~First Visit~

-Chyba Youngjae powinien mi się z czegoś wytłumaczyć, prawda, Jongup?

Do śpiącego łyżwiarza dotarł niewyraźny głos Himchana, jednak dźwiękowi nie udało mu się zniszczyć otoczki snu, która otaczała umysł młodszego. Chłopak czuł się doskonale; było mu ciepło i wygodnie, a na policzku czuł delikatny powiew powietrza. Jednak pomimo tego, musiał powrócić z krainy nocnych marzeń do rzeczywistości. Uchylił sklejone snem powieki, mrugając kilka razy.

Nad nim nachylały się znajome twarze, należące do nikogo innego, jak dwójki jego przyjaciół. Trochę trudno było rozczytać ich miny. Yoo mrugnął nieprzytomnie, starając się domyślić, o co może chodzić studentom. Poza tym, skąd oni się wzięli w domu Jungów?!

-Co wy tu robicie? - spytał słabo, powstrzymując się od ziewnięcia.

-Co my tu robimy? - parsknął Himchan. - Chyba bardziej co ty robisz w łóżku brata swojej dziewczyny? Bo przypominam ci, że takową posiadasz.

Youngjae wytrzeszczył oczy, momentalnie przypominając sobie sytuację sprzed kilku godzin. Poczuł ponowny podmuch powietrza. Odwrócił głowę w tamtą stronę, orientując się, że to cały czas był spokojny oddech Daehyuna, a twarz starszego znajduje się dosłownie kilka centymetrów od jego własnej.

Łyżwiarz jeszcze nigdy nie czuł się tak głupio. Spróbował się podnieść, jednak wtedy zauważył, że ramiona ciągle śpiącego Junga ciasno go oplatają.

Nagłe szarpnięcie obudziło brązowowłosego Azjatę, który powoli otworzył oczy. Widząc twarz młodszego, na jego pełne usta wkradł się lekki uśmiech.

-Youngjae-ah? Jak się spał... - Jung dostrzegł Kima i Jongupa. Radość z jego oczu wyparowała, a zastąpiła je obojętność mieszająca się z wrogością. - Ktoś wam pozwolił tu wejść?!

-Daehyun-ah, oni tylko...

-Jakie ,,oni tylko"?! - Brązowowłosy wypuścił młodszego ze swoich objęć, odsuwając się lekko. - Nie rozumiem, kto pozwolił im wejść do mojego pokoju.

-Przepraszamy - wypalił Moon, który dopiero teraz zauważył dokładnie twarz Junga. Młodszy zmrużył lekko oczy, usilnie na nad czymś myśląc. Nie mógł się pozbyć wrażenia, że skądś zna brata Soohyun.

-Tak. Właściwie... to my może poczekamy w salonie - oznajmił Himchan, łapiąc ramię jasnowłosego i prowadząc go tyłem w stronę drzwi. - Nie chcieliśmy was budzić czy coś...

Youngjae otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak za dwójką przyjaciół już zamknęły się drzwi. Teraz czarnowłosy musiał się zmierzyć z zażenowanym i wkurzonym Daehyunem, który kurczowo ściskał kołdrę w dłoniach.

-Nie patrz tak na mnie - jęknął Yoo - przecież to nie ja ich tu zaprosiłem! No nie ja!

Muzyk westchnął, pocierając skronie.

-Masz rację. Przepraszam. Po prostu... nie lubię, jak ktoś obcy wchodzi do mojego pokoju.

Youngjae zmierzył chłopaka zaskoczonym wzrokiem.

A mnie wpuściłeś...

-Porozmawiasz z nimi? - spytał nagle Jung. - Soohyun nie powinna się o tym dowiedzieć. No wiesz... o nas.

-Porozmawiam - mruknął czarnowłosy, odwracając wzrok.

Daehyun... dla ciebie istnieje coś takiego jak my?

 
 

 
~★~
 
 

 
 
 
Himchan i Jongup zatrzymali się w kuchni. Moon już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak starszy był szybszy.

-Muszę ci o czymś powiedzieć - stwierdził poważnym tonem. Ich oczy się spotkały, jednak tym razem Kim pomimo lekkiego zawstydzenia nie odwrócił wzroku. - To ja spiknąłem Soohyun i Youngjae, prawda?

-No tak. Wiem o tym.

-I mówiłem, że tego żałuję, prawda?

-No.

-Zmieniam zdanie! - zawołał Azjata, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. - Dzięki temu Jae, ten pasywny ułom, poznał tego, jak mu tam, Jihyuna, Woohyuna...

-Daehyuna.

-Daehyuna! Tak! Czy ty w ogóle widziałeś ich miny, jak spali tak wtuleni w siebie?! To było tak urocze! - Drugi student chciał coś wtrącić, jednak czarnowłosy nie dał mu dojść do słowa. - Naprawdę się zmartwiłem, gdy się dowiedziałem o tym, że Youngjae spędzi urodziny bez swojej drugiej połówki. Ale to nawet lepiej, że Soo nie ma! W końcu teraz ten dekiel ma Daehyuna! - rozgadał się Kim, aż dłoń młodszego nie znalazła się na jego ustach, ucieszając go.

-Hyung, spokojnie! - powiedział melodyjnie jasnowłosy, lekko mrużąc oczy od uśmiechu. - Wiem. Wszystko rozumiem i nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę!

Jak bardzo się cieszę, gdy ty jesteś szczęśliwy.

Przesunął dłonie na jego policzki. Odpowiedziało mu błyszczące spojrzenie ciemnych oczu, a skóra starszego stawała się coraz gorętsza. Moon uśmiechnął się jeszcze szerzej, bo doskonale czuł jej ciepło na swoich dużych dłoniach.

-Ja... przepraszam - wydukał w końcu Kim, odwracając wzrok.

-Wybaczam. W odróżnieniu od ciebie, ja zawsze ci wybaczę. - Moon musnął kciukiem podbródek drugiego Koreańczyka, starając się uchwycić jego rozbiegane spojrzenie.

-Ja...

-Jongup, Himchan!

Dwójka Koreańczyków podniosła wzrok na Youngjae, który zbiegł z drewnianych stopni. Przyjaciele sami nie wiedzieli, czy są na niego źli za to, że im przerwał, czy za to, że miał minę jakby co najmniej przyłapał ich w łóżku.

-Sorry, sorry, naprawdę sorki, chłopaki... - łyżwiarz cofnął się kilka kroków do tyłu.

-Ale za co? - Kim prawie wyrwał twarz z dłoni jasnowłosego, robiąc krok do tyłu. - Przecież nic nie zrobiłeś. - Poprawił czarny T-shirt i włosy. Wlepił spojrzenie w jasne panele, rozmyślając nad tym, jak sprawnie zmienić temat.

-No ale... - chciał się wytłumaczyć młodszy, jednak student mu na to nie pozwolił.

-Youngjae, czekaj - Himchan uśmiechnął się szerko, sprawiając, że Yoo urwał w połowie słowa.

-Na co?

-Mam zajebisty pomysł, w temacie naszego dziesiejszego dnia! Obejrzyjmy jakąś dramę, bo mam ochotę na coś takiego romansowego. Proszę! - zawołał Azjata tonem dziecka.

-Co? Skąd ci się to w ogóle...

-Jak ty i Daehyun nie chcecie mi zapewnić romansidła, to muszę sobie jakoś radzić, ok?

Jongup cichutko się zaśmiał, za to łyżwiarz patrzył na przyjaciela z otwartymi ustami, szukając w głowie dobrej riposty, jednak nic nie wymyślił.

-Wal się, Himchan - wydusił w końcu, odwracając wzrok.

Albo wal Jongupowi, jeśli wolisz.

-Cicho. Ja chcę jakiś romans. No chodź, i tak będziesz siedział cały dzień w domu, to możemy jakoś wykorzystać ten czas. - Najstarszy skierował się do kuchni, otwierajac lodówkę.

-Czy ja powiedziałem, że się zgadzam...?

-Czy ja się pytałem, czy się zgadzasz?

Youngjae prychnął, ale poddał się bez walki; Kima było trudno przegadać. Ruszył w stronę szafek, wyciągając paczkę kukurydzy do zrobienia popcornu.

-Czemu wy w ogóle się ubraliście w koszule, co? - spytał chłopak Soohyun, spoglądając po przyjaciołach. - Aż takim ważnym człowiekiem jestem?

-Niespecjalnie. Może potem się dowiesz - powiedział tajemniczo Kim, puszczając mu oczko.

-Aha... no okej. Ale wiecie co? Myślę, że Daehyun chciałby obejrzeć z nami ten film - zmienił temat Youngjae. Wszyscy jak na zawołanie przekrzywili  głowy, spoglądając na pnące się ku górze schody.

-Tak. Pójdę po niego - zaproponował Moon, ostatni raz posyłając spojrzenie na grzebiącego w szafkach najstarszego Koreańczyka. Przyjaciele wymienili się uśmiechami i Jongup ruszył w stronę pokoju brata Soohyun.

Youngjae spojrzał zaniepokojony na jasnowłosego.

Czemu odnoszę wrażenie, że Daehyun-ah wcale nie byłby z tego zadowolony...?

Jednak nikt nie zauważył jego zaciśniętych na obudowie mikrofalówki dłoni, a kroki Jongupa ucichły na stopniach.

 
 
  
 
~★~

 
 
 
 
 
Tak tylko wtrącam, że ostatnio przez szkołę trochę tracę motywację do życia ;;

Pomóżcie, nie chcę jej stracić chociaż do pisania tego ficzka ;;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top