First crush, first kiss, first love
Trigger warning - lekki atak paniki. Jest to one shot tak słodki i kochany, że aż postanowiłam spróbować swoich sił w tłumaczeniu, zwłaszcza, że o naszych ukochanych chłopcach ze Sk8 nie ma dużo w polskim internecie.
~~~
Reki ma beznadziejny dzień. A jest dopiero 9:34 rano.
Najpierw bliźniaczki wbiegły, dosłownie wbiegły w niego podczas śniadania, przez co rozlał płatki z mlekiem na ulubioną koszulkę i nawet nie przeprosiły, zanim znowu gdzieś pobiegły, a on musiał się przebrać, co opóźniło go na tyle, że musiał ominąć śniadanie, żeby być w szkole na czas, co było do kitu. Później, w drodze do szkoły, nie zwracał uwagi dokąd jedzie i uderzył w kamień, przez co wywrócił się na deskorolce. Jedno z kółek się poluzowało i zorientował się, że zapomniał kieszonkowego narzędzia, zostawiając je w kieszeni innej bluzy, co też było do kitu, bo musiał naprawdę iść do szkoły na piechotę, jak jakiś przegryw. Do tego jego ulubiony nauczyciel jest na chorobowym, a jego klasa dostała na zastępstwo okropną dwudziestotrzyletnią nauczycielkę, która nie ma pojęcia co robi i jest tak protekcjonalna, że Reki ma ochotę wydrapać sobie oczy, co jest podwójnie do kitu. I to, co jest najbardziej do kitu na tym wielkim, śmierdzącym, dymiącym polu kitu, to fakt, że Langa napisał tylko po to, żeby powiedzieć, że jest na wizycie lekarskiej poza miastem, więc Reki nie będzie mógł się mu wyżalić aż do końca dnia.
(Reki odpisał, najgorszy dzień w życiu :(, na co Langa odpowiedział Opowiesz mi po szkole. To sprawiło, że Reki poczuł się odrobinę lepiej.)
I teraz to.
Stoi przed nim piękna dziewczyna z długimi warkoczami, zaczerwienionymi policzkami i opuszczonym nieśmiało podbródkiem. Trzyma kopertę opieczętowaną uroczą, czerwoną naklejką w kształcie serca. A na przodzie widnieje zapisane pięknym, odręcznym pismem imię Langi.
"Proszę, daj to Landze, kiedy będziesz miał okazję!" pisnęła, odbiegając w stronę grupki szepczących dziewczyn za rogiem. Świetnie.
Reki zacisnął szczękę, humor momentalnie popsuł mu się jeszcze bardziej. Tupiąc ciężko, podążył w stronę swojej szafki, dłoń zaciśnięta w pięść w kieszeni, plecak luźno zwisający z ramienia. Coś kłuje go w klatce piersiowej. To nieuczciwe. Dlaczego wszystkim ładnym dziewczynom podoba się Langa? Dlaczego jego nie lubi żadna?
Gwałtownie otworzył szafkę, wepchnął list do środka, po czym wygrzebał telefon i napisał do Langi, przed chwilą dostałem list z wyznaniem miłości do ciebie od jakiejś dziewczyny :/ dam ci go później
Langa odpisał niemal natychmiast, To irytujące. Myślisz, że ta będzie plagiatować Shakespeare'a i twierdzić, że to jej?
Reki roześmiał się, odkładając telefon, ale jednocześnie rozluźnił uchwyt na plecaku, a ten spadł na podłogę. Bidon pękł w efekcie zderzenia, woda rozlała się na jego buty i rzeczy. Świetnie.
~*~
Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, Reki wręcz wypadł przez drzwi, bo nie mógł się doczekać końca tego durnego dnia. Praktycznie biegł korytarzem, poruszając się obok innych uczniów, którzy wydawali się wychodzić niewystarczająco szybko. Kręcili się wokół, zderzając się z nim ramionami niemal za każdym razem i Reki pomyślał, że uderzy z pięści następną osobę, która chociaż się o niego otrze.
Kiedy znalazł się na dziedzińcu, zaskoczył go widok znajomej niebieskiej czupryny. "Reki!" krzyknął Langa. Stał przy szkolnej bramie i machał do niego, słońce oświetlało mu twarz, uśmiechał się szeroko i oślepiająco. Reki też się uśmiechnął.
"Langa!" odkrzyknął. "Co tu robisz? Myślałem, że ciągle jesteś w drodze powrotnej."
"Cóż, chciałem wrócić wcześniej, żebym mógł pojeździć z tobą po południu," powiedział Langa, i wow, jego oczy były tak niebieskie w świetle słońca. "I wiem, że tęsknisz, kiedy mnie nie ma."
"Siedź cicho, wcale nie tęsknię," powiedział Reki, wystawiając język. Wiedział, że Langa wie, że ma rację.
"Ranisz mnie," rzucił Langa z poważnym wyrazem twarzy, a Reki zachichotał. Razem wyszli poza teren szkoły, ocierając się ramionami. "Więc, opowiedz, dlaczego twój dzień był tak nieznośny."
Oh, racja. Reki miał przecież zły dzień.
Zaczął opowiadać swoją historię, a Langa słuchał i Reki oczywiście odbiegał na poboczne tematy, ale wtedy Langa też słuchał. Dał Landze list, opowiedział o płatkach z mlekiem oraz o desce i musieli wpaść do Dope Sketch zanim poszli do parku, żeby Reki mógł dostroić swoją deskę, ale Landze to nie przeszkadzało. Otworzyli drzwi razem i człowieku, Reki uwielbiał zapach tego sklepu; jak nowe opony i czyste opakowania, ale też słodycz z odświeżacza, który manager Oka zawsze trzymał za ladą.
Skończyli, jeżdżąc do zachodu słońca. Potem jedzenie z niedużej knajpy za rogiem, które zjedli na poboczu, i jakimś cudem zawsze mieli jakiś nowy temat do rozmowy i do śmiania się. Reki uwielbiał śmiech Langi. Tak cichy, uroczy i niewinny, i tylko Reki wydawał się mieć możliwość go słuchać.
Wracał do domu na desce, pod gwiazdami, z uśmiechem na ustach. Może ten dzień koniec końców nie był aż tak zły.
~*~
"Langa, mogę porozmawiać z tobą w cztery oczy?"
Reki spojrzał znad swojego bento, po czym przewrócił oczami, bo Boże, nie znowu. Ta dziewczyna pewnie wypinała klatkę piersiową, głowę trzymała wysoko, jakby pokazywała swoją wartość. Była naprawdę gorąca.
Reki wściekle wepchnął kęs jedzenia do ust. To już trzeci raz w tym tygodniu.
"Um, jasne," powiedział Langa, odkładając na bok kawałki swojej kanapki, którą tak ostrożnie kroił. Dlaczego nie mógł jeść jak normalny człowiek? Niedorzeczne. W pewnym sensie ujmujące, ale niedorzeczne.
Odeszli pod drzewo wiśni, jeszcze nie kwitnące, może jakieś piętnaście metrów od Rekiego. Dziewczyna zaczęła mówić, przenosząc się do przestrzeni osobistej Langi w sposób, który zdecydowanie się Rekiemu nie podobał. Odwrócił wzrok, zwracając oczy w dół, coś drażniącego paliło go w brzuchu.
Dlaczego każdej dziewczynie w klasie podoba się jego najlepszy przyjaciel? Langa i tak nie interesuje się żadną w takim sensie, do cholery, czemu tego nie łapią? Reki jest całkiem pewny, że ta dziewczyna nie jest nawet z ich roku. Dlaczego nie mogą po prosu zostawić ich w spokoju?
Chwilę później zorientował się, że ledwo, ale może dosłyszeć, co mówi Langa. "...Przepraszam, nie mogę." Reki ponownie przewrócił oczami. Oczywiście, że odrzuca jedną z najgorętszych dziewczyn, jaka kiedykolwiek spytała go o chodzenie.
"Dlaczego nie?" nalegała dziewczyna. Reki pochylił się lekko, bo może sam też chciałby to wiedzieć.
"Tak jakby... chyba lubię kogoś innego."
Reki poczuł uścisk w żołądku, i to nie ten dobry. Ktoś podoba się Landze? Kto? Kiedy on w ogóle pozytywnie wszedł w interakcję z dziewczyną, jakby, kiedykolwiek? Langa nie wchodzi w interakcje z ludźmi. Nie z innymi niż Reki. Kto na tym świecie mógłby mu się spodobać? Jest bystra? Zabawna? Umie jeździć na desce? Jest ładna? Stawiał zakłady, że jest słodka niczym pączek; to mógłby być ktoś w typie Langi.
...Dlaczego nie powiedział o niej Rekiemu?
"Cóż, skoro to tylko chyba, możesz użyć mnie, żeby o niej zapomnieć." wycedziła dziewczyna, odrzucając włosy za ramię, uwydatniając ładną, jasną szyję.
"Nie, nie miałem na myśli chyba. Naprawdę lubię tego kogoś. Wybacz." Langa wrócił do Rekiego, a dziewczyna patrzyła za nim ze skrzywioną twarzą. W końcu odeszła, stukając obcasami o betonową powierzchnię.
"Kolejna odrzucona? Rany, jesteś jak łamacz serc." rzucił lekko Reki, jakby wcale nie gotował się w środku.
"Chciałbym, żeby przestały." odezwał się miękko Langa. Reki nie wiedział, jak odpowiedzieć. Tak jakby po prostu udawał, że Langa tego nie powiedział.
"Hej, nic na to nie poradzę, ale usłyszałem." zaczął Reki, udając, że wszystko gra. "Powiedziałeś, że ktoś ci się podoba? Jak ma na imię? Jaka jest?"
Langę zmroziło na sekundę, potem podrapał się po karku. "Cóż, bardzo dobrze spędza się z tą osobą czas. Ma mnóstwo energii, ale wciąż jest cierpliwa, i taka miła, i ma genialne poczucie humoru. Uwielbiam jej uśmiech." Wyraz twarzy Langi stał się łagodny, tęskny. "Ale nie sądzę, że ten ktoś kiedykolwiek odwzajemni moje uczucia."
"Niby czemu?" spytał Reki z pełną buzią.
Langa uśmiechnął się smutno. "Nie sądzę, żebym był w jej typie... no i jest zdecydowanie poza moją ligą."
"Wątpię."
To sprawiło, że prychnął z rozbawieniem, co przywołało uśmiech na usta Rekiego.
"A co do tego, kto to jest... Myślę, że nie jestem jeszcze gotowy się tym podzielić."
Ouch. To zakuło.
Naprawdę? Langa czuje się niekomfortowo mówiąc Rekiemu? Swojemu najlepszemu przyjacielowi? Czy ona jest jakaś strasznie brzydka czy coś? Bez jaj, Langa nie może naprawdę myśleć, że Reki będzie go oceniał, prawda? Albo... albo on i Langa nie są aż tak blisko, jak mu się wydawało?
Reki przełknął ciężko ślinę, zatrzymując pociąg myśli. Jeśli Langa nie chce mu mówić, to w porządku! Tak naprawdę to nie ma znaczenia.
Tak. To nie ma znaczenia.
~~~
Okej, to ma znaczenie.
To jest po prostu... to po prostu głupie. Dlaczego nie może pozbyć się z głowy myśli o Landze i jakiejś tajemniczej dziewczynie, trzymających się za ręce, przytulających, całujących...
Przerzucił stronę w podręczniku.
Okej, więc dowodowy schemat blokowy to mapa koncepcji pokazująca twierdzenia i powody potrzebne do dowodu, w strukturze która pomaga zachować logiczny porządek. Zdania, zapisane w logicznym porządku, umieszczone w prostokątach. Powód każdego twierdzenia zapisuje się pod prostokątem...
To po prostu nie ma sensu, żeby Langa utrzymywał ją w sekrecie! Poważnie, Reki nigdy w życiu by go nie oceniał za lubienie kogoś. Dlaczego Langa mu nie powiedział? Dlaczego wciąż nie miał zamiaru mu powiedzieć?
Chwycił telefon i przewijał Instagrama, odruchowo zostawiając serduszka pod kilkoma fajnymi filmikami ze skaterami, kilka zapisując, pisząc parę komentarzy. Potem szybko wyłączył telefon i trzasnął nim o biurko. Zadania domowe z matmy.
~*~
Odrobienie zadań zajęło mu trzy i pół godziny.
~*~
Minęły dwa tygodnie, odkąd Reki dowiedział się o tajemniczej dziewczynie Langi, ale miał wrażenie, że minęło znacznie więcej czasu, bo teraz zupełnie niespodziewanie nie mógł spać ani się skupić. Zostały tylko jego głupi mózg i durny umysł, dręczące go znowu i znowu wszystkimi możliwymi powodami, przez które Langa mógłby mu nie powiedzieć.
Minęły dwa tygodnie, a Reki mógł dumnie powiedzieć, że nie wspomniał o niej nawet raz, odkąd dowiedział się o jej istnieniu, co bez wątpienia było trudne, ale tę bitwę wygrał.
Szli w stronę skate parku - szli, bo w dłoniach trzymali slushie. Było nieznośnie ciepło, ten rodzaj ciepła które wysusza ci język i sprawia, że krztusisz się, kiedy próbujesz oddychać. Za to slushie były perfekcyjne.
Szli w stronę skate parku i jakaś dziewczyna, mega gorąca, może w wieku uniwersyteckim, odezwała się melodycznie "Hej słodziaku", kiedy Langa ją mijał, a jej znajomi wybuchnęli śmiechem.
Langa tylko obrzucił ją spojrzeniem, idąc dalej. Siorbał swoje czerwone slushie, zupełnie jakby nic się nie stało, a Reki naprawdę mocno starał się nie skomentować sytuacji w żaden sposób, ale po prostu nie dał rady.
"Rany, odmówiłeś nawet takiej dziewczynie jak ona? Albo jesteś szalenie lojalny, albo jesteś ukrywającym się gejem czy coś w tym stylu," roześmiał się Reki.
Langa zatrzymał się, po czym powiedział "W zasadzie to oba, ale to nie jakiś wielki sekret."
Reki dosłownie zakrztusił się swoim slushie, kaszlał i dławił się, a przyjaciel klepał go po plecach.
"Dobrze się czujesz?"
"Ta, nic mi nie jest!" odparł Reki, ale nie, zdecydowanie nie było dobrze! Tajemnicza dziewczyna Langi to tak naprawdę tajemniczy chłopak? To nie jest w porządku! To oznacza, że Langa i... i jakiś ohydny koleś będą trzymali się za ręce, przytulali, całowali... Cholera jasna, Langa chciał pocałować jakiegoś gościa...
"Wiesz co, myślę, że chyba będę wracał do domu!" odezwał się Reki, robiąc co w jego mocy, żeby zabrzmiało to zwyczajnie, ale wyszło mu beznadziejnie. Twarz Langi pozostała bez wyrazu, i to tak bez wyrazu, jak wyglądał, kiedy czuł się niekomfortowo i Boże, Reki nigdy więcej nie chciał, żeby Langa parzył na niego w ten sposób.
"Oh," wydusił Langa. "Okej."
"Okej!" rzucił Reki. Skrzywił się, kiedy głos mu się załamał. "Do jutra!" Odbiegł sprintem, nie dostrzegając, jak cholernie skrzywdzony wydawał się Langa, kiedy spoglądał za nim.
Reki czuł się okropnie. Jakby robale pełzały pod jego skórą, łażąc, wijąc się, wiercąc i ugh, po prostu chciał, żeby przestały. Ciągle biegł, pot spływał mu po czole, wpadając do oczu i tak, to było powodem, przez który jego wizja zamazywała się, jakby był bliski płaczu.
Zaburczało mu w brzuchu, bo Langa zapomniał drugiego śniadania i Reki oddał mu połowę własnego. Boże, te robale były okropne.
Zwolnił, płuca bolały. Wyciągnął telefon, wyszukując na mapach Google miejsca w okolicy, żeby coś zjeść. Restauracja Joego była najbliżej, jakieś pięć minut piechotą. Może być.
Przetarł czoło rękawem i podążył za niebieską strzałką.
Pięć minut później siedział już w rogu z tyłu pomieszczenia, ze spuszczonym wzrokiem siorbiąc wodę w oczekiwaniu na spaghetti. Restauracja była prawie pusta; o czwartej po południu nie było dużego ruchu.
"Hej, możesz unieść brodę, dzieciaku? Rozsiewasz dołującą aurę."
Reki spojrzał na Joego okrągłymi, smutnymi oczami. Na ramieniu mężczyzny wisiał ręcznik, biały fartuch szefa kuchni pokryty był plamami, rękawy podwinięte. Kiedy Reki nie odpowiedział, Joe zapytał "To miejsce jest zajęte?". Chłopak potrząsnął głową, wracając do gapienia się przez okno.
"Co tu robisz bez tego kanadyjskiego dzieciaka?" spytał Joe, poprawiając się na krześle. Wyglądało, jakby ledwo mieścił się w niedużej przestrzeni. "Pokłóciliście się czy coś?"
"Ta, coś w tym stylu," mruknął Reki po chwili ciszy. Piekły go oczy. Dlaczego pieką go oczy?
Joe obdarzył go ciepłym półuśmiechem. "Chcesz o tym pogadać?"
Reki zamieszał lód w szklance, zderzając stopy. Przygryzał wargę, usiłując wymyślić, od czego zacząć. "Jakieś dwa tygodnie temu odkryłem, że... ugh, to brzmi głupio," powiedział ponuro. Joe czekał. "Odkryłem, że ktoś podoba się Landze, ale nie chciał mi powiedzieć, kto. Dzisiaj powiedział... powiedział, że jest gejem."
"I?"
"I nie wiem! Tak jakby uciekłem, bo... no nie wiem. I teraz czuję się... dziwnie."
Joe zmarszczył brwi, a Reki odrobinę skurczył się w sobie. "Przyznał ci się, a ty po prostu... uciekłeś? Wiesz, jak to wygląda, co nie?"
Rekiego zmroziło, serce kołatało w klatce piersiowej, bo o cholera, nie, nienienieneie, nie to miał na myśli, o nie, o nie, Langa musi być tak urażony-
"Okej, jest gorzej, niż myślałem! Reki, pójdę zmienić znak na zamknięte. Zaczekaj tu, wrócę za sekundę."
Joe odszedł, a Reki znów siedział sam i próbował kontrolować oddech, ale to nie działało. To do jasnej cholery nie działało i o Boże, Langa myśli, że Reki jest homofobem i go nienawidzi. Langa myśli, że Reki nie uważa, że to jest w porządku. Dłonie powędrowały we włosy, podwinął kolana do klatki piersiowej, łzy z pewnością spływały mu po policzkach, ale po prostu nie mógł kurwa oddychać, o Boże-
"Reki? Reki, oddychaj, oddychaj ze mną, dobrze? Wdech, wydech, wdech, wydech. Reki, otwórz oczy, wymień pięć rzeczy, które widzisz, okej? Pięć rzeczy, które widzisz."
"Widzę... widzę obrus," wykrztusił. "Widelec, nóż i... i mniejszy widelec."
"Dobrze, co jeszcze?"
"Widzę chodnik na zewnątrz, za... za oknem. I kobietę z psem."
"Dobrze, okej, cztery rzeczy, które czujesz. Co czujesz?"
Reki walczył o utrzymanie oddechu. "Czuję... metkę przy koszulce. I że wbijam kłykcie w stół." Wziął kilka kolejnych szybkich oddechów. "Czuję moją opaskę i... twoją dłoń na plecach."
"Dobrze, Reki, to dobrze. Trzy rzeczy, które słyszysz"
"Twój głos." powiedział Reki, czując, jak klatka piersiowa rozszerza się, oddech spowalnia, ale wciąż nie może go kontrolować, cholera. "Kuchenkę... i samochody na zewnątrz."
"Dobrze. Dwie rzeczy, których zapach czujesz."
" Czuję... jedzenie z kuchni. Mój proszek do prania."
"Dobrze, jedna rzecz, której smak czujesz."
Reki przełknął ślinę. "Sól."
Joe spojrzał na niego wzrokiem pełnym troski. "Reki, teraz możesz oddychać? Czujesz się lepiej?"
Szybko skinął głową, potem drżąco wypuścił powietrze, usiłując zmusić oddech do powrotu do normalności. Trząsł się przez adrenalinę i durny mózg, który wysłał go wprost w pieprzony atak paniki. Opuścił kolana i wytarł twarz, czerwony częściowo z zażenowania, a częściowo od płaczu. Joe po prostu czekał, aż chłopak się pozbiera, kawałek po kawałku, wracając do siebie. Kiedy w końcu mu się udało, odchrząknął i odezwał się cicho, "Możesz nie wspominać o tym nikomu?"
"Jasne, Reki," odparł. Nastała chwila ciszy, ktoś postawił na stole spaghetti.
"Nie jestem homofobem," powiedział żałośnie. Uniósł widelec pełny makaronu, obracając go kilka razy przez włożeniem do ust.
Joe skrzywił się lekko. "Więc dlaczego tak zareagowałeś?"
"Nie wiem," powtórzył, dokładnie tak samo żałośnie.
"Cóż, wcześniej powiedziałeś, że czujesz się przez to dziwnie. To brzmi trochę homofobicznie, Reki."
"Nie, nie w tym sensie. Nie jak jestem-nim-totalnie-zdegustowany dziwnie. Bardziej jak czuję-się-obrzydliwie dziwnie. No nie wiem."
"Okej, w takim razie, co gdybym powiedział ci, że jestem gejem? Czy to sprawia, że czujesz się tak samo dziwnie?"
Reki zagapił się na chwilę. "Wiszę Miyi 500 jenów," powiedział słabo. Joe tylko się roześmiał.
"Wydaje mi się, że to chyba nie to samo uczucie."
"Nie, nie czuję się dziwnie przez to, że jesteś gejem. Dlatego nie jestem homofobem!"
"Więc to dziwnie jest konkretnie, kiedy chodzi o Langę, tak?
"...Ta, chyba na to wychodzi."
Joe mruknął w zastanowieniu. "Powiedziałeś też, że wiedziałeś o tym, że Langa kogoś lubi przez... dwa tygodnie, racja? I dzisiaj po prostu przyznał się, że jest gejem, więc wcześniej myślałeś, że podoba mu się dziewczyna, tak?"
"No tak."
"Czy myśląc o Landze z dziewczyną też czułeś się obrzydliwie-dziwnie?"
"Znaczy, tak, ale nie tak bardzo."
Joe zamrugał kilka razy. "Reki."
"Mhm?"
"To zabrzmi trochę dziwnie, ale i tak powinieneś to zrobić, okej?"
"...Okej?"
"Zamknij oczy..." Reki zamknął oczy "... i wyobraź sobie Langę całującego dziewczynę. Jak się z tym czujesz?"
Reki zmarszczył nos. "Fuj. Po co to robię?"
Joe zignorował pytanie. "Teraz wyobraź sobie Langę całującego chłopaka. Jak czujesz się teraz?"
"Nawet gorzej." odpowiedział natychmiast, wydymając wargi. "Wiedziałem to już wcześniej!"
"Okej, teraz wyobraź sobie, że Langa całuje ciebie."
Serce Rekiego niemal stanęło. "Że co?!"
"Po prostu to zrób, dobra?" powiedział Joe, ale właściwie nie musiał, bo umysł Rekiego stał się niczym pędzący pociąg, podążając wzdłuż wskazanego toru. Reki praktycznie był w stanie wyczuć, jak blisko siebie by się znaleźli, aż ich oddechy zaczęłyby się mieszać. Dłonie Langi ostrożnie trzymające jego twarz, tak troskliwe i delikatne. Potem zniwelowałby wolną przestrzeń między nimi i Langa wydusiłby miękko ciche "Reki", i niebieskie, niebieskie, niebieskie oczy zamknęłyby się i... "Oh" było jedynym, co wydostało się z ust Rekiego.
"Jakiego rodzaju to 'oh'?" spytał Joe "Dobre 'oh' czy złe 'oh'?"
"Um... możliwe, że podoba mi się Langa 'oh'."
"Ah, tak właśnie myślałem" zachichotał Joe, na co Reki stęknął, opierając głowę o ścianę za nim.
"Mam przechlapane," mruknął. "Podoba mi się najlepszy przyjaciel."
"To nie koniec świata. Ty też możesz mu się podobać," zauważył na głos Joe.
"Ale on lubi kogoś innego."
"Skąd wiesz, że to nie właśnie ty?"
"Chyba... nie wiem." Reki ucichł na chwilę, marszcząc brwi. "O mój Boże, mogę mu się podobać!"
"Dokładnie, dzieciaku!" Joe uśmiechnął się szeroko, a Reki roześmiał się, wciąż trochę roztrzęsiony. Joe spojrzał w bok, uśmiech zbladł. "Po prostu upewnij się, że mu to pokażesz, okej? Naprawdę masz szansę u chłopaka, który ci się podoba, nie to co ja. Nie zmarnuj tego."
Reki wciągnął kolejne kilka klusek. "Podoba ci się Cherry, co nie?" spytał z pełną buzią. Joe kaszlnął. "Czemu myślisz, że nie masz u niego szans?"
"Mam na myśli... widzisz, jak rozmawiamy. Bardzo mi na nim zależy, ale za każdym razem, gdy gadamy, kłócimy się. Sam nie wiem, jak mógłbym wyrwać się z tego schematu, rozumiesz? I nawet jeśli dałbym radę, to Cherry prawdopodobnie i tak mnie nie cierpi." Przeczesał włosy palcami, kierując wzrok na blat stołu.
Reki mruknął, "W każdym razie, on wciąż tu jest, nie?"
Joe złapał za końcówkę rękawa, marszcząc brwi. "No tak, ale to ze względu na 'S', a nie dlatego, że się mną przejmuje czy coś."
"Mam na myśli, że totalnie się za tobą ogląda i w ogóle. Nie przychodzi tutaj po godzinach tylko po to, żeby po prostu spędzić z tobą czas? Dlaczego miałby to robić, gdyby cię nie znosił?" Joe zesztywniał. "Mówię tylko, że nie powinieneś tracić nadziei! Bylibyście fajną parą," powiedział pogodnie. Joe się uśmiechnął.
"Dzięki, dzieciaku. Nie masz przypadkiem kogoś, kogo powinieneś przeprosić?"
Oczy Rekiego rozszerzyły się. "Oh, tak! Tak, mam!" Wygrzebał portfel z tylnej kieszeni spodni i zaczął szukać między papierami. "Uh, nie wiem dokładnie, ile kosztowało spaghetii, ale..."
"Na koszt firmy," rzucił Joe ciepło. "Idź po swojego faceta."
Reki zarumienił się, jednak uśmiechnął się szeroko. "Dzięki, Joe!" Luźno zarzucił ręce wokół ramion szefa (cholera jasna, nie mógł go nawet całkiem objąć dookoła), a potem wybiegł przez drzwi, plecak kołysał się w jego dłoni.
Po raz kolejny biegł ulicami, ale teraz czuł, że wreszcie, wreszcie robale zniknęły. Czuł, że znowu może oddychać, nawet jeśli naprawdę nie mógł, bo biegł dość długo, a powietrze było wilgotne. Dzięki Bogu, że słońce zaczynało zachodzić, a chłodny wiatr wiejący od oceanu podnosił duszny, ciężki zapach kwitnących drzew, który do tej pory stał nad ulicami niczym mgła.
Zadzwonił dzwonkiem do drzwi domu rodziny Hasegawa raz, potem drugi, bo naprawdę, naprawdę potrzebował zobaczyć Langę. Mama Langi otwarła drzwi, mrugając z zaskoczenia. "Witaj, Reki. Co tu robisz?"
"Pani Hasegawa, czy mogę zobaczyć Langę? Proszę," powiedział, kłaniając się. Mama Langi roześmiała się.
"Nie musisz być taki formalny, Reki," powiedziała lekko, odwracając spojrzenie, unosząc rękę do szyi. "Langa wydawał się smutny, kiedy wrócił do domu. Nie jestem pewna, czy chciałby przyjmować gości."
"Proszę, naprawdę muszę się z nim zobaczyć," Reki praktycznie błagał. "Myślę, że zraniłem jego uczucia i muszę przeprosić."
Pani Hasegawa uśmiechnęła się lekko. "Jesteś dobrym przyjacielem, Reki. Wejdź."
Podążył za mamą Langi przez dom, bo czuł, że tego wymaga uprzejmość, nawet jeśli prawdopodobnie mógłby dostać się do pokoju przyjaciela nawet po ciemku bez większego problemu. Zapukała do drzwi i odezwała się w szorstkim, niechlujnie brzmiącym języku, który znany był Rekiemu jako angielski. Usłyszał swoje imię, ale nie zrozumiał reszty zdania.
Langa odpowiedział, i tego również Reki nie zrozumiał. W każdym razie nie brzmiał na szczęśliwego. "Wejdź, Reki," powiedział Langa, tym razem w języku, który czerwonowłosy rozumiał.
Otworzył drzwi, zaglądając tylko odrobinę. Langa siedział zgarbiony przy biurku, połowicznie obrócony na krześle w kierunku przybysza i Boże, jaki on jest piękny. Jakim cudem Reki wcześniej tego nie zauważył? "Hej," odezwał się niebieskowłosy, patrząc na własne paznokcie, wyglądając przy tym tak smutno, że serce Rekiego odrobinę pękło. Słyszał oddalające się kroki pani Hasegawy.
"Naprawdę mi przykro," powiedział szybko, bo musiał dać Landze do zrozumienia już teraz, serce biło jak oszalałe i rany, tak od teraz będzie wyglądało rozmawianie z Langą? "Nie ześwirowałem przez to, że jesteś gejem, obiecuję."
"Serio?" głos niebieskowłosego był bardzo cichy.
"Super serio," odparł Reki, krzywiąc się, kiedy uświadomił sobie, że to nie ma najmniejszego sensu. "Jestem, uh, no wiesz, bi."
Langa gapił się, a Reki miał wrażenie, że kurczy się pod wpływem spojrzenia przyjaciela, które zawisło na nim na stanowczo zbyt długo. To wszystko było tak dziwne. "Byłem w stu procentach pewny, że jesteś hetero," wydusił ostatecznie niebieskowłosy.
"Uh, nie. Faceci są gorący," odparł, po czym zaśmiał się niezręcznie.
"Faceci są gorący," powtórzył Langa, również się śmiejąc. Nastała ciężka cisza; wow, od bardzo dawna nie było między nimi tak niezręcznie. Na szczęście Langa się odezwał. "Reki."
"No?"
"Niedługo... powiem ci, kto mi się podoba, okej?"
Serce Rekiego waliło, naprawdę miał nadzieję, że chodzi o niego. "Okej."
~*~
Reki wskoczył na deskę, rozkoszując się sposobem, w jaki powietrze rankiem wciąż jest świeże, bo do lata zostało jeszcze trochę czasu. To właśnie ta idealna temperatura, w której jest trochę za ciepło na bluzę, nawet w cieniu, ale nie na tyle ciepło, żeby stale czuć się lepkim.
Minęło już kilka dni od ich poważnej rozmowy. Na szczęście, relacja wróciła do normalności. Reki tak bardzo cieszył się, że Langa chciał mu wybaczyć. Serce czerwonowłosego biło szybciej z niecierpliwości, kiedy wyszedł zza rogu, gdzie miał spotkać się z przyjacielem i oczywiście tamten już czekał, obserwując ptaki ze spokojem wymalowanym na twarzy. Kiedy dostrzegł Rekiego, uśmiechnął się w ten specyficzny sposób, w jaki tylko on potrafił, nadając twarzy cieplejszego wyrazu. Wow, Reki stracił dla niego głowę. "Dzień dobry, Reki," odezwał się.
"Hej!" odparł. Przybili piątkę.
(Może to tylko wyobraźnia, ale wydawało się, jakby palce Langi ociągały się przez sekundę. To zdecydowanie wyobraźnia. Zachowaj to dla siebie, Reki.)
Jechali wzdłuż cichej drogi, Reki opowiedział przyjacielowi o szalonym śnie, który miał ostatnio, a Langa słuchał, dokładnie tak jak zawsze, ale teraz to sprawiało, że czerwonowłosy czuł ciepło w środku - przyjemny rodzaj ciepła, jak kocyk w zimie. Langa powiedział, że przypadkiem zostawił pudełko z płatkami na blacie na noc, a gdy sypał je do miski dzisiaj rano, w połowie były to mrówki i nawet tego nie zauważył, dopóki nie dolał mleka, bo był zbyt zmęczony. Reki zaczął śmiać się tak bardzo, że musiał na chwilę stanąć.
Potem Reki rzucił "Wyścig do świateł," i pojechali, ścinając zakręty, podążając znajomą trasą z wyćwiczoną łatwością. Wiedział, że Langa może jechać znacznie szybciej, czuł się częściowo zirytowany, a częściowo było mu miło, że przyjaciel woli jechać razem z nim. Więc przycisnął mocniej, żeby jechać trochę (dużo) szybciej, niż pozwalała na to strefa komfortu, a Langa (oczywiście) dotrzymywał mu tempa i byli niemalże idealnie obok siebie, kiedy objeżdżali zakręt nieco ostrzej, niż Reki przewidział. Stracił równowagę, czuł, że leci do tyłu, o cholera-
Palce Langi zacisnęły się wokół nadgarstka przyjaciela i pociągnęły go z powrotem do góry. "Uważaj," powiedział, uśmiechając się lekko.
"Uh, dzięki," odparł, usiłując ignorować gorąco na policzkach.
"Nie ma sprawy." Langa nie puścił. Zamiast tego jego dłoń ześlizgnęła się w dół, i w ten sposób dosłownie trzymali się za ręce, a serce Rekiego nie zwolniło ani na chwilę od zagrożenia upadkiem. Połowicznie spodziewał się, że po chwili Langa odpuści, ale nie zrobił tego, więc po prostu zwyczajnie jechali do szkoły trzymając się za ręce (jasna cholera!), jakby robili to codziennie. Potem zeskoczyli z desek, a Langa ciągle nie puszczał (jasna cholera!!), dopóki nie znaleźli się w części szkoły, gdzie musieli rozdzielić się na pierwszą lekcję.
"Do zobaczenia na trzeciej lekcji, Reki," powiedział ciepło. Odszedł, jakby wszystko było zupełnie normalnie.
"Do zobaczenia," powtórzył nieprzytomnie, jednak Langa był już daleko.
Przez resztę dnia Reki nie mógł przestać myśleć o dłoniach Langi, o tym, że są trochę większe od jego własnych, ale i delikatniejsze, poznaczone kilkoma bliznami z gorszych upadków, dokładnie tak samo jak jego. O sposobie, w jaki ściskał jego dłoń zaraz przed wejściem w zakręt, jakby się bał, że przyjaciel znowu straci równowagę, jakby zapewniał mu bezpieczeństwo. Oparł czoło o blat stolika. Naprawdę, naprawdę miał nadzieję, że Langa także go lubi.
Na szczęście, Langa nie próbował po raz kolejny złapać go za rękę, kiedy wracali razem do domów. Reki był pewny, że spontanicznie stanąłby w ogniu.
~*~
Nastał kolejny dzień, czas na trzecią lekcję. Chemia, Reki i Langa są partnerami w laboratorium (oczywiście, ponieważ musieli wybrać na początku semestru, i mimo że niemal każda dziewczyna w klasie podeszła od razu do Langi, on natychmiast obrócił się w stronę Rekiego. Wspomnienie przyprawiło go o uczucie przyjemnego ciepła). Czekał na Langę przed drzwiami, rozpromieniając się, kiedy go zobaczył. Razem poszli zająć miejsca przy stoliku. Kiedy siadali, Langa zajął miejsce wystarczająco blisko, żeby ich uda się stykały, a kiedy to zrobił, Reki prawie strącił ze stołu wszystkie probówki.
"Wszystko w porządku?" spytał Langa. Reki skinął szybko głową, zaciskając usta w cienką linię.
"Lepiej być nie może!" odparł trochę zbyt głośno.
A potem Langa został tak przez resztę lekcji, robiąc notatki z wykładu, irytująco, znowu, jakby to było normalne, podczas gdy Reki dosłownie tracił głowę.
Podczas lunchu jakaś dziewczyna spytała Langę o chodzenie, on ja odrzucił, reszta dnia minęła zwyczajnie. Kiedy lekcje się skończyły, wracali razem do domu, potem ich drogi się rozdzieliły. Reki pojechał do sklepu, żeby pracować nad nową deską, którą miał zamiar zaskoczyć Miyę na urodziny. Robił tę ciekawą rzecz, którą było oglądanie godzin materiałów online i analizowanie stylu Miyi, aby zrobić dla niego najlepszą, najbardziej niesamowitą deskę, jaką się da. To genialne uczucie, zwłaszcza, że Miya jest po prostu świetny.
Zanim się obejrzał, zrobiło się ciemno. Dostał wiadomość od Langi, że jest przed sklepem, gotowy na 'S', ale kiedy Reki sięgnął po plecak, materiał bluzy zahaczył o jedno z narzędzi, przez co rozdarł się od łokcia prawie do pachy. Wydymając wargi, zrzucił bluzę z ramion, postanawiając iść na 'S' w samej koszulce. Zły wybór, bo było zimno jak cholera.
Tej nocy Shadow miał jechać przeciwko skaterowi, którego Reki nie znał, ale cholernie chciał poznać, bo gość był super. Coś było w jego sposobie poruszania się, jakby deska nie była tylko sprzętem, a częścią jego ciała, precyzyjnie dopasowując się do każdego przesunięcia masy, rozstaw stóp, który umożliwiał mu perfekcyjne obracanie się i branie zakrętów-
"Drżysz," odezwał się Langa, przybliżając się do Rekiego trochę zbyt blisko, przez co twarz czerwonowłosego momentalnie zrobiła się gorąca.
"Serio?" odpowiedział, śmiejąc się nerwowo.
"Weź moją kurtkę."
"Co?!" pisnął Reki, ale Langa zdążył już ułożyć ciężki materiał na jego ramionach i oh, pachniał jak komfort, bezpieczeństwo i Langa. Zamknął oczy, naciągając kaptur na głowę; zbliżył tkaninę do nosa, oddychając głęboko.
Otworzył oczy, a Langa szybko odwrócił wzrok, ale było już za późno, bo Reki zdecydowanie zauważył ten tęskny, wrażliwy, adorujący wyraz twarzy. Na pewno widział. O Boże, serce biło mu tak mocno, że miał wrażenie, jakby miał je gdzieś w gardle.
W przypływie odwagi Reki przycisnął swoje ramię do ramienia przyjaciela. "Hej, Langa, ciągle trochę mi zimno," rzucił, nawet jeśli wcale tak nie było.
Langa zamrugał kilka razy, oczy rozszerzyły się nieco. "Oh," wydusił.
"Ta."
"Um," zaczął Langa, wyglądając, jakby chciał powiedzieć coś więcej, ale potem po prostu ostrożnie owinął rękę wokół ciała Rekiego, dłoń opierając na jego biodrze. "Tak jest okej?"
Reki uśmiechnął się. "Tak."
"Okej," odparł Langa, a Reki ledwo to usłyszał przez hałasujący tłum, ale czuł się, jakby w ogóle ich tam nie było. Rany, bycie tak blisko Langi było miłe, bycie przyciśniętym do niego, trzymanym przez niego. Niesamowite. Langa musiał go lubić.
Biorąc pod uwagę wszystko, co robił, odkąd dowiedział się, że Reki jest bi... naprawdę wyglądało to na logiczny wniosek, prawda? (Wiedział, że jest stronniczy, ale wciąż.)
Nagle poczuł wibracje telefonu, więc wyciągnął urządzenie z kieszeni. Wiadomość od Joego brzmiała Więc, wyznałeś mu uczucia czy co? Zaraz przyszła kolejna, Wasza dwójka wygląda całkiem komfortowo, tam skąd patrzę :)
nieeeeee, odpisał Reki. ale serio myślę, że może mnie lubić!!!
Jak dla mnie właśnie na to wygląda :)))
"Kto to?" spytał Langa.
"Joe. Wysłał mi wyczynowy filmik z Instagrama. Widocznie nie jest dla niego aż tak interesujący," odpowiedział, kłamstwo z łatwością przeszło mi przez usta.
Langa mruknął coś do siebie, (i dzięki niebiosom nie chciał zobaczyć filmiku). Reki naprawdę, zupełnie poważnie miał nadzieję, że Joe ma rację.
~*~
Życie szło dalej, Langa od niechcenia dotykał Rekiego cały czas, a rudzielec zaczął robić to samo. Szli na lekcję za ręce, jeździli razem, trzymając się za ręce, zawsze siadali tuż obok siebie, czasem wzajemnie opierając dłonie na udach, oglądali filmy oraz "S", obejmując się. Oh, raz czy dwa razy w tygodniu Reki specjalnie zapominał bluzy, tylko po to, żeby do południa móc nosić kurtkę Langi, dopóki nie zrobi mu się zbyt ciepło. Wszystko było tak przyjemne, że Reki nie chciał nawet myśleć o zmienianiu obecnego stanu rzeczy.
(Oczywiście pomijając fakt, że naprawdę chciał pocałować Langę.)
Ten dzień był jednym z tych, w których Reki miał na sobie kurtkę Langi - co zawsze wprawiało go w dobry humor. To również urodziny Miyi, więc do plecaka rudzielca została przypięta nowa, specjalnie wykonana deska, kiedy ruszyli w drogę na "S".
Zeskoczył ze skutera Langi, od razu tęskniąc za ciepłem jego pleców i wymówką, żeby móc oprzeć podbródek na jego ramieniu. Przeszedł przez główny plac, skanując wzrokiem tłum w poszukiwaniu odróżniającej się, zielonej bluzy z puszystymi, filetowymi, kocimi uszami przyszytymi do kaptura. Kiedy dostrzegł Miyę, pomachał do niego wysoko wyciągniętą ręką i krzyknął jego imię. Miya skierował się w stronę przyjaciela, głośno żując gumę.
"Wszystkiego najlepszego, Miya!" wykrzyknął Reki, szczerząc się. Miya zamrugał, a potem uśmiechnął się delikatnie, zanim przypomniał sobie, że nie powinien i zmusił twarz do powrotu do neutralnej miny.
"Dzięki," rzucił chłodno.
"Zrobiłem coś dla ciebie," powiedział Reki, po czym ściągnął deskę z plecaka. "Boom! Spersonalizowana deska!" Miya ostrożnie wziął deskę do rąk, przeciągając palce po kocim wzorku, który Reki namalował na spodzie (w zieleni i fiolecie, żeby pasował do bluzy) i zakręcił kółkami, na twarz wkradło się zdumienie. "Spędziłem mnóstwo czasu, oglądając filmiki z tobą, więc powinna być całkiem nieźle dopasowana. Powinieneś ją wypróbować! Gdybyś chciał coś poprawić, mam przy sobie zestaw narzędzi," powiedział Reki z szerokim uśmiechem.
"Reki... wow. To takie miłe." Miya przytulił deskę do klatki piersiowej. "Dziękuję. Już ją uwielbiam."
Serce Rekiego topniało. Miya jest tak cholernie uroczy.
Jego oczy ześlizgnęły się na klatkę piersiową Rekiego. "Ew, masz na sobie kurtkę Langi?"
"Co? A, tak," odparł "No i, 'ew'? Serio?"
"Ta, jesteście obrzydliwi. Muszę poznać dokładną datę rozpoczęcia waszego związku, potrzebuję do zakładu," wyraz twarzy Miyi był zupełnie poważny, pozbawiony emocji.
Twarz Rekiego zagrzała się "Oh - uh, nie jesteśmy razem."
Miya wytrzeszczył oczy. "Nie jesteście razem."
"Ta," zaśmiał się Reki.
"Nie jesteście razem."
"Um, ta, nie jesteśmy."
"Tak wygląda wasze bycie tylko przyjaciółmi?!" wyrzucił z siebie. "Ciągle się do siebie kleicie, o mój Boże! Czemu jeszcze nie zaprosiłeś go na randkę?!"
"Um, w zasadzie to nie wiem?" zaczął Reki, przeciągając dłoń po włosach. "Nie wiem, chyba boję się, że wszystko się zmieni... albo że jednak mu się nie podobam..."
Miya wyglądał, jakby miał zaraz oszaleć. "Reki."
"Uh huh."
"Czy ty naprawdę jesteś głupi."
"Przepraszam?!" zaskrzeczał z oburzeniem.
"Słyszałeś! Czy ty naprawdę jesteś głupi!" krzyknął Miya. "Langa szaleje za tobą tak bardzo, że to aż obrzydliwe! Wiesz, ile razy słyszałem jego tęskne wzdychanie, kiedy patrzył, jak jeździsz? Wiesz, ile razy widziałem, jak gapi się na ciebie, kiedy się uśmiechasz?! Nawet sposób, w jaki wypowiada twoje imię; ugh, brzmi na tak chorego z miłości; ohyda!"
"Oh," wydusił Reki, jego serce waliło. "Um, w takim razie wydaje mi się, że zaproszę go na randkę."
"Dobrze. To wasze usychanie z tęsnknoty za sobą nawzajem robi się męczące." Miya przewrócił oczami, wykrzywiając twarz. "Dosłownie cały świat dostanie cukrzycy, kiedy już się zgodzi."
Reki uśmiechnął się. "Będziemy razem tacy szczęśliwi," powiedział marzycielsko. Głównie, żeby wkurzyć Miyę.
"O mój Boże, ohyda. Trzymaj się z dala ode mnie."
~*~
Więc postanowione.
Reki zapyta Langę o chodzenie.
Pewnie, nie musi, ale po prostu powie to na głos.
Bardzo chce to zrobić.
Mógłby przyrzekać, że miał lepszy plan, niż to, ale jedli McDonalds, siedząc na poboczu ulicy (stykając się od ramienia do małego palca u stopy!), a potem Langa się zaśmiał i świat Rekiego zatrzymał się. Gapił się na Langę, nie mogąc uwierzyć jak piękny był, jak bardzo chciał go pocałować, i tak jakoś wyszło. Nie mógł się powtrzymać.
"Langa, chciałbyś pójść ze mną na randkę?"
Oczy Langi rozszerzyły się. "Czekaj, nie!" powiedział, a krew w żyłach Rekiego zamarzła.
"Nie?"
"Nie - znaczy tak! Oczywiście, że chętnie poszedłbym z tobą na randkę, ale - no nie! Ułożyliśmy z Cherrym cały ten plan..."
"Czekaj, z Cherrym?!"
"... miałem zamiar robić dla ciebie te wszysktie romantyczne rzeczy, jak trzymanie drzwi, noszenie plecaka, a potem ten wielki romantyczny gest ze świeczkami, różami, piękną przemową prosto z serca, przez którą poczułbyś słabość w kolanach, zakładając, że już wcześniej nie byłbyś we mnie zakochany," powiedział szybko Langa, a potem twarz mu poczerwieniała, kiedy zarejestrował własne słowa. Reki przez chwilę patrzył na przyjaciela, Langa odwzajemnił spojrzenie, a potem Rekiego uderzyła kombinacja nerwów, adrenaliny i jasna cholera, Langa się zgodził, ja też mu się podobam, i zaczął się śmiać.
"Nieee, nie śmiej się ze mnie," jęknął Langa, marszcząc nos. "Przysięgam, że to byłoby... super... i nie zbyt mocno oklepane."
"Nie - Langa, jestem taki szczęśliwy," powiedział Reki, ciągle się uśmiechając, tak szeroko, że aż bolała go twarz. Nawet gdyby musiał, nie byłby w stanie przestać się uśmiechać. "Nie mogę uwierzyć, że tak się wysilałeś. zazwyczaj po prostu wyrzucasz z siebie, co czujesz."
"Powiedział koleś, który zaprosił mnie na randkę, jedząc fast fooda przy drodze," narzekał Langa, wydymając wargi.
"Okej, masz mnie. Ale na swoją obronę, zaśmiałeś się i jesteś szalenie piękny, kiedy to robisz. Nie moja wina, że przez to nabrałem ochoty, żeby cię pocałować."
"Co," wydusił słabo. Serce Rekiego się zatrzymało.
"CO."
"Chcesz mnie pocałować?"
"Um - przepraszam! Wcale nie chciałem tego powiedzieć!" próbował się wycofać, odrobinę panikując, bo, o cholera, o jasna cholera, przez przypadek właśnie powiedział Landze, że chce go pocałować zaraz po spontanicznym wyznaniu uczuć, o cholera, to takie dziwne -
"To - uh, to w porządku," powiedział Langa, nieśmiało obracając głowę nieco w bok, a Reki wypuścił powietrze z płuc; dzięki Bogu, że Landze totalnie nie odwaliło - "Ja też chcę cię pocałować."
Oczy Rekiego roszerzyły się, serce zaczęło walić mocniej. "Oh."
"Mogę..." zaczął Langa, na co Reki szybko skinął głową.
"Tak, jasne."
"Okej, uh..."
"Jak to robimy?" zaśmiał się niezręcznie.
"Nie wiem, nigdy się z nikim nie całowałem," przyznał Langa.
"Ja też nie. To chyba po prostu..." Reki delikatnie oparł dłoń na szyi Langi, przesuwając kciuk po jego policzku, a przyjaciel zrobił to samo. Te kilka tygodni temu Reki miał rację - dłonie Langi były ostrożne i delikatne, ale jednocześnie trochę niezdarne. Jego palce wkradły się w rude włosy, zakręcając je nerwowo, i Boże, był tak wspaniały - to nieuczciwe - cienie na jego twarzy, światło latarni, ściągnięte brwi. Patrzył na Rekiego, a ten miał wrażenie, że nic poza nimi nie istnieje.
"Okej. Um, teraz mam zamiar cię pocałować."
"Okej."
Langa przybliżył się powoli, oczy przeskakiwały pomiędzy oczami a ustami Rekiego. Potem niebieskie, niebieskie oczy Langi się zamknęły, a ich usta się zetknęły.
Widzicie, nikt nie powiedział Rekiemu, jak blisko twojej twarzy jest cudza, kiedy się z kimś całujesz. To pierwsza rzecz, jaką zauważył, że twarz Langi była bardzo blisko. Wszystko, co widział czy czuł to Langa, Langa, Langa, świat się zatrzymał, istnieli tylko oni dwaj, tylko oni byli prawdziwi i Boże, to niesamowite. Czuł się niesamowicie, mając Langę tak blisko siebie, dzieląc z nim to, co było tak intymne i delikatne, coś, czego nie dzielił jeszcze z nikim innym.
Potem Langa odsunął się, to było tylko kilkusekundowe zetknięcie warg, ale świat Rekiego stanął na głowie. Czuł się, jakby właśnie wylądował po najwyższym możliwym skoku i przetrwał najtrudniejszy wyczyn, nawet więcej, serce waliło jak oszalałe, adrenalina krążyła w jego żyłach.
Spojrzał na Langę, który odwzajemnił spojrzenie, powoli czerwieniąc się mocniej i mocniej, a potem opierając głowę na ramieniu Rekiego. Wydał z siebie dziwaczny odgłos, a Reki zachichotał, czując, że zaraz mógłby po prostu unieść się nad ziemię.
"O mój Boże," wymamrotał Langa w koszulkę Rekiego.
"Ja... ta," odpowiedział Reki oszołomiony, szczerząc się.
"Chiałem to zrobić od tak dawna," przyznał cicho Langa.
Reki przeczesał palcami jego włosy - które, nawiasem mówiąc, były tak miękkie. "Ja też."
Trwali w tej pozycji kilka chwil, a potem Langa uniósł głowę, spojrzał na Rekigo spod swoich długich rzęs, a rudzielec spojrzał na usta przyjaciela, potem znów w oczy z niewypowiedzianym pytaniem. Przybliżył się znowu, powoli, złączając ich usta. I nawet jeśli tym razem wiedział, czego się spodziewać, to było tak niesamowite i niewiarygodne, że odebrało mu oddech dokładnie tak samo, jak za pierwszym razem. Tym razem Langa nie odsunął się po kilku sekundach; zamiast tego, przybliżył się jeszcze bardziej, a Reki musiał oprzeć się jedną ręką o krawężnik, żeby nie polecieć do tyłu, rozkoszując się tą nową bliskością, nigdy przenigdy nie chcąc, żeby dobiegła końca. Potem Langa rozchylił usta i oh, czy to język Langi styka się z jego własnym? Przedtem sama myśl o francuskim pocałunku wydawała mu się wstrętna, ale jakimś cudem rzeczywistość wcale nie była - to było coś wspaniałego. Reki widział gwiazdy za każdym razem, kiedy ich języki się ocierały. Czasem stykali się nosami lub zderzali zębami, bo tak naprawdę żaden nie miał pojęcia, co robi. Za każdym razem Langa mruczał chiche "Przepraszam," ale Rekiego to nie ruszało. Całował się z Langą, w końcu zaczął uśmiechać się tak szeroko, że musieli przerwać.
"Co?" spytał Langa, uśmiechając się lekko.
"Po prostu uświadomiłem sobie, że naprawdę się całowaliśmy," odparł Reki, przesuwając kciuk po policzku przyjaciela.
"Oh, kompletnie to do mnie jeszcze nie dotarło," powiedział poważnie. "Ciągle czekam, aż zadzwoni budzik i okaże się, że znowu tylko o tobie śniłem."
Mózg Rekiego przetwarzał w kółko dobór słów i jedyne, co mógł robić, to gapić się, zanim znaczenie słów Langi w pełni do niego dotarło, przez co uśmiechnął się głupawo. "Co masz na myśli, mówiąc znowu?" spytał zaczepnie.
"Że śniłeś mi się już wcześniej, ale wcale nie muszę czuć się tym zażenowany, bo wiem, że też ci się podobam," odparł Langa. "I prawdopodobnie ty też miałeś sny o mnie. A przynajmniej taką mam nadzieję."
Chwila ciszy. "Tu mnie masz."
"Mhm, tak właśnie myślałem."
Reki roześmiał się, zarzucając przyjacielowi ręce na szyję. "Tak bardzo cię lubię. I jestem szczęśliwy, że ty mnie też."
"Bardzo, bardzo cię lubię," powiedział miękko Langa z tak troskliwym spojrzeniem, że Reki prawie przestał oddychać.
"Tak żeby się upewnić, oficjalnie jesteśmy parą, tak?" spytał rudzielec.
"Taką mam nadzieję," odparł Langa. Reki oparł swoje czoło o jego.
"Chciałbym, żeby ten moment nigdy nie dobiegł końca," powiedział cicho.
"Ja tak samo."
~~~
To koniec tego shota, mam nadzieję, że nie brzmiał zbyt nie po polsku. Zdaję sobie sprawę, że zwłaszcza niektóre momenty brzmią nieco dziwnie, ale nie jestem w stanie bardziej ich poprawić. Jeśli ktoś chciałby podzielić się dopracowaniem, z chęcią poczytam opinie. To pierwsze tłumaczenie, za jakie się wzięłam, później mam nadzieję będzie lepiej. Nie wiem, czy mamy tu jakichś fanów bsd, ale jeśli tak, to zaczynam tłumaczyć dłuższy fanfik z soukoku. Nie wiem, czy pojawi się na wattpadzie przez... ekhm... nieodpowiednie sceny xD ALE od czegoś jest Ao3. Tymczasem żegnam i do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top