~First Happiness~

Białe drzwi były szczelnie zamknięte, jednak mimo tego słychać było cichy szloch. Gdy tylko Yoo zrozumiał sytuację, poczuł się tak, jakby jego serce pękało.

Czy Daehyun właśnie przez niego płakał?

Chłopak zacisnął drżące palce na klamce, jednak pomimo chęci nie miał siły na to, by otworzyć drzwi. Za bardzo się bał.

-Y...Youngjae? To t-ty?

Jego serce na chwilę stanęło, gdy usłyszał słaby głos muzyka po drugiej stronie pomalowanego na biało drewna. Wtedy drzwi się gwałtownie otworzyły, a czarnowłosy nagle został złapany za rękę i wciągnięty do pomieszczenia.

-Dae? - wydusił zaskoczony Koreańczyk, starając się złapać równowagę. Pomogły mu w tym dwa silne ramiona, które z całej siły objęły go w pasie i przytuliły do torsu Junga. Łyżwiarz poczuł, jak starszy chłopak wtula twarz w zagłębienie jego szyi, a ciepły oddech drażni skórę w tym miejscu.

-Dziękuję, że przyszedłeś. - Starszy chłopak uniósł głowę tak, że to zdanie zostało wyszeptane wprost do ucha czarnowłosego. Spowodowało ono u niższego Koreańczyka lekki dreszcz, przechodzący w dół wzdłuż kręgosłupa.

-Słyszałem twoje słowa. Za nie też ci dziękuję.

-Jakie słowa? - zdziwił się Yoo. Gdy fortepianista otarł się policzkiem o jego szyję poczuł na skórze wilgoć jego łez. Spróbował się odsunąć od muzyka, by spojrzeć na jego twarz, ale ten mu na to nie pozwolił.

-Zapomniałeś, że z mojego pokoju słychać wszystkie głośniejsze dźwięki w tym domu? - Wyszeptał Jung, nadal obejmując niższego Koreańczyka w pasie.

Moja rozmowa z Soohyun...

Łyżwiarz lekko się spiął, a jego reakcja nie umknęła Daehyunowi.

-S-słyszałeś? - spytał niepewnie niższy Azjata.

-Jesteś taki mądry, Youngjae. Przecież sam znasz odpowiedź na to pytanie, ja nie muszę ci nic mówić. - Starszy lekko się zaśmiał, co Yoo odczuł po tym, jak ramiona fortepianisty lekko się zatrzęsły. Młodszy chłopak ucieszył się, że brązowowłosy nie widzi jego twarzy i zdobiącego ją rumieńca spowodowanego przez komplement.

-Ale wiesz.. Niezależnie od tego, co powiedziałeś, nie chcę mieć fałszywej nadziei na coś, co może nigdy się nie wydarzyć. - W głosie brata Soohyun nagle dało się odsłyszeć dziwny ból, który lekko zakuł w serce czarnowłosego.

-Co masz na myśli?

-Ciebie, Youngjae. Znaczy... wiesz już co o tobie myślę. Od dawna o tym wiesz i nic mi na to nie odpowiedziałeś. Ale... - Azjata przełknął ślinę, a dłonie położone na łopatkach łyżwiarza lekko zadrżały. - Naprawdę chcę to wiedzieć. - Brązowowłosy zawahał się ten ostatni raz, zanim jego usta opuściło pytanie, które mu od dawna nie dawało spokoju.

-Co ty o mnie myślisz, Youngjae?

Przyjaciel Himchana gwałtownie nabrał powietrza. Uniósł głowę, wbijając wzrok w sufit i siłą woli starając się uspokoić przyspieszony oddech.

-J-ja... - Jego głos zadrżał od emocji. To była ta chwila. Musiał tylko to wyznać. Przecież nie mógł uciec od prawdy. A nawet gdyby chciał, silne ramiona Junga by mu na to nie pozwoliły.

-Wiesz... W sumie to nieważne, co mi powiesz. - Wyznał nagle fortepianista. - I tak będę cię kochał. Pogrążyłem się już tak bardzo z moim beznadziejnym zachowaniem, że bardziej się nie da. - Zrobił krótką przerwę zanim znów kontynuował. - Chcę raz w życiu być egoistą. Więc wybacz mi to, co teraz zrobię, Youngjae.

-Ale co ty chcesz...

Nie dał rady dokończyć. Nie było mu to pisane, bo jego usta zostały nagle przysłonięte przez te należące do drugiego chłopaka.

Chłodny powiew wpadł przez otwarte okno, zdmuchując z biurka arkusz częściowo zapisanych kartek. Papiery rozsypały się po podłodze, częściowo uderzając w nogi dwójki Azjatów, lecz ci nie zwracali już uwagi na otoczenie.

Może i ich pierwszy prawdziwy pocałunek był trochę nieporadny. Może i nawet ktoś inny nie nazwał by go głębszym, bo ich usta tylko się o siebie niepewnie ocierały i muskały, ale to było nieistotne.

Ważne były uczucia, które Daehyun wlewał w ten drobny uczynek i które Youngjae odwzajemniał z całą pasją, jaką tylko był w stanie włożyć w ruchy warg. Nawet jeśli żaden z nich nie potrafił całować i była to tylko nieporadna imitacja prawdziwego pocałunku, to ważniejsze były emocje, sprawiające, że ich serca galopowały jak szalone. W końcu każdy ruch pomimo swojej niezgrabności był dla nich ważny.

Yoo musiał sam przed sobą przyznać, że nigdy nawet nie próbował sobie wyobrazić jakim wspaniałym uczuciem byłoby dotknięcie pełnych warg wyższego Koreańczyka. Zawsze myślał, że na nie nie zasługuje. Że będą jak wygrana w konkursie - poza jego zasięgiem bez względu na to, jak mocno by ich pragnął.

I dlatego mógł śmiało powiedzieć, że najwyraźniej doświadczał cudu już drugi raz.

Jung poczuł, jak niewielka dłoń łyżwiarza wsuwa się w jego czekoladowe włosy, delikatnie je przeczesując. Chłopak zamruczał, przymykając oczy. Dla niego ta chwila mogłaby trwać wiecznie; jeśli tylko Yoo by się na to zgodził, chciałby poznawać go powolutku od początku do końca. Chciałby mieć szansę na to, by móc pewnego dnia poznać każdy szczegół i tajemnicę skrywaną przez ciało i serce drobniejszego chłopaka. Chciałby móc już go nazwać swoim Youngjae.

-Daehyun... możesz częściej być egoistą - wyszeptał nagle Yoo, a jego słowa właściwie zostały scałowane przez starszego z jego ust.

Muzyk wreszcie zwiększył dystans między nimi, łapiąc łyżwiarza za ramiona i odsuwając go od siebie tak, by móc na niego spojrzeć.

-P-poważnie? - spytał, a jego głos zadrżał od emocji. - Ja... wiem, że nie powinienem, ale...

-O czym ty gadasz?! - przerwał mu czarnowłosy, chwytając jego twarz w dłonie. Czuł, że wtedy, gdy Jung się wahał, on nabierał pewności siebie. - Od dawna marzę o tym, byś był takim egoistą jak dziś. Nie wierzę, że to mówię... ale ty... też jesteś dla mnie bardzo ważny, Daehyun. Bardzo. Tak bardzo, jak tylko się da, a może i jeszcze bardziej.

I wtedy wydarzyło się coś, przez co serce czarnowłosego wywinęło fikołka, a w brzuchu poderwało się do lotu stado motyli.

Usta Junga rozciągnęły się w najpiękniejszym uśmiechu, jakim do tej pory kiedykolwiek muzyk go obdarzył. Najszczerszym i najbardziej promiennym, jakim tylko można sobie wyobrazić, a w oczach oprócz szczęścia zabłysły łzy wzruszenia.

-Kocham cię, Youngjae - wydusił przez zaciśnięte od emocji gardło starszy Azjata, chwytając policzki łyżwiarza i składając na jego ustach soczystego całusa. Wyglądał jakby miał zamiar zaraz zacząć tańczyć z radości i Yoo musiał się szczerze przyznać, że on też miał na to ogromną ochotę. - Kocham jak nikogo innego.

Widząc radość drugiego chłopaka nagle wszystko stało się piękniejsze. Łyżwiarz uświadomił sobie, że jest teraz naprawdę szczęśliwy; uwolnił się od związku z Soohyun, zyskał akceptację mamy Junga, spełnił swoje marzenie wygrywając konkurs łyżwiarski i dodatkowo mógł objąć najwspanialszego człowieka na świecie, słysząc z jego ust te dwa piękne słowa: kocham cię.

Nagle zaczął się śmiać. Tak po prostu, bez powodu. A może powodem było to, że był szczęśliwy? Jego radosny śmiech wypełnił pokój, a zarażony wybuchem wesołości Daehyun dołączył się do studenta.

Wpadli sobie jeszcze raz w ramiona, nie uważnie stając na jednej z rozsypanych kartek. Muzyk stracił równowagę, razem z Youngjae upadając na miękkie łóżko. Nie przejmując się zbytnio tym, że przygniótł młodszego swoim ciężarem, fortepianista zaczął całować go po twarzy, raz trafiając w czoło, raz w urocze policzki, nos, czy wreszcie w wciąż śmiejące się usta. Podparł się na łokciach, by było mu wygodniej i nie zaprzestawał tej zabawy, dopóki Youngjae nie przestał się śmiać. Wtedy po prostu oboje znieruchomieli wciąż z uśmiechami na ustach, wpatrując się w oczy tej drugiej osoby i rozmyślając nad tym, jak bardzo ważna dla nich jest.

-Daehyun!

Brązowowłosy uniósł głowę, słysząc krzyk jego matki z dolnego piętra mieszkania. Jednak szybko wrócił spojrzeniem do łyżwiarza, którego hebanowe włosy były rozsypane na jego białej poduszce tworząc niesamowity kontrast.

-Nie powinieneś iść? - spytał Yoo, opierając dłoń na gładkim policzku brata Soohyun.

Jung tylko mruknął coś z niezadowoleniem, zamykając oczy i bardziej wtulając twarz w rękę młodszego.

-Są osoby ważne i ważniejsze w moim życiu.

-A ja do której kategorii należę? - zaśmiał się student.

Jung posłał mu delikatny uśmiech, zanim schylił się tak, by jego usta znalazły sie tuż przy uchu niższego Koreańczyka.

-A ty jesteś najważniejszy - wymruczał, w myślach rejestrując uroczą reakcję czarnowłosego.

Youngjae tylko odwrócił głowę na bok, w nieudolnej próbie ukrycia zaróżowionych policzków. Ton głosu drugiego Azjaty był niesamowicie zmysłowy i jeszcze przez dłuższą chwilę odbijał się echem w jego umyśle. Sprawiał, że Yoo miał ochotę zacząć błagać i krzyczeć, by Daehyun częściej mówił do niego w ten sposób.

-Twoja mama się wkurzy.

-Haha. Słodki jesteś - zachichotał Daehyun, składając krótkiego całusa na czubku nosa łyżwiarza i niechętnie podniósł się, uwalniając go spod swojego ciężaru. - Zaraz wrócę! - dodał, ruszając w kierunku wyjścia z pokoju.

-Poczekam na ciebie! - obiecał student, wciąż leżąc na miękkiej pościeli tak, jak go zostawił starszy Azjata.

Fortepianista wysłał mu ostatni uśmiech, opuszczając pomieszczenie i zamykając za sobą drzwi.

Wtedy Yoo ukrył palącą od rumieńców twarz w dłoniach i przeturlał się kilka razy po łóżku. Ukrył twarz w niesamowicie wygodnej, trochę przydużej bluzie brata Soohyun, zaciągając się jej uzależniającym zapachem.

Chyba właśnie mógł powiedzieć, że jest niezaprzeczalnie szczęśliwy.


~★~




Życzę Wam miłego dnia, kochani ♥

Albo i nocy XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top