~First Breakfast~
Youngjae przewrócił się na drugi bok, unosząc lekko kącik ust. Jego umysł unosił się w przyjemnym stanie pomiędzy snem a jawą; czarnowłosy co prawda nadal miał zamknięte oczy i czuł melancholię jak w czasie snu, ale odbierał już niektóre bodźce z rzeczywistości. Na przykład to, że było mu bardzo wygodnie i ciepło, a na jego policzku regularnie pojawiał się delikatny podmuch. Wiedziony ciekawością Yoo wreszcie otworzył oczy, spoglądając w bok i ten widok sprawił, że nie był w stanie się nie uśmiechnąć.
Podmuchem okazał się spokojny oddech Daehyuna, który spał z lekko rozchylonymi pełnymi wargami. Jego cudowne, ciemne oczy były ukryte pod powiekami i wachlarzami rzęs, a skóra jak zawsze wydawała się idealnie gładka i promienna.
Młodszy chłopak wysunął dłoń, głaszcząc Junga zewnętrzną częścią dłoni po przyjemnie miękkim policzku. Tak jak kiedyś w czasie imprezy urodzinowej, na scenie... Dopiero teraz Yoo sobie uświadomił, że to chyba jeden z jego ulubionych gestów.
W sercu czarnowłosego nagle pojawiło się dziwne ciepło, które szybko rozlało się po całym jego organiźmie.
Tak bardzo mu na nim zależało.
Jeszcze nie wiedział, co go tak blokowało przed wyznaniem tego Daehyunowi. Może to był fakt, że jeszcze nikt nigdy nie usłyszał od niego słów ,,kocham cię"? Zawiesił wzrok na idealnych ustach muzyka, wciąż przeszukując umysł w poszukiwaniu argumentów za tym, by wreszcie przyznać się do swoich uczuć i przeciw.
Chciał z nim być. Wszystko jedno, czy jako jego chłopak czy przyjaciel, chciał po prostu spędzić resztę życia u boku Junga. Chciał móc od czasu do czasu pogłaskać go po policzku, czy przeczesać dłońmi jego czekoladowobrązowe włosy. Chciał móc poczuć jego ramiona wokół siebie i chciał, by starszy częściej prosił o pozwolenie na trzymanie jego dłoni, bo Youngjae nie miał zamiaru nigdy mu odmówić...
Chłopak nagle zrefletował się. Co on robi?! Rozmyśla o takich rzeczach i to bezczelnie gapi się na perfekcyjne wargi brata swojej dziewczyny! A co najgorsze, wcale nie czuje skruchy z tego powodu, a wręcz przyjemność i miłe łaskotanie w okolicy brzucha. Ciepło na policzkach i w sercu, sprawiające, że był niezaprzeczalnie szczęśliwy.
I chyba zakochany.
Gdy jego rozmyślania przerwał charakterystyczny dźwięk burczenia w brzuchu, Yoo wreszcie się zreflektował i wyrwał z zadumy. W sumie oprócz niewielkiego śniadania wczoraj nic nie zjadł. Był tak podenerwowany, że całkowicie stracił apetyt i przez cały konkurs i resztę dnia jechał na adrenalinie. W końcu tyle się wydarzyło!
Student cofnął dłoń od twarzy wciąż śpiącego fortepianisty, odsuwając nagrzaną od ich ciał kołdrę i zsunął się z łóżka starszego Azjaty. Poczuł drewnianą podłogę pod bosymi stopami i dopiero wtedy się zorientował, że to wcale nie był strój, w którym wczoraj zasnął w taksówce.
W sumie został w tej samej bieliźnie co wczoraj i jedynie zamiast koszuli i eleganckich spodni miał na sobie sporo za duży T-shirt. Pachnący w znajomy sposób...
Na jego policzkach pojawił się rumieniec. Sądząc po zapachu, koszulka musiała należeć do Daehyuna. Zresztą, do kogo innego by miała? Co prawda na pewno była na niego za duża - w końcu sięgała Youngjae połowy ud, a on i Jung aż tak bardzo nie różnili się budową ciała, więc nie mogła być w rozmiarze starszego Koreańczyka. No cóż, może brat Soohyun po domu lubił chodzić w luźniejszych ubraniach.
Youngjae rozejrzał się po pokoju fortepianisty, czując znajome uczucie przywiązania. Ostatnio więcej czasu spędzał tutaj niż we własnym domu, gdzie właściwie chodził tylko się przespać. Pokój brązowowłosego był zupełnie niepodobny do tego Yoo: niewielkiego i dość ciasnego. Tutaj jasne meble, duże okno i ten kalendarz z ciastem na ścianie nadawały pomieszczeniu ciepła.
Na biurku leżało ładnie złożone ubranie łyżwiarza z poprzedniej nocy. Dopiero gdy Youngjae chwycił je w dłonie zorientował się, jak bardzo brudne było - wilgotne od śniegu i potu. Będzie musiało iść prosto do pralki. A zaraz obok stało coś, na zdobycie czego pracował kilka lat.
Zrobiona ze srebrnego metalu i szkła figurka przedstawiająca łyżwiarza. Na podstawie miała wygrawerowaną nazwę konkursu, datę i informację, że jej właściciel został zwycięzcą. Czyli nagroda za pierwsze miejsce, coś, co Youngjae myślał, że na zawsze pozostanie poza jego zasięgiem.
Czemu wcale nie sprawiała mu aż takiej radości, jaką powinna? Zupełnie, jakby to nie na niej najbardziej mu zależało.
Chłopak odwrócił się w stronę leżego na łóżku Daehyuna. Starszy Azjata wciąż słodko spał, więc Yoo postanowił przyszykować śniadanie sam. Poprawił jeszcze tylko kołdrę, która zsunęła się z ramion brata Soohyun i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
W czasie gdy schodził po schodach w stronę kuchni, w jego umyśle pojawiło się nagle stare wspomnienie. A konkretnie sytuacja, gdy kiedyś, gdy razem się wygłupiali nagle Daehyun musiał lecieć do toalety bo podobno zrobiło mu się niedobrze. Youngjae prychnął na samą myśl. Jung na pewno źle się odżywiał i to przez to miał problemy.
Yoo wszedł do kuchni, od razu podchodząc do lodówki i sprawdzając jej zawartość. Wyobraził sobie, jak przyszykowywuje wspaniałe, zdrowe śniadanie-niespodziankę dla brązowowłosego i na jego ustach pojawił się uśmiech. Gdyby jeszcze tylko kurde umiał gotować!
Niezrażony zaczął grzebać w urządzeniu, nie tyle szukając składników, co inspiracji. Nie miał za bardzo wiedział co może przygotować, więc po prostu liczył na to, że coś mu wpadnie do głowy.
-Youngjae? Co robisz?
Yoo odwrócił się gwałtownie, a jego nadzieja na śniadanie do łóżka dla muzyka prysła jak bańka mydlana.
Azjata postanowił udawać, że nic się nie stało. Jakby fakt, że Jung właśnie wszedł do kuchni i zniszczył jego plany w ogóle go nie ruszył.
-Dzień dobry, Daehyun! I jak się spało? - spytał z uśmiechem.
Brązowowłosy w odpowiedzi tylko ziewnął, zasłaniając usta dłonią.
-Nieźle.
Naprawdę miło. I gdybyś mi z łóżka nie uciekł to bym chyba w ogóle się nie obudził, wiesz?
-To się cieszę. Chciałbyś mi może pomóc w przygotowaniu śniadania? - Yoo zamknął lodówkę, odwracając się w stronę Junga, który aktualnie przecierał piąstkami oczy jak zaspany dzieciak. Wyglądało to tak uroczo, że młodszy Koreańczyk nie był w stanie się nie uśmiechnąć.
-Jasne.
Daehyun podszedł do łyżwiarza, uderzając go lekko biodrem by się odsunął od lodówki, po czym otworzył szerzej jej drzwiczki, przyglądając się zawartości.
-Hmm. Może być ryż z warzywami? Chyba niczego innego nie da się przygotować. Powinienem wybrać się na zakupy - mruknął brązowowłosy.
-Ychm.
-Ok. Umiesz go zrobić? Ja bym się zajął dodatkami.
Lekko obrażony Yoo spojrzał na starszego Azjatę z irytacją w oczach.
-No wiesz co?! To, że nie umiem gotować, to nie znaczy, że nie potrafię zrobić jakiegoś durnego ryżu!
Daehyun cicho się zaśmiał, podchodząc do jednej z szafek. Wyciągnął garnek i jakieś pudełko, po czym podał je czarnowłosemu.
-To udowodnij, mój mały geniuszu.
Oboje zajęli się swoimi zadaniami. Przygotowanie śniadania nie zajęło im zbyt dużo czasu. Może dlatego, że rozumieli się prawie bez słów; muzyk podawał Youngjae potrzebne rzeczy jeszcze zanim ten o nie poprosił. Tak oto jedzenie znajdowało się na stole już kilkanaście minut później, a dwójka Azjatów mogła usiąść do posiłku.
Łyżwiarz zwrócił uwagę na to, że Jung dość często ziewał w czasie pracy i nagle zaczęły gryźć go lekkie wyrzuty sumienia. W końcu on sobie spokojnie zasnął w tej taksówce, a Daehyun musiał pozostać na nogach aż do chwili dojazdu pod jego dom, zapłacenia przyjaznemu Chińczykowi... no i jeszcze musiał go przytargać po schodach na górę. Nic dziwnego, że był zmęczony i niewyspany...
-Dlaczego nie jesz? - Z rozmyślań wyrwało go pytanie brązowowłosego.
-Ja... przepraszam, Daehyun. Musiałem ci wczoraj narobić kłopotów - powiedział zmartwiony Yoo, wlepiając wzrok w swoją miseczkę ryżu.
-A gdzie tam! - zaśmiał się starszy Koreańczyk. - Nie przejmuj się tym tylko jedz, bo wystygnie. Albo ja ci wszystko zjem.
Łyżwiarz lekko się uśmiechnął. Oj tak, zdążył już poznać miłość Junga do jedzenia.
Daehyun niepewnie zerknął na chłopaka po drugiej stronie stołu, jednak ten na szczęście nie miał zamiaru drążyć tematu wczorajszej nocy.
I bardzo dobrze, bo na samo wspomnienie tamtych chwil na policzkach fortepianisty pojawiały się ogniste rumieńce. Ale w końcu co się dziwić? Niecodziennie ma szansę nosić swoją miłość na rękach jak pannę młodą z taksówki do domu. Niecodziennie może kłaść najważniejszą dla siebie osobę na własnym łóżku, prawda? A co dopiero...
Brązowowłosy przełknął ślinę. Mógł śmiało powiedzieć, że chyba jeszcze nigdy nie był tak zażenowany jak wczoraj w momencie, gdy stwierdził, że powinien przebrać Youngjae z tych niezbyt wygodnych, brudnych ubrań. A chwila, gdy zsuwał z nieprzytomnego łyżwiarza spodnie, czy koszulę pobijała na głowę wszystkie inne sytuacje, ktore brat Soohyun mógł nazwać ,,niezręcznymi".
-To co, Youngjae? Chciałbyś wziąć prysznic po śniadaniu? - spytał Daehyun, by odwrócić uwagę studenta od trochę wstydliwych tematów.
Yoo przełknął kęs, który miał w ustach i lekko się uśmiechnął.
-Jasne! Dzięki, Daehyun.
-Ależ nie ma za co. Możesz używać wszystkich kosmetyków, które leżą na półeczce, bo są moje. Soohyun chowa swoje do szafek. A, no i ręcznik wybierz sobie który chcesz, oprócz tych fioletowych. Ubranie zaraz ci naszykuję...
Dalszą paplaninę muzyka przerwała dłoń czarnowłosego na jego ustach.
-Dziękuję ci, Daehyun - powiedział cicho Youngjae z lekkim uśmiechem. - Tak bardzo ci dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz.
Koreańczyk tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.
Nie musisz dziękować. Zrobię dla ciebie wszystko, bo cię kocham, Jae. Zresztą jak mógłbym nie kochać kogoś tak wspaniałego? Zasługujesz na wszystko, co najlepsze, a moje marne wysiłki i tak nie są wystarczające.
-Nie ma sprawy, Youngjae.
~★~
O ludzie, to już 40 rozdział X'D
Aż mi się w to nie chce wierzyć! >.< nigdy nie sądziłam, że First będzie aż takie długie c":
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top