Saga I - Prolog
UWAGA! Czytasz na własną odpowiedzialność!Nie chodzi o sceny +18 *lenny face*, a o głupotę autorki *Shi macha do czytelników* i współautorki *Nev też macha* Niewysoka białowłosa dziewczyna kręciła się niespokojnie na tylnym siedzenie mocno zirytowana tym, iż jej młodsza siostra może siedzieć na przodzie, a ona nie. Włączyła słuchawki i obserwowała playlistę, na której górowali artyści tacy jak piosenkarze z Uta no Prince-sama, czy wokalista Mukami Kou. W końcu mocno zirytowana zajęciem postanowiła obserwować scenerię za oknem. Jej oczom ukazało się duże jezioro i wielka rezydencja ukazująca się przez trzony drzew. Piękna okolica, jednak białowłosa była pewna, że nie będzie mieć zasięgu, a bez niego jej życie nie miało sensu. Na samym telefonie potrafiła przesiedzieć cały dzień pisząc z koleżankami czy rozmawiając. Jej rekord to 12 godzin rozmawiania z jedną koleżanką, jednak rachunek za to był kosmiczny. Ponad 2000 jenów. Jej mama nie była zachwycona, jednak kochała swoją córkę, więc skończyło się na lekkiej reprymendzie, oraz wykupienia darmowych minut.
Czarnowłosa natomiast starała się zapamiętać każdy szczegół swoimi bystrymi błękitnymi oczami. Zamrugała kilkukrotnie zauważając czarno-fioletową plamkę. Wmówiła jednak sobie, że to jej wyobraźnia. Swoje spojrzenie skierowała na swoją rodzicielkę. Rudą kobietę o pięknych zielonych oczach i uśmiechu, którego teraz nie widziała. Matka dziewczyn w skupieniu obserwowała drogę do rezydencji swojej 'bliskiej rodziny'. Właśnie ci krewni najbardziej niepokoili Nevadę, która znała wszystkich krewnych od strony matki. Ojca jednak dziewczyny nie znały, a jedyną krewną od jego strony jaką znały były babka i siostra ojca - Shura. Wysoka kobieta o złotych włosach i czerwonych końcach. Ona i Shiruba dogadywały się świetnie, jednak Nevada nie potrafiła znaleźć wspólnego języka z ciotką. Z babką - Artemis było jednak odwrotnie i to młodsza z bliźniaczek lepiej się z nią dogadywała. Było to spowodowane spokojem. Chociaż nie do końca, ponieważ mimo swojego spokoju Nevada była o wiele impulsywniejsza od starszej bliźniaczki.
Shiruba za to po kilku godzinach narzekania i kręcenia się zatraciła się we własnych myślach przypominając sobie rozmowę z matką, po której ta zmieniła się nie do poznania.
Czarnowłosa starała się ignorować starszą siostrę która wręcz skakała obok niej zadając jej pytania wyrzucane z prędkością naboi karabinu maszynowego. Czyli baaaardzo szybko. Dotyczyły one - O Boże! - zboczeństw młodszej z sióstr. Tak. Shiruba Kagayaki była zboczeńcem i to największym jakiego Nevada miała zaszczyt kiedykolwiek poznać. Podkradanie staników, czy znajdowanie w różnych częściach domów świerszczyków i gier otome było na porządku dziennym.
- Nee-chan! Na pewno masz coś czym się jarasz! Nooo~! - krzyknęła blokując młodszej z sióstr wejście.
- Shiruba-nee-chan... Proszę cię! - zawołała zirytowana niebieskooka. - Nie interesują mnie tego typu rzeczy... Wolę dobrą książkę...
- Nie mówię, że ja nie, ale każdy coś preferuje! Ja wolę na przykład chłopaka, który będzie sadystą, ale w łóżku będzie po prostu jednym słowem słooodki~! - rozmarzyła się białowłosa i podskoczyła cicho piszcząc. Na jej wyznanie młodsza z bliźniaczek mocno się zarumieniła.
- Nee-chan! Ta informacja mi nie była potrzebna do szczęścia! A jeśli chodzi o sadystów jesteś ich najlepszym przykładem! - zawołała ukrywając zaczerwienione policzki dłońmi.
- Kya~! Nee-chan! Ty się rumienisz! Pragniesz sadysty w łóżku jak nic! - zawołała z prawilnym lenny face'em Shiruba i wskazała siostrę palcem.
- Nee-chan! - krzyknęła Nev bardziej się zakrywając, po chwili jednak obie wybuchły śmiechem.
- Dziewczynki! - zawołał dorosły głos z kuchni. Nevada i Shiruba zbiegły po schodach po drodze oczywiście prawie z nich nie spadając... Dobra... Tylko Shi... Na szczęście dobra młodsza siostra Nev złapała białowłosą w odpowiednim momencie. - Mam dla was pewną wiadomość.
- Tak mamuś? - zapytała Shiruba i usiadła na blacie kuchennym wyjmując z szuflady swój różowy nóż w kwiatki. Uwielbiała tego typu dodatki i szczegóły. Noże które ona kupowała nigdy nie były wykorzystywane w kuchni. Cel posiadania przez Shirubę tych noży po dziś dzień pozostaje tajemnicą. - To chyba coś ważnego, c'nie?
- Shiru-chan! Proszę cię mów jak normalny człowiek! - zawołała kobieta lekko zirytowana. - Huh... Muszę wyjechać na półtora roku. Wyślę was do synów kuzyna waszego ojca, bo Shura nie może was wziąć pod swoją opiekę, a Artemis sobie nie poradzi z Sh... Znaczy z wami. - poprawiła się kobieta, a białowłosa wydęła obrażona usta.
- Mamo, tata nie miał przecież kuzynów... - zauważyła dobitnie z podejrzanym wyrazem twarzy Nevada.
- Miał kochanie, ale dawno temu się bardzo pokłócili. Jeszcze przed waszymi narodzinami. Wyjazd jest za tydzień.
- Mamuś. A jaką sprawę dokładnie MUSISZ załatwić? - zapytała białowłosa z szerokim, drapieżnym uśmiechem; W jej oczach kryły się jednak niebezpieczne iskierki, które przeraziły nie jednego. Matka dziewczynek wzdrygnęła się czując spojrzenie starszej z nich. To jedno spojrzenie dawało jej przewagę nad niejedną osobą.
- Wysłali mnie na półroczny staż do Afryki.
- Aha... - rzuciły nieprzekonane bliźniaczki.
- Idę spakować to piękne czerwone bikini które kupiłam tydzień temu~! - zawołała rozemocjonowana Shi, a Nevada się załamała.
- Shiru... My nie mamy basenu... - westchnęła zrezygnowana brunetka, ale blondynka już dawno się pakowała. - Ja pierdolę... - szepnęła cichutko niebieskooka i sama poszła się pakować.
Dzień wyjazdu był niesamowicie zalatany. Shiruba zjadła cztery naleśniki z nutellą, bitą śmietaną, posypką kolorową, czekoladową i orzechową, sosami karmelowym, truskawkowym i czekoladowym, oraz wisienką na jej czubku. Nevada natomiast ograniczyła się do płatek ciasteczkowych. Największy szok zaliczyła jednak, kiedy sama zniosła ze swojego pokoju jedną średniego rozmiaru walizkę, a jej siostra pięć naprawdę dużych walizek z czego trzy z ubraniami, jedną z elektroniką i trzecią butami. Ostatnia mała walizka zajęta była przez jej noże, miecze, katany, itp.
- Nevada siadaj z przodu. - zagaiła kobieta w średnim wieku i pomogła córką wstawić pakunki do samochodu.
- Maaaamuś~! Ale to ja jestem starsza, nooo~! - krzyknęła Shiru z obrażonym wyrazem twarzy na co jej rodzicielka wywróciła oczami. - Chamstwo w państwie! - zfochowana białowłosa usiadła z tyłu zakładając na uszy słuchawki.
- Dojechałyśmy! - zawołała entuzjastycznie kobieta. Czasami zachowywała się niczym starsza z córek, czyli jak teraz, a innym razem była poważna. Była jak dwie osoby w jednym ciele, jednak często bywało to przydatne.
- Hę!? Nawet nie przesłuchałam całej playlisty! - krzyknęła wkurzona czerwonooka i wyszła z samochodu.
Jakimś cudem Shiruba dała radę przenieść wszystkie pięć walizek bez pomocy... Nikt nie wie jakiej magii użyła, aby to zrobić... Ich matka odjechała kiedy zauważyła, że córki znalazły się bezpiecznie na podjeździe. Na jej ustach zagościł złowróżbny uśmiech kiedy odjeżdżała. Jej włosy wybieliły się od odrostu, a oczy zalśniły złotem.
- Hę!? Mamy tam wejść? - zapytała dla pewności Shiru, jednak wyglądała jakby wolała uciec.
- Shiru-nee-chan! Nie zachowuj się jak dziecko! - upomniała ją młodsza.
- To ja jestem starsza. - białowłosa wydęła usta i zmrużyła oczy. - A więc chodźmy! Pokażę ci, że się nie boję! - krzyknęła białowłosa i pewnym krokiem (nie pukała, bo po co... Heh... głupia Shi-chan... dop. Shi) wkroczyła na korytarz rezydencji bez problemu wcześniej otwierając główne drzwi. Uśmiechnęła się drapieżnie, a w jej oczach pojawiły się niebezpieczne iskierki.
- Shi-nee-chan! To niegrzeczne! - mruknęła Nevada i rozejrzała się po korytarzu. - Nikogo nie ma?
- Phi! Na pewno są Nev-nee-chan! Trzeba ich poszukać! - rzuciła białowłosa i wskazała dłonią swoją prawą. - Idę tam, a ty tam! - rozkazała i pewnym krokiem skierowała się na prawo.
Zirytowana niebieskooka spojrzała się na starszą siostrę jak na idiotkę, po czym popatrzyła na korytarze... Był to moment kiedy pierwszy raz obiecała sobie zabić swoją onee-chan. Korytarz który bowiem kazała jej 'zwiedzić' był mroczny i ciemny, drugi który wybrała czerwonooka był w jaśniejszych barwach i przede wszystkim był lepiej oświetlony. Czarnowłosa skierowała się w lewo po drodze obserwując drogocenne repliki znanych obrazów.
Shiruba natomiast skierowała się do kuchni. W dłoni jednak trzymała swoją najmniejszą walizkę. Ciuchy, technologię i buty może oddać, ale nie swoje drogocenne dzieci! Pisnęła zachwycona znajdując kuchnię. Podskoczyła i za klasnęła w dłonie. Postanowiła jednak zająć się tym pokojem później, opróżniając go z tokoyaki i słodyczy wszelkiej maści. Następnie swoje kroki skierowała do małego salonu w którym leżał i spał czerwonowłosy chłopak.
- Ja pierdolę... Gdyby nie rodzina brała bym... - nieświadomie powiedziała na głos Shi i usłyszała parsknięcie. Strzeliła dorodnego buraka starając się ukryć czerwoną z zażenowania twarz. - Ej! Może byś się przywitał, czy coś... - rzuciła łamiącym się głosem, na co nastolatek wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- T-ty jesteś...! - nie mógł dokończyć, bo śmiał się w najlepsze. Mocno zdenerwowana Shi otworzyła swoją walizkę i wyjęła z niej swój ukochany różowy nóż z różami. Rzuciła nim dość celnie w zielonookiego. Ostrze przeleciało mu koło twarzy i zatrzymało się dopiero po wbiciu w oparcie kanapy. Czerwonowłosy spoważniał. - Popełniłaś największy błąd w swoim życiu... - zawarczał i już go nie było. Czując czyjąś obecność za plecami białowłosa odbiła się od ziemi i wykonała wykop z półobrotu. Była mocno zaskoczona widząc, jak zielonooki bez problemu łapie jej łydkę i uśmiecha się w charakterystyczny dla siebie sposób.
Chłopak popchnął ją na ścianę i przygniótł własnym ciałem odsuwając włosy z jej szyi. Przysunął do niej nos czując woń jej krwi. Słodkiej i gęstej. Pulsującej w żyłach.
W tym czasie czerwonooka nie tracąc jasności umysłu przysunęła walizkę i w jakiś sposób stopą podbiła do góry jeden z noży. Okazał się on niebieski z motywami motyli. Zręcznie złapała za trzon i przysunęła do szyi zaskoczonego zielonookiego.
- Proszę, odsuń się. Ostrzegę, że lubię facetów zwijających się z bólu, a zwłaszcza tych molestujących mnie seksualnie. - zagroziła z drapieżnym uśmiechem i błyskiem w czerwonych oczach.
- Podoba mi się to spojrzenie. Jestem Ayato. - przedstawił się rudowłosy i wystawił w jej stronę rękę. Uśmiech Shiruby zmienił się na promienny.
- Shiruba. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy bo nap...
- Coście zrobili z tą XIX wieczną sofą?! - zapytał głos dobiegający z lewej. Stała tam Nevada z prawilnym poker face'em i wysoki brunet z czerwono-różowymi oczami.
- Shiruba... Zostawiłam cię na moment, a ty już niszczysz meble i próbujesz kogoś zabić... - westchnęła Nevada kręcąc głową z niedowierzaniem. Na jej licu widniał jednak lekki ledwowidoczny uśmiech. - Kagayaki Nevada. - przedstawiła się czerwonowłosemu.
- Sakamaki Ayato.
- Sakamaki Reiji. - przedstawił się okularnik, a białowłosa patrzyła na niego szybko mrugając.
- To Kagayaki Shiruba. Moja bliźniacza siostra. - przedstawiła dziewczynę niebieskooka lekko zażenowana. - Przepraszam za wszystkie szkody materialne i psychiczne jakie uczyniła przez te 10 minut kiedy jej nie pilnowałam... - rzuciła niebieskooka i nachyliła się nie wierząc we własną siostrę.
- Onee-chan! To było wredne! - zawołała czerwonooka.
- Zamknij się, bo to ty powinnaś przepraszać!
- Ale on mnie molestował!
- To ty mnie sprowokowałaś do tego! - zasyczał Ayato, a białowłosa prychnęła. Na skroni zielonookiego zaczęła pulsować żyłka.
- Dosyć! Spokój! To nie jest miejsce na kłótnie! Najpierw zawiadommy resztę o ich przybyciu. - rzucił nudziarz. - Skierujmy się do salonu głównego. - zakomenderował, a Shiruba zasalutowała, irytując tym samym siostrę i okularnika. Rudowłosy jedynie się zaśmiał.
- HĘ?! - w całej rezydencji słychać było głos zaskoczonej Shiruby. - Chwila moment, bo nie ogarniam! Nasza matka... - tu wskazała siebie i Nevadę. - ... Oddała nas pod opiekę wampirów... - pokazała dłonią wszystkich braci Sakamakih. - ... Jako worek krwi! Co gorsza, już raz mieliście taki worek, który jak zabiliście?!
- Rozerwaliśmy na strzępy...
- Ty rozerwałeś Ayato...
- Ano racja!
W salonie zapadła chwila ciszy przerywana jedynie kolejnymi krzykami wściekłej Shiruby która zaczęła chodzić po salonie irytując wszystkich wokół.
- A rozszarpałeś ją, bo? - zapytała z ciekawości Nevada, jakoś nie przejmując się, że mieszka z sześcioma sadystycznymi wampirami; Z wahaniami nastrojów jak kobiety w ciążach.
- Bo mnie wkurzyła? - odpowiedział Ayato symulując głos niebieskookiej.
- Ale spokojnie Laleczki! Was nie zabije jeśli go nie zdenerwujecie. - zaśmiał się najstarszy z trojaczków, rudowłosy Laito. Jego zielone oczy zatrzymały się na Nevadzie wokół której pojawiła się mroczna aura.
- Jeszcze. Raz. Powiesz. Do. Mnie. Laleczko. A. Cię. Zabiję! - krzyknęła wściekła brunetka. W jej oczach pojawiły się takie same iskierki jakie pojawiały się często w oczach Shiruby. Kapelusznik zaśmiał się, nie wiedząc co myśleć na tą reakcję.
- Je pierdolę... Nie rozstanę się teraz ze swoją walizką... - szepnęła starsza Kagayaki zaciskając wątłe ramiona na małej walizce którą nie pozwoliła zabrać lokajowi Sakamakich. Ayato siedzący obok niej zaśmiał się cicho, za co został zgromiony wzrokiem przez białowłosą.
- Jesteście za głośni. - rzucił blond włosy wampir wylegujący się na najdalej oddalonej kanapie ze słuchawkami na uszach - Shu.
- Zamknij się. - rzucił poważnie Ayato za co najstarszy z braci zgromił go wzrokiem.
- Wy wszyscy serio jesteście braćmi? - zapytała Shiru z niedowierzaniem.
- Nie widzisz tego podobieństwa, laleczko?! - zapytał kapelusznik przysuwając do siebie Ayato i wskazując to niezadowoloną twarz brata, a swoją wyszczerzoną w najlepsze.
- Chodziło jej o całokształt... - sprostowała Nevada.
- Ten sam ojciec inne matki. - wyjaśnił stojący pod ścianą Subaru obserwując zza białej grzywki.
- Niech zgadnę... - zaczęła Shiruba. - Shu i ty... - wskazała na albinosa. - Jesteście braćmi rodzonymi. Kanato i Reiji, oraz Laito i Ayato.
- Ty serio jesteś taka głupia? - zapytał Kanato cicho się śmiejąc. - Jest kompletnie inaczej. Reiji i Shu, ja, Laito i Ayato, oraz Subaru. - wyjaśnił fioletowowłosy. - Dodam również, że ja, Ayato i Laito jesteśmy trojaczkami. - uśmiechnął się z wyższością, a w oczach czerwonookiej pojawiła się chęć mordu. Zaczęła wolno otwierać swoją walizkę jednak dłoń Nevady powstrzymała ją przed dalszym otwieraniem walizki z prawilnym poker face'em. Laito i Ayato wybuchli śmiechem, a Shu i Subaru lekko się uśmiechnęli.
Zrezygnowana białowłosa westchnęła i zapięła torbę wciąż mordując Kanato wzrokiem. Fioletowooki mimo przewagi nad dziewczyną poczuł się niekomfortowo. Reiji uważnie przyglądał się czerwonookiej. Nevada natomiast przyglądała się w skupieniu kapeluszowi jednego z trojaczków. Czarny materiał z zieloną wstążką idealnie wręcz komponował się z zielonymi oczami i rudymi włosami wampira.
- Laito zaprowadź je do pokoi. - poinstruował Reiji wychodząc z salonu. Reszta braci wciąż w nim pozostała obserwując w skipieniu najmniejszy ruch bliźniczek. Białowłosa podniosła się z gracją godną wampira, bądź sukuba; Natomiast Nev wstała szybko zażenowana nachalnymi wzrokami krwiopijców. Starsza Kagayaki zrobiła krok do przodu, kiedy (jak zwykle zresztą... dop. Shi) wywaliła się na prostej podłodze. Prosimy o aplauz dla tej pani z białymi włosami!
Nevada parsknęła głośnym śmiechem widząc swoją "onee-chan" całującą podłogę.
- To było piękne Shi-nee-chan! Chcę powtórkę!
Shiruba skinęła głową mordując siostrę wzrokiem. Syknęła kiedy poczuła ból w nadgarstku. Poproszę o kolejne brawa dla czerwonookiej ciamajdy, która zdarła skórę na nadgarstku na (werble poproszę! dop. Shi) gładkich panelach.
- Ja cię... Ale ta podłoga jest brutalna! - zawołała, a Sakamaki parsknęli śmiechem podobnie jak Nevada. - Przestańcie! - krzyknęła czerwona jak burak Shiru.
Za poszkodowaną pojawił się Ayato. Złapał ją za dłoń i przyciągnął ranę do swojej twarzy. Napawał się wonią niesamowitej krwi starszej bliźniaczki.
- Masz w żyłach lukier, czy krew? - zapytał z głupim uśmiechem.
- Krew. - odparła z pewnością w głosie Kagayaki i zamiast prób wyrwania ręki walnęła nią wampira w twarz. Zaskoczony Ayato, aż odskoczył. Laito wybuchł głośnym śmiechem, natomiast reszta się uśmiechnęła.
- Umrzesz. - warknął zielonooki i kiedy miał się rzucić na czerwonooką został złapany przez starszego(?) brata.
- Dzięki, że go trzymasz Laito! - zawołała Shi i kiedy miała walnąć buntownika, została złapana przez młodszą siostrę. - Nev-nee-chan! Jak możesz?! - krzyknęła z udawaną rozpaczą w głosie.
- Zostawiłem was zaledwie na 5 minut. - westchnął Reiji. - Naprawdę nie potrafisz wykonać tak prostego zadania, jak pokazać im pokoje Laito? A wasza dwójka... - wskazał Shi i Ayato. - Nawet nie próbujcie się pozabijać, kiedy ja będę w domu. Wystarczy, że musiałem tłumaczyć TEJ osobie śmierć Yui. - wypowiedziawszy to zmierzył Ayato niechętnym spojrzeniem. Shiruba zaśmiała się. - To dotyczy również ciebie, Shiruba-san. - po wypowiedzeniu wszystkich zdań dotyczących zamieszania w salonie, spojrzał na Subaru. - Ty je zaprowadzisz do pokoi.
- Dlaczego ja?! - zapytał wyprowadzony z równowagi Subaru uderzając pięścią w ścianę.
- Bo oni są za głupi. - wyjaśnił zwięźle okularnik.
- Momencik, bo nie ogarniam! Ja dostałam opieprz za zniszczenie XIX wiecznej kanapy, a on na luzie zniszczył ścianę i nawet słowem się nie odezwałeś?!
- Witaj w świecie sprawiedliwości Reiji'ego. - palnął Shu, za co brat zgromił go spojrzeniem. W tym momencie Shi i Nev kiwnęły głowami. Czerwonooki zmarszczył brwi i wyszedł. - Powodzenia. - było to ostatnie słowo Shu zanim zniknął.
- Teddy mówi, że was lubi. - mruknął niemrawo Kanato i również zniknął.
- Chodźcie. - westchnął ciężko najmłodszy Sakamaki.
- Bądźcie zaszczycone! Ore-sama was zaprowadzi do pokoi. - napomknął entuzjastycznie Ayato.
- Wow! Ja, moja siostra i jej nożyki skaczemy ze szczęścia. - prychnęła Nevada, a Laito i Subaru buchnęli śmiechem.
Ayato i Shiruba natomiast uśmiechnęli się w ten sam sadystyczny sposób. Nev poczuła ciarki na ciele i zaczęła żałować, że sprowokowała dwoje psychopatów. Na całe szczęście za nią pojawili się rozbawieni kapelusznik i albinos, tym samym powstrzymując rudowłosego i czerwonooką przed atakiem.
- Idziemy do tych pokoi? - zapytał w końcu Subaru, a reszta skinęła głowami.
W całej rezydencji czuć było ciążką mroczną atmosferę spowodowaną wściekłością jednej z sióstr. Jeśli myśleliście, że to Shi, to jesteście w błędzie. Ową zezłoszczoną była Nevada, która przegrała z Shi w kamień, papier, nożyce i musiała zamieszkać w różowym pokoju z którego czuć było krwią rozszarpanej półtora tygodnia temu Yui. Cóż... Nev jest dobra w karty, ale nie kamień, papier, nożyce...
Shiruba natomiast skakała ze szczęścia widząc czerwono-czarny pokój w którego centrum stało łoże z baldachimem. Pociągnęła swoją walizkę z "broniami" w stronę przeszklonej komody. Otworzyła ją i zaczęła układać swoje "dzieci".
- Dużo masz tego. - mruknął siedzący na łóżku Ayato. Obserwował jak białowłosa sprawnie układa noże i katany na najniższych, jak bardziej widocznych półkach. - Interesujesz się może narzędziami tortur?
- Zależy co masz przez to na myśli. (lenny face dop. Shi)
- Coś typu Żelazna Dziewica, Madejowe Łoże, Kozioł Czarownic? - podniósł pytająco jedną brew, a Kagayaki popatrzyła na niego z poważnym wyrazem twarzy, co spowodowane było jej wcześniejszym skupieniem.
- Tak; Interesuję się, ale nie popieram kozła czarownic. Poza tym noże, miecze, katany, sztylety, itp. są o niebo lepsze. A z samych narzędzi tortur lubię Madejowe Łoże. Zadaje ból silny... Ale dość długo go czuć. Ponadto jest poniżające. Esencja zła. - zachichotała dziewczyna i wesoło zaczęła się bawić jednym z noży, co chwila go podrzucając i łapiąc.
Ayato pojawiła się za nią i złapał wcześniej ostrze. Wsadził je do szafki i nachylił nad zdezorientowaną dziewczyną. Przysunął nos do jej szyi i wchłaniał zapach krwi przez skórę. Uśmiechnął się szelmowsko i wbił w delikatną skórę nastolatki kły. Kagayaki pisnęła zaskoczona i próbowała odepchnąć napastnika, jednak ten objął ją w talii i dalej rozkoszował się słodyczą jej krwi. Kiedy się odsunął posłał jej lekki uśmiech.
- Niesamowita. - wymruczał, a jego kły zatopiły się w obojczyku białowłosej.
- Ayato! To boli! - pisnęła zaskoczona i próbowała go odepchnąć zirytowany wampir odsunął się na pewną odległość.
- Jak będziesz się kręcić będzie jeszcze gorzej! - warknął i popchnął ją na ścianę. Czerwonooka pisnęła ponownie i jęknęła, kiedy jej ciało zostało przygnieciono ciałem rudzielca.
- Ayato naruszasz moją przestrzeń osobistą!
- W takich momentach myślisz o przestrzeni osobistej?! - irytacja wampira wzrosła do granic możliwości. Wbił się w jej ramię, a czerwonooka ponownie pisnęła.
Nevada siedząca w pokoju obok miała twarz koloru dojrzałego pomidora. Nie tylko dlatego, że w pokoju obok słychać było... Dziwne rzeczy... Powodem był również Laito który przeszukiwał jej walizkę. I nagle...
- Ja nie mogę! Twoja siostra kolekcjonuje noże, a ty czekoladę? - zapytał z półuśmiechem podnosząc kilkanaście opakowań z czekolady. Burak z twarzy Nevady zniknął, a ona sama wyjęła nie wiadomo skąd naostrzone zielone nożyczki. Uśmiechnęła się sadystycznie, a Laito poczuł ciarki na plecach. - Masz może okres? - obok jego głowy przeleciał fioletowy cyrkiel. Zaskoczony kapelusznik zamrugał kilkukrotnie.
- Odłóż czekoladę na swoje miejsce, a nikomu nie stanie się krzywda. - wysyczała przez zaciśnięte zęby, a rudowłosy odłożył czekoladę i odsunął się od walizki. - Grzeczny wampir... I nie. Nie mam okresu...
- To co dopiero, jak go masz?
- Mnie się nie bój... Moja siostra to potwór podczas okresu... Pilnujcie wtedy Ayato, bo wiązanki drogie. - zażartowała Nevada, a Laito miał istny "WTF?" wypisany na twarzy. - Moje żarty są tak suche, że mam ksywkę toster... - Laito wybuchł niekontrolowanym śmiechem, a zaraz po nim Nevada.
- Ale i tak idziemy na zakupy Dark-chan~! - zawołał wesoło.
- Nie.
- Ale Dark-chan! Nie masz koronkowej bielizny! - krzyknął lekko oburzony za co obok niego przeleciały nożyczki, po czym w następnej sekundzie oberwał pięścią w twarz.
- Doszedłeś do bielizny?! - burak na twarzy Nev poszerzył się, a po zrozumieniu jak dwuznacznie zabrzmiały jej słowa miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Wow... Dark-chan... Masz mocny prawy sierpowy! - zaśmiał się Laito i oberwał po raz drugi. - Okay... Raz uderzenie mnie wybaczę! Ale nie dwa razy! - krzyknął Sakamaki i rzucił brunetką o łóżko, sam nad nią górując. W tym czasie drzwi otworzyły się, a przez nie wparowali kłócący się Shi i Ayato. Spojrzeli na parę i zaniemówili.
- To nie tak jak myślicie! - krzyknęła czerwona Nev. Przez drzwi przechodził pijący mleko truskawkowe Subaru. Najmłodszy wampir zajrzał do pokoju, a po chwili wypluł ciecz z ust zaskoczony. Za nim stanął oniemiały Reiji i Shu który stwierdził, że jest idealnie cicho. Kanato w czasie zamieszania zwinął wszystkie słodycze Nev. - KANATO! - wrzasnęła próbując się wyrwać Laito.
- Zacznijmy od tego, że TA osoba nie chce być dziadkiem... - mruknął Subaru, a Reiji skinął głową i odszedł poprawiając okularu. Kanato lekko przestraszony wybuchem Nevady złapał resztę słodyczy i zniknął. Shu stwierdził, że jest za głośno i również się zmył. Subaru poszedł po mleczko truskawkowe. Ayato i Shi wciąż stali w pokoju.
- Mam do was prośbę... - mruknęła zażenowana Nevada. - Nie ruchajcie się w tamtym pokoju, bo wszystko słychać... - Tu rozdział się skończy, bo nie będę pisać jak zabito Nev-chan...
Czytałeś na własną odpowiedzialność, nie płacimy za psychiatrów! Chyba, że Autorka-sama *Shi macha* skończy studia... Ale i tak płacicie, bo z czegoś trzeba żyć...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top