~First Argument~
Daehyun myślał, że jego serce przestało bić. Czuł, jak wystraszony Youngjae gwałtownie się od niego odsuwa, prawie spadając z krzesła. On także się poderwał do góry, spoglądając na drugiego chłopaka z przerażeniem.
Jung przełknął ślinę.
Zawsze miał dość... trudne relacje ze swoją rodziną. Ale teraz to on i siostra nigdy się już raczej nie pogodzą.
-Widzisz? Mówiłam ci od samego początku, że z Daehyunem jest coś nie tak. - Głos Soohyun rozniósł się po pustym pokoju, przerywając gęstą, nieprzyjemną ciszę. - Mamo.
Youngjae przełknął ślinę. Nadal był zbyt zaskoczony, by do niego dotarło to, co właśnie się wydarzyło. Chociaż wlepiał wzrok w stojące w wejściu do pomieszczenia dwie kobiety, to jego mózg jeszcze nie przysfajał tych informacji, a Yoo po prostu stał w miejscu i nie kontaktował. Dopiero gdy Daehyun wcisnął mu w dłonie swoją bluzę, którą w międzyczasie z siebie zdjął łyżwiarz zaczął przysfajać informacje. Szybko przerzucił ubranie przez głowę, czując jak charakterystycznie pachnący materiał otula jego nagi tors i dopiero wtedy ponownie spojrzał na stojące przy drzwiach kobiety.
Pani Jung była wyższa od swojej córki. Miała ciemne włosy upięte w kucyk i narzucony na drobne ramiona elegancki płaszcz. Wpatrywała się w Junga z czymś na kształt niedokładnie ukrywanego ogromnego zawodu na twarzy. Jej oczy były tak ciemne jak te należące do Daehyuna, lecz brakowało w nich tego ciepłego błysku. Były zimne i przeszywające.
A zaraz za Azjatką stała Soohyun ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
I nagle do Youngjae coś dotarło.
Zdecydowanie nie tak chciał poznać rodzicielkę chłopaka, w którym się zakochał.
-Witaj, Daehyun. Nie przywitasz się z matką? - spytała kobieta, nie odrywając lodowatego spojrzenia od brązowowłosego. Zdawała się ignorować Soohyun, lecz było wiadome, że słucha słów Koreanki.
Yoo oderwał wzrok od rodziny Junga i przeniósł wzrok na fortepianistę.
A ten widok naprawdę mocno zakuł go w serce.
Stojący ze spuszczoną głową Daehyun zaciskał z całej siły pięści. Wręcz trząsł się od powstrzymywania emocji, jednak student nie widział zbyt dobrze jego twarzy i ciężko mu było określić, co teraz czuł drugi Azjata. Złość? Smutek? Nienawiść? Kilka naraz? Pomimo wszystko podszedł i chwycił nadgarstek Koreańczyka. Chciał mu pokazać, że bez względu na to, co się dzieje, ma jego wsparcie. I brązowowłosy chyba go zrozumiał, bo rozluźnił dłonie i wziął głębszy oddech, ewidentnie starając się uspokoić.
-Cześć, mamo. Nie sądziłem, że tak wcześnie wrócicie z tatą z Japonii. Mogliście mnie wcześniej uprzedzić. Posprzątałbym trochę.
Youngjae spojrzał na Junga z zaskoczeniem. Ten najwyraźniej wkładał wiele wysiłku w to, by jego głos brzmiał beztrosko.
-Ach tak - prychnęła kobieta. - A zechciałbyś może mi wytłumaczyć, co tu się właściwie dzieje? - Jej bezlitosny wzrok przeniósł się na Yoo. Ten aż się zapowietrzył. Chciał, by matka Junga spoglądała gdziekolwiek, byle nie na niego. Czuł się, jakby wręcz przewiercała go tym spojrzeniem na wylot, przez co miał ochotę się schować.
-Nie rozumiem, z czego mam ci się tłumaczyć. - Dłonie Junga znów zacisnęły się w pięści.
-Na przykład z tego, że sypiasz z moim chłopakiem gdy ja wyjeżdżam do innych miast by się uczyć? - wtrąciła Soohyun. Ona także chyba przestawała panować nad emocjami, bo jej dolna warga zaczynała drżeć.
-Nie sypiam! - prawie krzyknął Jung, znów spuszczając wzrok. - Niczego nie wiesz, Soohyun, więc łaskawie stul ten pysk!
-Jak ty się odzywasz do siostry, Daehyun! - skarciła go rodzicielka. - A ty wcale nie jesteś lepsza! - upomniała także swoją córkę. - Twoje dogadywanie nic tu nie wniesie! Kurna, człowiek wyjeżdża na kilka miesięcy, wraca, a tu jej syn zostaje gejem, a córka zazdośnicą! Wynoś się do swojego pokoju, Soohyun!
Jeśli nie liczyć twoich odwiedzin, to wyjechałaś prawie trzy lata temu, mamo.
Brązowowłosa prychnęła, odwracając się na pięcie i opuszczając pomieszczenie. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, matka rodzeństwa położyła sobie dłoń na czole w geście załamania zachowaniem swoich dzieci.
-No i co ja ma mam z wami zrobić. Kurna, jesteście dorośli. Czemu zachowywujecie się jak gówniarze? - rzuciła z wyrzutem Azjatka. - Daehyun, i ty tam, jak tam ci na imię. Chodźcie ze mną na dół na herbatę. Zmarzłam trochę w czasie drogi z lotniska, a chyba musimy sobie wyjaśnić parę spraw.
Zaniepokojony Yoo zerknął na Daehyuna, ale strach w oczach brązowowłosego wcale go nie pocieszył.
~★~
Muzyk postawił na stole trzy filiżanki, a uwadze Youngjae nie umknęło to, że jego dłonie lekko się trzęsły. I wcale się nie dziwił starszemu Azjacie, bo sam też był strasznie zdenerwowany.
Pani Jung zdjęła płaszcz, wieszając go w holu i podeszła do stolika. Miała na sobie przylegającą czarną bluzkę, która doskonale podkreślała jej kobiece kształty i dość eleganckie długie spodnie. Yoo już rozumiał, po kim Soohyun odziedziczyła figurę.
Gdy kobieta zajęła miejsce naprzeciwko dwójki Azjatów, chwyciła w dłonie jedno naczynie, przysuwając je bliżej siebie. Jej wzrok nadal był surowy, jednak już nie aż tak bardzo jak wcześniej. Łyżwiarz i muzyk także wzięli swoje filiżanki, wymieniając się zaniepokojonymi spojrzeniami. Daehyun chwycił pod stołem dłoń studenta. Chociaż... tak naprawdę sam do końca nie wiedział czy zrobił to po to, by dodać odwagi drugiemu Koreańczykowi, czy sobie.
-Jak w ogóle masz na imię? - Przerwała ciszę matka brązowowłosego.
-Y... Yoo Youngjae, proszę pani. - Wydusił z siebie łyżwiarz, spuszczając wzrok. Nie wiedział, jak kobieta na to zareaguje, ale odruchowo zamknął oczy jakby przygotowywał się do tego, że zaraz go uderzy.
-A więc, Youngjae-ssi, jako że moje dzieci nie potrafią uzgodnić wspólnej wersji, to może ty mi wytłumaczysz, co się wydarzyło i co jest pomiędzy tobą, a Daehyunem? - poprosiła Koreanka, unosząc herbatę do ust i biorąc niewielkiego łyka. Chociaż ton jej głosu bardziej przypominał rozkaz, niż prośbę.
-Em, ja... - zaciął się czarnowłosy, spuszczając wzrok i wbijając go w blat. Co miał niby powiedzieć? Sam nie wiedział, jak określić to, co było pomiędzy nimi. ,,Przyjaźń" nie pasowała, z kolei ,,miłość" to zbyt mocne słowo, a przynajmniej tak mu się wydawało. - Ja... to skomplikowane, proszę pani.
Azjatka z głośnym stuknięciem odstawiła herbatę na stół.
-Nawet mnie nie denerwuj, wiem co widziałam! W takim razie ty mi powiedz, Daehyun! Naprawdę, mógłbyś chociaż raz w życiu być ze mną szczery. To twój chłopak?!
Yoo totalnie wybiło to pytanie z rytmu. Zerknął na fortepianistę, który kurczowo zaciskał dłonie na filiżance.
-Chcesz bym był szczery? Dobra - warknął chłopak, spoglądając na rodzicielkę ze złością. - Nie, mamo. Youngjae nie jest moim chłopakiem, chociaż nie ukrywam, że strasznie bym chciał, by nim był. Kocham go i nic mnie nie obchodzi, że to chłopak Soohyun! - krzyknął Jung, uderzając pięścią w stół, wylewając odrobinę herbaty.
Yoo wpatrywał się w niego z zaskoczeniem. Rozumiał, że Azjata od początku powstrzymywał wybuch, ale czy trochę nie przesadził?
I zaraz, co on powiedział?!
Muzyk zerknął na zszokowanego studenta kątem oka, po czym szybko odwrócił wzrok. Zacisnął zęby i odwrócił się na pięcie.
-Dae... - zaczął czarnowłosy, ale Jung jak najszybciej wbiegł po schodach na górę. Po chwili usłyszeli tylko trzask drzwi, który rozniósł się po całym domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top