~First Closeness~

Dopiero dźwięk otwieranych na piętrze niżej drzwi przerwał ten moment.

Youngjae zamrugał, jakby ktoś go wyrwał z transu. Spojrzał na twarz drugiego Azjaty, która mimo tego, że się od siebie odsunęli, nadal była strasznie blisko i poczuł, jak jego policzki oblewa rumieniec. Łyżwiarz szybko odwrócił się w stronę wejścia do mieszkania, ignorując cichy chichot starszego Koreańczyka.

-To może w takim razie wejdziemy? Nie ma co tak stać przed drzwiami.

Nawet jeżeli Jung w środku miał ochotę skakać i piszczeć z radości, to ze wszystkich sił starał się powstrzymać.

Całe uczucie, jakim darzył młodszego uderzyło w niego jak fala w morski brzeg. Świadomość, że ma osobę, którą kocha i że dla tej osoby także nie jest obojętny, sprawiała, że czuł się naprawdę szczęśliwy. Patrząc na Youngjae, który otworzył drzwi i gestem zaprosił go do swojego domu, nie mógł powstrzymać radosnego uśmiechu.

Mieszkanie Yoo, jak można było się spodziewać, nie było jakoś bardzo bogato urządzone. Właściwie to było zaskakująco puste. Daehyun rozglądając się po wąskim korytarzyku pomyślał, że dom wygląda tak, jakby Yoo dopiero co się do niego wprowadził; ściany były puste, nie licząc kilku wieszaków na kurtki, a jedynym meblem była wąska szafka na buty.

-No to... witam w moich skromnych progach. - Youngjae zaczął zdejmować buty, krzywiąc się lekko. - Bardzo skromnych...

-Przepraszam, że zapytam, ale od jak dawna tu mieszkasz? - Brązowowłosy przeszedł kilka kroków do przodu, bo w korytarzyku było dość wąsko, a nie chciał przeszkadzać Yoo i także zaczął ściągać obuwie.

-Cóż, to już będzie z rok.

-Rok?! To wszystko wygląda, jakbyś wprowadził się kilka tygodni temu! - zawołał zaskoczony Jung, gwałtownie się prostując.

-No cóż... - mruknął łyżwiarz. - Jeśli mam być szczery, to do tej pory większość dnia spędzałem na uczelni, później na lodowisku, a do tego mieszkania przychodziłem tylko się przespać. Więc... tak jakoś wyszło.

-Rozumiem - powiedział brat Soohyun, zdejmując szalik z szyi i spoglądając na młodszego chłopaka, który właśnie rozpinał płaszcz. Daehyun nieświadomie wpatrzył się w jego smukłe palce powoli rozpinające kolejne guziki i zsuwające materiał z ramion. Dopiero po chwili się zorientował, że trochę za bardzo podobał mu się ten widok, a jego rozmyślania odbiegały w trochę niewłaściwym kierunku. Speszony Azjata odwrócił wzrok, starając się skierować swoje myśli na inny tor.

-No to... masz może ochotę na herbatę? - spytał Yoo, gdy oboje już pozbyli się zimowych ubrań.

Muzyk tylko skinął głową, razem z młodszym chłopakiem ruszając do niewielkiego salonu. Wyglądało jednak na to, że pomieszczenie pełniło także funkcję sypialni Youngjae, sądząc po tym, że kanapa była rozłożona i zaścielona jak zwykłe łóżko.

-Śpisz tutaj? - spytał wyższy chłopak, rozglądając się po pomieszczeniu.

-Ychm. Sypialnia jest tak mała, że ledwo mogę wyprostować nogi. - Yoo podszedł do kanapy, pospiesznie składając pościel. Gdy skończył, pokazał gestem ręki, że Daehyun może już usiąść. - Poczekasz tutaj? Zaparzę herbaty. Dla ciebie zielona?

Jung skinął głową, zajmując wskazane mu miejsce. Gdy tylko łyżwiarz zniknął w znajdującej się obok salonu niewielkiej kuchni, od razu zaczął się z ciekawością rozglądać po pomieszczeniu.

Tak samo jak w holu nie było tu zbyt wielu mebli. Oprócz kanapy dostrzegł jeszcze stojący w głębi pokoju stolik z dostawionym do niego krzesłem i sporą szafę z ciemnego drewna. Na podłodze przed ,,łóżkiem" łyżwiarza leżał niewielki biały dywanik, który wyglądał na całkiem miękki. W oknach brakowało zasłon, a białe ściany były puste, bez żadnych obrazów, plakatów, czy fotografii.

Akurat w chwili, gdy Jung oderwał wzrok od widoku za oknem, przedstawiającego drzewo i fragment chodnika, do pokoju wszedł Youngjae z dwoma kubkami parującego napoju.

-Wiesz... przepraszam. Na ogół nie zapraszam tutaj gości... - powiedział czarnowłosy, znowu spuszczający wzrok.

-Youngjae, miałeś już się tym nie przejmować - skarcił go muzyk, odbierając od ukochanego swoją herbatę.

-Uważaj, nie poparz się! - ostrzegł go Yoo.

-Spróbuję. - Daehyun uśmiechnął się delikatnie na ten wyraz troski ze strony studenta.

Były chłopak Soohyun zajął miejsce obok niego. Dmuchnął na zawartość trzymanego przez siebie kubka, obserwowany przez czekoladowe tęczówki Azjaty obok.

Dwójka Koreańczyków siedziała przez kilka minut nic nie mówiąc, jakby zbyt pochłonięta wykonywanymi czynnościami.

-Wiesz... nie wiem, czy nie zabiorą mi tego mieszkania - powiedział nagle Youngjae, przerywając tą przyjemną ciszę, która wcześniej zapadła.

-Dlaczego? - spytał fortepianista, ani na chwilę nie odrywając wzroku od młodszego chłopaka. Nadal nie mógł się nacieszyć tym, że pokochał go ktoś tak wspaniały.

-Mam problem z czynszem - wyznał czarnowłosy, podnosząc wzrok na Daehyuna. - Jeśli nie zapłacę do końca miesiąca, to mnie stąd wyrzucą.

Jung zadrżał na wyraźnie wyczuwalną nutę strachu w głosie drugiego Azjaty.

-Nie pracujesz? - spytał z niepokojem.

Łyżwiarz tylko pokręcił głową.

-Nie, ale chyba muszę zacząć. Tylko nie wiem, jak ja to pogodzę ze studiami. Nie chcę rezygnować z łyżwiarstwa...

-A co z twoimi rodzicami? Nie mogą cię jakoś... wesprzeć finansowo?

Yoo spojrzał na Daehyuna z lekkim bólem w oczach, co z kolei zakuło w serce starszego. Pożałował, że zadał to pytanie.

-Nie dadzą mi pieniędzy. To skomplikowane... ale nie ma opcji, by mi pomogli. - Yoo wlepił wzrok w herbatę. - Muszę sam sobie poradzić.

Daehyun poczuł, że nie może patrzeć na smutek łyżwiarza. Ten widok łamał mu serce.

Starszy Koreańczyk wstał, zabierając kubek z herbatą z dłoni Yoo, po czym odłożył go razem ze swoim na stół. Później odwrócił się w stronę studenta, siadając znowu obok niego. Chwycił jego gorącą od wcześniej trzymanego naczynia z wrzątkiem dłoń.

-Zrobię wszystko, żeby jakoś ci pomóc, Youngjae - powiedział tak poważnym tonem, na jaki tylko było go stać. - Obiecuję.

-Nie obiecuj mi niczego, Dae. Łatwo jest złamać obietnice. - Chłopak spojrzał w jego czekoladowe źrenice, dostrzegając w nich jakiś niezwykły błysk. Zanim Jung zdążył cokolwiek powiedzieć, łyżwiarz klęknął na łóżku i przytulił się do niego, z ufnością chowając twarz w zagłębieniu szyi starszego.

-Youngjae... - szepnął muzyk.

-Zresztą, nie musisz mi tego obiecywać. Wiem, że byś tak zrobił. Między innymi za to cię kocham. - Yoo złożył motyli pocałunek na odsłoniętej skórze na szyi brązowowłosego, nawet nie zastanawiając się nad tym, co robi.

Jung chwycił młodszego w pasie, przysuwając go do siebie bliżej. Yoo bez żadnych protestów pozwolił na to, by starszy chłopak ustadowił go na swoich kolanach, tak, że czarnowłosy siedział przodem do muzyka i mógł bez przeszkód się w niego wtulać.

-Zawsze możesz zamieszkać ze mną... - powiedział cicho brat Soohyun, opierając podbródek na ramieniu niższego Azjaty.

-Wiem. Ale nie chcę ci się narzucać. No i przeszkadzałbym ci...

-Nawet tak nie mów! - zaprzeczył brązowowłosy. - Nigdy nie będziesz mi przeszkadzał.

-Co nie zmienia faktu, że masz jednosobowe łóżko. Myślisz, że nam obu byłoby w nim wygodnie?

-Jakoś bym to wytrzymał - oznajmił Jung.

Mógłbym cię tulić całą noc...

Zapadła chwila przyjemnej ciszy, w trakcie której brat Soohyun uspokajająco głaskał młodszego Koreańczyka po plecach. Yoo za to po prostu siedział, ciesząc się z ciepła bijącego od drugiego ciała.

Przyjaciel Himchana zamknął oczy, skupiając się na delikatnym dotyku fortepianisty. Czuł jego dłonie, które wędrowały w górę by pogłaskać go po karku, a potem znowu w dół, aż do dolnego odcinka kręgosłupa.

Było to tak przyjemne... nie pamiętał by ktokolwiek wcześniej dotykał go z taką delikatnością i uczuciem. Nawet coś takiego jak zwykłe sunięcie dłonią po plecach w wykonaniu tego anioła było czymś niezwykłym i magicznym.

-Mówiłem ci już, że cieszę się, że wtedy, w Sylwestra, usłyszałem jak grałeś? - wyszeptał nagle Youngjae.

Jung poczuł, jak jego serce się zatrzymało. Dopiero po chwili znowu zaczęło bić, tylko kilka razy szybciej.

-Nie. - odpowiedział drżącym głosem. - Ale ja też się cieszę. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę...

-Chyba wiem, bo cieszę się tak samo mocno. I że wtedy mnie nie wyrzuciłeś...

-Kto wie? Może nie zrobiłem tego dlatego, że już wtedy czułem, że jesteś wyjątkowy?

-To ty jesteś wyjątkowy, Dae. Naprawdę, jesteś najwspanialszą osobą jaką znam.

Na te słowa Jungowi momentalnie zrobiło się cieplej, nie tylko na sercu. Do jego umysłu wreszcie dotarła informacja o tym, że czuje pośladki chłopaka na swoich udach, a ich ciała są tak blisko...

Daehyun z całej siły zacisnął powieki, aż jego nos się delikatnie zmarszczył. Poczuł nagłe uderzenie gorąca, znajomą panikę i chęć natychmiastowej ucieczki, tak jak wtedy, gdy kiedyś w czesie przekomarzania się z czarnowłosym przypadkowo się podniecił i uciekł do łazienki. Na samo wspomnienie zrobiło mu się głupio. W końcu Yoo nadal myślał, że wtedy źle się poczuł.

Ale... właściwie dlaczego teraz znowu chciał uciec?

Chłopak otworzył oczy, spoglądając ponad ramieniem Yoo na pustą ścianę.

Czego teraz się bał? Wiedział, że czarnowłosemu na nim zależy. Czemu więc nadal czuł obawę i palący wstyd gdy tylko przekraczali granicę pomiędzy bliskością jako przyjaciele i bliskością jako kochankowie?

Nie rozumiał sam siebie. Sama obecność łyżwiarza działała na niego jak narkotyk, sprawiała, że chciał przebywać z nim częściej, być bliżej niego. Naprawdę go kochał. Czuł to całym swoim sercem. To było chyba normalne, że do tego uczucia czasami dołączało pożądanie, prawda? W końcu jakby nie patrzeć, oboje byli dorośli, nawet jeżeli czasami zachowywali się niedojrzale. Co więc sprawiało, że mimo tego, iż chciał, z jakiegoś powodu bał się zmniejszyć dystans między nimi w tej innej sferze?

-Daehyun? - spytał cicho Youngjae, odsuwając się na tyle, by móc bez przeszkód spoglądać na fortepianistę. - Coś się stało?

Brązowowłosy pokręcił głową. Ten dziwny strach zastąpił myśli o ich aktualnej pozycji, więc już raczej nie musiał martwić się o to, że podnieci się trzymając łyżwiarza na kolanach. Bo wcześniej niewiele brakowało, by ta sytuacja miała miejsce.

-Coś cię martwi... - Nie dawał za wygraną student.

-Myślę, co zrobić z tym twoim czynszem - skłamał Jung, przenosząc spojrzenie na drugiego Koreańczyka. Musiał w tym celu unieść głowę, bo pomimo tego, że Yoo był od niego trochę niższy, to w ich obecnej sytuacji jego twarz znajdowała się wyżej.

-Nie przejmuj się tym. Jestem pewien, że jakoś damy radę. - Student uśmiechnął się delikatnie, zarzucając ramiona na szyję brata Soohyun.

-Razem? - uśmiechnął się Daehyun, starając się zachowywać tak, jakby jego wcześniejsze rozmyślania wcale nie miały miejsca.

-Razem. - Youngjae uśmiechnął się szeroko, przybliżając się i muskając nosem ten należący do Junga. Ten gest był tak czuły i uroczy, że odciągnął uwagę brązowowłosego od wszelkich zmartwień i wywołał na jego ustach cudowny uśmiech.

Naprawdę cieszył się, że ma przy sobie tego wyjątkowego chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top