Saga I - Rozdział 4
UWAGA! Czytasz na własną odpowiedzialność!Nie chodzi o sceny +18 *lenny face*, a o głupotę autorki *Shi macha do czytelników* i współautorki *Nev też macha*
Kagayaki z trudem podniosła się z krzesła. Siedziała już godzinę na telefonie rozmawiając ze swoją internetową przyjaciółką - Ketsueki. Była to atrakcyjna dziewczyna o bladej cerze, szarych średniej długości włosów i błękitnych niczym niebo oczach. Dodatkowo na jej korzyść wpływał charakter, który był stosunkowo łagodny. Oczywiście do puki ktoś jej nie zdenerwował. Nastolatka była również bardzo delikatna i wrażliwa. Często peszyła Shirubę swoim kawaii zachowaniem.
Białowłosa rozciągnęła się. Jej sporo za krótka koszulka odkryła brzuch, a zbyt skąpe i krótkie spodenki odkrywały tyłek. Kompletnie jak Mery Suśka, ale mniej Mery i mniej Sue. Shiruba to Shiruba. Wyzywająca i wulgarna nastolatka, o morderczym usposobieniu. Co tu dużo mówić? Bóstwo dla większości facetów. No w przypadku Sakamakich 1/6 facetów.
Czerwonooka sięgnęła na półkę z grami i wyciągnęła Hydrofobię. Ostatnia misja której za chuj, chuja nie umiała przejść. No bo niby jak?! Białowłosa nawet nie była świadoma swojego głodu. Dopiero kiedy zaburczało jej w brzuchu zrozumiała, że nie jadła już dobre osiemnaście godzin. Ostatnio jadła koło ósmej wieczorem. Od tamtej pory nic nie miała w ustach, a organizm domagał się jedzonka.
Niezadowolona odeszła do biurka i otworzyła agresywnie drzwi prawie zabijając Reiji'ego, który szedł czytając jakiś tomik chemii organicznej. Okularniak prawie zszedł na zawał widząc roznegliżowaną nastolatkę. Zamknął drzwi jej pokoju i poprawił okulary krzywiąc się. Ruszył do swojego pokoju po drodze słysząc dziwne dźwięki z pokoju Laito. Zignorował je jednak. Pewnie kapelsznik znowu fapał do nagich zdjęć Hatsune Miku.
Shi otworzyła lodówkę przy okazji wypinając się w stronę wejścia do kuchni, w którym po chwili pojawił się Subaru. białowłosy mocno się zarumienił.
- C-co robisz, b-baka?! - zapytał rumieniąc się przy tym mocno. Kagayaki wywróciła oczami i wyjęła z lodówki sałatę, wędlinę, ser, majonez, musztardę i masło. Powoli zaczęła robić kanapkę, ale zamarła kiedy jej ciała dotknęła cienka tkanina szarej bluzy Subaru. - Nie łaź w negliżu. Nie każdy z nas jest tak opanowany. - mruknął czerwonooki i wyszedł z pomieszczenia po drodze łapiąc mleko truskawkowe. Białowłosa speszyła się, ale nałożyła na siebie bluzę zapinając ją. Pachniała wodą toaletową wampira i różami z ogrodu. Oba te zapachy działały naprawdę pobudzająco na kobiecą wyobraźnię.
Shiruba zostawiła wszystkie składniki na blacie. Reiji może nawet ją zatłuc, ale ona nie może być teraz w pobliżu Subaru, bo stanie się coś złego. Gwałt na wampirze.
Shiru uchyliła drzwi swojego pokoju zjadając kanapkę. Była cholernie głodna, a do obiadu zostało jeszcze półtorej godziny. Nastolatka usiadła przy pianinie i zaczęła automatycznie poruszać palcami. Nie wiedziała co , ale nuta jej się podobała, więc kontynuowała to. Z westchnieniem wbiła ostatnie klawisze.
- Dlaczego masz na sobie bluzę Subaru? - Kagayaki prawie spadła z krzesełka słysząc głos najstarszego z trojaczków. - Ore-sama zadał ci pytanie! - Ayato wyglądał na mocno wyprowadzonego z równowagi. Dziewczyna przełknęła ślinę. Sakamaki przeteleportował się do niej i uniósł za nadgarstki. - Dlaczego masz na sobie jego bluzę?! Zadałem ci pytanie, głupia!
Białowłosa syknęła kiedy kociooki zawęził ucisk na nadgarstkach. Próbowała go kopnąć jednak na darmo. Wampir syknął i rzucił dziewczynę na łóżko. Sam usiadł na jej biodrach i złapał nastolatkę za szyję.
Ayato czół przepełniający go szał. Miał ochotę ją zabić. Subaru torturować do momentu, aż sam poprosi go o śmierć, ale nie. Na pewno nie będzie taki łaskawy. Nie zabije go. Będzie torturował dalej, aż jego młodszy braciszek nie oszaleje.
Mocno zacisnął dłonie. Białowłosa otworzyła szerzej oczy i zaczęła się bardziej wyrywać. Kręciła się i wierciła, złapała go za ręce z nadzieją poluźnienia uścisku, jednak nieskutecznie. Dziewczyna poczuła jak z ust wycieka jej ślina, kiedy otwierała szeroko usta w poszukiwaniu choć najmniejszego oddechu. Wszystko słyszała jak pod wodą. Swoje charczenie, szyderczy śmiech Sakamakiego. To było tak przerażające. I pomyśleć, że jeszcze dziś rano ganiała go bawiąc się jak zwykle, a teraz? Teraz ON ją dusi i próbuje pozbawić tego co najcenniejsze. Życia.
Białowłosa poddała się. I tak nie wygra z wampirem. To koniec. Była niebezpieczna, ale jedynie w towarzystwie broni. Teraz czuła się jak dziecko. Słaba istota niezdolna do obrony. Żałowała tylko, że to ON chce ją zabić. Zamknęła oczy pozwalając łzom swobodnie płynąć.
Sadysta widząc nagłą zmianę dziewczyny otrząsnął. Poluźnił uścisk otępiały. Czy on naprawdę planował ją zabić z zimną krwią? Czy był, aż tak zniszczony? Owszem, lubił się znęcać nad ludźmi, ale nie zabijać. Nie tych na których mu zależało.
Z ulgą stwierdził, że Kagayaki zemdlała. Nie mogła obserwować jak łzy wypływają z jego oczu. Miał jednak jeden cel. Policzyć się z Subaru. Jak on mógł położyć łapska na jego własności. Shiruba była jego.
Z neutralnym wyrazem twarzy nachylił się nad szyją dziewczyny, która powoli siniała i wbił w nią mocno kły. Nie chciał się pożywiać. Wystarczyło mu żeby został ślad. Zaczął robić kolejne, na obojczykach, piersiach. Upewniał się, że zostaną blizny. Podpisał ją. Zauważając kilkanaście śladów kłów postanowił iść do swojego najmłodszego brata.
Wychodząc z pokoju spojrzał ostatni raz na nastolatkę. Odwrócił wzrok i delikatnie dłońmi przejechał wzdłuż obojczyka. Prychnął jednak szybko na swoje zachowanie i ruszył w stronę wschodniej wieży.
Telepnął się do wieży i uderzył w drzwi na zasadzie "z buta wieżdżam". Drzwi wyjebały do przodu, a Sakamaki zaczął się rozglądać w poszukiwaniu białowłosego. Włosy jednak stanęły mu dęba kiedy zobaczył jak drzwi samoistnie wstają ze ściany. Ayato przyczepił się do żyrandolu i zaczął syczeć na drzwi.
- Kurwa! To bolało cholerny idioto! - krzyknął Subaru zrzucając z siebie drzwi. - Dlaczego je na mnie rzuciłeś?!
Ayato pomrugał zaskoczony i przypomniał sobie, że to Subdere, ma się bać jego, a nie on byle tsundere. Uderzył pięścią w marmur. No niestety marmur był twardszy i Ayato zaczął piszczeć i machać ręką jakby walił konia powietrzu. Mry, mry Ayato.
- Czego chcesz? - zapytał załamany Subaru.
- Nie dotykaj nigdy więcej Shiruby, bo cię wykastruję mały albinoski śmieciu.
- Czekaj, ale o co chodzi bo nie ogarniam.
- Pierdoliłeś ją, ruchałeś, pukałeś, pieprzyłeś, sukinsynie biały, przystojny śmietniku nie pastuj moich dziewczyn bo cię kurwo wykurwie, czaisz kurwa? - Subaru patrzył beznamiętnie na brata i mrugał wolno powiekami na wyjebce.
- Ale ja dałem jej tylko swoją bluzę, żeby jej taki Raito nie zgwałcił bo miała tak krótkie spodenki, że mógłbym przysiąść, że widziałem jej sowe (Poka, poka sowe kurwo, dop. Shi).
- Jak to dałeś tylko jej bluzę? - zapytał otwierając szerzej oczy.
- No tak. - dodał i zaczął wychodzić z pomieszczenia.
- Braciszku ty mój kochany, brzydki! Chroń mnie, ona mnie zabije! - zaczął płaczliwym tonem Ayato i przytulił brata od tyłu. - Subi! Wiem, że mnie obronisz!
- Niech cię zajebie mały okresowy śmieciu, jebana karykaturo kurwy wampira, czaisz kurwa?
- Subi!
~*~
Białowłosa szła wolno w stronę kołyski w słodkie i małe nietoperki. No nie takie może słodkie, bo przypominały postaci z koszmarów. Gdy stanęła przed łóżeczkiem spojrzała na maleństwo o ślicznych czerwonych oczach. Ich kształt i kolor od razu przywołały jej na myśl Reiji'ego. Kochanego sztywnego wampira o mianie sztywniaka. Ale momento... Jeżli ten bachorek to mała ładniejsza kopia Reiji'ego, to czy to znaczy, że Reiji kogoś mry, mry, że mry? Nieee... Przecież dla Shiruby Reiji będzie wiecznie sztywnym prawiczkiem z równie sztywnym chujem, który dla niej zawsze będzie rozmiarem ujemnym. Innymi słowy Reiji to pizda.
Pisnęła kiedy przez jej brzuch przeszły blade łapska widocznie jakiegoś babska. Shiruba zamachnęła się, a jej dłoń przeszła jej na wylot głowy kobiety. Białowłosa otworzyła szerzej oczy. Jej oczom ukazała się kobieta, którą bardzo dobrze znała.
- Mama. - szepnęła niemal nie słyszalnie.
Kobieta zignorowała ją i wzięła maleństwo na ręce. Zaczęła wolno je kołysać w ramionach. Dzieciątko było niezwykle spokojne. Do puki nie zwymiotowało na mamusię, która zmrużyła oczy w perfekcyjnym pokerface'sie.
Gdzieś obok zaczął rozbrzmiewać śmiech. Shi zwróciła uwagę na białowłosego mężczyznę, który przyjrzał się kobiecie.
- Widzę, że nasz syn jest bardzo zabawny. - zaśmiał się mężczyzna i spojrzał na kobietę.
- Karl... Znowu zmieniłeś wygląd. - mruknęła ruda i przyjrzała się Karlheinzowi. - Lepiej ci było w tych krótkich czarnych i czerwonych oczach. Te kompletnie nie pasują do twojej osobowości.
- Ta... Już za tydzień wesele, a ty się nie zajmujesz przygotowaniami.
- Wiesz co powiedziała Roze. Nie dożyję wesela. - mruknęła kobieta unikając wzroku mężczyzny, a Shiruba wyostrzyła swój wzrok słysząc imię matki.
- Roze może się mylić. Jeśli nie zdążymy z weselem, nie będę mógł się zajmować Kino jak powinienem.
- Pff. I tak już ignorujesz Shu, Reiji'ego, Ayato i Kanato. To samo zrobisz z kolejnym synem którego urodzi ci Cordelia. Zignorujesz.
- Nie ignoruję ich. Wiesz dobrze, że nie mam czasu. Tsukinami rozpowszechnili to choróbsko. Muszę przewodzić naglę tysiącami wampirów i jeszcze upilnować, żeby Carla i Shin się nie uwolnili. Mogą być również zarażeni. - zauważył dobitnie Karl.
- Wybacz. Ale możesz poprosić o pomoc moją siostrę! Rose zawsze nam pomoże! Pomoże z Cordelią, z Beatrix! Damy sobie radę.
- Nie mogę wykorzystywać ich do pomocy. Muszę to załatwić sam.
- Ale Saitama ma więcej doświadczenia... Ja i tak niedługo umrę. Nie zostawię cię z tym wszystkim kompletnie samego. Te wszystkie wojny Beatrix i Cordeli... Karl. Wiesz, który z twoich synów zostanie władcą wampirów? Musisz zdecydować.
- Wiedziałem od narodzin Shu. On jest moim prawowitym następcą. Co nie zmienia faktu, że niepokoi mnie siła Ayato i Kanato. Czuję, że taki sam będzie Laito. Od Ayato czuć niewyobrażalny chłód, a Kanato gorąco. Możliwe, że to przez połączenie krwi wampira i demona.
- Karl... Czy ty uważasz, że oni...
- Tak.
- Ale czy to nie ty miałeś zostać Adamem?
- Nie dam rady. Poza tym... Wciąż mam wrażenie, że Adamem może zostać osoba pijąca krew demona. Roze. Twoja siostra jest w pierwszym tygodniu ciąży, prawda? Powinnaś być w stanie widzieć dusze dziecka.
- Bo widzę. Dwie dziewczynki. Są cholernie silne.
- Skąd to wiesz?
- Ich dusze... One nie są niemowlakami. One wyglądają na dziewczynki między szóstym, a siódmym rokiem życia. Kompletnie nie przypominają, ani ojca, ani matki. Właściwie, to dlaczego o nie pytasz?
- Myślę... Myślę, czy nie powinienem ustawić małżeństwa między nimi, a moimi synami.
- Nie! Nie możesz! Wiesz jak się to skończyło z tobą i Cordelią. Twój ojciec ustawaił ten ślub i sam dobrze wiesz jak to się skończyło. - krzyknęła kobieta, a Shiruba była coraz bardziej zaskoczona. Czuła jak jej serce coraz mocniej bije w klatce piersiowej.
- Wiem. Jednak to jedyny sposób by pokonać zarazę.
Obraz zaczął się zamazywać, a czerwonooka pomrugała oczami. Na jej tęczówkach zaczęły pojawiać się złote iskierki. Czuła jak powoli zmienia się otoczenie. Była na pięknej polanie pełnej białych żonkili. Jej serce zatrzymało się kiedy przed jej oczami ukazała się kobieta zadziwiająco podobna do jej matki. Oczy zaszły jej złotem, a białowłosa zaczęła biec w jej stronę.
- Mamo! - krzyknęła wyciągając ręce w stronę kobiety, która spojrzała zaskoczona na dziewczynę i się uśmiechnęła. Przekazała jej jedną jedyną myśl.
- Miło cię widzieć kochana siostrzenico. Wybacz, że nigdy się nie poznamy. Pozostawię ci jednak cząstkę siebie. Nauczę cię kontrolować ciebie.
Shiruba zaczęła płakać. Nie wiedziała dlaczego. Nie znała tej kobiety mimo iż była zadziwiająco podobna do jej kochanej rodzicielki.
Mężczyzna który zabił kobietę zaczął odchodzić. Kagayaki rozpoznała w nim zielonowłosego mężczyznę o czerwonych oczach. Znajomych oczach.
Natychmiast miejsce się zmieniło. Kagayaki była właśnie w korytarzu jakiegoś zamku i patrzyła na małego chłopca skaczącego przed siebie. Był wyraźnie szczęśliwy. Przekicał obok trzech pokojówek które spojrzały na chłopca z obrzydzeniem. Kiedy dziecko było wystarczająco daleko zaczęły między sobą szeptać.
- To ten chłopiec. Ten którego Karlheinz się wyrzekł.
- Ten z lewego łoża? Czy jego matka nie była jednym z silniejszych demonów w piekle?
- Tak! To była Kagayaki Rize. Słyszałam, że wpadła kiedy była prawą ręką naszego władcy. Kiedy wymusiła na nim ślub po porodzie zabił ją. Nie dziwię się.
- Dlaczego niby?
- Rzekomo była gorsza nawet od Cordelii! Poza tym jej siostra Roze jest żoną aktualnego wła...
- Co robicie?! - kobiety usłyszały z tyłu męski głos. Odwróciły się zaskoczone w stronę jego właściciela, którym okazał się zielono włosy mężczyzna. Shiruba zmrużyła brwi poznając w nim mordercę Rize.
- R-Richter-sama! M-my...
- My właśnie miałyśmy się brać za sprzątanie sypialni panicza Kino!
- Ruchy. - pośpieszył służki, które wyminęły go przerażone. Sakamaki ostatnią z nich złapał mocno za ramię i ścisnął je. - Jeszcze raz usłyszę, że bredzicie na temat mojego bratanka to sam osobiście was zabije. Zrozumiałaś?
- T-tak jest Richter-sama.
- Zgłoś się do mnie po pracy. Musisz zostać ukarana Dianae. Rozumiesz?
- H-hai. - wydukała kobieta i natychmiast pobiegła w stronę pokoju bruneta.
- Nie musiałeś wuju. - zaskoczony mężczyzna spojrzał w dół widząc swojego bratanka, który patrzył na niego obojętnym spojrzeniem. - Dalej będą gadać. I dalej będą mnie traktować jak bękarta. Z resztą jak każdy.
- Może i jesteś bękartem mojego brata, ale nie zasłużyłeś na takie traktowanie. Twój ojciec nie zasłużył na ciebie. Kiedy ty zostałeś wydziedziczony tydzień po narodzinach twój ojciec cieszył się z narodzin twojego brata. Laito. Potraktował ciebie jak zabawkę i...
- I zabił moją matkę. Opowiadałeś mi kilkukrotnie tą historię wuju.
- Co za... Co za cholerny manipulant... - warknęła Shiruba czując narastającą w niej wściekłość.
- Jednak najgorzej zawinęli...
- Moi bracia, który mimo iż wiedzą, że jestem traktują mnie jakbym nie istniał. Dodatkowo ojciec nawet nie zaprosił mnie na ślub swój i Christy.
- Widzę, że uważnie słuchasz, kochany bratanku.
- Muszę wiedzieć wuju dlaczego mam się zemścić. - białowłosa zakryła ręką usta. Nie mogła uwierzyć w to, że chłopiec wyglądający na mniej-więcej 5 lat mówi o zemście w tak poważny sposób. Z takim zawzięciem w oczach. Czuła jak powoli się trzęsie. Jej serce biło jak oszalałe. Jeśli Rize, rzeczywiście była siostrą jej matki, to ten chłopiec był jej kuzynem.
- Mądry chłopiec.
Obraz znowu zaczął się zamazywać, a po chwili Shiruba pojawiła się w swoich czasach. Chłopak, przypominający jej kuzyna szedł przed siebie z rękami schowanymi do kurtki i wysoko podniesioną głową.
- Kino-chan! - zawołała za nim szatynka o długich do łopatek włosach. Chłopak odwrócił się w jej stronę. - Nie poczekałeś na mnie! - krzyknęła mrużąc oczy.
- Nie interesują mnie damskie ciuszki.
- Ale z jakiegoś powodu ze mną poszedłeś.
- Daj sobie spokój Ayano. - mruknął chłopak i ponownie zaczął iść przed siebie. Szatynka spuściła wzrok na beton i poczuła jak z jej oczu wypływają łzy. Kagayaki cicho prychnęła widząc jak Kino wywraca oczami i skręca w inną uliczkę, po czym skacze na dach, żeby móc obserwować szatynkę.
- Kolejny tsundere w family Sakamakich. - zachichotała dziewczyna i zakryła usta dłonią. - Tsun-tsun to oni chyba mają po ojcu. - zaśmiała się serdecznie i poszła za nimi, aż nie trafili pod dom szatynki.
Kino zmrużył oczy czując czyjąś obecność, natomiast Ayano była zbyt skupiona na złamanym sercu, żeby zauważyć, krew na drzwiach, oknach, czy głowę brata, którą przy okazji przeskoczyła i krzyknęła:
- Hej Shiki. Znowu tracisz głowę dla facetów?
Kagayaki strzeliła facepalma podobnie jak Kino.
Szatynka weszła do salonu i odłożyła ciuchy. Wrzasnęła kiedy poczuła jak coś łapie ją za szyję. Dziewczyna zaczęła się szamotać, a białowłosa zaczęła się śmiać jak opętana. Nie ukrywała nigdy tego, że była sadystką. Śmieszyła ją śmierć ludzi pobocznych. Sama by chętnie zabijała, gdyby nie fakt, że groziło by jej więzienie, albo kara śmierci. Opanowała się jednak widząc zdziwionego i lekko przerażonego Kino, który stał i najwyraźniej został sparaliżowany.
- Zabiją, ją jeśli się nie ruszysz jełopie. - rzuciła Kagayaki i wywróciła oczami. Brunet otrząsnął się i wbił dłoń w serce wampira po czym je wyrwał. - No i prawilnie kuzynie!
- Jesteś naprawdę upierdliwa.
- K-Kino-chan... Jesteś w-wampirem... - brunet spojrzał na nią zaskoczony, a po chwili uśmiechnął się i podniósł dumnie głowę.
- Owszem. Jestem. Jak twoja rodzina zadarła z tym wampirem? Z reguły nie zabijamy, aż tak "publicznie". - szatynka zmrużyła oczy i westchnęła.
- Nie wiem dlaczego... - skłamała dziewczyna i delikatnie pomasowała obolałe gardło. Czerwonooki skinął głową. Nie miał powodu, żeby jej nie ufać. Znał Ayano od dłuższego czasu i nigdy nie zrobiła nic podejrzanego. Od nic była bezbronną, małą zakochaną licealistką o zielonych przejrzystych oczach. - K-Kino... C-co teraz?
- Pójdziesz ze mną. Zapewnię ci ochronę. Pod jednym warunkiem. Będ - Kagayaki nie usłyszała co powiedział jej kuzyn. Widziała jednak zaskoczoną szatynkę, która skinęła głową. Białowłosa skrzywiła się. Wolała wiedzieć zawsze za dużo niż nic nie wiedzieć.
~*~
Kagayaki obudziła się otumaniona dotykając głowy. Napierdalała ją Jak nigdy, a na dodatek miała wrażenie, powinna zabić Ayato. Wstała i podeszła jak gdyby nigdy nic do drzwi. Delikatnie ujęła klamkę, kiedy drewniane wrota rozpadły się na drobne kawałki, aby je dotknęła. Czerwonooka odskoczyła na większą odległość i wykonała prowizoryczną postawę obronną.
- Huh? - zamrugała zaskoczona oczami i przekręciła głowę jak zaskoczony ptak. - Nie ważne. - dodała cicho i przeszła przez pył. Poczuła jak znów burczy jej w brzuchy przez co westchnęła zażenowana i zeszła do kuchni. Nie zauważyła nawet, że jest w samych koronkowych figach. No cóż. Skąd miała wiedzieć, że Ayato ją rozebrał i pogryzł jak spała. W końcu nawet nie spojrzała w dół.
Schodząc po schodach minęła wpatrzonego w telefon Laito.
- Hej Laito.
- Siema Bla- urwał widząc roznegliżowaną dziewczynę. Strzelił jednak sam w sobie w twarz. On w końcu też jakoś specjalnie ubrany nie był. W końcu dopiero *biiiiiip* (tego dowiecie się w następnym rozdziale <3 dop. Shi). Wzruszył ramionami i ponownie zaczął iść w wyznaczone sobie miejsce.
Shiru natomiast weszła do kuchni. Zmrużyła oczy zauważając Ayato stojącego nad lodówką i wyraźnie modlącego się. Kagayaki wywróciła oczami i stanęła obok Sakamakiego. Widząc, że ten nie zauważył nawet jej obecności wypchnęła go biodrem i dotknęła lodówki. Rudowłosy zezłoszczony spojrzał na osobę, która go odepchnęła i zamarł. Nie wiedział co zrobić. Był sparaliżowany. DLACZEGO ONA MIAŁA TAKIE WIELKIE CYCKI?!
Shiruba natomiast wyjęła z zamrażarki pizze i rozpakowując ją włożyła ją do piekarnika.
- Co się czapisz? - zapytała białowłosa i usiadła na blacie kuchennym.
- Jesteś n-nago. - czerwonooka spojrzała w dół i zauważyła swoje piersi. Wzruszyła jedynie ramionami i podniosła wzrok na Ayato.
- I tak już mnie widziałeś nago. - powiedziała spokojnie, a zielonooki złapał większy chaust powietrza. Oczy Kagayaki z czerwonych zmieniły odcień na złote. - Poza tym chyba nawet chciałeś Ayato. - dodała szeptem i zsunęła się z blatu. Powoli podeszła do Sakamakiego patrząc mu w oczy. Kiedy była blisko chwyciła go za szalik ciągnąc w dół i całując. Rudowłosy przyciągnął ją do siebie i oddał pocałunek pogłębiając go. - Jesteś idiotą. - dodała ze śmiechem kiedy się odsunęli od siebie. Kociooki zaskoczony otworzył szerzej oczy, a Kagayaki. Wyjęła z jego kieszeni telefon. Ayato próbował ją zatrzymać, jednak Shiruba odskoczyła i otworzyła piekarnik, przez który Sakamaki się wywalił. Białowłosa uśmiechnęła się i uciekła do swojego pokoju. Modliła się, aby w pewnym sensie krąg z soli działał na wampiry jak kilka rozdziałów wcześniej. Wykonała krąg wokół siebie i szybko odblokowała telefon. Mocniej go ścisnęła widząc na tapecie uśmiechniętą blondynkę o długich do ramion, kręconych włosach i wesołych różowych oczach. Szybko weszła w galerię.
- Kagayaki! Oddawaj ten telefon! - zawołał Ayato z impetem wpadając na ścianę. - Shiruba! Co ty odpierdalasz cholerna kretynko?!
Białowłosa nie przejmowała się słowami Ayato i dalej przeglądała galerię co rusz trafiając na jakiejś pikantniejsze zdjęcia z ową dziewczyną. Coraz mocniej ściskała komórkę, aż ta rozsypała się. Dziewczyna podniosła wzrok na wściekłego Ayato. Podeszła na tyle na ile pozwalał jej krąg i zamachnęła się policzkując chłopaka no oczach innych braci i Nevady. Wszyscy przyszli sprawdzić co się dzieje w pokoju białowłosej.
Ayato złapał się za policzek i zaskoczony patrzył w podłogę. Reiji poprawił okulary jednak nie ukrywał zaskoczenia. Już nie samym faktem, że Shiru uderzyła Ayato. Chodziło raczej, że stała pół naga w jednym pokoju z Laito, a rudzielec jeszcze się na nią nie rzucił.
- Kretyn! Dlaczego nie powiedziałeś, że masz dziewczynę?! - zaczęła krzyczeć Kagayaki i przewróciła Sakamakiego. Usiadła na nim okrakiem i zaczęła bić. Wszyscy stali co najmniej oniemieli. Jako pierwszy otrząsnął się Subaru, kiedy chciał odsunął Kagayaki od brata ta zawarczała na białowłosego. Albinos odskoczył widząc czerwone oczy z złotymi przebłyskami i wydłużone kły. Kątem oka zauważył również czarne łzy.
- Nienawidzę cię! - krzyknęła wstając i kopiąc Sakamakiego, który przeleciał cały pokój i zatrzymał się dopiero na szafie, której drewno pękło pod naporem uderzenia.
- EJ! Dopiero remontowaliśmy ten pokój! - krzyknął zrozpaczony Reiji i załamany usiadł pod ścianą.
- Te. Rudy, cały jesteś? - zapytała Nevada kopiąc lekko Ayato, który złapał brunetkę za nogę i odrzucił. - Czyli jesteś cały.
- Coś ty jej zrobił? - zapytał Subaru wciąż roztrzęsiony.
- W dupie to mam co jej zrobił. Przerwali mój sen. - mruknął Shu i położył się na łóżku Shiruby momentalnie zasypiając.
W tym czasie Ayato przyjął rękę Laito i powoli wstał.
- Czyżby Shiru-nee-chan dowiedziała się o Yui? - Kanato uśmiechnął się złośliwie w stronę Ayato, za co został zgromiony wzrokiem przez najmłodszego z trojaczków.
- Zaraz. O kim? - zapytała Nevada ściągając brwi. Laito zaczęły przechodzić zimne poty, gdy nagle z łazienki obok poszedł kurek z głośnym trzaskiem. Nevada podskoczyła wprost w ramiona Laito.
- O Yui. Komori Yui. - mruknął Ayato i spojrzał na niebieskooką. - Dziewczyna, która była naszą ofiarną narzeczoną przed wami...
- Niziutka, blondyneczka o różowych oczach, idealnej cerze, pięknym charakterze. Wręcz przyciągała do siebie ludzi w przeciwieństwie do twojej siostry. Rozkochała w sobie wszystkich. Moi synowie, te parszywe wampiry, Mukamich, moich kuzynów. Każdego. Posiadała coś czego nie miałyście wy. Coś co oni wszyscy tak pożądali. Moje serce. - Nevada spojrzała na Cordelie. - Jednak stało się coś czego nie mógł przewidzieć nikt. Przejęłam ją. Jej słabe ciało. Zabiłam duszę. Och. Jak przykro było patrzeć jak nikt nie był w stanie zabić jej ciała, poza moim kochanym silnym synkiem Ayato. Jako jedyny odróżniał ciało od duszy. Jak on kochał tą dziewczynę. Był w stanie oddać za nią życie. Obiecywał jej to, a co się stało później? Sam zabił jej ciało. Rozszarpał na kawakłeczki, a serce zmiażdżył. - zaśmiała się kobieta i usiadła wygodnie na komodzie. - Słaby bachor.
- Jak możesz tak mówić o swoim synu? - zapytała z obrzydzeniem Beatrix wchodząca do pokoju.
- Jest suką. Czego się spodziewasz? - mruknął Richter i rozłożył się na łóżku spychając Shu, który wstał energicznie z łóżka i zaczął się rozglądać kto go zrzucił. Kiedy jednak zobaczył, że nikt nawet na niego nie zwraca uwagi podrapał się po głowie i ponownie rzucił na łóżko z którego znów zrzucił go Richter. Wtedy Shu już nie podnosił się z podłogi tylko ponownie poszedł spać.
- W sumie ja niczego. Skoro była w stanie rzucić się na niewinne dziecko, dlaczego ma się nie rzucić na bezbronną dziewczynkę. - mruknęła Christa siadając na śpiącym Shu.
- Przeprosiłam!
- Kiedy? - zapytali wszyscy, a demonica wywróciła oczami.
- Jesteście koszmarni. - mruknęła Nevada, a oczy wszystkich braci skierowały się na nią.
- No zajebiście. Ja się tu produkuję, opowiadam historię mojego życia, a ty kurwa do mnie z tekstem, że jestem koszmarny? Dzięki kurwa.
- To nie do ciebie przerośnięty tamponie! To było do nich! - zaczęła kolejno wskazywać Beatrix, Cordelię, Richtera i ostatecznie Christę.
- Shu! Ona uważa, że jesteś koszmarny. - zaczął śmiać się Laito. Blondyn natomiast otworzył oczy i wychylił głowę zza łóżka.
- Mówiłam o Chriście!
- Czekaj. Jak to o mojej mamie? - zapytał Subaru.
- No bo tu wszystkie te sucze trupy i kurew trup są tutaj!
Nagle w oddali dało się słyszeć dzwonek do drzwi.
- Kya~~! Mój mąż wrócił! - krzyknęła Cordelia i zaczęła biec w stronę schodów. Szybko jednak została odepchnięta przez Beatrix. Demonica się wywaliła, a blondynka zaczęła ruszać w stronę drzwi kiedy padła jak długa, czując, że Cordi łapie ją za kostkę.
Kobiety zaczęły się między sobą przepychać kiedy Christa najnormalniej w świecie koło nich przeszła i zaczęła przysypywać kobiety pyłem z podłogi jak rasowy kot przysypujący swoje gówno.
- Nie rozumiem czym się ekscytujesz Cordelio. Już i tak nie masz cipy i cię nie wyrucha. Jak ja, Laito, Alfons...
- Alfons to przeszłość!
- Ale i tak z nim sypiałaś, nawet jak byłaś w jednym pokoju z moim bratem!
- Ale Karl spał!
- Ale Alfons i tak później chciał się dobrać do jego dupy! - krzyknęła Beatrix i sprzedała Kanatowowłosej mocnego kopa w twarz.
- Jesteście. Żałośni. - dodała Nevada zanim wyszła z pokoju i udała się do holu.
A z tego moje drogie dzieci jaki jest morał? Kiedy Shi ma duży odstęp w pisaniu nie umie pisać komedii, ale umie pisać lemony (następny shot wszystko wyjaśni dop. Shi). Jednak Shi czuje również kiedy ktoś kłamie. Więc kiedy próbujecie oszukać Shi możecie żegnać się z telefonem.
Czytałeś na własną odpowiedzialność, nie płacimy za psychiatrów! Chyba, że Autorka-sama *Shi macha* skończy studia... Ale i tak płacicie, bo z czegoś trzeba żyć...
Tak btw. Jako bonus w następnym rozdziale dostaniecie lemoniadkę <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top