~First Call~

Tym, co obudziło Youngjae wcale nie były ostre promienie słońca. To nawet nie był koszmarny ból, który rozrywał głowę chłopaka.

To był telefon, który od dobrych kilkunastu minut napierdalał na pełnym głośniku tę samą melodyjkę.

I chociaż Yoo strasznie nie chciało się ruszyć z łóżka, to był zmuszony wstać i sięgnąć po komórkę  by odebrać kolejne przychodzące połączenie.

~YOO YOUNGJAE, TY DEBILU!

Czarnowłosy skrzywił się, odsuwając urządzenie od ucha.

-Miło mi cię słyszeć, Himchan.

~Wypierdalaj! Co ty sobie myślisz?!

Właśnie nie wiem, co ja sobie myślę. Chyba nie myślę i jestem debilem. Ugh, ale mnie łeb boli...

-Wiem, że zjebałem sprawę. Serio, doskonale o tym wiem i nie musisz mi tego uświadamiać. Nie wybaczę sobie i on też mi tego nie wybaczy... - jęknął łyżwiarz, jedną ręką trzymając komórkę, a drugą przecierając twarz ze śladów wczorajszych łez.

~O czym ty mówisz? Nie o to chodzi! Gdybyśmy z Jongupem nie zobaczyli jak wsiadacie z Jungiem do tej pieprzonej taksówki, to byśmy na was czekali do usranej śmierci! Szanuj mój czas, gówniarzu!

-Przepraszam, hyung - mruknął cicho Yoo.

~Nie słyszę cię!

-PRZEPRASZAM! - ryknął do telefonu chłopak.

~No i to ja rozumiem. Wybaczam, bo akurat nic się nie stało. Znaczy to nawet dobrze, że z nami nie pojechaliście...

-Aha. Czemu?

~Ee... Nieważne. W ogóle, Youngjae, chyba jesteś jakiś nieprzytomny. Kac morderca nie ma serca, co?

-A jak ci się wydaje? - parsknął Yoo, zauważając, że czerwonowłosy specjalnie zmienił temat. Postanowił jednak nie wnikać w to, czym był zajęty Kim jeszcze kilka godzin temu.

~No cóż, to było głupie pytanie. Ale... właśnie. Muszę ci o czymś powiedzieć.

-No dawaj.

~Tylko... ugh. - Po drugiej stronie słuchawki zapadła chwilowa cisza. - Wiem, że możesz być wściekły, ale to dla twojego dobra. I... nie, ja nie żartuję, naprawdę to zrobiliśmy-

-Co wy z Jongupem odwaliliście?!

~Zapisaliśmy cię na Ice Chellenge, więc tak jakby... gratuluję, za tydzień masz pierwsze w życiu zawody! Nie denerwuj się i tak jesteś do nich przygotowany od kilk-

-HIMCHAN!

~Powodzenia!

Kim się rozłączył, a Youngjae wpatrywał się w komórkę z niedowierzaniem i złością na twarzy.

Ok, Kim zawsze zachowywał się jak jego matka. Ale teraz to grubo przesadził!

Chłopak ponownie zadzwonił do starszego Koreańczyka, ale ten chamsko odrzucił połączenie.

-O ty gnoju... - warknął Yoo, gwałtownie podnosząc się z łóżka. Najwyraźniej zbyt gwałtownie, bo jego głowę przecięła fala bólu, a czarnowłosy z powrotem upadł na łóżko.

W tamtej chwili jeszcze bardziej pożałował, że tak bardzo zchrzanił sprawę z Daehyunem.

Teraz miał ochotę tylko i wyłącznie na to, by znaleźć się w jego ramionach. By móc znów wtulić nos w jego włosy i poczuć tą delikatną, znajomą woń szamponu o zapachu czekolady. By móc poczuć jego idealnie gładkie dłonie, obejmujące go w pasie.

Ale to było niemożliwe przez jego własną głupotę. I właśnie to najbardziej bolało Youngjae.

Jeszcze nigdy tak bardzo czegoś nie żałował i nigdy za nikim tak bardzo nie tęsknił.

On tylko potrzebował bliskości Junga, czy prosił o tak wiele?! No najwyraźniej tak. Zamiast tego otrzymał wiadomość, że za tydzień ma po raz pierwszy zatańczyć przed większą publicznością, co kompletnie mu nie wyjdzie i już o tym wiedział. Najwyraźniej życie chciało go ukarać za to, jak potraktował Daehyuna. I dobrze! Bo łyżwiarz doskonale wiedział, że na to zasłużył.

Teraz pozostawało tylko wytrwać do tych zawodów unikając Daehyuna i Soohyun. Yoo nie byłby w stanie spojrzeć rodzeństwu w oczy.

A przede wszystkim... znaleźć i wpierdolić Himchanowi, który znowu coś kombinuje. I to pewnie wcale nie skończy się dobrze.

 

 




~★~

 
 
 

 
-Czemu nie było go na wykładach?! - zdziwił się Daehyun, mocniej zaciskając palce na telefonie.

~Siedzi w domu na kacu. Od kilku miesięcy tak nie zabalangował więc nie dziwię się, że jest umierający. - Jego rozmówca cicho się zaśmiał. - Nie martw się, Daehyun. Wszystko będzie w porządku.

-Ale hyung...

~Himchan. Możesz mi mówić po prostu Himchan.

-No dobra. Himchan, czy ktoś w domu się nim zajął? Ma możliwość zjedzenia ciepłego obiadu, czy czegokolwiek? - Jung doskonale wiedział, iż to, że tak wypytuje o łyżwiarza jest lekko podejrzane, no ale co miał zrobić. Musiał wiedzieć takie rzeczy. Nie mógł nic poradzić na to, że przejmował się wszystkim, co dotyczyło czarnowłosego.

~Naprawdę, to urocze, że się o niego martwisz, ale kompletnie niepotrzebne. Youngjae jest dorosły, potrafi o siebie zadbać - uspokoił go Kim. - O cholera, wybacz Daehyun. Zaczynają mi się zajęcia.

-Nie ma sprawy. Dziękuję, Himchan! - powiedział Jung, rozłączając się i oddając telefon Zelo.

-I jak? - spytał go różowowłosy, odkładając komórkę na materac łóżka na którym siedzieli. Choi delikatnie kiwał nogami w przód i w tył, co z jedniej strony wydało się Daehyunowi dziecinne, a z drugiej urocze.

-Tak naprawdę, to nie wiem - westchnął starszy Azjata, unosząc głowę i wpatrując się w sufit. - Niby powinien sobie poradzić, ale mam ochotę do niego pojechać i sprawdzić, czy aby na pewno wszystko jest w porządku.

-Może to zrób? - zaproponował Junhong.

-Zrobiłbym, ale... - Jung umilkł, a na wargach poczuł wspomnienie delikatnego pocałunku z lodowiska, co przyprawiło go o lekkie rumieńce. - Nawet nie wiem, gdzie mieszka.

Zelo wzruszył ramionami.

-Zawsze możesz się zapytać Himchana. Przyjaźnią się, więc powinnien to wiedzieć.

-Dobra. I tak muszę do niego wieczorem zadzwonić - przyznał Jung. - O właśnie. Mój telefon powinien być już naładowany. - Chłopak wstał z łóżka, ruszając do kontaktu, przy którym ładowało się wcześniej wymienione urządzenie. Koreańczyk chwycił je i poczekał, aż się włączy. Nagle jego dłoń aż zatrzęsła się od nagłych wibracji, gdy na ekranie pojawiło się kilka powiadomień o nieobedranych połączeniach od dwóch nieznanych numerów.
Ten, który dzwonił do niego osiem razy łatwo było zidentyfikować - numer był taki sam jak ten, z którego Himchan zadzwonił do Zelo.

Ale ten drugi, który dzwonił tylko raz... może ktoś się pomylił.

-Co jest? - spytał Junhong, zaglądając mu przez ramię. - Spytać się Himchana o numer Youngjae? To mógłby być on.

Daehyun przygryzł dolną wargę, spoglądając na ekran komórki.

-Myślisz? - spytał różowowłosego, zerkając na niego kątem oka. Ten tylko skinął głową.

No w sumie... nie mam numeru Youngjae. Co jeżeli to był on?

W sercu Junga zapaliła się maleńka iskierka nadziei.

-Ale właściwie, Dae hyung... nadal nie rozumiem, jak możesz w ogóle nie mieć do niego o to wszystko pretensji. Czemu tak łatwo mu wybaczyłeś, że cię tam zostawił?

Brązowowłosy spojrzał na młodszego Azjatę z lekkim uśmiechem.

-Widzisz Zelo... wyobraź sobie, że to ty jesteś mną, a Yongguk to Youngjae. Wybaczyłbyś mu?

-Ale Yongguk hyung by mi tego nie zrobił!

-Ale gdyby zrobił, to byś mu wybaczył?

Różowowłosy spuścił wzrok.

-Przecież wiesz, że tak.

 

 

 

 


~★~

 

 

 
 


Ratunku, słucham Shadow po raz pierdyliardowy i nie mogę przestać, help

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top