~First Home~

Droga do hotelu strasznie jej się dłużyła.

Kobieta wybrała odpowiedni numer, spoglądając przez szybę taksówki na szare miasto. Przez to, że słońce było ukryte za chmurami świat wydawał się bezbarwny i ponury.

-Cześć, kochanie - rzuciła z komórką przy uchu, gdy tylko osoba po drugiej stronie linii odebrała połączenie.

Odpowiedział jej zmęczony głos męża, który po rzuceniu krótkiego ,,hej" zapytał się o to, jak zniosła podróż. Azjatka szybko oznajmiła, że w miarę dobrze i podziękowała za troskę. Po krótkiej rozmowie o podróży samolotem pani Jung rozłączyła się, tłumacząc, że dojechała już do hotelu. Prawda była jednak taka, że do miejsca jej noclegu została jeszcze połowa drogi. Po prostu czarnowłosa nie chciała rozmawiać z mężem na temat swojej wizyty w domu Soohyun i Daehyuna.

Koreanka schowała telefon do torby, pozwalając, by spomiędzy jej warg uciekło westchnienie. Potarła dwoma palcami nasadę nosa. Nagle poczuła się strasznie zmęczona i jakby kilka lat starsza.

Naprawdę nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Pierwszy raz pojawił się taki problem, z którego nie potrafiła znaleźć najlepszego wyjścia.

Chciała dać szansę swojemu dziecku. Specjalnie wzięła zwolnienie, by przylecieć do innego kraju i zaproponować Daehyunowi tę pracę. I aż do chwili kłótni w salonie, podczas której jej syn poniekąd przyznał się do bycia gejem - ewentualnie biseksualistą, ponieważ w jej pamięci nadal była Minyoo i jej relacja z Jungiem - wierzyła, że cel jej wyjazdu jest słuszny. Teraz jednak im bardziej się nad tym zastanawiała i im częściej przypominała sobie smutek chłopaka w momencie, gdy dowiedział się o tym wyjeździe, tym bardziej zaczynała w to wątpić.

Może nie powinna go do tego przekonywać? W końcu nie chciała go zmuszać do czegoś, przez co w przyszłości mógłby nie być szczęśliwy. Z drugiej jednak strony chłopak już od dawna nie podniósł na nią głosu, ani się jej nie sprzeciwił. Czuła, że mocno nadwyrężył jej cierpliwość i dumę, a teraz powinien ponieść konsekwencje swojego zachowania i chociaż spróbować wykorzystać szansę, jaką ona i pan Jung mu dawali.

Kobieta ponownie westchnęła. Ostatnio ta czynność stała się niemalże jej nawykiem.

No i jeszcze pozostała kwestia orientacji jej syna. Ona potrafiła to zaakceptować - w swojej pracy spotykała się z naprawdę wieloma ludźmi i musiała nauczyć się tolerować ich poglądy i preferencje. Ale co z jej mężem? Wcale nie była przekonana do tego, że mężczyzna tak po prostu zaakceptuje uczucia swojego syna do innego chłopaka.

Cóż, pan Jung zaznaczył, że jeżeli jego żona natrafi na jakiś kłopot, to on także wsiądzie w samolot i poleci za nią. Jednak z jakiegoś powodu Azjatka czuła, że pojawienie się w Korei jej męża tylko pogorszyłoby sprawę.

Pozostawało jej tylko mieć nadzieję, że Daehyun w miarę szybko zdecyduje się na zaoferowaną mu propozycję i razem z nią poleci do Japonii. Bo w przeciwnym wypadku...

Czarnowłosa westchnęła jeszcze raz. Dla jej syna będzie zdecydowanie lepiej, jeżeli zgodzi się na tę pracę zanim pan Jung postanowi pomóc mu w podjęciu decyzji.


~★~


Youngjae wsunął dłoń do kieszeni, zaciskając ją na zimnym metalu, z którego zrobione były klucze do jego niewielkiego mieszkanka. Ich chłód i ciepło dłoni Daehyuna, ściskającego jego drugą rękę stanowiły wyraźny kontrast.

-To tutaj - powiedział czarnowłosy, pokazując ruchem głowy na niewielki blok, obok którego przechodzili.

Daehyun z ciekawością uniósł głowę, przyglądając się budynkowi. Chociaż tak naprawdę nie było za bardzo czego oglądać: oprócz numeru na ścianie budowla niczym nie różniła się od paru innych, stojących na tym osiedlu. Nawet jeżeli jej kolor kiedyś był jasny, to teraz przez różne czynniki zmienił się w smutny i szary odcień. Okna tworzyły ciemne, prostokątne dziury w powierzchni bloku, a pomalowane ciemną, odłażącą farbą drzwi wcale nie zachęcały do wejścia do środka.

Dwójka Azjatów nie przejęła się jednak nieprzyjaznym wyglądem budynku, ruszając w stronę wejścia na klatkę. Po wpisaniu kodu para przekroczyła próg i powitał ich zapach tynku i zaduchu.

-Em... wiem, że nie jest tu jakoś bardzo przytulnie. - Youngjae zapalił światło i ich oczom ukazały się schody prowadzące na górne piętra.

-Nie przeszkadza mi to - odpowiedział Jung, uśmiechając się uspokajająco do czarnowłosego.

Prawda była jednak taka, że czuł się trochę nieswojo. I bynajmniej nie dlatego, że przeszkadzał mu panujący wokół zaduch, czy niezbyt luksusowy budynek. Bardziej chodziło o różnicę w warunkach, w jakich żył on i jego ukochany. Przecież gdyby Daehyun o tym wiedział, już dawno zrobiłby wszystko, byleby tylko polepszyć standardy życia studenta! Byłby gotowy nawet wziąć go pod swoje skrzydła, byle tylko czarnowłosemu żyło się lepiej. Jednak jego ukochany nigdy na nic się nie skarżył, więc Jung nie miał pojęcia o tym, jak wyglądało mieszkanie chłopaka.

Youngjae także lekko się uśmiechnął, zaczynając wchodzić po schodach na górę. Po dotarciu na ostatnie piętro stanęli pod drzwiami jego mieszkania, a Yoo wyciągnął z kieszeni klucze.

Czarnowłosy wyglądał jakby się stresował. Jego dłonie lekko drżały, przez co chłopak miał problem z włożeniem klucza do zamka, a wargi były non stop przygryzane. Daehyun spojrzał na niego z niepokojem i delikatnie chwycił nadgarstek Azjaty, by zwrócić na siebie jego uwagę. Młodszy chłopak uniósł wzrok, starając się niczego po sobie nie pokazać, jednak Jungowi nie umknęło to, że student się czegoś obawia.

-Youngjae, co się stało? - spytał zmartwiony. Spojrzał w oczy łyżwiarza i nagle go olśniło. - Jeju! Czy ty naprawdę martwisz się o to że... - nie dokończył, widząc, że zawstydzony Yoo spuszcza wzrok.

-Ty mieszkasz w dwupiętrowym domu z ogródkiem i masz własny fortepian... - powiedział cicho Koreańczyk, jeszcze bardziej czerwieniejąc. - A ja...

Daehyun nie mógł się powstrzymać. Roześmiał się, puszczając nadgarstek drugiego chłopaka i przytulając go do siebie. Pozwolił mu na przyciśnięcie policzka do swojej trzęsącej się od chichotu klatki piersiowej.

-Nie musisz się denerwować, Jae! Jeśli naprawdę masz w tej swojej mądrej główce takie głupie myśli, że, na przykład, mógłbym cię olać bo nie mieszkasz w bogatej rezydencji, to się mylisz. I to bardzo. - Muzyk przestał się śmiać, jednak na jego ustach pozostał przyjazny uśmiech. Yoo czasami zachowywał się nieprzewidywalnie, ale między innymi właśnie to sprawiało, że był wyjątkowy w oczach Daehyuna.

-Yhm. Ja wiem, tylko tak sobie pomyślałem... zresztą, to już nie ważne - mruknął Yoo, ukrywając twarz w materiale kurtki starszego Azjaty. - Znaczy nie pomyślałem, że mógłbyś mnie zostawić. Po prostu rozumiesz...

-Rozumiem. Ale pomyśl: przynajmniej masz własne mieszkanko, a nie pasożytujesz na rodzicach tak jak ja. - Brązowowłosy spróbował pocieszyć byłego chłopaka Soohyun, delikatnie głaszcząc go po plecach.

Yoo zaśmiał się delikatnie.

Daehyun naprawdę był przecudowny. Dzięki wsparciu z jego strony pokonywanie nawet tak błahych problemów sprawiało, że czarnowłosy czuł, że komuś zależy na jego osobie. Że ktoś go docenia. Że ktoś naprawdę się o niego troszczy.

Nagle poczuł ogromną ochotę na to, by w jakiś sposób podziękować Jungowi. Nie tylko za słowa pociechy. W pewien sposób Yoo chciał podziękować starszemu chłopakowi za wszystko, co ten dla niego zrobił.

Łyżwiarz uniósł wzrok, który trafił wprost na wpatrujące się w niego cudowne czekoladowe tęczówki. Na jego policzkach pojawił się delikatny rumieniec, ale student postanowił wytrwać w tym, co postanowił, nawet jeżeli przez taką bliskość twarzy starszego Koreańczyka po jego plecach przechodziły dziwne, dotąd nieznane dreszcze.

Youngjae stanął na palcach i objął szyję Junga. Zanim zaskoczony fortepianista zdążył się zorientować, delikatne usta młodszego musnęły te należące do wyższego Koreańczyka.

Daehyun poczuł przyjemny prąd, który nagle przeleciał przez jego ciało. Dotyk delikatnych i miękkich warg niższego Azjaty był dla niego jak spełnienie wszystkich marzeń, a sama myśl o tym, że to Yoo z własnej woli zaczął pocałunek... cóż, nie dało się ukryć, że że jego serce zaczęło bić kilkanaści razy szybciej.

Po dłuższej chwili wypełnionych niepewnością i nieśmiałym uczuciem muśnięć warg były chłopak Soohyun odsunął się, przerywając pieszczotę.

Jednak Jung wcale nie chciał tego tak szybko kończyć. Wciąż obejmował studenta, więc wykorzystał to by bardziej go do siebie przysunąć i z powrotem połączyć ich usta, z zadowoleniem zauważając, że Yoo go nie odepchnął.

Brązowowłosy uśmiechnął się. Rumieńce zdobiące policzki Youngjae były tak ciepłe, że poczuł je nawet nie dotykając jego skóry.

-Jesteś całym moim światem, wiesz? - szepnął Daehyun, a przy każdym słowie jego usta ocierały się o malinowe wargi drugiego chłopaka.

Serce studenta podskoczyło, a po jego ciele rozlała się fala przyjemnego ciepła. Yoo poczuł, że spod jego powiek wypływają łzy szczęścia, gdy z całej siły wtulił się w ciało wyższego Azjaty i pozwolił sobie na chwilę zapomnieć o wszystkich kłopotach i zmartwieniach.

Teraz, gdy mógł obejmować swojego ukochanego, nic innego się nie liczyło.


  ~★~ 



Kochani,

Chciałam przeprosić za tak długą  przerwę. Niestety obowiązki, nauka i liczne wyjazdy zabrały mi tyle czasu, że nie byłam w stanie regularnie pisać i dodawać rozdziałów. Mam nadzieję, że to zrozumiecie c;

Wróciłam, bo kocham First całym serduszkiem. Mam nadzieję, że mimo wszystko część z Was czekała na kolejny rozdział i zostaniecie ze mną razem do końca tej historii ;3

No i tak tylko wspomnę, że dziś jest dla mnie szczególny dzień. Nie bez powodu wybrałam tę datę na swój comeback. To właśnie dzisiaj Youngjae obchodzi urodziny, a co za tym idzie... jest to pierwsza rocznica First! W związku z tym chciałam Wam jeszcze bardziej podziękować. To dzięki Wam to ff jest już na Wattpadzie okrągły rok! <3

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego dnia. Uważajcie na siebie i dbajcie o zdrowie, bo łatwo złapać przeziębienie!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top