~First New Year~

Youngjae potarł dłońmi o siebie. Pomimo grubych rękawiczek mróz sprawiał, że jego palce odmarzały, a policzki były zaczerwienione. Teraz żałował, że nie zabrał szalika.

Ponownie wcisnął dzwonek, a ze środka doleciało do niego zniekształcone przez drzwi ,,no przecież idę!". Poznał głos swojej dziewczyny i delikatnie się uśmiechnął.

Wrota otworzyły się, ukazując Soohyun, na widok której do umysłu chłopaka wkradła się jedna myśl.

Dziewczyna w luźnym koku, pudroworóżowej sukience na ramiączka i delikatnym makijażu wyglądała prześlicznie.

— Cześć, Soohyun. Wyglądasz pięknie — wypalił z lekkim uśmiechem. Nie czuł się zażenowany przez to, że wymsknął mu się ten komplement, w końcu on tylko stwierdził fakt.

Dziewczyna tradycyjnie lekko się zarumieniła, ale objęła czarnowłosego na przywitanie. Chciała pocałować go w policzek, jednak widząc, że Yoo bardziej zainteresował się szybkim wejściem do pomiszczeniem niż jej osobą, zrezygnowała.

— Pierwszy raz tu jesteś? — zapytała, odbierając od niego sportową torbę z rzeczami i kładąc ją koło drzwi.

— Tak... ale masz śliczny dom. Też bym chciał taki jednorodzinny, ale niestety biednego studenta nie stać na takie luksusy — westchnął, zaglądając do utrzymanego w bieli i beżu salonu, w centrum którego wesoło płonął komienek. Na stole już stały butelki alkoholu, przekąski i słodycze, a z radia leciała przyjemna melodia skrzypiec.

Było tu tak przytulnie. Czarnowłosy zamknął oczy i wsłuchał się w utwór. Łyżwiarz go nie znał, ale i tak wydał mu się piękny.

— Ziemia do Yoo! — zaśmiała się Soohyun, widząc, że jej chłopak się zamyślił. Youngjae szybko wrócił do rzeczywistości, patrząc na nią z zakłopotaniem.

— Sorry. Ładna melodia.

— Ja nie znam tej piosenki. Brat coś tam puścił. — Wzruszyła ramionami i podeszła, by schować jego płaszcz do szafy z jasnego drewna. — Znaczy, włożył do magnetofonu, a mi już nie chciało się zmieniać płyty. Masz ochotę na herbatę albo kawę? Musiałeś zmarznąć po drodze...

— Poproszę herbaty. Zielona, jeśli masz. Bez cukru. — Uśmiechnął się, podchodząc do kominka i mrużąc oczy od przyjemnego ciepła.

— Się robi!

Dziewczyna skierowała się do kuchni, połączonej z dużym pokojem.

— Właśnie, Soohyun. Jest już Himchan i Jongup? - spytał Youngjae.

— Nie, ale pewnie zaraz przyjdą. — Stukot kubków w szafce. — Yoo, a nie wolisz alkoholu? Też rozgrzewa — zauważyła.

— Na procenty przyjdzie jeszcze pora — oznajmił chłopak, zakładając ręce za głowę i patrząc w płomienie.

— Okej, jak tam chcesz.

Robienie herbaty przerwał dzwonek do drzwi, obwiastujący przybycie reszty gości; Himchana i Jongupa, a wraz z nimi otworzenie pierwszej butelki wina.

 


 
~★~

 
 


 

Gdy na stole zostały tylko resztki alkoholu a śliczna melodia skrzypiec została zastąpiona skocznym utworem jakiegoś zespołu kpopowego, najbardziej pijany ze wszystkich Himchan zaciągnął resztę przed kominek, do tańca.

Propozycja została przyjęta tym entuzjastyczniej, im więcej dana osoba wypiła. Soohyun, która przykleiła się do Youngjae nie pozwalała mu zejść z prowizorycznego parkietu, walcząc o to by na nim pozostał tak bardzo, jakby od tego zależało jej życie. W końcu czarnowłosy ze śmiechem zgodził się potańczyć, chociaż wolał inny rodzaj muzyki.

Z kolei druga para wydawała się ich nie dostrzegać. Himchan i jego młodszy prawie-chłopak tańczyli poza rytmem, w swoim świecie. Patrzyli tylko na siebie, nie stroniąc od kontaktu w czasie tańca.

— Soohyun... może chodźmy do innego pokoju — szepnął w końcu Youngjae do swojej dziewczyny. — Nasi przyszli kochankowie za dużo wypili...

Brązowowłosa zerknęła na parę obok akurat w momencie, gdy Kim pogłaskał biodro młodszego, więc na jej ustach pojawił się gest zrozumienia.

— Masz rację. Chodźmy. — Pokiwała głową, przestając tańczyć i kierując się w stronę schodów na wyższe piętro, znajdujących się obok kominka. — W tej części domu jeszcze nie byłeś.

Gdy weszli po stopniach na górne piętro, Yoo z ciekawością spoglądał na jasny parkiet pod stopami, mleczne ściany i drzwi z jasnego drewna. Mieszkanie było urządzone w stylu skandynawskim, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Dla niego ważne było to, że jest przytulne.

— Tutaj jest garderoba i pralnia. — Soohyun pokazała na drzwi po lewej stronie. — Tu górna łazienka, bo na parterze też jest jedna, tu jaskinia bazyliszka, a tu mój pokój. — Otworzyła ostatnie drzwi z uśmiechem.

Jaskinia bazyliszka...? Chyba kochasz swojego brata.

Chłopak odwzajemnił gest, wchodząc niepewnie do pomieszczenia...

 
I od razu zapragnął je opuścić.

Nie, nie dlatego, że było brzydkie, bo nie było. Ciemny fiolet i szarości ładnie przeplatały się na ścianach, tworząc kwiatowe wzory, dopełniane przez meble z ciemnego, może dębowego drewna.

O matko, Soohyun, ty tu w ogóle wietrzysz?!

W nozdrza chłopaka uderzył tak mocny zapach przesadnie słodkich perfum, że zrobiło mu się słabo. Powstrzymał się przed zakryciem nosa, widząc, jak jego dziewczyna zaciąga się słodką wonią z uśmiechem na pomalowanych błyszczykiem wargach.

— Śliczny zapach, prawda? Dostałam go od... — nagle zamilkła, zasłaniając usta dłonią.

— Od kogo? — zaciekawił się Yoo.

— Od... od nikogo takiego — wymigała się dziewczyna, wchodząc głębiej do pokoju i siadając na łóżku.

Niezadowolony z odpowiedzi Youngjae wszedł za nią, starając się oddychać przez nos i ignorować pierwszy dziwny jęk z parteru.

 




~★~

 

 



— Soohyun, masz sypialnię dla gości? — spytał Youngjae, ziewając.

— Oczwiście, że tak. Na dole, obok drzwi do łazienki. A co? — spytała brązowowłosa, sunąc długim paznokciem po ramieniu chłopaka. Nagle dotarło do niej, dlaczego łyżwiarz o to pyta. — Yoo, nie śpisz ze mną? Tutaj?

A chcesz znaleźć rano moje zwłoki, dokonać autopsji i odkryć, że udusiłem się twoimi perfumami?

— Ja... to nie tak, że nie chcę, Soohyun. Ja po prostu strasznie się w nocy wiercę, a ty masz małe łóżko — wypalił z pierwszą lepszą wymówką, jaka wpadła mu do głowy.

Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną. Wręcz była zawiedziona.

— Soohyun, ja po prostu nie chcę, byś rano była niewyspana. Martwię się i wolę odmówić sobie tej przyjemności, byś ty miała pełną wygodę — sprecyzował. Bolał go fakt, że ją okłamuje, ale wiedział, że gdyby powiedział prawdę to mogłaby być urażona.

Boże, jak ona się cieszy, gdy słyszy kłamstwa...

— Tak?! Oooo, Yoo, jesteś taki kochany! — zaświergotała, przytulając się do jego ramienia. — Jak tak, to już lecę ci wszystko przygotować. Chociaż czekaj, nie wiem, czy teraz ten pokój jest troszkę niegotowy na wizyty...

Podbiegła do drzwi, uchylając je. Czarnowłosy zareagował zbyt późno.

— Soohyun, czekaj! — próbował ją powstrzymać, jednak nie zdążył, bo z dołu doleciała ich cała gama znajomych jęków i westchnięć.

Czerwona jak burak studentka czym prędzej zamknęła drzwi.

— ...Mówiłem — westchnął czarnowłosy. — Może pójdę ich przywrócić do porządku i przygotować sobie łóżko. I... posprzątać, jeśli to będzie konieczne. Naprawdę za nich przepraszam, to po prostu pijani idioci, rano nawet nie będą o tym pamiętać... Ty już idź spać, nie chcę, byś rano była nieprzytomna.

— Jasne. Tak, nie no, w porządku — plątała się Azjatka. — Dziękuję za troskę.

— Spoko. W sumie to trochę moja wina, bo powinnienem przewidzieć co się wydarzy po tym, jak rozbierali się wzrokiem... Himchan po alkoholu jest niemożliwy. — Youngjae podszedł do drzwi, opierając dłoń o klamkę.

— Tak. I Yoo... ścierki są pod zlewem w kuchni.

Student obdarzył ją wdzięcznym uśmiechem i z cichym ,,dobranoc" opuścił pokój.

Gdy tylko zamknął wrota, zaczął łapczywie połykać świeże powietrze, powstrzymując się od kaszlu. Naprawdę, zaduch panujący w pokoju jego dziewczyny był torturą i chłopak dziękował bogom, że Soohyun ma pomieszczenie dla gości w domu. Nie jest samobójcą, by spać w tych trujących oparach!
 
 
Nagle od strony łazienki dobiegł go cichy chichot.

Przerażony odwrócił się w tamtą stronę, widząc uchylone drzwi do pomieszczenia.

— Siostra ma tam prawdziwą komorę gazową, prawda? — Cichy, dość niski, męski głos połaskotał uszy Youngjae i chociaż niewidoczny przez drewniane drzwi chłopak nie powiedział niczego specjalnego, po plecach Yoo przeleciał dreszcz.

Czy to brat jego dziewczyny prawie przyprawił go o zawał?

Łyżwiarz niepewnie pokiwał głową, z ciekawością wpatrując się w drzwi łazienki.

— I tak nie wytrzymasz z nią długo, bo poprzedni nie wytrzymali... Nie patrz tak. — Głos nagle się zmienił, stał się bardziej oschły i rozkazujący. — Ja chcę spać, a twoi kumple pierdolą się w salonie.

Ostry ton wybudził Youngjae z transu. Chłopak niepewnie ukłonił się i poleciał po schodach na łeb na szyję.

Jak to ,,poprzedni nie wytrzymali"? Soohyun, mówiłaś, że jestem pierwszy...

 




 
~★~

 


 

Czy tylko mnie wkurza, że jest tak mało opowiadań DaeJae na wtt? To taki uroczy ship, a niedoceniany :c

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top