~First Surprise~
Daehyun zerknął do salonu, wystawiając głowę zza rogu korytarza.
W pokoju panował półmrok, rozświetlony tylko przez zachodzące słońce na ekranie telewizora. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności, dostrzegł też zwiniętego w rogu kanapy Youngjae i jego przytulonych do siebie przyjaciół. Łyżwiarz wyglądał tak samotnie, siedząc samemu i obejmując się ramionami...
Daehyun cicho westchnął, przygryzając wargę. Nie przepadał za tą całą parką po lewej, ale z kolei chciał spędzić czas z Youngjae.
No i całkiem lubił Titanica.
Dobra, muszę ogarnąć dupę. Nie mogę do końca życia unikać ludzi.
Wreszcie się przełamał i podszedł kilka kroków do przodu. Gdy jednak zauważył, że Yoo jest tylko w T-shircie i na bosaka, wpadł mu do głowy pewien pomysł.
Cicho wycofał się z pokoju. Na szczęście zafascynowana filmem trójka nie zwróciła na niego uwagi, więc krótka wizyta Junga w pokoju pozostała niezauważona.
Youngjae skulił się jeszcze bardziej, wlepiając spojrzenie w ekran. Akurat wypełniała go roześmiana twarz Rose, a jej rude włosy powiewały na morskiem wietrze. Na usta Yoo wkradł się lekki uśmiech, gdy akurat w tym momencie chłopak poczuł lekki podmuch powietrza na swojej skórze. Film był tak rzeczywisty, że nawet dłonie Jacka na jego ramionach wydawały się prawdziwe.
Chwila, co?
Czarnowłosy odwrócił się w idealnym momencie, by spojrzeć prosto w oczy Daehyuna. Twarz młodszego momentalnie pojaśniała, a na jego ustach pojawił się szeroki wyszczerz.
-Daehyun-ah! Przyszedłeś! - szepnął z entuzjazmem. Na widok jego przypływu radości muzyk także się uśmiechnął, zsuwając swoje dłonie z okolic obojczyków na skórę przy łokciach łyżwiarza. Całe przedramiona chłopaka Soohyun były pokryte gęsią skórką.
Czyli dobrze, że pomyślałem o kocu?
-Tęskniłeś? - zażartował starszy, chwaląc sam siebie w myślach za zdolność przewidywania.
Daehyun rozłożył puchaty materiał i zarzucił go na ciało Yoo. Ten podziękował ślicznym uniesieniem w górę koncików ust i zmrużeniem oczu.
-Jasne. Chodź, obejrzysz z nami. - Yoo wysłał karcące spojrzenie Jongupowi i Himchanowi, którzy patrzyli na nich z uśmieszkami na twarzach, po czym odchylił fragment koca.
Daehyun się zawahał. Wzrok przyjaciół łyżwiarza strasznie go peszył i chłopak najzwyczajniej na świecie bał się bliższego kontaktu ze studentami. Nawet jeżeli ci nie mieli złych zamiarów, to on po prostu po dwóch latach odrzucania wszystkich, oprócz Banga i Zelo nie był w stanie zachowywać się przy kimś nieznajomym spokojnie.
To Youngjae przełamał jego mur. Rozbił go w drobny mak, na tysiące okruchów, a Jung pozostał nagi i odsłonięty. Jego otwartość i pewność siebie znikała w towarzystwie innych ludzi - którzy co prawda nic mu nie zrobili - ale w jakiś sposób ich obecność go niepokoiła.
Zwłaszcza ten czarnowłosy, chyba Himchan. Niby tulił się do tego niższego, ale przecież muzyk widział, jak się obejmują i klepią po plecach z Youngjae...
-Daehyun-ah? No wskakuj - zachichotał Yoo, widząc niezdecydowanie starszego. - Przecież nie gryzę.
-Taa. On odgryza w całości - rzucił Himchan, za co oberwał poduszką.
Na usta brązowowłosego wkradł się nieśmiały uśmiech, a sam Azjata stwierdził, że i tak od prawie mu nieznanych studentów będzie go odzielało ciało łyżwiarza. Nie musi na nich nawet patrzeć. To ostatnie przekonało go na tyle, że zignorował niepewność i wskoczył pod koc obok Yoo.
Jego przybycie nikogo zbytnio nie zdziwiło, więc wszyscy szybko znowu zainteresowali się filmem. Nikt się nie odzywał, a wszyscy wpatrywali się jak zahipnotyzowani w telewizor. Od czasu do czasu było tylko słychać, jak Youngjae chrupie popcorn.
Himchan też śledził akcję filmu, dopóki nie poczuł, że Jongup zmienia pozycję. Czarnowłosy zerknął na młodszego Koreańczyka, także siadając tak, by było mu wygodniej.
Dopiero po dłuższej chwili Kim zorientował się, że znajduje się pomiędzy udami młodszego chłopaka, opierając się o jego klatkę piersiową. Serce studenta przyspieszyło, ale Himchan nie chciał zmieniać pozycji. Było mu zbyt wygodnie.
Gdy akcja filmu na dobre się rozkręciła, Yoo był tak zafascynowany wydarzeniami na ekranie, że zupełnie zapomniał o jedzeniu. Daehyun sprytnie to wykorzystał, z lekkim uśmiechem na ustach podkradając łyżwiarzowi popcorn... Do czasu, aż Yoo nagle przypomniał sobie o przekąsce i na oślep sięgnął po kilka ziarenek. Zamiast nich natrafił jednak na dłoń brązowowłosego, co skomentował nagłym krzykiem.
-Hej! Daehyun-ah! Niegrzeczny chłopiec! - zawołał Youngjae, udając, że zabiera miskę jak najdalej od muzyka. Wywołało to kolejny wybuch śmiechu wśród zgromadzonych na kanapie Koreańczyków. Po dłuższej chwili, gdy już wszyscy się uspokoili, chłopak Soohyun jednak położył miskę tak, by zarówno on, jak i jung mogli z niej bez przeszkód jeść.
Muzyk uśmiechnął się delikatnie. Dokładniej otulił ich obu puchatym materiałem koca, muskając dłonią wierzch tej należącej do czarnowłosego.
-Jestem starszy, Youngjae-ah. Zdajesz sobie z tego sprawę? - powiedział, cofając rękę niepewnie. Chciał spleść ich palce razem, czy chociaż po prostu położyć swoją dłoń na tej jego, ale nie miał na to odwagi.
-No tak, sorry. Niegrzeczny hyung. - Poprawił się Youngjae, nie będący świadom walki, jaką toczy Jung w swoim umyśle. - No, ale chłopcem chyba też jesteś, prawda? Chyba, że ja o czymś nie wiem. - Aby podkreślić to, że żartuje, dźgnął starszego kilka razy w policzek palcem.
-Żeby on ci nie udowodnił, jak bardzo męskim facetem jest - oznajmił nagle Himchan, patrząc na nich i zabawnie poruszając brwiami.
-Jesteście chorzy - rzucił muzyk, ale dołączył do śmiejących się Azjatów. Nadal nie czuł się do końca pewnie, więc jego chichot był dość nieśmiały. Pomimo tej drobnej niepewności, jego radość wystarczyła, by atmosfera jeszcze bardziej się ociepliła.
Spojrzenia brązowowłosego i siedzącego obok Yoo się spotkały. W obu błyszczały iskierki radości, spowodowane rozbawieniem.
-Statek tonie, a wy się śmiejecie - oznajmił nagle Jongup, przerywając ich wybuch wesołości.
-Oj spokojnie, Up. Jak teraz ci nie dają obejrzeć, to kiedyś sobie razem we dwójkę dokończymy, co? - Kim odchylił głowę do tyłu z lekkim uśmiechem. Moon poklepał starszego po czubku głowy, ciągle wpatrując się w ekran.
-Skoro chcesz.
-W sumie możemy skończyć później - stwierdził Kim, spoglądając na ekran telefonu. - Będziemy się już zbierać, chłopaki.
-Gdzie idziecie? - spytał Youngjae.
-Gdzie idziemy. - Poprawił go najstarszy. - Ruszaj tyłek, bo zabieramy też ciebie i Daehyuna.
-Ale czemu? Gdzie? - spytał lekko przestraszony Jung, spoglądając zdezorientowanym wzrokiem na łyżwiarza.
-Nie wiem. Himchan, tłumacz się - rzucił Yoo.
-Chyba nie ma co tego dalej ukrywać, prawda, Jongup? Youngjae, nie krzyw się na ten pomysł, ale zabieramy cię na imprezę! - powiedział Himchan z uśmiechem błąkającym się po wargach.
-O czym ty gadasz? - zaśmiał się czarnowłosy Azjata, szczelniej otulając się kocem. - Nigdzie z wami nie pójdę. Nie lubię imprez i mnie tam nie wyciągniecie, nie ma nawet takiej opcji.
-Ja też już nie lubię - dodał cicho Daehyun.
-No właśnie. Wy możecie iść się schlać w cztery dupy w podrzędnym klubie, ale my tu zostaniemy, prawda Daehyun-ah? Możemy dokończyć film...
-Nigdzie nie zostaniecie! - prawie krzyknął Himchan z obrażoną miną. Podniósł się z torsu Moona, spoglądając z irytacją na przyjaciela. - Urodziny ma się raz do roku, Youngjae! Ten jeden raz mógłbyś z nami pójść, zwłaszcza, że nie będzie to taka impreza, na jakie zwykle z Jongupem chodzimy. Tym razem idziemy do tak porządnego miejsca, że aż musiałem wyciągać kasę od starych, a wiesz jak bardzo tego nie lubię!
Miał rację, a Yoo doskonale o tym wiedział. Kim miał dość napięte relacje z rodzicami, a łyżwiarz jako jego przyjaciel doskonale to rozumiał.
-Za to ty mi teraz stwierdzasz, że wolisz oglądać Titanica?! No chyba cię posrało! Raz na ruski rok mógłbyś ruszyć ten zacny tyłek i kurde z nami pójść! - Kim na koniec swojego wywodu prychnął, układając ramiona na piersi i znowu opadając na tors Moona.
Pozostała trójka po jego nagłym wybuchu siedziała chwilę w ciszy, aż wreszcie przerwał ją Daehyun. Od kiedy do niego i Yoo dołączyła dwójka studentów, jego głos ani razu nie był tak zdecydowany jak teraz.
-Jongup, Himchan, zostawicie nas na chwilę samych? Poproszę.
Jasnowłosy spojrzał na niego pytającym wzrokiem, ale posłusznie kiwnął głową. Trochę zmusił obrażonego Kima do tego, by z niego zszedł i ciągnąc go za rękę wyszedł z pokoju.
I tak Himchan na sto procent będzie podsłuchiwał.
I tak podsłucham ich całą rozmowę ~
Gdy w pokoju zostali tylko Jung i łyżwiarz, ten pierwszy wziął głęboki oddech na uspokojenie.
-Czy zechcesz mi wyjaśnić... - zaczął starszy, a w jego głosie można było usłyszeć gniew i zranienie - dlaczego, do cholery, mi nie powiedziałeś o tym, że masz urodziny?!
Yoo zamrugał kilka razy z zaskoczenia. Nie wiedział, że tak drobny fakt może urazić chłopaka.
-Jak to...?
-No nie powiedziałeś mi, nic mi nie powiedziałeś! A teraz co?! Nie mam dla ciebie prezentu, a gdyby nie ten cały Himchan nawet nie mógłbym ci złożyć życzeń! Youngjae-ah, tak się nie robi! Nie robi! - wołał obrażony Azjata. - Nie ufasz mi? A może nie chciałeś, abym wiedział, co?! Bo przecież jestem tylko jakimś tam bratem twojej dziewczyny, co mi do teg-
Jego usta zasłoniła dłoń chichoczącego i kręcącego głową łyżwiarza.
-Nic nie rozumiesz, Daehyun-ah. To nie tak. - Uśmiechnął się do osłupiałego starszego. - Ja sam o tym zapomniałem, dlatego ci nie powiedziałem. Poza tym, to oczywiste, że ci ufam, i że nie jesteś dla mnie tylko ,,bratem Soohyun". Jesteś dla mnie kimś ważniejszym. A prezentem to ty się nie martw. Niczego nie potrzebuję.
Jestem dla ciebie kimś ważniejszym?
Daehyun wziął głębszy oddech i wysunął się spod koca. Ruszył w kierunku drzwi.
-Wiesz... muszę sobie to przemyśleć - powiedział cicho i chciał wybiec z pokoju, jednak Yoo w ostatniej chwili chwycił jego nadgarstek.
-Daehyun-ah...
-Jest dobrze, Jae. Po prostu potrzebuję chwili, by pozbierać myśli. Daj mi dziesięć minut. - Starszy wyrwał rękę, wychodząc z pomieszczenia szybkim krokiem.
Yoo jeszcze dłuższą chwilę patrzył za muzykiem. Chciał za nim pójść, naprawdę chciał, ale rozumiał, że Koreańczyk może potrzebować chwili dla siebie.
Chłopak Soohyun starał się też zrozumieć, dlaczego brązowowłosy aż tak bardzo wkurzył się o coś tak błahego, jak data urodzin. Nie za bardzo mu to wychodziło. Czemu to było dla niego aż tak ważne?
-Youngjae.
Gdy Yoo usłyszał niepewny głos Moona, podniósł głowę, patrząc na dwójkę, która weszła do salonu. Jongup lekko popychał do przodu ciągle obrażonego Himchana.
-Przecież wiem, że podsuchiwaliście - westchnął Koreańczyk na kanapie.
-Przepraszam! To wina Himchana, ja normalnie tak nie robię! - wytłumaczył się od razu jasnowłosy tancerz. - Ale nie o to chodzi. Youngjae, może byś jednak wybrał się z nami na tą jedną, jedyną imprezę...
-Jongup, od początku miałem zamiar iść. Naprawdę. - Skrzywił się lekko łyżwiarz. - Nie uśmiecha mi się to, ale Himchan ma rację. Urodziny ma się raz do rok-
-Oczywiście, że mam rację! - parsknął Kim, przerywając przyjacielowi. Puścił ramię Moona, które do tej pory trzymał i rzucił się na kanapę obok Yoo.
-Ugh - jęknął młodszy, gdy student kopnął go w łydkę.
-Sorry. Ale słuchaj Youngjae: zjebałeś tą akcję z Daehyunem. Na maksa.
Czarnowłosy spojrzał na Kima ze smutkiem w oczach.
-No właśnie wiem... - jęknął, ukrywając twarz w dłoniach. - Ale co ja mogę zrobić, skoro nawet nie wiem, o co chodzi Daehyunniemu?!
Yoo dopiero po chwili zorientował się, co powiedział źle i dlaczego studenci tak się na niego patrzą.
-Znaczy... Daehyun-ah. Nie wiem, o co chodzi Daehyunowi. - Poprawił się, czując, że jego policzki pieką.
-Oj, Jae, Jae - zachichotał Himchan.
-No co? - spytał naburmuszony czarnowłosy.
-Nic, nic. Wiesz, myślę, że ten twój Daehyunnie mógł to odebrać jako coś w stylu: ,,Wiesz co? W sumie to nie lubię cię na tyle, aby ci mówić o czymkolwiek związanym ze mną. Jesteś tylko jakimś tam bratem mojej dziewczyny, czyli nikim ważnym. Nara!" - Kim podkreślił ostatnią wypowiedź piskliwym tonem.
Youngjae wytrzeszczył lekko oczy, patrząc na przyjaciela.
-Ale mi nie o to chodziło!
-Wiem, Youngjae. Ale on - starszy pokazał palcem na sufit - niekoniecznie.
Młodszy westchnął, podnosząc się z kanapy.
-Idę do niego.
~★~
Skoro rozdział to First Surprise, no to niespodzianka...
Uwaga...
*fanfary w tle budują napięcie*
.
.
Rozdzialik prawie dwa razy dłuższy! ♥
No i dużo Himchana, bo chyba niedawno miał uro, idk xD
O, właśnie.
Mam ochotę napisać to pod każdym rozdziałem (i chyba tak robię lolz) ale naprawdę was kocham ♥ pewnie nawet sobie z tego nie zdajecie sprawy X'D
W sumie gwiazdki i komy, a zwłaszcza komy bardzo motywują do pisania, więc wiecie... c;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top