenia, że ostatnio coś się między nimi wydarzyło?
-Youngjae i Daehyunem? Może trochę... - stwierdził Jongup. - Ale co z tego?
Kim wzruszył ramionami.
-To by ich jeszcze bardziej do siebie zbliżyło.
-Hah, gdzie się podział ship Soohyun i Youngjae? - zaśmiał się cicho młodszy Azjata.
-Nie wkurzaj mnie, bo dostaniesz karę, młody. Starałem się ich spiknąć i nic by z tego nie wyszło no to musiałem się przestawić, prawda? - zażartował czerwonowłosy, przesuwając nosem po szyi Moona tylko po to, by zaraz się od niego odsunąć. - Chcę tylko szczęścia tego głupka Youngjae, przecież o tym wiesz.
-Wiem, hyung. To co? Dzwonimy do Daehyuna?
-Tak. Trzeba zobaczyć, czy ten plan ma szansę wypalić.
~★~
Gdy Daehyun usłyszał przekręcanie klucza w zamku od razu uniósł głowę, spoglądając czujnie w dół.
-O, ktoś przyszedł - zauważył Zelo, nie odrywając wzroku od kart.
Brązowowłosy skinął głową.
Nagle jego myśli poleciały w kierunku Youngjae. Znowu. Co kilka minut, czymkolwiek Jung by się nie zajął, zawsze kończyło się na wspominaniu delikatnego dotyku ust młodszego. Albo jego cudownych, ciemnych oczu, albo po prostu jego wyjątkowego charakteru, albo... nie, koniec. Musi się ogarnąć, bo znowu zacznie go boleć serce przez to, że nie ma przy nim łyżwiarza.
Ale w sumie teraz myślenie o studencie było usprawiedliwione. W końcu kto mógł wejść do domu muzyka o tej porze? Co więcej, kto miał klucze do jego mieszkania?!
A Yoo dostał od Soohyun własny komplet. Mógł tu w każdej chwili przyjść.
Co, jeżeli to on?
-O cholera, a jeżeli to Jae?! - powiedział z odrobiną paniki w głosie. - Ja nie jestem gotowy!
-Spokojnie, Daehyun. Zostań tu, ja pójdę zobaczyć - uspokoił go Bang, wstając i wysuwając się spod koca, pod którym siedział razem z Zelo.
Muzyk skinął nerwowo głową.
Chciał się spotkać z Yoo. Naprawdę bardzo chciał, ale przez ten pocałunek, który wszystko skomplikował i przez to, że od tak dawna nie miał kontaktu z młodszym perspektywa ich spotkania wydawało mu się strasznie stresująca.
Yongguk zbiegł powoli po schodach, spoglądając w kierunku drzwi.
Na widok stojącego w nich chłopaka czarnowłosy zatrzymał się, lekko marszcząc brwi.
Jedno było pewne. To wcale nie Yoo.
Dawno nie widział Jihwana, ale wcale nie cieszył się z tego spotkania.
Zaraz za Azjatą do mieszkania wsunęła się Soohyun, poprawiając pudrowo różowy płaszczyk. Odebrała od chłopaka swoją walizkę, wchodząc głębiej do domu i zostawiając bagaż w holu. Chyba nie zauważyła obecności Banga, bo z przesłodzonym uśmiechem wróciła do stojącego w wejściu Koreańczyka.
-Dziękuję ci, JiJi. Jesteś najlepszy! - powiedziała radośnie, stając na palcach i składając na policzku wyższego od niej Jihwana lekki pocałunek.
-Nie ma sprawy, mała. Ja już będę się zbierał.
-Jeszcze raz dziękuję!
Yongguk parsknął, słysząc jej cukierkowy głos. Owszem, nie lubił chłopaka, który właśnie opuścił dom Jungów. Nie tolerował jego zarozumialstwa i braku szacunku dla wszystkich wokół, ale mimo wszystko...
Soohyun była niezłą manipulantką. Ona pewnie nawet nic do niego nie czuła, ale dawała mu nadzieję i wykorzystywała tak, jak teraz. I nie tylko jego.
Niewiele osób znało ją tak dobrze jak Yongguk i Zelo. Kiedyś się tak nie zachowywała. Dopiero, gdy rodzice wyjechali i przestali traktować ją jak najukochańszą córeczkę dziewczyna zaczęła bawić się uczuciami innych. Po prostu potrzebowała uwagi - a przynajmniej tak to sobie tłumaczył czarnowłosy.
-O, Bang. Co ty tu robisz?
Jej zaskoczony, już nie tak przesłodzony głos wyrwał go z zadumy. Chłopak nawet nie zauważył, że Azjatka weszła do salonu i mu się przygląda. Przeniósł na nią spojrzenie ciemnych oczu.
-Przyszedłem do Daehyuna - powiedział chłodno.
Brązowowłosa tylko wzruszyła ramionami i odwróciła się na pięcie, ruszając w stronę swojej walizki. Chłopak także stwierdził, że ich wymiana zdań została zakończona, więc wrócił na górę do pokoju brata dziewczyny Youngjae.
Akurat w chwili, gdy przekroczył białe drzwi do pomieszczenia, Zelo odebrał przychodzące połączenie, przysuwając komórkę do ucha.
-I jak? - spytał szeptem Jung, by nie przeszkadzać Junhongowi w rozmowie.
-Spokojnie. To tylko Soohyun wróciła. - Bang usiadł na skraju łóżka, wysyłając muzykowi uspokajający uśmiech.
-Ach tak. Dzięki, kamień z serca! - zaśmiał się cicho brązowowłosy.
-Spoko, Himchan. Nie musisz mi tego tłumaczyć. Już ci go daję. - Zelo odsunął komórkę od ucha, podając ją zaskoczonemu Jungowi. - Dae hyung, Himchan do ciebie.
Fortepianista niepenie przyjął urządzenie, przysuwając je do ucha.
-Tak?
~No hej, Daehyun! Słuchaj stary, mam do ciebie takie jedno pytanie. To prawda, że pomiędzy tobą i Youngjae ostatnio coś się zadziało? - Kim walnął pytanie prosto z mostu, przez co brat Soohyun troszkę się zmieszał.
-To... aż tak widać? - zaśmiał się nerwowo.
~Nie, zgadywałem. Słuchaj, nie wiem, czy ty wiesz, ale za dwa dni Younjae bierze udział w pierwszych w życiu zawodach...
-Łyżwiarskich?! - zawołał zaskoczony Daehyun, w przypływie emocji podrywając się z łóżka. - Czemu nic o tym nie wiem?!
~Mnie się pytasz? Ale w sumie to dziwne, że cię nie zaprosił. Bardzo mu zależało, byś na nich był. - Zamyślił się trochę czerwonowłosy. - No, ale ja w to nie wnikam. Chciałem się ciebie tylko o coś zapytać.
-Słucham.
~Czy naprawdę potrafisz grać na pianinie?
-Nie jakoś rewelacyjnie, tak sobie tylko troszkę czasami...
~Czyli naprawdę jesteś w to tak dobry, jak jarał się Youngjae! Dobra, Daehyun. Teraz posłuchaj: wymyśliłem rewelacyjny sposób, byś zrobił Youngjae miłą niespodziankę. Wchodzisz w to?
-Jeszcze nie wiem, na czym to ma polegać. - Jung znów opadł na łóżko, wysyłając Zelo i Bangowi przepraszający uśmiech za to, że tak długo rozmawia.
~Dobra. Mogę jutro do ciebie wpaść? Wszystko bym ci wytłumaczył.
-Wpadaj - zgodził się Jung.
~Ekstra. No to nara. Do jutra!
-Pa, Himchan.
Daehyun się rozłączył, spoglądając na przyjaciół.
-I jak? - spytał Choi.
-Chyba właśnie się w coś wkopałem... - zaśmiał się brązowowłosy, oddając różowowłosemu komórkę.
-No to gratulacje.
-Dzięki. Ale... bez względu na to, czego on będzie jutro chciał... za dwa dni Youngjae ma zawody. Trzymajcie za mnie kciuki, bo chcę iść i wszystko sobie z nim wyjaśnić.
-Wyznasz mu, co do niego czujesz? - spytał Yongguk, na co policzki Junga pokrył soczysty rumieniec.
-Nie! Chociaż... nie wiem. Może?
~★~
Ciągle siedzę i piszę. Kto wie, może jednak wyrobię się do urodzin Dae?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top