~First Danger~
Następne dni wyglądały podobnie.
Noce powoli ustępowały porankom, chociaż w powietrzu nadal dało się wyczuć zimę. Przez bezchmurne niebo coraz częściej przenikały promienie słoneczne, jednak zalegający na ulicach śnieg nie miał zamiaru topnieć. Pomimo ładnej pogody był okropny mróz, przez który Yoo zawsze chodził z lekko zaczerwienionym nosem.
Środek stycznia był bardzo ciężki dla Azjaty. Chłopak prawie codziennie wracał zirytowany z uczelni i chodził na lodowisko, by chociaż trochę się odstresować. Dni wydawały mu się szare i bez wyrazu, a monotonnię przerywały tylko spotkania z Daehyunem.
Chłopak spotykał się z muzykiem tak często, jak tylko mógł: wpadał do niego gdy Soohyun była na kółku fotograficznym i wychodził zanim dziewczyna wróciła do domu. Często także nalegał na nocowania w domu Jungów, a zachwycona tym faktem Azjatka prawie zawsze się zgadzała, nie wiedząc o spotkaniach w środku nocy.
W końcu skąd mogła przypuszczać, że to do Daehyuna przychodzi Youngjae, a nie do niej? Przecież ich znajomość była sekretem.
Czasami się zastanawiam, kim ty dla mnie w ogóle jesteś, Daehyun-ah.
Yoo oparł głowę na ramieniu muzyka, który grał spokojną, delikatną melodię. Tylko jedną dłoń trzymał na klawiaturze, bo drugą przeczesywał czarne włosy chłopaka, sprawiając mu tym niesamowitą przyjemność.
Młodszy Koreańczyk miał za sobą ciężki tydzień i był po prostu wyczerpany. Dużo ryzykował tą piątkową wizytą, ponieważ Soohyun nie miała kółka i w każdej chwili mogła wrócić do domu, jednak jakoś się tym nie przejmował. Dzień wcześniej znowu ją okłamał, że wyjeżdża, a Azjatka nigdy nie wchodziła do pokoju Daehyuna, więc była mała szansa na to, że odkryje jego obecność. Chłopak mógł po prostu spędzić tu trochę więcej czasu i uciec wtedy, gdy dziewczyna będzie na przykład brała prysznic, czy wyjdzie do sklepu.
-To urocze, że się tak starasz.
Yoo podniósł powieki i spojrzał z zaciekawieniem na drugiego Koreańczyka.
-W sensie, że... że tak bardzo zależy ci na muzyce. Oraz nauce, jednak trochę się niepokoję. Wydaje mi się, że pracujesz aż zbyt dużo - wytłumaczył starszy cichym głosem, by nie zniszczyć magicznej atmosfery.
-Nie przejmuj się, Daehyun-ah. Jakoś sobie poradzę - szepnął młodszy, podnosząc dłoń i dotykając opuszką palca czubek nosa Junga, na co ten prychnął z rozbawieniem.
-Właściwie... ile my już się znamy? - spytał brat Soohyun, spoglądając z niegasnącym uśmiechem na Youngjae. Ten tylko wzruszył ramionami, bardziej wtulając policzek w ramię chłopaka.
-Nie wiem. Czasami czuję się, jakbym cię znał od zawsze...
Chociaż coraz częściej na ich spotkaniach Daehyun nie grał, tylko oboje siedzieli na parapecie i po prostu ze sobą rozmawiali. Jednak dziś, widząc zmęczenie studenta, starszy chłopak postanowił zagrać dla Youngjae - jak to sam nazwał - kołysankę. Oczywiście czarnowłosy skwitował jego słowa śmiechem i stwierdzeniem, że nie ma takiej opcji, by usnął, jednak teraz wcale nie był tego taki pewny. Powieki same mu się zamykały, a cicha melodia i dłoń Daehyuna skutecznie go usypiały.
-Tylko pół miesiąca! - Policzył w myślach starszy chłopak, zerkając na przysypiającego na jego ramieniu łyżwiarza. - Hej, Youngjae-ah? O nie wierzę, on naprawdę zasnął...! -
Daehyun zachichotał, uważając, by nie obudzić zmęczonego studenta. Przestał grać, wpatrując się z lekkim uśmiechem w młodszego Koreańczyka.
Nagle oderwał wzrok od gładkiej cery czarnowłosego, zaalarmowany odległym trzaśnięciem drzwi i śmiechem swojej siostry. Dziewczyna najwyraźniej wróciła do domu troszkę wcześniej.
Przerażony zerknął najpierw na drzemiącego Yoo, potem na zamknięte drzwi, w których mogła zaraz stanąć Soohyun.
Poczuł, jak jego umysł ogarnia panika.
Jeśli dziewczyna odkryje ich znajomość, naprawdę może rzucić Yoo. Natomiast brązowowłosy wiedział, że to złamie młodszemu serce.
W Azjatę uderzyła nieprzyjemna świadomość, że łyżwiarz na sto procent miałby do niego żal o zniszczenie związku...
A nawet...
Co, jeżeli by go znienawidził?!
Youngjae był pierwszą osobą, której brat Soohyun od kilku lat pozwolił się do siebie zbliżyć. Nie wiedział dlaczego, ale ciekawski świata, niewinny chłopak był dla niego zbyt ważny, by go stracić.
Jung w ułamku sekundy podjął decyzję. Ponaglany przez stukot obcasów siostry na schodach, chwycił Youngjae pod pachami i kolanami, unosząc go do góry. Młodszy przez sen odruchowo chwycił jego szyję, a Daehyun przebiegł przez pomieszczenie, którego centrum zajmował fortepian, do innych drzwi. Otworzył je i z rozpędu wpadł do drugiej części swojego pokoju.
Podbiegł do łóżka i chciał położyć śpiącego studenta na materacu, jednak ten nadal mocno obejmował jego kark. Muzyk stracił równowagę, razem z czarnowłosym lądując na meblu w dokładnie w tej samej sekundzie, w której usłyszał odgłos otwieranych drzwi.
-Co... - zbudzony ze snu łyżwiarz nie dokończył pytania, z zaskoczeniem czując dłoń Junga na swoich ustach i jego ciężar na swoim ciele.
-Daehyun! - usłyszeli krzyk dziewczyny Youngjae. - Gdzie zostawiłeś moje jedzenie?!
-W lodówce! - odkrzyknął lekko zestresowany.
-Dzięki!
Trzaśnięcie drzwiami i ponowny stukot szpilek na schodach były dla nich błogosławieństwem. Starszy odetchnął z ulgą, przenosząc spojrzenie na trochę poszkodowanego Youngjae, jednak widząc jego wkurzony wzrok, przez myśl mu przemknęło, że już lepsze byłoby nakrycie ich przez Soo.
Brązowowłosy natychmiast zabrał dłoń z ust łyżwiarza oraz wypuścił jego nadgarstki z uścisku nad głową.
-Daehyun-ah... zechcesz mi powiedzieć, co tu się do cholery dzieje?! - syknął wkurzony chłopak, gdy już miał możliwość powiedzenia jakiegokolwiek zdania. Jego policzki płonęły, a wzrok ciskał błyskawice.
W pierwszym momencie muzyk nie zrozumiał partnera swojej siostry; zajęło mu dłuższą chwilę, zanim zorientował się w sytuacji.
Biedny Youngjae budzi się z drzemki, a tu brat jego dziewczyny siedzi okrakiem na jego biodrach. A wcześniej, jakby tego bylo mało, zasłaniał jego usta dłonią i unieruchamiał nadgarstki nad głową, przez co twarz młodszego przybrała odcień czerwonej papryki.
-Przepraszam...! - Zażenowany Jung od razu podniósł się, chcąc jak najszybciej zejść z łóżka. Podnosząc się przez przypadek potarł kolanem wewnętrzną część uda studenta, na co jego twarz zaczęła zbliżać się barwą do buraka. Youngjae zasłonił dłońmi twarz, kurczowo zaciskając nogi razem jak wrażliwa nastolatka, której starszy kolega opowiedział zboczony kawał.
-Co ty w ogóle...
-Przepraszam cię, Youngjae-ah! To naprawdę nie tak jak myślisz...
-A co ja myślę?
Zażenowany Daehyun jeszcze bardziej się zmieszał, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
-No, że... ja cię napastowałem czy coś... ale to nie prawda! Soohyun prawie nas nakryła, a ty spałeś, więc cię złapałem i uciekłem. Ale ty mnie chwyciłeś o tak za szyję i nie chciałeś puścić. Ja się wywróciłem na ciebie. A ta ręka to dlatego byś się nie wydał tej modliszce...! - nieudolnie tłumaczył starszy Koreańczyk, machając rękami w obronnym geście.
W tej chwili muzyk wydał mu się tak niewinny, że aż zabawny i śmieszny.
Kto by przypuszczał, że za tą charyzmatyczną i tajemniczą powłoką będzie krył się ktoś tak... uroczy? To chyba dobre słowo.
-Spokojnie, Daehyun-ah! Nie gniewam się, byłem po prostu zaskoczony... - wytłumaczył młodszy, biorąc kilka głębokich oddechów, pamiętając o tym, że jego policzki nadal płoną czerwienią.
-Uff... to dobrze. Youngjae-ah, widziałem, że jesteś śpiący. Zostań tu, prześpij się. Ja pójdę po coś do picia i zaraz wrócę, dobrze?
Jak na zawołanie, łyżwiarz szeroko ziewnął, zasłaniając usta dłonią.
-Dziękuję, Daehyun-ah...
-Nie ma za co. Dobranoc, Youngjae-ah.
-Ah.
-Ah, ah.
-Dobra, skończmy! - zachichotał młodszy, nakrywając się kołdrą i zamykając oczy.
Starszy chłopak westchnął, podchodząc do drzwi od swojego pokoju.
-Słodkich snów, Youngjae-ah. Czy coś.
Kołdra zatrzęsła się lekko, a spod spodu dało się usłyszeć chichot.
-Dobranoc... Daehyunnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top